Podróże 1 października 2015

Akwarium Gdyńskie

Wakacje to czas licznych urlopów i wyjazdów rodzinnych. Wiele osób spędza je nad naszym rodzinnym Bałtykiem.  Dużo atrakcji odnaleźć można w rejonie Zatoki Gdańskiej.

Choć wakacje minęły chciałam opowiedzieć Wam o ciekawym miejscu, które zwiedziliśmy w czasie tegorocznego urlopu. Mowa o Gdyńskim Akwarium, które było jednym z celów naszego pobytu nad morzem. I tak jedno popołudnie spędziliśmy na oglądaniu akwariów i obcowaniu z florą i fauna mórz i oceanów.

Jak już wspomniałam na wstępie ta super atrakcja mieści się w Gdyni przy Alei Jana Pawła II 1. Bilet normalny kosztuje 24 złote, ulgowy 16 złotych. Są też bilety rodzinne (w przeróżnych kombinacjach liczbowych, od 2+1 do 2+4 i więcej), oferta obejmuje dzieci od 5 do 18 roku życia

Naszą trójkę wejściówka kosztowała 48 złotych, gdyż za Kubę jeszcze nie musieliśmy płacić. Akwarium można zwiedzać w okresie wakacyjnym od poniedziałku do niedzieli w godzinach 9.00 – 21.00.  Poza sezonem wakacyjnym otwarte jest krócej 9.00 – 19.00 lub 10.00 – 17.00 w zależności od miesiąca, dlatego przed planowaniem wycieczki warto zerknąć na stronę internetową Awarium. Kasy są zamykane na pół godziny przed zamknięciem obiektu. Jednak tak późne przyjście spowoduje obejrzenie może z jednego akwaria. Zdecydowanie by wszystkie na spokojnie obejrzeć trzeba zarezerwować sobie z minimum dwie godzinki. Uzbrojeni w aparaty, kamery i inne cuda techniki możecie śmiało ruszać na podbój podwodnej głębi. Pamiętajcie tylko o zakazie używania lampy błyskowej w pomieszczeniach, w których znajdują się żywe zwierzęta.

W Akwarium zaprezentowane są cztery główne biotopy występujące na świecie: rafy koralowej, toni oceanicznej, gęstych tropików Amazonii oraz Morza Bałtyckiego. Ich mieszkańców można spotkać na przestrzeni trzech pięter budynku. Rodzice „wózkowi” i osoby niepełnosprawne mogą być spokojne. Budynek w pełni dostosowany jest do potrzeb osób poruszających się na wózkach. Osoby niepełnosprawne poruszające się na wózkach lub przy pomocy kuli nie muszą obawiać się barier architektonicznych, bo dzięki windom i szerokim przejściom poradzą sobie same bez pomocy i swobodnie zwiedzą obiekt. Dodatkowo przy wejściu jak i na pierwszym i drugim piętrze znajdują się specjalne wózki do przewożenia dzieci, ulga dla pleców rodziców, gdy zmęczona pociecha zechce odpocząć.

Wizytę w Akwarium Gdyńskim zaczynamy od sali umieszczonej na pierwszym piętrze budynku. Można tu zobaczyć między innymi bezkręgowce, takie jak krewetki czy kraby, oraz przedstawicieli ryb słodkowodnych: szczupak, leszcz, okoń, sandacz, płoć.

DSC00876

Wolicie bardziej egzotyczne klimaty? Nie ma sprawy, na tym samym piętrze znajduje się również Rafa koralowa. Każdy zbiornik zachwyca kolorami i mnogością gatunków. W największym zbiorniku znajdzie się coś dla fanów bajki „Gdzie jest Nemo?” – świetna zabawa w poszukiwanie postaci z kreskówki. Rafa koralowa to jeden z największych cudów natury na świecie  a ryby raf koralowych, zachwycają mnogością kolorów i bogactwem kształtów.

DSC00950 - Kopia

DSC00937 - Kopia

DSC00971 - Kopia

DSC00960 - Kopia

DSC00970 - Kopia

Dla amatorów żądnych krwi polecam obejrzenie sali z florą i fauną Amazonii. Anakondy, arowany i stado krwiożerczych piranii czerwonych, powinny przypaść Wam do gustu – nie radze tylko wkładać rąk do akwariów. Tak, tak niektóre nie są zabudowane od góry.  Dla fanów elektryczności na drugim piętrze zapozują spore węgorze elektryczne, krokodyl krótkopyski czy żółw chiński – choć łagodnie wygląda, jest bardzo niebezpieczny – uścisk jego szczęki może pozbawić człowieka ręki!

DSC00999
 

DSC00886

DSC00908 - Kopia

Pomiędzy zwiedzeniem akwenów wodnych znajdują się ekspozycje muzealne prezentujące zbiory spreparowanych okazów flory i fauny morskiej. Dodatkowo liczne plansze i płaskorzeźby przedstawiają w sposób poglądowy różnorodne wiadomości związane z życiem morza oraz eksploatacją jego zasobów. Stałe ekspozycje muzealne prezentowane są w dwóch głównych salach wystawowych – Sali Bałtyckiej i Sali Dydaktycznej. Ponadto na półpiętrach umieszczone są ekspozycje ścienne ukazujące plansze i płaskorzeźby przedstawiające gady, ptaki i ssaki morskie.

DSC00885

DSC00919

DSC00911

Jeżeli chciałabym się do czegoś doczepić to tylko do tego, że w sklepie z pamiątkami pracują bardzo namolne osoby. Rzucają się na każdego turystę, niczym ryba na przynętę, wciskając zabawki. Sklepu nie sposób ominąć na drodze ku wyjściu trzeba przez niego przejść albo zostać w budynku póki zawiadomiona ochrona nas usunie.  Na szczęście Kuba zamiast kiepskiej jakości drobnicy made in China wybrał sobie magnes na lodówkę przedstawiający Błazenki.

Nie opisałam wszystkiego, ba – nie opisałam nawet połowy z tego, co zobaczyliśmy. Spędziliśmy tam dwie godziny, co chwila zachwycając się pięknem podwodnej natury.  Nie sposób oderwać wzroku od tych mieniących się wieloma kolorami stworzeń. Jedno jest pewne, będąc w Gdyni warto zajrzeć do Akwarium Gdyńskiego.

DSC00990

DSC00983

DSC00980

DSC00976

DSC00959

DSC00951 - Kopia

DSC01002

DSC00955 - Kopia

DSC00993

Zdjęcia: Sylwia

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
AlergiczneDziecko
AlergiczneDziecko
9 lat temu

Moja Lenka była zachwycona tym miejscem. Poczytajcie: http://alergicznedziecko.pl/zakonczenie-wakacji/

Dom 29 września 2015

Syrop na kaszel, suplementy dla dzieci, czyli jak nie stracić majątku w aptece

Ranek. Ze snu wyrywa cię mokry kaszel twojej pociechy. Z domowej apteczki z lekarstwami dla dzieci z przymrużonymi oczami wyciągasz  syrop na kaszel i podajesz na łyżeczce. Przy śniadaniu dziecko dostaje syropek na poprawę apetytu, bo to przecież taki niejadek, a potem jeszcze tran lub multiwitaminy. Po powrocie z przedszkola najlepiej od razu podać mu kolejny raz syrop pobudzający apetyt, bo Panie przedszkolanki się uskarżały, że dziecko nic nie je. Idziesz do lekarza, a on przepisuje antybiotyki.Wieczorem jeszcze syrop na kaszel, a  na noc syropek na lepsze spanie.

Przesadziłam? Raczej brakuje tu jeszcze podanie syropu na odporność – przecież trzeba wzmocnić organizm przedszkolaka, bo na chorobę nikt nie może sobie pozwolić. Niektórzy podają swoim dzieciom jeszcze suplementy w postaci np. żelków. Tak naprawdę większość tych leków to sporo cukru, który raczej dobrze nie wpływa na mały organizm.

Firmy farmaceutyczne prześcigają się w pomysłach jak na naiwnych rodzicach mogą jeszcze bardziej zarobić tworząc bezsensowne, pełne cukru syropki, które “wyleczą” twoje dziecko ze wszystkiego. Największe żniwo zbierają leki bez recepty. Nie musicie nawet iść do apteki, wystarczy włączyć telewizję i przez chwilę obejrzeć reklamy. Na początek syrop wspomagający apetyt by twoje dziecko odżywiało się zdrowo, a następna reklama już o tym jak poskromić apetyt dziecka i najlepszym lekarstwem będzie właśnie syrop firmy X. A strapiony rodzic, nie wiedzący już czego się złapać – biegnie jak hart puszczony ze smyczy do apteki. A można przecież inaczej.

Czy naprawdę warto wydawać w aptekach swoje ciężko zarobione pensje na podejrzane cudotwórcze leki. Rozejrzyjcie się dookoła, dostrzeżcie co daje nam natura. Od pokoleń wiemy, że czosnek, miód i cytryna to doskonałe połączenie. Czosnek jest naturalnym antybiotykiem, hamuje on rozwój bakterii, a w dodatku obniża ciśnienie i pomaga zwalczać infekcje. Miód pszczeli ma właściwości antybakteryjne i w niektórych przypadkach radzi sobie lepiej niż sztuczny antybiotyk.

Jeśli wieczorami dziecko jest niespokojne, trudno mu zasnąć, serwuj mu na kolację melisę – dziś mamy już naprawdę szeroki wybór, np. melisy z dodatkiem pomarańczy, czy gruszki, przez co napar ten jest smaczny.

Na kaszel sprawdzi się syrop z cebuli. Wystarczy, że na wieczór pokroisz cebulę w kostkę, włożysz do szklanki, zasypiesz niewielką ilością cukru, przykryjesz spodeczkiem i rankiem syrop gotowy.

Niejadki, czy jadki, same dobrze wiedzą co im potrzeba. Przeprowadzono kiedyś badania z wykorzystaniem dwóch grup dzieci w wieku około 1 roku. Pierwsza grupa dostawała zmiksowane jedzenie wg zbilansowanej diety dla maluszków. Drugiej podawano jedzenie w kawałkach – dziecko samo decydowało co je i ile zje. Wszystkie dzieci zostały przebadane przed i po. Efekt? Lepsze wyniki, także krwi miała druga grupa dzieci.

Jaki z tego wniosek? Zaufajmy naszym dzieciom i zachowajmy rozsądek w podawaniu dzieciom lekarstw.

A jak zastąpić farmaceutyczne “cuda” na naturę? Podpowiedź poniżej

https://wrolimamy.pl/syrop-z-kwiatow-dzikiego-bzu/

https://wrolimamy.pl/syrop-z-czosnku-miodu-i-cytryny/

https://wrolimamy.pl/syrop-z-sosny-na-przeziebienie/

https://wrolimamy.pl/ostatni-mleczyk-w-sezonie-czyli-miod-z-mlecza/

 

Subscribe
Powiadom o
guest

16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina Bylina
9 lat temu

Ja starszej daje sambucol a mlodszej na gluty specjalna sol fizjologiczna z kwasem hialuronowym

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sambucol znam to drugie nie. Sprawdza się?

Karolina Bylina
9 lat temu

To drugie to do inhalacji albo zapuszczania do noska. Drogie ale super nawilza nosek

Natalia Magdziarek
Natalia Magdziarek
9 lat temu

Ja od jakiegoś czasu kupuję tylko leki, nie suplementy diety. Aktualnie panuje u nas przeziębienie. Ja moim synom podaje Neosine, Pyrosal (ten zwykły, nie Kids), Uniben na gardło w spreyu i do nosa wodę morską i krople, aktualnie Rhino Argent. Na noc smaruję im plecki i klatke piersiową Vickiem. Sprawdzam też by syropy nie były słodzone aspartamem. Dzis np chciałam dla siebie jakieś tabletki musujące to pani w aptece nie znalazła żadnych bez asparamu. A te wszystkie suplementy na „lepsze dziecko”…. pozostawię to bez komentarza. Dobry artykuł. Może co niektórym rodzicom przemówi do rozumu. Pozdrawiam. 🙂

Motokobiety.pl
9 lat temu

Domowe – tak długo jak tylko się da.

AlergiczneDziecko
AlergiczneDziecko
9 lat temu

Zgadzam się, że lepsza natura niż chemia. Poczytajcie tu: http://alergicznedziecko.pl/nie-podawaj-dalej/

Marika
Marika
9 lat temu

Na moje dziecko przy kaszlu działa jedynie Dicotuss Baby. Pomaga on zarówno jak i na mokry kaszel a to duża zaleta a dodatkowo można podawać go w nocy. Dodatkowo można kupić go w aptece bez recepty w bardzo przystępnej cenie.

Lucyna
Lucyna
9 lat temu

Też jestem zwolenniczką naturalnych składników, więc ciężko mi było znaleźć coś dla moich dzieci na przeziębienie. Znalazłam Ulgrip junior o smaku malinowym, który lepiej niż syropy radzi sobie z kaszlem i ogólnie szybko po nim przeziębienie znika. Ogromny plus dla tego preparatu za solidne wzmacnianie odporności na kolejne infekcje. Poza tym nie podaje dzieciom nic.

tymianek
tymianek
8 lat temu

ja na przeziębienia podaję przeciwzapalny fosidal żeby zatrzymać infekcję i kaszel. Kupuje sól fizjologiczną w ampułkach i robię inhalacje przez nebulizator.Staram się często oklepywać plecy dziecka dłonią złożoną w łódeczkę, czasem wspomagam się nawilżającymi tabletkami do ssania. Kontroluję kaszel i jeśli cokolwiek mnie niepokoi idę do lekarza na konsultacje i osłuchanie dziecka.

maja
maja
8 lat temu

ja też stosuje fosidal jak tylko zaczyna się infekcja. Nie czekam aż choroba się rozwinie bo później mamy problem kto weźmie wolne w pracy i zostanie z dzieckiem w domu.

Gosiula
Gosiula
8 lat temu
Reply to  maja

A ja właśnie go testuję. Wcześniej nie znałam i stosowałam zupełnie inne. Miła odmiana i przede wszystkim szybki efekt w walce z kaszlem i infekcją.

Oliwia Jędras
Oliwia Jędras
8 lat temu

Mojemu dziecku jak coś zaczyna się dziać od razu podaje syrop aby nie dopuścić do dalszego rozwoju infekcji. Na każdy rodzaj kaszlu daje mu ziołowy syrop Dicotuss Baby z dodatkiem miodu. Szybko działa i można podawać w nocy a z maluchami wiadomo że bywają ciężkie w trakcie choroby.

Danka
Danka
8 lat temu
Reply to  Oliwia Jędras

Popieram 😉 Ja też i u dziecka i u siebie stosuje ten syrop.Przekonał mnie głównie fakt że Dicotuss ma bardzo naturalny skład

Urszula Monat
7 lat temu

Znam tę miksturę, sama stosowałam -polecam, skuteczne.

Asiaaa
Asiaaa
7 lat temu

Fosidal jest naprawdę skuteczny, przynajmniej masz pewność, że zadziała i nie będzie konieczności leczenia kaszlu dłużej niż dziesięć dni.

kamyk
kamyk
6 lat temu
Reply to  Asiaaa

Racja, coś w nim musi być bo i u nas szybko zadziałał i pomógł opanować uporczywe kasłanie.

Zabawa 27 września 2015

Mali smakosze z wyboru, czyli jak namówić niejadka do jedzenia?

Niemal co drugie polskie dziecko z przedziału wiekowego od dwóch do trzech lat jest niejadkiem. Do takiego wniosku doszli kilka lat temu pracownicy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, a wyniki ich badań wydają się naprawdę szokujące – ok. 39% dzieci w tym wieku kaprysi przy jedzeniu i całkowicie odmawia jedzenia pewnych produktów spożywczych. Tylko czy miano niejadka jest w każdym przypadku naprawdę zasłużone? I czy za każdym razem trzeba się rzeczywiście martwić? A może istnieją sprawdzone sposoby na to, by z zadeklarowanego niejadka uczynić małego smakosza? Na szczęście nie jest to niemożliwe.

Nie zmuszaj do jedzenia

Czy Twoje dziecko zawsze musi zjeść posiłek do końca, nawet wtedy, gdy nie ma na to ochoty? Jeżeli tak, to jesteś na dobrej drodze do tego, by odmowa zjedzenia obiadu była dla niego doskonałą okazją do zamanifestowania buntu. W ten sposób na pewno nie nauczysz dziecka racjonalnej diety. Niestety, do zjedzenia posiłku do końca (nawet wtedy, gdy towarzyszy temu uczucie sytości) zmusza swoje dzieci co czwarty Polak. A badania przeprowadzone w USA na przedszkolakach dowiodły, że dzieci zmuszane do jedzenia przy tradycyjnym akompaniamencie brzmiącym „zjedz całą zupę” odpowiadają najczęściej – „nie lubię”!

Rodzic decyduje o tym co je, a dziecko o tym – ile je

Zamiast zmuszać dziecko do zjadania dań do końca lepiej trzymać się modnej ostatnio zasady: ja mówię co jesz, a Ty przynajmniej spróbuj. W ten sposób uczymy dziecko poznawania nowych smaków, otwartości na nowinki kulinarne, a przede wszystkim jesteśmy w stanie dostarczyć mu wszystkich potrzebnych do rozwoju składników odżywczych. Warto spróbować, zwłaszcza jeżeli Twoje dziecko z własnej woli sięga tylko po bułkę z miodem i płatki na mleku.

A co, jeżeli dziecko spróbuje tylko i skrzywi się, odmawiając dalszego jedzenia? Trudno, próbuj dalej. Ale warto pamiętać o tym, że jedno podejście do zjedzenia danej potrawy to zdecydowanie za mało. Możliwe, że następnym razem twarda kalarepka lub nielubiany dorsz okaże się największym przysmakiem na świecie.

Nie oszukuj

Znienawidzone warzywa schowane pod ziemniaczkami, pietruszka upchnięta w pulpecie i inne domowe fortele to najlepszy sposób, żeby za jednym zamachem zniechęcić dziecko do jedzenia i sprawić, by przestało nam ufać. Nie ma zatem sensu stosowanie się do starych babcinych porad, powtarzanych często w kolorowych poradnikach i na portalach internetowych – oszukiwanie dziecka nie działa i przy okazji naraża na szwank nasz autorytet. Zamiast przemycać nielubiany koperek w sosie (zresztą dziecko i tak go wyczuje), lepiej umówić się z małym smakoszem na pewne zasady. Niech nie wyklucza żadnych produktów bez spróbowania, ale gdy nasze dziecko konsekwentnie odmawia jedzenia niektórych warzyw, zup czy kotletów, nie zmuszajmy go do tego. Naprawdę nie wszyscy muszą zajadać się mielonymi.

Gotuj z dzieckiem

Jeżeli naprawdę chcesz dobrze poznać kulinarny gust Twojego dziecka, zaproś go do wspólnego gotowania. Na dobry początek nie muszą być to wymyślne potrawy – wystarczy, że upieczecie tartę z warzywami albo usmażycie placki z jabłkiem i bananem. Ważne, aby przygotowanie potrawy nie zajęło wiele czasu, a tym samym nie znudziło dziecka (lepienie dwustu pierogów zostaw na inną okazję). W ten sposób zachęcisz dziecko do eksperymentów ze smakami i masz niemal stuprocentową pewność, że obiad będzie zjedzony. I przy okazji będziecie się dobrze bawić.

Inspiruj do poznawania smaków

Często popełnianym błędem jest unikanie pewnych specyficznych smaków (np. gorzkich lub ostrych potraw) tylko dlatego, że tak się w domu przyjęło. To może sprawić, że dziecko zniechęci się do poznawania kolejnych ciekawych dań. Bo po co próbować jeść wytrawne sałatki, skoro kluski z cukrem i cynamonem są takie pyszne? Zamiast zamykać się w obrębie kilku podstawowych smaków zaproponuj dziecku ekscytującą przygodę – pozwól mu spróbować krewetek w sosie sojowym, oliwek albo grillowanej cukinii. Być może okaże się, że to Ty nie wiesz, co dobre!

Ogranicz słodycze

Jeżeli Twoje dziecko ze wszystkich sił unika jedzenia marchewki, krzywi się na widok każdej z istniejących zup, stanowczo odmawia sałatki, za to po kątach podgryza batoniki i chrupie prażynki, to musisz spojrzeć prawdzie w oczy – ono nie jest niejadkiem, tylko je słodycze między posiłkami. W efekcie dostarcza swojemu ciału pustych kalorii (opakowanych w sztuczne substancje wzmacniające smak, konserwanty i nasycone tłuszcze), a nie zapewnia witamin ani minerałów. Pamiętaj o tym, że w słodyczach nie znajdziesz potasu, cynku ani witaminy D, natomiast w sałatce ze świeżych warzyw (najlepiej z dodatkiem pestek dyni) będzie tych składników pod dostatkiem.

Naucz bliskich pić wodę

Dorosły człowiek w ciągu doby pije średnio od 2,5 do 4 litrów wody. Dziecko w wieku szkolnym powinno wypijać jej od 1,5 do 2 litrów dziennie. Czy naprawdę chcesz, żeby bilans ten był uzupełniany słodzonymi napojami? Nawet soki owocowe bywają dosładzane sporą ilością cukru, dlatego najlepiej zainwestować w naturalne, niesłodzone soki tłoczone oraz przyzwyczajać rodzinę do picia wody mineralnej. W ten sposób zapotrzebowanie na mikroelementy zostanie zaspokojone, gospodarka wodna organizmu nie będzie naruszona, a ponadprogramowego cukru sobie oszczędzimy. Ile cukru znajduje się w litrze oranżady? Sprawdź na etykiecie, na pewno Ci się to nie spodoba.

Ty również jedz zdrowo

Co z tego, że ułożysz swojemu dziecku idealnie zbilansowaną dietę i jakoś namówisz je do współpracy w konsekwentnym trzymaniu się jej zasad, jeżeli reszta rodziny je niezdrowo? W wypracowywaniu właściwych nawyków żywieniowych najważniejszy jest dobry przykład. Jeżeli podjadasz między posiłkami, pijesz słodzone napoje zamiast wody czy naturalnego soku, a w dodatku unikasz warzyw i owoców, nie możesz się dziwić, że Twoje dziecko woli fast food od domowego obiadu. Jedz zdrowo – skorzysta na tym cała Twoja rodzina!

Autorką wpisu jest Weronika Holeniewska.
Konsultacja: Kaja Karwowska z http://www.wygodnadieta.pl/

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Wcześniak i co dalej
Wcześniak i co dalej
9 lat temu

Bardzo fajny wpis i w pełni się z nim zgadzam. Moje dziecko ma rok i czasem jak się rzuci u kogoś na obiedzie na jedzenie to aż mnie to krępuje, że tak się zachowuje jakby w domu nic nie jadł. Ale jak widzi coś co lubi to nie ma przebacz. Od początku nie zmuszałam go do jedzenia. Czasem zjadł nic, czasem zdarzyło mu się zjeść pół kalafiora. I ja jestem zadowolona z tego jak je. Rośnie ładnie i rozwija się świetnie. Ale wg mojej mamy je za mało. I tu nawiążę do wprowadzenia: czy naprawdę każde dziecko z łatką niejadka… Czytaj więcej »

Mikołaj Piotr Borkowski

Mnie namówiła babcia, jak miałem 11 lat, ucząc robić sos pomidorowy. Wtedy miałem mocną niedowagę i , dziś balansuję na granicy otyłości…

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close