Ciąża 20 kwietnia 2015

Bieganie w ciąży w czapce niewidce

W społeczeństwie pokutuje stereotyp łagodnej i zacnej Matki Polki, szczególnie nienarodzonego dziecka. Kobieta ciężarna powinna nosić się godnie, głaskać po brzuchu i tą częścią ciała sięgać sufitu podczas całodniowej sjesty. A co jeśli kobieta ma inny sposób na celebrowanie dziewięciu miesięcy i ma pomysł na bieganie w ciąży? Ja biegałam z brzuszkiem dobijając praktycznie do połowy ciąży. 

Moi „współplemieńcy” jeszcze przed ciążą wiedzieli że biegam, więc widok najpierw brzuszka, a później mnie raczej nikogo nie dziwił. Przynajmniej nikt głośno nie robił uwag, a co już prywatnie myśleli to pewnie inna bajka. Reakcje ludzi były różne. Ci, którzy spotykali mnie na „szlaku” raczej odbierali mnie pozytywnie, nie traktowali jako wyrodnej matki czyhającej na zdrowie nienarodzonego dziecka. I to było fajne, bo – tak mi się wydaje – jako ludzie świadomi i aktywni wiedzieli,  że ciąża to nie choroba (o ile rzeczywiście ciąża przebiega bez komplikacji) i ruszać się należy.

Ale spotkałam się również ze spojrzeniami „spod byka” nieznajomych mijanych „na mieście”. I nie były to spojrzenia pełne zachwytu, a raczej pytania „gorzej ci?!”. Miałam wtedy ochotę odpowiedzieć „spokojnie, w domu wszyscy zdrowi”. Chyba, że patrzyli z politowaniem, myśląc, że biegam żeby odpokutować tydzień mega obżarstwa u Pasibrzucha 😉 A żadna kobieta tego nie lubi!

Kilka razy zdarzyło mi się odpowiadać na pytanie, czy w ciąży można biegać? Ano można. Spokojnie bez szaleństw, raczej trucht na krótki dystans a nie intensywny maraton. To kwestia odpowiedzialności, bo moim celem nie była zadyszka na mecie, ale utrzymanie mojego ciała w dobrej kondycji aż do końca. A do kiedy biegać, tego nie wiem. To zależy co powie ginekolog po każdym badaniu, jakie będą wyniki i do którego momentu taki wysiłek będzie bezpieczny dla dziecka, oraz do kiedy będą siły aby go kontynuować. To wszystko otwarta kwestia i wypadkowa wielu czynników.

Dla własnego komfortu, nie biegałam po mieście marząc o czapce niewidce, ale przeniosłam się na leśną dróżkę, gdzie innych aktywnych spotykałam raz na jakiś czas i to mi bardzo odpowiadało. W tygodniu biegałam 2 – 3 razy w zależności od pogody i samopoczucia po 3 km i choć to brzmi raczej mało „ambitnie” ten dystans był wystarczający – przynajmniej dla „dwupaka” takiego jak ja.

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
8 lat temu

Nie!!! Myślenie ludzi jest nie zrozumiałe. Gdy dojeżdzałam do pracy pociągiem konduktor powiedział mi że powinnsm ze sobą zabierać lekarza lub położoną. 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

No nie wierzę! 😉

Magda
Magda
8 lat temu

Popieram, też uważam, że ciąża to nie choroba. Ja bardzo lubiłam chodzić na basen i pływać i robiłam to tak długo dopóki nie było przeciwwskazań. Pamiętam, że ginekolog powiedział mi, że mam funkcjonować jak przed ciążą. Na samym basenie nie byłam jakimś specjalnym widowisiem bo zanim miałam widoczny brzuszek a było to bardzo późno to niestety już nie mogłam pływać. Natomiast wszyscy, tórzy wiedzieli o ciąży mieli swoje wielkie „HALO” o to. Pamiętam też, że z mężem często jeździliśmy na rowerach. Sport to zdrowie nawet w ciąży, oczywiście w ramach rozsądku i zaleceń lekarza 🙂

Andrzej Heppa
8 lat temu

Tez nie rozumiem.Kiedys kobiety rodziły kopiąc ziemniaki w polu albo wiążąc snopki i problemu nie było 😉

deuteri
deuteri
8 lat temu

Ja również biegam w ciąży ( teraz końcowka 6mce) i widok kobiety w ciąży co niektórych wprawia w osłupienie. A Pani to wolno tak się męczyć?…Nie będę w domu leżeć i pachnieć.
Gratuluję wszystkim biegajacym i cwiczacym przyszłym mamusia w 2paku 🙂 🙂

Himcia
Himcia
8 lat temu

Ja za to mam zamiar jeździć na rolkach, jestem w 6tc. Kobiety przestrzegają mnie żebym tego nie robiła bo się przewrócę i stracę upragnione maleństwo. Ale nie mam zamiaru jeździć jak szatan tylko powoli, rekreacyjnie, a przewrócić się mogę nawet spokojnie idąc do sklepu.

Emocje 18 kwietnia 2015

Szokujący słodko – gorzki smak w warszawskim kinie

Niedawno pisałam o kampanii społecznej „Dobre wychowanie” realizowanej przez Fundację Dzieci Niczyje. Jeśli jeszcze nie czytaliście mojego wpisu, nie odwiedziliście strony i nie rozmawialiście ze swoimi dziećmi – nie odkładajcie tego na później!

Dziś kontynuując temat, zabieram Was do warszawskiej Kinoteki – spokojnie, nie musicie opuszczać domu. Zobaczcie, jaką tym razem akcję przygotowała Fundacja, by zwrócić uwagę dorosłych na problem seksualnej przemocy wobec dzieci.

Wszyscy, którzy przyszli na seans, znaleźli na swoich fotelach cukierek z napisem „sekret” z dołączoną karteczką o treści: „Zjedz cukierka. Nikt się nie dowie. To nasza tajemnica„.  Po chwili w bloku reklamowym, oglądali spot najnowszej kampanii fundacji Dzieci Niczyje, która w ten sposób chciała zwrócić uwagę na fakt, że nie dla wszystkich wspomnienia z dzieciństwa są słodkie.

Zobaczcie cały materiał:

W Internecie zawrzało – jak zwykle część osób uważa, że ten sposób zwrócenia uwagi na problem jest przesadzony, a ludzi w kinie perfidnie zmanipulowano robiąc z nich idiotów. Komentujący są zdania, że żądaliby zwrotu za bilety, bądź odszkodowania.

Ja należę do grupy, która fundacji przyklaskuje, bo problem przemocy seksualnej wymaga mocnego, zdecydowanego, a nawet szokującego działania. Kampania powinna poruszać i oddziaływać na emocje, by zaangażować widza, skłonić do refleksji i do działania. O takich rzeczach trzeba mówić wprost, a nie owijać w… papierek.

A jakie jest Twoje zdanie?

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena kamińska
Milena kamińska
8 lat temu

Jestem za takim działaniem jak najbardziej

Anna Pasieka
8 lat temu

Za

Milena Kamińska
8 lat temu

Jestem za

Emocje 17 kwietnia 2015

Dlaczego trzeba zobaczyć film Bejbi Blues

Oglądaliście może film Bejbi Blues (2012r.) ?? Dawno miałam go obejrzeć, bo byłam ciekawa, co tym razem przygotowała dla nas autorka Galerianek (2009r.). Ale jakoś tak się złożyło, że dopiero teraz miałam okazję. I powiem wam, że niemal cały seans siedziałam z ściśniętym żołądkiem, a momentami myślałam nawet, że nie obejrzę go do końca – tak mnie wnerwiali główni bohaterowie, a w szczególności bohaterka – niedojrzała 17-latka, która została mamą.

Generalnie film pokazuje codzienne życie nastolatków – problemy z jakimi muszą się borykać, sposoby ich rozwiązywania (dla mnie niedorzeczne!), życie towarzyskie, imprezy a także narkotyki, papierosy oraz seks, z byle kim, z byle powodu…

I w zasadzie nie powinno mnie to jakoś specjalnie dziwić ani oburzać, bo sama byłam nastolatką i wiem co się wyprawia w młodym wieku. A umówmy się, święta nie byłam – wagarowałam, balowałam, piłam alkohol, swego czasu nawet paliłam papierosy, ale mimo to nie robiłam głupot!

Zawsze miałam łeb na karku! Przede wszystkim, nie wciągałam kresek bo wielu kumpli tak robiło zachęcając przy tym wszystkich do owej zabawy i nie chodziłam do łóżka z przypadkowymi, nowopoznanymi kolesiami bo…. potrzebowałam pieniędzy, pracy czy czego tam jeszcze!

A to praktykowała właśnie Kasia, główna bohaterka filmu. I w tym wszystkim nie przeszkadzało jej malutkie, kilkumiesięczne dziecko pod pachą, które wraz ze swoim, rok starszym chłopakiem (18l.) traktowali jak zabawkę!

Scyzoryk mi się w kieszeni otwierał, gdy patrzyłam na to, co wyprawiają. Największą atrakcją dla nich było strojenie dziecka w modne ciuchy, nic poza tym. Jeść nie musiało, zadbać o siebie też w sumie mogło samo, w końcu miało już… może z pół roku!?!

Dostali mieszkanie, w którym mieli się usamodzielnić i „w spokoju” wychowywać ich syna.

Ale gówniarze nie byli gotowi na rodzicielstwo! No bo jak zamknąć się w domu i babrać w pieluchach, kiedy rówieśnicy w pełni korzystają z młodości, bawią się, robią co chcą, a nie to co muszą!? Jest to niewątpliwie trudne, a szczególnie jeśli nie ma się wsparcia najbliższych (rodziców).

Nie będę Wam zdradzać szczegółów i opisywać całego filmu, bo to bez sensu, powiem jedynie, że dorosłość tych dwoje nastolatków zdecydowanie przerosła i absolutnie nie nadawali się do swej nowej roli – matki i ojca.

Film niestety kończy się tragicznie, co potęguje jego przekaz i wywołuje skrajne emocje.

Osobiście bardzo mnie poruszył, a z uwagi na fakt, że oglądałam go późno w nocy, miałam problemy z zaśnięciem… – nie śmiejcie się, po prostu jestem bardzo wrażliwa i mocno przeżywam tego typu historie. Poza tym, jestem mamą i chcąc nie chcąc, takie opowieści w jakimś stopniu mnie dotykają i powodują, że rozmyślam o przyszłości mojego syna…

Myślę, że film warty jest obejrzenia. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że powinien być puszczany (gimnazjalistom i licealistom) w szkołach (!) by ich przestrzegać, pokazywać skutki nieodpowiedzialności, uświadamiać na czym polega dojrzałość, a także, że dorosłe życie wcale nie jest łatwe!

Samodzielność, dbanie o dom, zarabianie pieniędzy by móc opłacić rachunki, ubrać, się, wyżywić… wychowywanie dziecka, to wszystko jest ciężka praca, wymagająca poświęcenia, dojrzałości i świadomości tego co się robi!

Dla mnie jest to takie oczywiste! Szkoda że nie dla wszystkich…

Drodzy Rodzice, zachęcam Was do seansu, najlepiej z własnymi dziećmi (nastolatkami) u boku, a później do refleksji i szczerych rozmów.

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
8 lat temu

Nie widziałam ale mam ochotę obejrzeć

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ja widziałam,wstrząsnął mną… /Żaklina/

Karolina Płotecka
8 lat temu

Widziałam i pół filmu przeryczałam a pozostałe pół mialam ochotę znaleźć tą dziewuche i jej …..domyślcie sie …

Fizinka
Fizinka
8 lat temu

Miałam to samo…. 🙁

Świat według D.N.A

ja również byłam wstrząsnieta tym filmem, tym bardziej, że zostałam mamą w młodym wieku (19) ogólnie pozostawioną sama sobie, również nie miałam wspracia ze strony rodziców. Naszczęście mam super męża dzieki częmu wspolnie udało się nam stworzyć coś najpiękniejszego- RODZINE! film dał mi bardzo duzo do myślenia.. przerazało mnie zagubienie tej dziewczyny, jej samotnośc, chec osiagniecia czegos ale jakze dla nie trudnego .. na koniec beczalam jak bóbr !

Fizinka
Fizinka
8 lat temu

Cieszę się, że Ci się udało.
(Ze względu na młody wiek) Podziwiam!

Barbara Fajfer Krzemkowska

Oglądałam. Wyrwałam się do kina mając małe dzieci, jedno jeszcze „na cycku”. Bardzo mną wstrząsnął, bardzo go przeżywałam, tym bardziej, że sama miałam małe dzieci… Nawet teraz, jak myślę o tym filmie, o tym chłopczyku, mam ciarki…

Fizinka
Fizinka
8 lat temu

Ja też jak pomyślę o tym chłopczyku to mam ciarki 🙁 I scyzoryk mi się w kieszeni otwiera! :/

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close