Ciąża 26 września 2014

I`ll be back! Z pamiętnika ciężarnej

Stało się! W końcu i nareszcie po ciężko „odchorowanych” dwóch miesiącach ciąży i intensywnym wybiegom moich myśli w stronę ulubionych traków w lesie, powróciłam! Aż chciało się krzyczeć czy też włączyć Caps Locka i pisać już drukowanymi literami, żeby każdy wiedział!

Udało mi się powrócić do biegania w 15 tygodniu ciąży za sprawą wprowadzenia drobnych modyfikacji i fachowej opieki lekarskiej. Ciąża to nie choroba, ciężarna nie jest niepełnosprawna, więc jeśli tylko przed ciążą była aktywna i ginekolog wyrazi zgodę nic nie stoi na przeszkodzie aby kontynuować przygodę z aktywnością, na zdrowie sobie i nienarodzonemu dziecku.

Ja uparłam się na bieganie, bo wcześniej zaprawiłam się w bojach i myśl o dziewięciu miesiącach bez tego, wydawała mi się nazbyt straszna, żeby próbować wprowadzić ją w czyn. Gdy tylko lekarz dał mi zielone światło, zdecydowałam się pobiec krótki dystans – 3 km. Zresztą wydawał mi się odpowiedni aby się nie przeforsować i symboliczny, bo od takiego dystansu zaczęłam bieganie z moim mężem. Chwała Bogu, że bez problemu mieściłam się w sportowe ubrania i nie musiałam szukać dla nich zamienników.

Pobiegłam te 3 km, i było dość dziwnie. Spodziewałam się raczej zmian jedynie w tempie, a tu mój stan odmienił w dużym stopniu jakość biegania. Pierwsza różnica jaką dało się wyczuć, to brzuch. W czasie „bez ciąży” nie musiałam się na nim skupiać, był płaski i niewyczuwalny. Teraz było  inaczej. Po raz pierwszy czułam się, jakby ktoś włożył mi pod obcisłą bluzkę balon z wodą. Nie sposób było tego pominąć, choć później przywykłam i nie robiła mi jego obecność wielkiej różnicy.

Druga sprawa – mimo wcześniejszej aktywności, czułam się trochę ociężała, mój kręgosłup odczuwał dodatkowy balast i nadmierny wysiłek, więc szybko nauczyłam się szanować mój organizm i nie dawałam tempem czy wyboistymi ścieżkami powodów do protestu przeciwko ruchowi.

Biegałam spokojnie i w większej mierze skupiałam się na oddechu, nie mogąc pozwolić sobie na zawroty głowy i zasłabnięcie, bo oznaczałoby to dla mnie czerwoną kartkę od Pana W Białym Kitlu. Jadłam rozważniej, bo zatrzymywanie się po krzakach, aby dać upust ciśnieniu na żołądku, w żaden sposób mnie nie kręcił. I nie pijałam byle czego, bo odwodnienie organizmu również nie wchodziło w grę.

To co się nie zmieniło dla odmiany, to muzyka która mi towarzyszyła, choć zamiast energetyzującej dawki muzyki, słuchałam klasyki w wykonaniu genialnego Davida Garretta. Łączyłam przyjemne z pożytecznym – dla mnie ruch i muzyka, dla dziecka pozytywne wibracje i rozwój w łonie Pani Matki. I patrzyłam pod nogi, bo wiadomo jakie konsekwencje może nieść dla ciężarnej upadek.

Żeby nie było, że bieganie w ciąży to same „wyrzeczenia” nadmienię tu zalety: dotleniony organizm, mięśnie i stawy wprawione w ruch, świeża cera i piękny wygląd (choć powiadają, że to zasługa hormonów), sprawność do ostatniego dnia ciąży i łatwiejszy poród. I przede wszystkim czas dla mnie, aktywny i na świeżym powietrzu, co dało mi ogromny power i siłę do „przenoszenia gór” w wyzwaniach jakie stawiała przede mną codzienność.

No cóż, teraz ciąża to jedynie wspomnienie, po której został na świecie mały cud – mój synek 🙂 Ale gdybym miała cofnąć się w czasie, niczego bym nie zmieniła. Dla mnie aktywność fizyczna jest ważna jak tlen do oddychania, więc z pewnością biegałabym i w następnej ciąży.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marta
Marta
9 lat temu

Właśnie zdiagnozowałam u siebie!! To straszne!:( Czułam, że coś jest nie tak.. Dziewczyny czy to możliwe, że rozstęp zrobił mi się dopiero po porodzie od ćwiczeń, czy może miałam go wcześniej(pod koniec ciąży) ale o tym nie wiedziałam? Jestem prawie 11 miesięcy po porodzie i zauważyłam „dziurkę” dopiero jakiś miesiąc temu. Ćwiczenia zaczęłam około 2,5 miesiące po porodzie (zajęcia fitness). Na początku byłam zadowolona z brzucha po ciąży ale od pewnego momentu zauważyłam, że mój brzuch staje się większy mimo ćwiczeń. Zdemotywowało mnie to i zaprzestałam ćwiczenia. Do kogo mam się wybrać?

Agnieszka Radziszewska

Jakbym czytała swoją własną historię… Trzeba o tym mówić i uświadamiać. Te zabobony,że diastasis dotyka tylko kobiety niewysportowane itp. trzeba obalać. Pozdrawiam 🙂

Sandra
Sandra
8 lat temu

Witam,

czy ma ktoś z Was jakiś namiar na dobrego fizjoterapeutę z Bydgoszczy, który orientuje się dobrze w temacie?

Łucja Morun
Łucja Morun
8 lat temu

Witam,
Niestety tez mnie to dotyczy, czy ma ktoś z Was jakiś namiar na dobrego fizjoterapeutę z Wrocławia???

Ciąża 22 września 2014

Spotkanie B(L)OGiń w Warszawie

Cóż to był za ostatni tydzień. Szaleństwo, a wręcz mania kibicowania polskiej drużynie siatkarskiej tak mną zawładnęła, że nawet mój mąż mnie nie poznawał. Emocje, emocje i łzy radości kierowały mną jak chciały. To chyba wina tych ciążowych hormonów.

Przez tę całą atmosferę zapomniałam Wam napisać choć kilka słów, jak nieco ponad tydzień temu (13.09.2014) spotkałam niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju B(L)OGinie w Warszawie.

PLAKAT-BLOGINIE-2014

Spotkanie odbyło się w atelier sklepu Mr. Gugu & Ms. Go, którego nie można pominąć będąc w centrum Warszawy. Sprawczyniami były dwie świetne dziewczyny: Ela i Magda z Mamamoja.pl, które dbały o każdą z nas i sprawiły, że czułyśmy się jak prawdziwe boginie. Dopieszczały także nasze podniebienia przepysznym tortem śmietanowo-truskawowym  z Torty Online, oraz rurkami nadziewanymi bitą śmietaną- prosto z Rondo Wiatraczna.

 

074

098

O naszego dobre samopoczucie zadbała w pierwszej kolejności Marta z Manufaktury Rozwoju zadając nam pytanie: Kim jesteś, kiedy nie jesteś mamą? – niby banalne pytanie, ale nie było tak łatwo na nie odpowiedzieć. Spróbujcie sami, ciekawa jestem waszych odpowiedzi.

052

W dalszej kolejności pokaz Vipery Cosmetics, a także cenne rady dotyczące szybkiego make up’u na nowo rozbudziły we mnie poczucie, że można czuć się pięknie w swej skórze nie dość, że naczynkowej, to i z przebarwieniami.

089

Natomiast Ania  z Fajnych Ogrodów  pokazała jak zatroszczyć się o nasz ogród – mając nawet niewielki kawałek parapetu można zdziałać zielone cuda. Zachorowałam na taką zieleń w słoiku – wkrótce stanie w pokoju Marcina.

080

Spotkanie dla mam nie mogło się odbyć bez ukazania, że w każdym maluchu jest mały naukowiec, którego wydobyć na pewno potrafią Sylwia i Magda z Mały Geniusz.

051

Ponadto Misia z Kizi Mizi – to jest dopiero chodząca kobieta superwoman; szyje, jest specjalistką od fb – można rzec, że chodząca encyklopedia 🙂 i nie sposób wyliczyć jej innych umiejętności.

Całe spotkanie udokumentowała świetna dziewczyna – Dorota z DDF Studio – talent to ona ma, zresztą sami zobaczcie.

Jak widzicie spotkanie było wypełnione po brzegi ciekawymi tematami, ale mimo to był czas na typowe pogaduchy przy szampanie (a w moim wypadku mineralnej). Poznałam wiele fajnych mam, w tym Mirkę z FarmaŻony, która jest matką trójki dziewczynek i duszą artysty, więc nie trudno było nam znaleźć wspólny język.

Do domu wróciłam obładowana rozmaitymi prezentami od Sponsorów, a w tym z Cebuszką. Przyznam szczerze, że ta poducha jest wręcz niezbędna w ciąży. Po prostu zaczarowała moje noce – wreszcie mogę wygodnie spać.

Ela i Magda z Mamamoja.pl wielkie dzięki Wam za waszą pracę w przygotowaniu całości. Dziewczyny jesteście wielkie! Dziękuję za możliwość spotkania B(L)OGiń.

021

178

spotkanie

036Zdjęcia: DDF Studio

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mirka
Mirka
10 lat temu

Też Cię kocham hihi
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy miały okazję pogadać.
Było bardzo miło szczególnie dzięki Tobie.

Marta Iwanowska - Polkowska
Marta Iwanowska - Polkowska
10 lat temu

To zobaczenia przy okazji kolejnych spotkań 🙂

Rachela
Rachela
10 lat temu

Kochana, i ja ciebie kocham :p
Koniecznie musimy się spotkać jeszcze raz!

Mirka
Mirka
10 lat temu
Reply to  Rachela

koniecznie :*

mamamoja.pl
mamamoja.pl
10 lat temu

B(L)OGinie zbliżają :)))
Dziękujemy za fajny wpis, a przede wszystkim za to, że byłaś 🙂

Emocje 17 września 2014

Dramat w autobusie

Czasem ogarnia mnie złość. Nie zgadzam się z tym, co widzę…

Miejsce akcji: Autobus. Większość miejsc zajęta – gdzieś w głębi dostrzegam dwa, nazwijmy je częściowo wolne (leżą na nich torebki), ale nie rzucają się w oczy. Kilkanaście osób stoi, ale nie ma ścisku.

Wsiada mężczyzna. Na oko mógłby być dziadkiem każdej jadącej osoby w autobusie. Szczupły, lekko przygarbiony, pomarszczoną dłonią chwyta się najbliższej rurki.

Tuż przy nim siedzi dwudziestoparoletnia dziewczyna – matka. Obok kobiety – na osobnym krześle – jej około trzyletnia drobna córeczka, która zajmuje jedną trzecią siedzenia. Dziewczynie ani nie drgnie powieka, nie wygląda by przez jej głowę przeszła myśl by ustąpić miejsca staruszkowi. By zabrać małą z zza dużego dla niej miejsca i posadzić na swoich kolanach. Nic. Zero. Żadnej konsternacji.

Przyglądam się pozostałym siedzącym osobom. Zaczytani, zaabsorbowani swoimi smartfonami, zapatrzeni w widoki za oknami, drzemiący… Każdy jest czymś zajęty. Nikt nie wstaje, nie reaguje. Może nawet nie zauważa.

Ja jednak najbardziej skupiam swoją wewnętrzną agresję na tej, która jest najbliżej dziadka. Na tej, która nie tylko odpowiada za swoje zachowanie, ale jednocześnie jest wzorem dla własnego dziecka. Jaki daje mu przykład dzisiaj? Czy da mu lepszy jutro?

Główny bohater sytuacji – starszy mężczyzna jechał tym feralnym autobusem 18 minut. Cały czas stojąc.

A mi było wstyd za wszystkich statystów tego wydarzenia.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mama Filipka
Mama Filipka
10 lat temu

Niestety w naszym społeczeństwie panuje straszna znieczulica. Ja nie zapomnę jak w ostatnich tygodniach ciąży jeździłam na uczelnię, w ręku torba, przed sobą brzuch. Kiedy wsiadałam do autobusu to większość osób udawała,że nie widzi…tacy byli zajęci telefonami i widokami za oknem. Może ze trzy razy ktoś mi ustąpił miejsca i za każdym razem były to osoby starsze, które same potrzebowały siedzieć;/

Ela
Ela
10 lat temu

Ojj, jak mnie to denerwuje!!
W twojej sytuacji, matka daje zły przykład dziecku bo nie ustępuje miejsca starszemu panu, ale ile razy widziałam też jak dorosła osoba (nie tylko mama) sadza brzdąca na krześle i sama „nad nim” stoi!
No więc pytam – JAK / SKĄD to dziecko ma wiedzieć, zarówno teraz, jak i w przyszłości, że powinno ustąpić starszej osobie miejsce, skoro od małego ktoś je uczy, że ono-młode siedzi, a „stary” stoi!?! ;/

Ania
Ania
10 lat temu

A słyszeliście o akcji „Obywatelu, powstań” – która w Warszawie zachęcała do ustępowania miejsca starszym osobom w komunikacji miejskiej?
Okazało się, że wzbudza ona spore kontrowersje wśród internautów.
Pisali, że starzy ludzie mają siły stać na miesięcznicach i w kościołach, to niech mają siłę stać w środkach masowego transportu…

Mirella
Admin
10 lat temu
Reply to  Ania

Błagam – powiedz,że żartujesz!

Agata
Agata
1 rok temu
Reply to  Ania

Mam nadzieję, że piszący będą tak stali w wieku 60, 70 czy 80 lat. Powodzenia

Mel's fashion
Mel's fashion
10 lat temu

Mnie też serca pęka jak widzę takie rzeczy. Nie rozumiem jak można nie mieć skrupułów, życzliwości, zwykłej ludzkiej wrażliwości. Przecież ta matka nie tylko daje fatalny przykład dziecku, ta matka ma rodziców, może nawet dziadków i za grosz dobrego serca, za grosz wyobraźni. Kiedys moze jej rodzice znajdą się w takiej sytuacji, bardzo mnie irytuje jak młodzi ludzie są tak znieczuleni i wykazują sie takim ignorantctwem!

Agata
Agata
1 rok temu

Dzisiaj jechałam pociągiem – dziewczę ok. 16-17 lat – rozwalone, bezczelne, wymalowane jak pani lekkich obyczajów. Nogi na pół przejścia, obkopała mnie. Na zwróconą uwagę usłyszałam tonem pełnym pretensji ” to niechcący” – pociąg zatłoczony, sporo osób 40-60 lat stało. Dziewczę tyłka nie ruszyło, bo przecież w głowie pustka hula. Do pociągu wsiadł mężczyzna z ok. 1-rocznym dzieckiem. Miejsca ustąpiła kobieta – z wyglądu ok. 40-letnia. Stałam przez 30 minut w zatłoczonym pociągu, a też nie jestem nastolatką – mam 53 lata. Starszy pan z białymi włosami też stał. Wiele miejsc okupowali nastolatkowie. Ktoś ich wychowuje? Wątpię.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close