Dania główne 3 czerwca 2019

Chłodnik z botwinki. Orzeźwiający smak lata

Chłodnik z botwniki wprost uwielbiam. Odkąd pamiętam, w moim rodzinnym domu wczesnym latem, na stole królowały różnorodne chłodniki. Moja babcia była mistrzynią w przyrządzaniu zupy z botwinki, ale równie smaczne wychodziły jej i z rzodkiewki i z ogórków.

Chłodnik z botwniki to idealny pomysł na szybki, lekki obiad na upalne popołudnie. Uwielbiam jego chłód, smak i konsystencję. Miła odmiana od znacznie cięższych i bardziej treściwych zimowych zup na rozgrzanie.

Podstawą każdego chłodnika jest gęsty i dość kwaskowaty, a dzięki temu orzeźwiający, jogurt. Ja wykorzystuję i zwykły naturalny jogurt, który często robię sama w domu, jak i kefir, oraz jogurt bałkański, który ma bardziej wyrazisty smak.

Przepis, który Wam podam, pochodzi z kuchni mojej babci – zależnie od tego, które warzywo wolicie, śmiało możecie zastosować je zamiast botwinki. Taka letnia zupa nie tylko mile orzeźwi, ale i dostarczy zmęczonemu organizmowi wielu witamin i cennych składników odżywczych.

Chłodnik z botwinki. Składniki na spore porcje dla 4 osób:

  • 1 l jogurtu naturalnego lub kefiru
  • 1 pęczek botwinki (buraczki i łodygi z liśćmi)
  • 1 pęczek koperku
  • 1 pęczek szczypiorku
  • 1 pęczek rzodkiewki lub ogórek gruntowy (osobiście wolę ogórka, bo rzodkiewka czasem może tłumić delikatny smak buraczków)
  • sok z ½ cytryny
  • 2 ząbki czosnku (jeśli lubicie jego smak)
  • sól i pieprz do przyprawienia
  • woda lub warzywny bulion
  • jajko ugotowane na twardo jako dodatek

Przygotowanie:

  1. Buraki obieram lub po prostu dobrze szoruję ich skórkę (jeśli jest bardzo delikatna) pod bieżącą wodą. Kroję bulwy, łodygi i liście w drobną kosteczkę. Wrzucam botwinkę do garnka z wodą, która powinna jedynie przykryć warzywa. Gotuję botwinkę do miękkości, ok. 10-15 minut, a pod koniec gotowania dodaję sok z cytryny. Zdejmuję z ognia i studzę, a następnie blenduję (nie jest to konieczne, ja po prostu lubię kremowe zupy)
  2. Do garnka z ugotowaną botwinką dodaję jogurt lub kefir, starty na drobnych oczkach ogórek (ew. rzodkiewkę), posiekany szczypior i koper. Doprawiam solą i pieprzem oraz wyciskam przez praskę czosnek, dobrze mieszam.
  3. Przelewam chłodnik do wazy i wstawiam do lodówki na noc. Aby chłodnik był idealny, musi spędzić przynajmniej kilka godzin w chłodzie.
  4. Gotuję jajka na twardo (tyle sztuk, ile osób będzie przy stole). Wlewam chłodnik do talerzy, kroję jajka na pół i wkładam je do zupy tuż przed podaniem.

To wszystko – można się już rozkoszować smakiem świeżych warzyw i chłodem jogurtu 🙂 I coś na sam koniec. Nawet, jeśli Wasza lodówka w danej chwili świeci pustkami, ale znajdziecie w niej jogurt, możecie się ograniczyć do samego jogurtu, jednego rodzaju warzyw oraz szczypiorku lub kopru, soli i pieprzu. Chłodnik w wersji skromniejszej nie odstaje mocno smakiem od bogatszego “oryginału”.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 3 czerwca 2019

Ślimaki to mięczaki. Dziecięca Gra Roku 2019

“Ślimaki to mięczaki” wydawnictwa Nasza Księgarnia, to gra idealna na rodzinne popołudnia. Rozgrywka jest szybka, łatwa i przyjemna – dadzą się w nią wciągnąć nie tylko młodsze dzieciaki, ale także starsze rodzeństwo i ich rodzice. Nie bez przyczyny gra planszowa „Ślimaki to mięczaki” została wybrana Dziecięcą Grą Roku 2019.

“Ślimaki to mięczaki”

„Ślimaki to mięczaki” to gra planszowa o prostych, choć niecodziennych zasadach i bardzo ładnej grafice.

ślimaki to mięczaki

Plansza dołączona do opakowania gry jest cudownie kolorowa, podłużna, składana na trzy części. W sumie umieszczono na niej dziewiętnaście pól, które stanowią swoisty tor wyścigu przez las. Właśnie tu będą ścigać się ślimaki. Wskazane pola mają różne kolory (sześć kolorów), co jest istotne w podliczaniu zdobytych punktów. Gracze wykorzystują sześć drewnianych, kolorowych ślimaków, które odpowiadają kolorom pól na planszy. Ślimaki są duże i stabilne, więc dzieci nie przewracają ich podczas przesuwania po polach. Znaczniki graczy, które w tajemnicy wybiera się przez rozpoczęciem rozgrywki, wskazują ślimaki należące do gracza.

ślimaki to mięczaki

Kto pierwszy ten lepszy? Nie w tym przypadku 🙂

Zasady są ciekawe, bo nie chodzi o to, by jak najszybciej dotrzeć do mety (zawsze dociera tylko jeden ślimak), tylko by zebrać jak najwięcej punktów swoimi ślimakami. To, jaki ślimak do kogo należy, dowiadujemy się po rozgrywce, gdy można już odwrócić znaczniki do góry. Oczywiście każdy by chciał, by ukryte pod plakietkami ślimaki zdobyły największą ilość punktów właśnie dla niego.

ślimaki to mięczaki

Ruch ślimakami następuje po rzuceniu każdą z czterech kości z kolorowymi ściankami, które wskazują, jakim ślimakiem można poruszyć.

ślimaki to mięczaki

 

I teraz tak – są dwie opcje ruchu:

  1. przesuwamy albo ślimaka w wylosowanym kostką kolorze,
  2. albo dowolnego ślimaka, który stoi na polu w kolorze wyrzuconym przez kostkę.

I tak cztery razy, czyli cztery dowolne ruchy (zgodnie z zasadami) o jedno pole do przodu.

Żetony pozwalają podliczyć zdobyte przez graczy punkty. Wygrywa ten, kto zbierze najwięcej żetonów – kapsli.

ślimaki to mięczaki

Tu możecie obejrzeć instrukcję obsługi do gry -> https://nk.com.pl/slimaki-to-mieczaki/2615/gra.html

“Ślimaki to mięczaki” to gra, która idzie ekspresem, jednocześnie dając wiele radości i  emocji, bo każdy by chciał, by ukryte pod plakietkami ślimaki zdobyły największą ilość punktów dla niego. Rozegraliśmy ją już dziesiątki razy, a jeszcze nam się nie znudziła. Szczerze więc polecam, nie będziecie zawiedzeni 🙂  

autor gry: Eugeni Castano
ilustrator: Maciej Szymanowicz
wiek: 5-105 lat
liczba graczy: 2-6
czas gry: 20 minut
płeć: chłopiec / dziewczynka
wymiary: 200 x 200 x 45

Serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie gry do recenzji.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 31 maja 2019

Parada równości w parku rozrywki w Paryżu

Paryż od zawsze był postępowym miastem. Taką światową stolicą mody i trendów wszelakich. Przy tym miastem artystów, miastem miłości i miastem wolności. Francuskie hasła rewolucyjne przeniosły się do codzienności, a wolność, równość i braterstwo chyba zaczęto traktować dosłownie. Zbyt dosłownie. Parada równości w Disneylandzie to moim prywatnym zdaniem krok za daleko.

Parada równości w parku rozrywki w Paryżu

Do faktu, że istnieją parady równości, zdążyłam się przyzwyczaić. Nie do końca wiem, po co one są organizowane, ale oki, ludzie chcą głośno mówić, z kim uprawiają seks, ich sprawa. Nie widzę w tym sensu, bo jakby ludzka seksualność jest sprawą bardzo intymną i nie powinna być wywlekana na światło dzienne. Z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć, że geje, lesbijki i osoby transseksualne chcą, podobnie jak osoby heteroseksualne, publicznie okazywać sobie uczucia. I nie chcą być za to kamieniowane. Jednak jest różnica między paradami równości organizowanymi na ulicach miast i adresowanych do dorosłych, którzy są już świadomi swojej orientacji seksualnej, a paradą organizowaną w parku rozrywki, czyli miejscem, gdzie dzieci jest wyjątkowo dużo. Mało tego. Termin też nie został wybrany przypadkowo. „Magiczna duma” (taką nazwę ma nosić event, przyznaję dobrze dobrana marketingowo, w końcu które dziecko nie lubi magii?), ma się odbyć ni mniej, ni więcej tylko 1 czerwca, czyli w Międzynarodowy Dzień Dziecka. Mało tego, organizują ją władze parku.

Cieszę się, że nie mieszkam w Paryżu i że nie stać mnie na podróż do owego miejsca. Bo co innego świat dorosłych, a co innego świat dzieci. Osobiście uważam, że przekonywanie dzieci, że małżeństwo homoseksualne jest równe heteroseksualnemu, jest nieodpowiednie dla jego słabej psychiki i kompletnie nieukształtowanego światopoglądu. Co nie znaczy, że czuję potrzebę ukrywania przed dzieckiem, że takie związki istnieją.

Tolerancja wobec LGBT, czyli właściwie co?

Powiem Wam, że nie lubię słowa tolerancja. Nie lubię, bo ono właściwie nic nie znaczy. O ile pamiętam, słownik tłumaczy je jako „niechętną akceptację”, ale to też niewiele znaczy. No ale idąc tropem słownikowego tłumaczenia, mogę tolerować muzykę zza ściany. Przez godzinę, bo dłużej nie wytrzymam. Potem dzwonię do mojej młodocianej sąsiadki i proszę o litość. Natomiast nie znoszę słowa tolerancja w stosunku do osób homoseksualnych, transseksualistów i innych, zbierających się pod wspólną flagą środowisk LGBT. Żeby kogoś tolerować, to trzeba go najpierw nie akceptować. Tymczasem ludzi jako takich akceptuję. Mogłabym powiedzieć, że nie akceptuję ich seksualności, byłoby to bliższe prawdy. Po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że najbardziej denerwuje mnie ich chęć epatowania ową odmienną seksualnością, organizowania wszelakich parad równości (jakoś nie ma w nich miejsca dla osób heteroseksualnych, więc ta równość jest trochę wybrakowana) i przekonywania całego świata i okolic, że ich zachowanie jest normalne. I tę agresywną kampanię równości naprawdę ciężko mi tolerować. Jestem jej przeciwna.

Co wie na ten temat moje dziecko?

Już kiedyś próbowaliście mnie zjeść za szczerą wypowiedź na ten temat, więc od razu powiem: moje dziecko wie, że zdarzają się sytuacje, w których pani kocha panią, a pan pana. Wie też, że zdarzają się takie przypadki, w których pan czuje się jak kobieta, albo pani jak mężczyzna. I że niezależnie od tego, są takimi samymi ludźmi jak my, więc należy im się szacunek. Nie można ich przezywać ani wyśmiewać. Wie też, że takie przypadki nie są normą. Po prostu się zdarzają. Duśka ma dziesięć lat i uważam, że na razie tej wiedzy jej wystarczy.

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Yurike
Yurike
4 lat temu

Pisze pani, że nie rozumie po co są organizowane marsze równości, ale jednocześnie, pisze pani, o tym, że to dziwne, żeby były organizowane w takich miejscach jak np. Disnayland. Marsze równości są po to, by uczyć tolerancji. W Polsce są one bardziej potrzebne, ponieważ prawie każdy kogo spotkałam odznacza się dużą homofobią. W naszym kraju są organizowane po to, by pary homoseksualne mogły mieć takie same prawa jak hetero, no powiedzmy szczerze, że pani, jako heterosekaulnej kobiecie nie potrzeba więcej praw, i pani nie rozumie, iż dla nas takie prawa są konieczne. Nie czujemy się równi, więc marsz jest jakimś… Czytaj więcej »

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close