W chorowaniu też można znaleźć coś pozytywnego
Nie żebym uważała, że chorowanie to fajna sprawa. Nie żebym twierdziła, że raz na jakiś czas trzeba sobie pochorować. Ale jak już się zdarzy to trzeba z tej choroby wyciągnąć dla siebie tyle przyjemności ile się da. Nie da się? No jak to się nie da?
Od trzech dni jestem chora. Nie do końca wiem na co, boli mnie gardło, czasem zaboli w klatce piersiowej, nie mam wysokiej gorączki, ale ogólnie jestem słaba i do niczego. Chora jak nic. No więc zastosowałam się do moich własnych rad, które Wam tu kiedyś przedstawiłam i ogłosiłam w domu strajk. Radźcie sobie sami, ja jestem chora.
Co robię jak choruję?
- Nie wychodzę z łóżka jak nie muszę, to znaczy wychodzę do łazienki albo po czekoladę. W końcu jestem chora to mogę sobie podjadać słodycze, prawda?
- Pół dnia czytałam książkę bez najmniejszych wyrzutów sumienia.
- Zlecenia, które dziś przyszły zostały zrealizowane i odesłane. W normalnych warunkach zrobiłabym to za dwa dni nadal byłabym przed terminem. Ale…
- …nie wypuściłam męża do pracy (na szczęście nie grozi to żadnymi konsekwencjami) bo ktoś musi odprowadzać Duśkę do szkoły i odbierać. Przecież ja jestem chora, nie mogę wychodzić, prawda? Za to mam czas pracować.
- Mojemu mężowi zachciało się ciasta i… sam je zrobił. Brawo On!
- Przy okazji zebrał też pranie, pozmywał i zrobił wszystko to co normalnie ja bym zrobiła. Ja leżę i pachnę (yyyy, to znaczy choruję!).
- Nie robiłam śniadania, obiadu ani kolacji. Przez trzy dni. Prawie jak na wczasach prawda? Mało tego, posiłki dostaję do łóżka.
- Beztrosko oddawałam się plotkom na czacie z moją ulubioną kumpelą z neta. I to ona musiała kończyć nie ja, ja mogłam klepać w klawiaturę dalej.
- Nie musiałam odrabiać lekcji z dzieckiem. Nie żebym kiedykolwiek siedziała przy niej jak odrabia lekcje. Ale tym razem to tatuś sprawdzał i akceptował albo decydował o poprawkach.
- To nie ja musiałam zawołać dziecko z podwórka do domu. Przynajmniej raz to nie ja byłam tą złą, która przerwała zabawę.
- Ponieważ generalnie leżę i choruję więc w łóżku mogę robić co mi do głowy przyjdzie, nawet grać godzinę w warzywka a drugą w diamenty. Czy ja kiedykolwiek grałam tyle czasu w cokolwiek? No chyba zanim się Duśka urodziła 😛
- Generalnie mogę uczciwie powiedzieć, że chociaż choroba do najmilszych nie należy a przy okazji jest nieco bolesna (gardło i płuca dają się we znaki) to jednak odpoczęłam. Takie przymusowe wyhamowanie naprawdę się czasem przydaje.
Jednak mimo wszystko Moje Drogie życzę Wam zdrowia. Zdecydowanie lepiej jest wypoczywać będąc w pełni sił. 😉
zamiast tysiąca dobrych rad, po prostu życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia i odzyskania sił :*
jak boli cię klatka,koniecznie zrób prześwietlenie.często teraz zapada sie na bezobjawowe zapalenie płuc,widoczne tylko na zdjęciu.moja mama tak miała w tamtym tygodniu
Ja jak jestem chora i jeszcze na chodzie…. to ide do pracy :p 8 godzin na krzesle w ciszy, pewnie szybsze zdrowienie niz w domu przy sprzataniu i bieganiu za dziećmi :p
Być może, ale ja pracuję zdalnie w domu więc…
…na jedno wychodzi z wzięciem L4 🙂
…. trzeba być kobietą posiadającą dzieci żeby wiedzieć o czym rozmawiamy, bo nieraz slyszałam – jestes chora, idź do domu… tiaaaaaa…. napewno szybciej bym wyzdrowiała biegając za 3 latkiem po mieszkaniu i zajmując sie domem :p
no właśnie dlatego ja zastrajkowałam, trzy dni w łóżku, genialna opcja, polecam!
Jak mnie rozłożyło na amen w lutym to dzieci do babci a ja lezałam nieprzytomna 4 dni takze wiem, ze sie da 🙂