Chodź, pokażę Ci świat…- Terlickie jezioro
Liczne drzewa, zielona, równiutko skoszona trawa, woda, słońce, cisza i spokój…. – czyż nie brzmi pięknie??
Tak właśnie, zupełnie spontanicznie zorganizowaliśmy sobie pewną czerwcową niedzielę. Dwa wykonane telefony, szybka ustawka ze znajomymi, małe pakowanko i w drogę. Jeszcze tylko zahaczyć o sklep – trzeba przecież coś na grilla kupić i kantor – żeby wymienić złotówki na korony. Jedziemy.
Dokąd? Ano do Terlicka, uroczej wsi leżącej w Czechach, w powiecie Karwina. Dotarcie tam jest dość łatwe, dla tych co mieszkają dalej wystarczy rezerwacja biletów lotniczych, znacznie trudniej jest zebrać całą rodzinę w stosie. Do granicy, mamy jakieś dwadzieścia parę kilometrów, do punktu docelowego, około trzydziestu dwóch (dojazd od Śląska Cieszyńskiego). Ruch na drodze jest mały (albo wszyscy udali się na zbiorową mszę świętą albo już smażą się na słońcu?), w związku z czym na miejsce docieramy pędzikiem.
Aby dojechać do jeziora, przejeżdżamy “kawałek” przez wieś, która zachwyca mnie swoją czystością, spokojem i w zasadzie, można by rzec – bezludnością. Zmierzając dalej, mam wrażenie, że tutejsza cywilizacja nie istnieje, bo nie widzę ani pół żywej duszyczki.
Ok, dojechaliśmy…
Jezioro, przy którym “cumujemy”, otoczone jest lasem, a to w połączeniu z wodą, daje uczucie mega świeżości i naturalności. Sam akwen, jest dosyć spory, nie potrafię określić metrażowo ile szacuje jego powierzchnia, ale mieści się na nim bardzo dużo żaglówek, łódek, rowerków, …i swobodnie pływających turystów 😉
Woda ogólnie rzecz biorąc jest czysta i można w niej pływać (choć trzeba uważać bo nie zaobserwowałam tam ratowników!) , ale umówmy się – lazurowe wybrzeże to to nie jest! Dna nie zobaczysz, a gdzieniegdzie połechtać Cię może jakiś glonek 😉
Z wejściem do wody jest różnie, w zależności od tego na którym brzegu jeziora się znajdujesz, przykładowo u „nas” było dosyć łagodne, tak, że dzieci mogły same podejść i zmoczyć trochę stópki, ale z innej strony, do której dopłynęliśmy pontonem, było o tyle gorzej, że trzeba było albo skakać do wody z małej skarpy, albo się na nią wdrapywać.
W wybranej przez nas miejscówce, jest rozbite małe obozowisko (kempingi, namioty,..) ale to nic, bo miejsca na trawie jest jeszcze sporo. Rozkładamy więc koce, rozpalamy grilla, dzieciakom wyciągamy piłki, starszakom dmuchamy ponton, kto może raczy się zimnym, złocistym Radegast`em… 😉
Jakby powiedział, mój stary, dobry kolega – „Gra i trąbi zespół Kombi” 😉
Tak, leniuchować można długo, szczególnie jeśli pogoda dopisuje, a towarzystwo jest doborowe (jak w naszym przypadku). Jednak, atrakcji dla miłośników sportu i rekreacji nie brakuje i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
W zależności od tego, na jakim brzegu „wylądujemy” do wyboru mamy: rowerki wodne, żaglówki, motorówki, skutery wodne czy kajaki. Dla fanów gier grupowych są piaszczyste boiska do piłki nożnej i siatkówki. Dla dzieci, zarówno tych mniejszych, jak i większych są liczne place zabaw, trampoliny oraz baseny. A ci, którzy ruszać się zbytnio nie lubią, ale też nie chcą siedzieć zupełnie bezczynnie mogą połowić rybki, gdyż przy brzegach rozstawione są wędki i każdy, nawet amator – wędkarz może spróbować swoich sił 😉
Wokół jeziora nie brakuje oczywiście punktów gastronomicznych, noclegowych oraz łazienek i toalet, chociaż te ostatnie (przy „naszym” brzegu) specjalnie eleganckie nie były, no ale najważniejsze, że znajdowało się tam mydło, ręczniki papierowe i papier toaletowy! 😉
Cóż, dzień zleciał nam bardzo szybko, a z racji, że było tak przyjemnie, nie chciało nam się wracać do domów! Jednak musieliśmy… ale pojedziemy tam na pewno, jeszcze nie jeden raz! Mało tego! Następnym razem, zabieramy namioty i zostajemy na noc, to już postanowione! 😉
Aha, jest jeszcze jedna rzecz, o której warto wspomnieć. Czesi to bardzo spokojni i kulturalni ludzie, przynajmniej Ci, z którymi mieliśmy okazję tam obcować 😉 W porównaniu z Polakami, którzy w takich miejscach uwielbiają robić „bydło”, szczególnie po wypiciu kilku głębszych ;/ A to, dla nas – rodziców jest ważne, kiedy wybieramy się razem z dziećmi.
Polecam, wypoczynek nad jeziorem w Terlicku (Cierlicko)
Ahoj! 😉
Zdjęcia: Fizinka
Za młodu bywałam tam często. Bardzo mile wspominam te wyprawy. Chyba pora zabrać tam moje dzieciaki;))
Warto jeszcze dodać, że miejscowość jest na tyle blisko polskiej granicy, że wiele osób jeżeli już nie rozmawia po polsku, to przynajmniej rozumie 🙂 prawie wszyscy potrafią się posługiwać specyficzną gwarą, mieszanką polsko-czesko-staroniemiecką 🙂 i rzeczywiście jest spokojnie, ładnie i przyjemnie!
Proszę mi powiedzieć gdzierozbijaliacie namiot, u kogo? Bo się wybieram w ten weekend na 3 dni,a nie mam pomysłu gdzie się zahaczyć:-) dzięki za odp.
Ale my nie rozbijaliśmy namiotu – my tylko grilowaliśmy.. i do domu 😉
Poprawiam się! 😉 Byliśmy tam dzisiaj i miałam okazję sprawdzić, miejsce nazywa się „Na Vyhlidce” 😉
No i jak. Namiot można tam rozłożyć? Jak chociaż mniej więcej wyglądają ceny za noc?? Cokolwiek z przydatnych informacji proszę:-)
Wiem, że to już za późno… ale my mamy do Czech rzut beretem więc (póki co) jeździmy na jednodniowe wycieczki, nie rozbijamy namiotu, stąd nie orientuję się w cenniku niestety.
No to jeszcze jedno pytanko. Ile koron trza wymienić jadąc pod namiot na 3 dni w rodzinie 2+2
W tym roku na jeziorze było znacznie więcej Polaków niz Czechow. Puki co nie zauważyłem bydla z naszej strony ale boję się że w końcu któryś ziomek nie wytrzyma i pokaże na co stać prawdziwego polskiego wczasowicze z brzuszkiem.
Niestety wokół jeziora zalega sporo śmieci, a w samym jeziorze sporo porobijanych butelek, łatwo o zranienie nóg.