Na zakupach 10 stycznia 2016

Jak nie dać się oszukać na promocjach w sklepie?

Nadszedł czas wyprzedaży, a wraz z nim prawdziwe szaleństwo cenowych obniżek. Gorączka zakupów rośnie tym wyżej, im niżej lecą ceny oferowane przez sprzedawców. Obniżki -30, -50, a nawet -70% robią wrażenie na każdym kupującym. Gdzie taniej tam lepiej, jednak co zrobić by nie dać się złapać w pułapkę promocyjnych zakupów? Co zrobić,  gdy hasło “promocja” staje się często jedynie wabikiem na klienta, który sprawia, że więcej pieniędzy zostaje nie w kieszeni konsumenta, a właściciela sklepu? Podpowiadamy, na co zwracać uwagę by nie zostać nabitym w butelkę przez fikcyjne okazje w sklepach: 

  1. Sprawdź o ile produkt jest przeceniony. Łatwiej będzie to zweryfikować, jeśli kupujecie produkt na co dzień i znacie jego normalną cenę. Bo np. kawa która zwykle kosztuje 20 zł, z hasłem “50%” taniej wyniesie 15 zł, coś tu zdecydowanie się nie zgadza. Nie ufaj przedstawionym przez sklep liczbom! Podobnie rzecz ma się z kodami przy stoiskach wagowych, gdzie zamiast ceny promocyjnej, nabija się cenę wyższą, normalną.
  2. Zwróć uwagę na daty obowiązywania promocji. Bywa, że promocja została zakończona, a kartka z niższą ceną nadal wisi i przyciąga klientów, a sam produkt dawno już naliczany jest w regularnej cenie.
  3. Uważaj na mrożone mięso i ryby. Tu producenci wykazują się nie lada pomysłowością, sprzedając nie tylko mięso, ale i wodę w cenie mięsa! Weź do ręki produkt i jeśli pakowany jest w przezroczystą folię sprawdź, jak duża jest warstwa glazury z wody. Zdrowiej i taniej jest kupić świeże i zamrozić w domu.
  4. Wielopaki nie zawsze są ekonomiczne. Hasło kup 3 produkty w cenie 2, brzmi świetnie. Tylko najpierw zastanów się, czy potrzebujesz aż 3 opakowań mąki? Mięso w większej ilości również nie jest dobrym pomysłem, jeśli nie ma gdzie go przechować. Nie wspominając, że takimi akcjami objęte są produkty z kończącym się terminem  ważności.
  5. Produkty na półce dolnej i górnej powinny interesować cię najbardziej. Te wystawione na środku, na wysokości wzroku, obliczone są na szybką sprzedaż. Najczęściej kosztują też więcej, ze względu na narzucone na nie marże.
  6. Różnica między ceną z półki a przy kasie nie powinna być problemem dla klienta. Nie daj się oszukać, prawo mówi że klienta obowiązuje cena na półce, a odstępstwa od niej to pomyłka sklepu, więc warto zaprotestować.
  7. Koniecznie zabieraj paragony. Gdy dokonasz zakupu, a w domu zorientujesz się że rachunek przeprowadzony w pamięci się nie zgadza, czyli produkt w promocji nie został nią objęty, sprawdź faktyczną cenę produktów na paragonie.  Bez niego nikt nie jest wstanie udowodnić, że sklep dokonał oszustwa.
  8. Uważaj na promocje dotyczące kosztownych sprzętów, porównuj ceny w różnych sklepach. Niekiedy sprytni sprzedawcy produkt potrafią na półce “przecenić” tak, że mimo deklaracji dwukrotnej obniżki ceny, płaci się za niego tyle samo! To wszystko tylko po to, by spieszący się klient złapał to, co jest oznaczone promocją, nawet jeśli z obniżką cen nie ma zbyt wiele wspólnego.

To najważniejsze informacje, jak nie dać się złapać na fałszywe promocje. Warto jeszcze podpowiedzieć, że nie powinno się wchodzić do sklepu bez listy zakupów, z dużym wózkiem zamiast koszyka i z pustym brzuchem . Wtedy o wiele łatwiej wydać więcej pieniędzy  niż się początkowo planowało.

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kinga
Kinga
8 lat temu

Ojjj potwierdzam – zakupy bez listy zakupów, zawsze kończą się nadmiernym wydatkiem!

Weronika
Weronika
8 lat temu

Wyrobiłam sobie nawyk sprawdzania cen (niepewnych produktów) dodatkowo na czytniku cen, dzięki temu unikam niespodzianek przy kasie.

Anka Wajs
Anka Wajs
8 lat temu

Ostatnio dałam się złapać. Cena na metce niższa niż przy kasie – niestety przy kilku rzeczach przeoczyłam. 🙁

Karolina Bylina
7 lat temu

ubrania 😀

Znad kołyski 9 stycznia 2016

Marcelinka staje oko w oko z rakiem – pomóżmy jej

Rodzice,  tylko my wiemy jak wielkim szczęściem jest posiadanie zdrowego dziecka, dlatego nie mogę pozostawić bez odzewu apelu mojej koleżanki, mamy Marcelinki. Niecały rok temu została mamą i przeżywa to, co jest najtrudniejsze dla każdej matki – chorobę dziecka. Jednak my, jako mała Społeczność o wielkich sercach możemy wiele zdziałać i odpędzić wstrętnego skorupiaka atakującego oczko dziewczynki.

Historia Marcelinki poruszyła mnie wyjątkowo. Jej mama jest moją licealną koleżanką. Spędziłyśmy trzy lata w jednej klasie a Anię zapamiętałam jako radosną i niesamowicie ciepłą osobę. Tuż po Świętach Bożego Narodzenia razem z mężem niespodziewanie dowiedziała się, że ich największy skarb, mała córeczka ma złośliwego raka – siatkówczaka. Straszna diagnoza i jeszcze gorszy sposób jej leczenia: usunięcie gałki ocznej.  Niestety w Polsce z powodu zbyt małej liczby zachorowań (zaledwie 20 w ciągu roku)  nie ma opracowanej innej skutecznej terapii gwarantującej 100% pozbycia się raka.

marcelinka 1

Światełkiem w tunelu jest klinika w Nowym Jorku, która jako jedyna na świecie specjalizuje się w leczeniu siatkówczaka i osiąga doskonałe wyniki. Pięcioro dzieci z Polski przeszło tam operacje, z których wszystkie zakończyły się powodzeniem. Od nas zależy czy Marcelinka dołączy do grona bohaterów, którzy pokonali raka dzięki pomocy lekarzy z USA. Marcelinka ma jeszcze wiele do zobaczenia. 

Koszt operacji to horrendalna kwota opiewająca na 1,5 miliona złotych. Kwota, której brak rzutuje na to, czy Marcelinka nie tylko nie straci oczko, ale i czy będzie żyła.

Razem możemy jej pomóc i pokonać wstrętnego skorupiaka, tak jak pomogliśmy Emilce i Kacperkowi uratować ich serduszka. Choć potrzebna była ogromna suma pieniędzy – udowodniliście – ludzie o dużych sercach – że to da się zrobić

Marcelinka4

Jak pomóc?

Wpłać proszę tyle, ile możesz. Każda złotówka jest na wagę złota!

Udostępnij informację o zbiórce, by dotarła do jak największej liczby osób.  Im więcej osób będzie wiedzieć, tym szybciej Marcelina pojedzie do USA. 

Pomóż Marcelince dokonując wpłaty na konto: 

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba”

Bank BZ WBK

31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

Tytułem: „426 pomoc w leczeniu Marcelinki Podlaskiej” 

Wpłaty zagraniczne:

PL 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

swift code: WBKPPLPP 

Przekaż 1% podatku dla Marcelinki: 

W formularzu PIT w rubryce przeznaczonej do wskazania organizacji pożytku publicznego wpisz KRS 0000382243 oraz w rubryce „Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%” wpisz „426 pomoc dla Marcelinki Podlaskiej”.

Razem uda nam się jej pomóc! Pokażmy gdzie raki zimują. 

Społeczność na Facebooku: Oko w oko z rakiem – Aniołowie Marceliny

Więcej informacji na temat historii Marcelinki i jej Rodziców znajdziecie tutaj – na stronie fundacji.  

Subscribe
Powiadom o
guest

11 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Aneta Wagner
8 lat temu

Wlasnie wczoraj widzialam fanpage. Straszne!! Zal tych wszystkich ciezko chorujacych dzieciaczkow. To przez ci musza przejsc I oni I ich rodzice jest niewyobrazalne!!!

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Aneta Wagner

Tak to straszne 🙁 A rodzice zdrowych dzieci (w tym – ja) to wielcy szczęściarze!

Aneta Wagner
8 lat temu
Reply to  Aneta Wagner

Dokladnie!! Mamy sie z czego cieszyc!! 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

Już zebrano 700 000 ! Klikajcie!

Weronika
Weronika
8 lat temu

Razem możemy wiele 🙂 Jestem przekonana, że uda zebrać całą sumę.

Anita
Anita
8 lat temu

To niesamowite wszyscy poszczają oczko do Marceliny. Pomagają jak mogą wpłacając pieniądze, klikając, udostępniając, pisząc o tym. Sylwia ty też jesteś wielka :*

W roli mamy - wrolimamy.pl

Brakuje jeszcze tylko 450 tysięcy zł do całej sumy 😀

Aneta Wagner
8 lat temu

Czyli jakis dzien zbierania 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

Wspaniałe jest to jak Polacy potrafią się zjednoczyć.
Liczy się jeden cel, a jest nim zdrowie Marcelinki <3 <3

Aneta Wagner
8 lat temu

Kiedys Kajtus, teraz Marcelinka- Polacy wiedza, ze na taki cel jakim jest zdrowie dziecka nie ma co zalowac!!oby wszystkie chore dzieciaczki bez wyjatku mialy szanse na wyzdrowienie tak jak te dwa urocze malenstwa!! 🙂

Paulina
Paulina
8 lat temu
Reply to  Aneta Wagner

Nam sie nie udalo uratowac oczka corci ale jak siostra podeslala mi link do strony Marcelinki bez zastanowienia zrobilam przelewik i porozsylalam po znajomych link i oni tez zrobili. Mam nadzieje ze Marcelince sie uda….

W przedszkolu 8 stycznia 2016

Sześciolatki do szkoły iść nie muszą – dobrze czy źle?

Co by o naszym nowym rządzie nie powiedzieć, abstrahując od tego, czy w ogóle mamy chęć rozmawiać o polityce, jedno trzeba przyznać – od słów do czynów droga niedługa, przynajmniej w niektórych kwestiach. I tak o to całkiem niedawno gruchnęła wieść, że sześciolatki zostają w przedszkolach.

Duśka chodzi już do szkoły, więc jakby reforma nas nie dotyczy i nie obchodzi. Bardziej interesowałoby mnie, czy rzeczywiście gimnazja zostaną zlikwidowane, ale podejrzewam, że Duśka i tak musiałaby dokończyć naukę w starym trybie. Z mojego prywatnego punktu widzenia jest jak było, rząd rządzi, sejm uchwala, prezydent podpisuje, a w moim życiu jakoś niewiele się zmienia. I w sumie dobrze. Ale nie o tym chciałam.

Rodzice dzisiejszych sześciolatków stanęli przed wyborem: posłać dziecko do szkoły czy poczekać jeszcze rok? W zasadzie wybór taki sam jak rok temu, tylko okoliczności się zmieniły. Rok temu sześciolatki były objęte obowiązkiem szkolnym, w tym roku już nie są. O dylematach związanych z pozostawieniem dziecka na drugi rok w zerówce pisała już (nie)Magda(lena), nie będę się powtarzać. Powiem Wam za to, co po półrocznej nauce Duśki w szkole myślę o tym całym posyłaniu, odraczaniu i gotowości szkolnej.

Nie ukrywam, gdybym dziś miała decydować czy Duśka zostaje w przedszkolu czy idzie do szkoły, z pewnością moje dziecko zostałoby w przedszkolu. Czemu więc nie została rok temu? Ano temu, że cała jej grupa poszła do szkoły, nie widziałam powodu by ją narażać na rok nudy, bo chociaż dzieci byłyby  nowe to podręczniki i program do przerobienia w przedszkolu ten sam. W tej chwili (a jestem świeżo po rozmowie z nauczycielką z przedszkola) sytuacja wygląda tak, że ¾ sześciolatków zostaje w przedszkolu na drugi rok. Z pewnością Duśka również znalazłaby się w tej grupie, gdyby tylko urodziła się rok później. Dzisiejsze sześciolatki do szkoły iść nie muszą, fajnie im…

Dlaczego?

Powielany frazes o zabieraniu dzieciństwa niestety okazał się faktem. Nic to, że szkoła to tylko kilka godzin dziennie. Po szkole są jeszcze zajęcia dodatkowe, które w przedszkolu były po prostu w trakcie zajęć. Duśka chodziła na angielski, na tańce i na lepienie z gliny. Gdyby chciała teraz chodzić na te same zajęcia po lekcjach byłoby to logistycznie trudne do ogarnięcia. Zrezygnowałyśmy z gliny. Dodatkowy angielski jest w szkole więc nie jest jakoś specjalnie odczuwalny, ale już tańce zabierają dwa popołudnia w tygodniu. W te dni, kiedy nie ma zajęć dodatkowych Duśka kończy lekcje późno, zanim wróci do domu, zje i odrobi lekcje, przychodzi pora kąpieli i spania. Serio, są takie dni, gdy nie ma czasu na zabawę. I niech sobie wszystkie jajogłowe mądre głowy mówią co chcą, ja widzę, że bardzo jej tego elementu dzieciństwa brakuje.

Szkoła, lekcje, zajęcia dodatkowe… Nagle się okazało, że nie mam kiedy spokojnie z dzieckiem porozmawiać, właściwie dłuższe rozmowy prowadzimy tylko jak wracamy ze szkoły, czasem zajmuje nam to godzinę jak się wleczemy. Ale czy tak to powinno wyglądać? Co z tego, że jestem w domu, że mam czas dla dziecka, kiedy dziecko już teraz przestaje mieć czas dla mnie? Ja wiem, że taki moment musiał przyjść, ale czy to aby nie za wcześnie?

Jaka jest Duśka w szkole? Hmm… uczy się chętnie, nie ma problemu z zapamiętywaniem wiedzy i używaniem jej  w codziennym życiu. Ma problemy z ładnym pisaniem, ale jak już kiedyś mówiłam, niespecjalnie mnie to martwi. Bardziej martwi mnie, że ma problemy z organizacją pracy i z poczuciem czasu. Potrafi przez długi czas wybierać kredkę potrzebną do wykonania zadanej pracy. Długi czas oznacza, że np. dłużej wybiera kredkę niż jej używa. Bardzo chętnie robi różnego rodzaju prace plastyczne, ale tu również widać braki w wytrenowaniu ręki. Tak, uważam, że tego roku w przedszkolu zabrakło.

Pojawiają się również problemy z poruszaniem się po szkole. „Mamusiu muszę kupić nową smycz do identyfikatora w sklepiku, tylko że ja nie umiem trafić do sklepiku”. Szczerze mówiąc nie wiem jak ten problem zostanie rozwiązany. Ponieważ moim zdaniem jest z lekka wydumany nie czuję potrzeby aktywnego rozwiązywania go. W czym rzecz? Ano w tym, że wszystkie dzieci mają mieć takie same smycze do identyfikatorów, jak ktoś ma inną to musi sobie kupić jedyną słuszną. Ale to tak na marginesie. Ważniejsze jest, że do sklepiku trafić Duśka nie umie. Nie dziwię się. Z tego co udało mi się zorientować, musi ze swojego drugiego piętra zejść na parter, przejść do innego skrzydła szkoły i wejść na pierwsze piętro. Nie wiem czy ja bym się nie zgubiła. I czy na pewno zdążyłabym się przedrzeć przez tłum młodzieży i wrócić w ciągu jednej przerwy.

Czy żałuję, że posłałam Duśkę do szkoły? Wbrew pozorom niespecjalnie miałam wybór. Żałuję właśnie tego, że nie miałam wyboru, że odraczając Duśkę i zostawiając ją w przedszkolu na starcie przykleiłabym własnej córce etykietkę nieudacznika, który się do szkoły nie nadaje. Dziś na pewno nie wyrywałabym się przed szereg i pozwoliła mojemu dziecku nadal być dzieckiem. Wbrew ministerialnym obietnicom w szkole nie ma miejsca ani czasu na zabawę.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

28 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
8 lat temu

Zasiałaś we mnie koleje ziarno niepewności. Niby mam wykształcenie pedagogiczne, niby znam swoje dziecko, a jednak czuję się niezbyt kompetentna by zadecydować co z moją pięciolatką. Dlaczego? Warunki przedszkolne i praca w grupie to zupełnie co innego niż to co możemy obserwować w domu. Tu pracujemy jeden na jeden, a w przedszkolu panie są dwie i gromadka dzieci – jak się więc do tego odnieść? Wiem, że większość dzieci zostanie w przedszkolu więc powtarzanie wydaje się nie takie straszne, ale nie mogę liczyć, że idąc równolegle z nimi do szkoły, trafi na kogoś znajomego w pierwszej klasie, bo najzwyklej nie… Czytaj więcej »

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Jak nie miałaś. Ja poszłam do prywatnej poradni. Gdzie nie było parcia na nie odraczanie jak w państwowych. I pomimo wielu słów jaką to ja zła matka , że odbieram dziecku możliwość rozwoju , że nie wierzę w jego możliwości cieszę się bardzo , że go odroczyłam i nie chodzi to o zabieranie dzieciństwa , ale doskonalenie motoryki, wzmocnienie na różne bodźce i wiele innych .A ten dodatkowy rok dał nam bardzo dużo.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Teoretycznie miałam, nawet teraz mogę zostawić w pierwszej klasie ponoć, ale pomyśl sama, jak ona by się poczuła, wszystkie dzieci do szkoły tylko ona jedna nie? To co ona, gorsza jakaś?

Edyta Skrzydło
8 lat temu

No ok , ale raczej zostaną dzieci które sobie nie zbyt radzą , ale lepiej kiblować w 1 klasie niż 3 czy 4

W roli mamy - wrolimamy.pl

No ale kiblować na prośbę rodzica? Ja bym miała traumę do końca życia, Ty nie?

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Nie chciałam próbować 😀 odroczyłam 😛

W roli mamy - wrolimamy.pl

I Twój syn jako jedyny był odroczony?

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Nie było kilkoro dzieci odroczonych. Kilka z drugiej połowy roku bez obowiązku ..

W roli mamy - wrolimamy.pl

A widzisz, u nas nie było już czegoś takiego jak „bez obowiązku”, Duśka jest chyba najbardziej pechowym rocznikiem, zresztą i tak jest z pierwszej połowy roku.

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Kamilek jest z 2008 ze stycznia

W roli mamy - wrolimamy.pl

a Duśka maj 2009, wyboru już nie było

Edyta Skrzydło
8 lat temu

No fakt rocznik 2009 szedł w całości .

Bozena Pasterny
8 lat temu

Moje dziecko pierwsza połowa 2007 roku, jest w czwartej klasie, czyta harry potter i hobbita. Liczy, pisze opowiadania itp.
Zawsze byl dumny z siebie i z tego co potrafi. W zadnym wypadku nie chciałabym zeby zaczynal szkołę od 7 roku życia.
Przestańcie dmuchac az tak na te dzieci a zajmijcie się lepiej dostosowaniem szkół żeby nie były przeżyciem traumatycznym.
Moja córka 4 5 roku teraz w zerowce jest. Juz czyta proste zdania. Do 5 roku życia będzie spokojnie czytać . Liczy – dodaje i odejmuje. Przeczyta ceny w sklepie itp.
Oboje uczą się języków.
Nie wiem na co czekacie.

agula
agula
8 lat temu

Moja córka też jest w 1 klasie i tak jak Twoja jest z pierwszej połowy roku 2009. Straszne miałam dylematy związane z tym czy odraczac czy nie – zdecydowałam się ją posłać. W końcu mądra z niej dziewczynka 😉 Bałam się jak sobie poradzi emocjonalnie bo jest bardzo wrażliwa i wszystko strasznie przeżywa czy to sprzeczkę z koleżanką, czy to iż Pani zwrocila jej o coś uwagę. Emilka nie brała w ogóle pod uwagę takiej opcji ze zostałaby w przedszkolu – w końcu prawie wszystkie dzieci przygotowywały się do tego. Postanowiłam więc, z duszą na ramieniu, zaryzykować. Narazie nie jest… Czytaj więcej »

Agnieszka Szczęsna
Agnieszka Szczęsna
8 lat temu

Ja się nie do końca zgodzę. Mam syna sześciolatka obecnie w pierwszej klasie. W szkole sie odnajduje, sam chodzi np do biblioteki, wie gdzie co jest bo Pani na początku roku chodziła z klasą na „wycieczki” po szkole właśnie po to aby dzieci wiedziały gdzie co jest. czas nauki w klasie jest podzielony na nauke i odpoczynek, kiedy to albo sie dzieci bawią albo idą z Panią na spacer aby odsapnąć. W czasie świetlicy głównie jest zabawa z rówieśnikami już ze wszystkich klas pierwszych. Odnosząc się do zajęć dodatkowych poszkolnych chodziliśmy i w czasie przedszkolnym, chodzimy i dzisiaj, nie widze… Czytaj więcej »

Edyta Jurys
8 lat temu

Najbardziej pechowy rocznik? 2013. To wszystkie trzylatki, dla których nie ma miejsc w przedszkolach.

Bozena Pasterny
8 lat temu

Moje dziecko pierwsza połowa 2007 roku, jest w czwartej klasie, czyta harry potter i hobbita. Liczy, pisze opowiadania itp.
Zawsze byl dumny z siebie i z tego co potrafi. W zadnym wypadku nie chciałabym zeby zaczynal szkołę od 7 roku życia.
Przestańcie dmuchac az tak na te dzieci a zajmijcie się lepiej dostosowaniem szkół żeby nie były przeżyciem traumatycznym.
Moja córka 4 5 roku teraz w zerowce jest. Juz czyta proste zdania. Do 5 roku życia będzie spokojnie czytać . Liczy – dodaje i odejmuje. Przeczyta ceny w sklepie itp.
Oboje uczą się języków.
Nie wiem na co czekacie.

Bozena Pasterny
8 lat temu

U nas 4latki idą i nic im się nie dzieje. Po co czekać do 7 roku życia?
Dostosujcie szkoły do młodszych dzieci i tyle.

W roli mamy - wrolimamy.pl

U nas czyli gdzie?

Bozena Pasterny
8 lat temu

Uk

W roli mamy - wrolimamy.pl

Czyli rozmawiamy o dwóch różnych światach, nie ma co porównywać.

Bozena Pasterny
8 lat temu

Wiem tyle ze polska powinna w koncu coś robić a nie się cofać

Joanna Łopatka
8 lat temu

Zmienmy nazwę przedszkola na szkole wyjdziemy na to samo… A nie wysyłamy małych dzieci do szkoły…

Bozena Pasterny
8 lat temu

Joanna to nie tak prosto. Tutaj na 4 latki się tak nie dmucha jak w polsce. Pozwala im się tez na bardziej skomplikowana naukę

Agnieszka Detyna
8 lat temu

Mam bardzo podobne do Twoich odczucia 🙂

Joanna Łopatka
8 lat temu

Synek był 2 połowa 2008 i poszedł jako 7 latek. Ten rok naprawdę dużo mu dał choć pani psycholog twierdziła ze będzie się nudził 2 rok w zerowce… Wręcz przeciwnie. Teraz córka skończyła 5 lat. Od września miała iść jako 6 latek. Ciesze się bo ZOSTAJE 2 rok w zerowce.

Hanna Boruta
8 lat temu

moja 6 latka zostanie w przedszkolu, syn jest z rocznika 2008 II połowa i nie posłałam jako 6 latka tylko jako 7 latka i była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć dlatego 2 raz podejmę taką samą, syn jest wg opinii PPP rozwinięty o 1,5 roku do przodu spokojnie mógł iść jako 6 latek ale nie był w stanie tego ogarnąć emocjonalnie i adaptacyjnie, jako 7 latek wdrażał się 3 pełne miesiące, moim zdaniem dziecko poniżej lat 6 nie jest gotowe na taką zmianę jak szkoła.

Agata Tomkowicz
Agata Tomkowicz
7 lat temu

Po przeczytaniu artykułów i komentarzy pozwolę sobie napisać o przykładzie mojego syna. Michał urodził się 28-12- 2005 roku. Poszedł „normalnie” ze swoimi rówieśnikami i jedną dziewczynką, która była z 07-01-2006 roku a więc młodsza. W Przedszkolu i klasach od 1-3 ta dziewczynka była prymuską. Mój syn natomiast był jeszcze bardzo dziecinny. Ciągle czegoś zapominał, musiał się dłużej zastanawiać nad wyborem kredki , koloru. Był ogólnie powolniejszy ale dokładny. W III klasie dorównał do reszty klasy pracowitością i już byłam dumna, że jest ok. W IV klasie zaczęły się problemy. Nasze dzieci przeszły do innej szkoły i klasy. Nowe otoczenie, nowe… Czytaj więcej »

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close