W przedszkolu 22 lutego 2016

Rozkochaj dziecko w książkach!

Jestem blogerką i lubię, gdy poruszany przeze mnie temat cieszy się popularnością. Dziś chcę napisać o „czytaniu dzieciom” i mam ogromną nadzieje, że to zagadnienie też jest dla Was ważne i będzie miało „wzięcie”. Mimo tego, że wg badań ponad połowa Polaków w ciągu roku nie czyta ani jednej książki!

Należę do osób, które czerpią wiele radości z czytania. Chwile z książką są dla mnie cudownym relaksem i pozwalają bez względu na okoliczności odprężyć się i przenieść do zupełnie innej rzeczywistości.

Moim marzeniem jest by i mój syn, mimo iż żyje w czasach „tabletowych dzieci”, zawsze chętnie sięgał po książki, dzięki nim kształtował swoją wyobraźnię i wrażliwość, a czytanie kojarzyło mu się ze szczęśliwymi chwilami. Bardzo bym chciała, żeby czytanie było dla niego po prostu ważne!

I chyba jest na dobrej drodze – od zawsze lubił dostawać książki, oglądać obrazki i słuchać, gdy mu się czyta. Bardzo szybko zaczął też samodzielnie czytać i teraz jako sześciolatek „łyka” kolejne lektury.

Myślę, że mogę się z Wami podzielić moimi obserwacjami i doświadczeniem, które zebrałam w kilka wskazówek – Jak nauczyć dziecko kochać książki?

Przykład idzie z góry

Zaczynamy od tego, że sami czytamy. Jeśli Twoje dziecko widzi, że jego rodzice często czytają, to będzie to dla niego naturalna fajna forma spędzania czasu. Jest duża szansa, że sięgnie po książkę odruchowo.

Dobre początki

Warto zacząć przygodę z książką od książko-zabawek. W sklepach jest ich od groma – wykonane z pianki, tkanin, ceratek – zawierają proste obrazki lub pojedyncze słowa. Czemu służą? Są świetną formą oswajania dziecka z samym kształtem książki i uczą skupiać wzrok na stronach.

Gdy dziecko już siedzi warto z nim przeglądać kolorowe ilustracje, ale i czytać książki z tekstem – maluchy najczęściej uwielbiają krótkie (by nie nadszarpnąć dziecięcej cierpliwości),  wpadające w ucho rymowanki. To moment, gdy książki powinny mieć grube tekturowe kartki, które nie zniszczą się w niezgrabnych małych paluszkach.

Przedszkolaki lubią historie o zwierzętach lub o swoich rówieśnikach. To okres, w którym do wielu książek, na życzenie dziecka, powracamy wielokrotnie czytając je „w kółko”.  

Podczas czytania, pokazywania i objaśniania obrazków niezwykle ważne jest też to, że jesteśmy po prostu blisko siebie.

Na wyciągnięcie ręki

Nie układaj wszystkich książek wysoko na półkach – tam niech stoją te delikatne, a pozostałe niech tworzą podręczną biblioteczkę. Fantastycznie jeśli dziecko będzie miało do nich stały dostęp, także w czasie zabawy. Książeczki śmiało można umieścić na najniższej półce lub nawet na podłodze.

Głośne czytanie

Kolejny krok to czytanie dziecku coraz dłuższych tekstów – szczególnie polecam czytanie wieczorne, przed zaśnięciem. To nasz rytuał, bez którego mój syn nie zaśnie.

Jest to przyjemna chwila, która daje poczucie bezpieczeństwa i miłości, bo codzienne głośne czytanie buduje mocną więź między Tobą a Twoim dzieckiem. Czytaj ciekawie, nie monotonnie: zmieniaj intonację, wczuwaj się w bohaterów i twórz nastrój.

Jeśli masz w domu ucznia, nie popełniaj błędu przestając mu głośno czytać. Gdy dziecko uczy się składać litery, z jednej strony jest to dla niego stres, z drugiej – ćwiczy na prostych nieciekawych tekstach – to moment, kiedy może zrazić się do czytania. Nasza rola w tym by słuchało ciekawych, inspirujących historii, tak by czytanie kojarzyło mu się nadal z radość i prawdziwą przygodą. Więc nawet, jeśli całkiem dobrze radzi sobie z czytaniem, pamiętaj, że  słuchanie książki czytanej przez mamę czy tatę to zupełnie inny wymiar przyjemności. Nie przestawaj nawet, kiedy wydaje Ci się że Twoje dziecko jest już za duże.

Dobry wybór

Podsuwaj dziecku książki, które je zaciekawią – zainteresowania małych ludzi są różne, ale jeśli codziennie czytasz z dzieckiem, to doskonale znasz jego upodobania. Z pomocą mogą też przyjść podpowiedzi w postaci zestawień tytułów dla określonego wieku czytelników. Sięgaj po książki piękne, wartościowe, mądre ale i modne. Oferta książek dla dzieci ma się obecnie lepiej niż kiedykolwiek – naprawdę jest w czym wybierać.

Nie bój się komiksów – wbrew pozorom całkiem w nich sporo tekstu do czytania, a dzieci je uwielbiają. A o to w tym wszystkim chodzi, by czytanie dawało radochę.

Polecam też bardzo audiobooki – słuchając ich książka w tej formie może towarzyszyć dziecku w różnych okolicznościach (podczas podróży, w trakcie zabawy). Dają też możliwość wielokrotnego przesłuchiwania ulubionych fragmentów, a – o czym już pisałam – dzieci to lubią.

A poza tym, chodź razem do biblioteki, odwiedzajcie księgarnie, rozmawiajcie o książkach. Dawaj książki w prezencie – zarówno swojemu dziecku, jak i innym osobom. W ten sposób pokazujesz, że książka to coś wyjątkowego i wspaniałego.

Subscribe
Powiadom o
guest

18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Patrycja Bzumowska
9 lat temu

Moja córka to mol książkowy . cały czas chciałaby żeby jej czytać 🙂

Barbara Heppa-Chudy
9 lat temu

To fantastycznie! Ile ma lat?
Trzeba teraz zaciskać kciuki, żeby jej tak zostało 🙂

Patrycja Bzumowska
9 lat temu

prawie 3 lata 🙂 książek full mamy 🙂

Agata Rudnicka
9 lat temu

Poczekaj aż do szkoły pójdzie, minie jej ?

Maria Ciahotna
9 lat temu

Czytam baaardzo chętnie, dzieciakom też czytamy na dobranoc (najczęściej mąż, bo ja na szybko ogarniam wtedy dom) – a jak najmłodsza widzi, że biorę książkę do ręki, to sama mi szykuje, skąd mam zacząć 🙂

Barbara Heppa-Chudy
9 lat temu
Reply to  Maria Ciahotna

Jak mnie to cieszy 🙂

Veronika Kate
9 lat temu

Czytam duzo i corka tez

Barbara Heppa-Chudy
9 lat temu
Reply to  Veronika Kate

Czyli najważniejsze to czytający rodzic 🙂

Veronika Kate
9 lat temu
Reply to  Veronika Kate

w moim przypadku to moja babcia jest molem ksiazkowym, spedzalam z nia duzo czasu i ja tez zaczelam dzieki niej sie interesowac czytaniem, moja corka ma 8 lat i polyka grube juz ksiazki bardzo szybko, mysle, ze pomaga jesli dziecko widzi milosc do ksiazek, a ja na prawde czytam bardzo duzo.

Joanna Blazejewicz
9 lat temu

Jak bym czytała o sobie ☺ , a mój syn i tak woli tableta od książek ??

Agata Rudnicka
9 lat temu

Uwielbiam czytać, czytałam moim dzieciom od urodzenia. Odkąd chodzą do szkoły nie nawidzą czytać.

Barbara Heppa-Chudy
9 lat temu
Reply to  Agata Rudnicka

Tak ja napisałam w tekście, pójście do szkoły może być momentem, kiedy dziecku czytanie przestanie się kojarzyć z przyjemnością. I dlatego ważna rola rodzica, by tak się jednak nie podziało. Mam nadzieję, że się nie poddałaś i nadal czytasz dzieciakom!

Agata Rudnicka
9 lat temu
Reply to  Agata Rudnicka

14 latkowi nie bardzo. Młodszemu tak ?

Patrycja Arent
9 lat temu

Mały uwielbia książki. Bajki i opowiadania. Ma nawet prenumeratę z de agostini 😉 a ja poświęcam wieczorem czas żeby poczytać choćby część powieści 😉

Barbara Heppa-Chudy
9 lat temu
Reply to  Patrycja Arent

I tak trzymać! 🙂

Karolina Bylina
9 lat temu

Dla mnie to chwila wytchnienia 🙂

Alicja Mendyka
Alicja Mendyka
9 lat temu

Uwielbiam książki!!! Mnie czytaniem zaraził mój tato i mam nadzieję, że tą pasję podzieli również mój synek 🙂

Nieumalowana Mama
Nieumalowana Mama
8 lat temu

Prosty, a przez to dobry, tekst. Pozdrawiam.

Nieumalowana Mama
nieumalowanamama.blog.pl

Emocje 20 lutego 2016

Mamoooo, a Wojtek ma cycki jak ta pani! Rzecz o miłości braterskiej…

Czasem zdaje mi się, że zamiast normalnego domu, mam patologię w pełnym znaczeniu tego słowa. Dwoje wrzeszczących dzieci, plus głośna z natury ja, oraz drący się pies, kiedy drze się cała reszta.Tak więc, patologia co się zowie.

Dzieci od rana hałasują, a ja uspokajam jak tylko mogę, apeluję o ciszę, o to by przestali biegać, rozrzucać zabawki, wylewać picie a zamiast tego zaczęli jeść, ubierać się, sprzątać (?!?) i grzecznie przebierać nóżkami za Panią Matką. Ale nie ma lekko.

Taka sytuacja: Jest rano, siedzę przy kompie, klepię pierwsze zdania artykułu i słyszę jak Bartek woła “Mamoooo, a Wojtek ma cycki jak ta pani!”. Słucham i nie wierzę, bo jaka pani i jakie cycki, a skąd w ogóle takie słowo u dzieciaka? Ale nic, uspokajam ich, przestają się szarpać, dogadywać sobie, zapada cisza, siedzą, jedzą. Chwilowy spokój, klepię kolejny akapit. Jebudubu, bracia nie próżnują – “Mamo, a Wojtek”, “Mamo, a Bartek”…. w zależności który czego dotknął: rozlane, rozsypane, przewrócone, podarte, poszarpane, zabrudzone…. Nie muszę pytać kto i co, kabelek przybiega informując skrupulatnie, co się właśnie wydarzyło. Kabel zazwyczaj minę ma zadowoloną, bo raz – doniósł na brata, a dwa – zaciera ręce, bo matka nad karą pomyśli. Satysfakcja gwarantowana, radość na miarę Gwiazdki. Sprawiedliwie i po chrześcijańsku, bo donoszą na siebie nawzajem i na zmianę.

“Weź idź i powiedz mamie…”. Kolejna sprawa, z dwóch gardzieli słyszę dokładnie te same hasła, prośby i żądania. Widzę te same gesty, bo jeden tylko co i rusz zezuje w stronę drugiego, bo przecież nic nie jest tak fajne jak małpowanie brata i wkurzanie matki w jednym czasie. Dobrze ze jest między nimi trzy lata różnicy i inaczej ich ubieram, bo dzień po dniu przeżywałabym atak klonów. Papugują się i przedrzeźniają na zmianę. To samo oglądają, to samo w tym samym czasie chcą robić, albo dla odmiany nie chcą też solidarnie. Fizycznie są do siebie bardzo podobni, sklonowani, a reszta… Sama nie wiem czy są bardziej podobni czy różni, jak im zawieje tak fruną. Bracia…

Wieczór, kąpiel w wannie. Tak, szkoda mi czasu, więc chcąc odprawić dzieciarnię jak najszybciej do spania, pozwalam im kąpać się razem. Zaczyna się niewinnie. Najpierw przepychanki – ja chcę tu, a ja tu siedzieć, bywa że ładuje się jeden na drugiego. Potem przychodzi czas na wyrywanie sobie zabawek, następnie wrzaski, wylewanie wody na siebie oraz na podłogę. Normalka, braterska miłość nakazuje im chcieć wspólnej kąpieli i pakować się w ubraniu do wanny, a następnie tłuc się w niej, bo nie chcą się razem kąpać, obrzydzając sobie i mnie ten wspaniały czas. Owszem, mogę im tego zabronić, ale znów będę słyszeć “mamoooo, ale my tak chcemy razem”…

Razem siedzą w ciszy gdy broją, lub hałasują demolując oficjalnie dom podczas zabawy. Razem miewają dobry lub zły humor, fochy, a nawet chęć na serek, którego po podzieleniu nie chce już zjeść ani jeden ani drugi. Kłócą się, kradną sobie zabawki, słodycze, licytują się który bardziej mnie kocha i obrażają gdy mówię, że kocham ich tak samo. Broją, zrzucając winę na drugiego, a jak zmontują coś wspólnie to zawsze winien jest pies. Przykład – dziura w kocu. Moje pytanie – skąd ta dziura? Bartek odpowiada że pies zrobił. Ok, ale skąd pies do cholery miał koc w pysku, skoro chwilę wcześniej powiewał on na plecach starszego jako płaszcz superbohatera??? Nieważne.

Wiecie, czasem mam tego serdecznie dość. Nie mam czasu dla siebie, ciszy i spokoju. Częściej od obserwowania wspólnej zabawy, oddzielam ich od siebie, pilnując by nie wydłubali sobie oczu, nie połamali nóg i  nie puścili z dymem włosów. Serio, częściej niż spokojnie, jest hardkorowo, emocje aż wiszą w powietrzu. Ale będzie ok, mimo wszystko widać troskę o siebie nawzajem w codziennych drobnostkach.

Wiecie, moja mama zawsze powtarzała mnie i mojej siostrze z którą się całe dzieciństwo tłukłam “teraz się nie znosicie, a za parę lat będziecie się ściskać i całować z tęsknoty!” I co? Mama miała rację! Moi synowie jeszcze tego nie wiedzą, ale fajnie jest mieć rodzeństwo, serio 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

30 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Cedro
9 lat temu

Pół na pół, albo się kochają albo wojna haha 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Anna Cedro

standardowo 😉 albo razem broją albo donoszą na siebie 😉

Anna Cedro
9 lat temu
Reply to  Anna Cedro

Dokładnie mam to samo 🙂

Milena Kamińska
9 lat temu

Limo pod okiem też miałam, stluczone palce u nogi też przeżyłam

Milena Kamińska
9 lat temu

Moi rodzice też tak uważali ale nie wiedzieli o wszystkim dopiero jak juz bylam po 20 stce to wspominalam.niektóre rzeczy co wyrabialam

W roli mamy - wrolimamy.pl

czasem lepiej nie wiedzieć, szczególnie jak dzieci zapytają – babciu, a mam to jakim dzieckiem była 😉 :3

Sylwia Romańska
9 lat temu

Fajny tekst 😉 U mnie to samo:raz się kochają,raz nienawidzą,ale ogólnie żyć bez siebie nie mogą.Kąpią się też razem,więc wiem o czym piszesz :-)))Między moimi chłopakami są 4 lata różnicy.

W roli mamy - wrolimamy.pl

u mnie też podobnie – 3 lata i mam chwilami istny pogrom w domu 😉

Sylwia Romańska
9 lat temu

Oj ja też 🙂 Mieszkamy na wsi,z dala od sąsiadów i tylko dlatego nikt nie wezwał jeszcze policji tak się drą dzień w dzień,zwariować można!

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sylwia, u nas raz sąsiedzi podpytali czy u nas ok, bo starszy tak papę darł… nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać- bo z jednej strony przypałowo, a z drugiej dobrze ze sąsiedzi czujni na krzywdę dzieci. Póki co MOPS nie pukał 😉

Sylwia Romańska
9 lat temu

😉

Milena Kamińska
9 lat temu

Oj potrafią zadziwiac az strach pomyśleć co mnie jeszcze czeka mam nadzieję że nie będą mieli pomysłów po mamusi bo ja to dopiero bylam urwis, brrr aby im do glowy nawet nie przyszło

W roli mamy - wrolimamy.pl

ja ponoć byłam w miarę grzeczna, ale moim dzieciom nie ufam w tej materii 😉

Milena Kamińska
9 lat temu

Ze skrajności w skrajność czasem się kochaja a czasem kłócą aż iskry lecą

W roli mamy - wrolimamy.pl

czyli Ciebie chyba już nic nie zdziwi, prawda 🙂 ? tylko kiedy iskry idą, trzeba uważać zeby samemu nie ucierpieć 😉

Sylwia Romańska
9 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl mój młodszy syn rok temu właśnie podczas takiej braterskiej walki przypalił mi głową pod oko tak,że miałam limo przez 2 tyg :-))

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sylwia mój młodszy w grudniu, tak wywalił mi w twarz z rozbiegu, że pękła mi kość nosa 😀 do tej pory czasem boli …zachciało sie gałganom ganiać, akurat z ojcem choinkę ubierali… dramat, wyłam jak zwierz do księżyca 😛

Sylwia Romańska
9 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl Nieźle 🙂 Ja z tą śliwą do dentysty jeszcze musiałam iśc ze starszakiem.Nigdy nie zapomnę współczującej miny asystentki stomatologicznej….:-)
Jazda taka jest czasem,że szok 🙂 Starszy do szkoły non stop podrapany,pogryziony az wstyd..;-)

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sylwia jesteśmy przedstawicielkami dziecięcej patologii 😉 wesoło, nie ma co 😀

Sylwia Romańska
9 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl na to wygląda 🙂 W ostatecznym rozrachunku jednak jest wesoło 😉

Milena Kamińska
9 lat temu

A ile numerów takich że aż wstyd pisac oj miłość wspominać ale strach pomyśleć że moje pociechy będą szalały

Milena Kamińska
9 lat temu

Ja jak sobie przypomne jak trzaslam drzwiami od samochodu a mama miała tam rękę to aż mi.niedobrze, albo jak z siostra bawilam się w lekarza i do.strzykawki nabralam herbaty i wlewalam ją do buzi siostry niestety wpadł fus zapchał dziurkę i igła wystrzeliła do gardła ale głupie i.nieodpowiedzialne zabawy brrrr oczywiście prosilam siostrę aby nic nie mówiła rodzicom a ona później mnie szantarzowała

W roli mamy - wrolimamy.pl

Oh la la! Milenka taką niewinną buźkę ma, a szatanicho po równi 😉

Milena Kamińska
9 lat temu

Moja córka na nodze ma takie siniaki że dziwię się że nikt nie zareagował 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

jeszcze… nie wiesz co Ci pisane 😉

Milena Kamińska
9 lat temu

Czasem słyszę jak ,,ustawiam ,, dzieci ,,a ty tak nie robiłaś?,,

Milena Kamińska
9 lat temu

Całe szczęście wyszalalam się za młodu acteraz jestem grzeczną mamusią i żoną

Paula Radek Flisek
9 lat temu

u mnie to samo hahaha 😀

Patrycja Arent
9 lat temu

Mamy jedno dziecko, tylko raz w jego obecności wspomnieliśmy o rodzeństwie. Maly jest cyckoholikiem. Dopiero niedawno przestał cyckac a już prawie 4 lata, cały czas się przytula i powtarza ze kocha swojego cycusia. Dziś wyskoczył z tekstem ze jak urodzi się drugie dziecko to mu zabierze cycusia a On na to nie pozwoli.. Także domniemane rodzeństwo już ma na starcie zazdrosnego brata który dobrowolnie cycusia nie odda 😉 🙂

Krystyna Ucieklak-Biernacka

Pięknie opisane <3 relacje braterskie <3 U mnie to nieco trudniejsze i bardziej skomplikowane bo synek ma 2 latka a córka prawie 18-więc to różnica spora i relacje na nieco innym poziomie niż standardowo zwykło się myśleć o relacjach brat z siostrą- bez mała prawie jakby druga MAMA <3 🙂 <3

Zabawa 18 lutego 2016

Nie odpuszczaj lekarzom, bądź mądrym rodzicem małego pacjenta

Jak często chodzicie ze swoimi dziećmi do lekarza? Ja przyznam szczerze, dość często. I nie dlatego, że jestem hipochondryczką chorobliwie przewrażliwioną na punkcie swojego dziecka, a po prostu wymaga tego sytuacja.

Odkąd urodził się Kuba, który jest wcześniakiem, wydreptałam ładne kilometry w przeróżnych poradniach. Zwiedziłam wzdłuż i wszerz poradnie nasłuchawszy się przeróżnych historii współtowarzyszy niedoli. Spotkałam się z wieloma specjalistami z różnym podejściem do małego pacjenta i jego rodziców. Jedną z rzeczy, która mnie denerwowała i nadal denerwuje, pominąwszy temat kolejek na NFZ, oraz notoryczne spóźnianie się lekarzy, jest bagatelizowanie przez nich badań, jakie powinni zlecić dziecku, gdy nie mogą postawić trafnej diagnozy. Przykład z mojego podwórka, proszę bardzo – przewlekły katar i zdziwienie jak katar można uznać za jednostkę chorobową!? Leczony trwa 7 dni a nieleczony tydzień, jeden pies a dzieciak non stop się męczy. Ja jak lwica muszę domagać się od lekarza pierwszego kontaktu skierowania do specjalisty, bo dopiero dokładniejsze badanie dziecka może wykluczyć bądź potwierdzić moje przypuszczenia, których pediatra nie bierze pod uwagę. Nie ważne, że katar „rzuca” się już na słuch dziecka!

Drugi przykład, nigdy nie zapomnę, miny i słów pediatry Kuby, gdy przedstawiłam jej wyniki badań, (które wykonałam sama i zapłaciłam za nie z własnej kieszeni – wiwat bezpłatna służba zdrowia!), a skąd Pani wiedziała, że te badania wyjaśnią podłoże choroby? –  zapytała zdziwiona. Odparłam, że skoro lekarz nie wie jak pomóc mojemu dziecku tylko w ciemno chce przepisywać kolejne specyfiki nie zleciwszy dokładniejszych badań, to sama muszę działać. A wie Pani, ja to nie mam czasu siedzieć w Internecie. Uświadomcie mnie, jeśli się mylę, ale czy lekarz nie powinien doszkalać się przez cały okres praktyki zawodowej a jeśli nie wie, co dzieje się z pacjentem „podesłać” go specjaliście? Ja rozumiem, że pediatra nie jest Alfą i Omegą z tak szerokiej dziedziny jaką jest medycyna, ale powinien współdziałać z rodzicem, nakierować na badania, na które sam nie może dać skierowania w ramach ograniczeń, jakie nakłada na niego NFZ. Swoją drogą Wujek Google i ciocia Wikipedia naprowadziły mnie gdzie trzeba, wiwat Internet, wiwat technologia. Nie muszę dodawać, że była to ostatnia wizyta u tej pediatry. Jej niekompetencja poraziła mnie z siłą gromu.

Odkąd zmieniliśmy lekarza pierwszego kontaktu nie muszę użerać się o skierowanie do specjalisty. Bo sama lekarz rodzinna nam je daje, gdy widzi ku temu przesłanki. Wspomniany wcześniej bagatelizowany przez poprzednią lekarkę katar okazał się alergią, która doprowadziła do problemów z narządem słuchu. Ot taki niegroźny katarek okazał się grubszą sprawą. Na szczęście syn trafił w porę w ręce odpowiednich specjalistów.  A co gdyby okazało się, że na przykład niezlecona morfologia byłaby gwoździem do trumny u dziecka chorego na białaczkę? Przecież, na oko nie widać tego, czy dane dziecko jest w stu procentach zdrowe.  Nie raz media nagłaśniały takie przypadki. Mało razy odbijano dzieckiem jak piłeczką i szpital odmawiał przyjęcia pacjenta na oddział. Kto wtedy poczuwa się do winy? Nikt, ręka rękę myje a rodzice są pozostawieni sami sobie zapewne z wyrzutami sumienia, że wcześniej dali się zbyć lekarzom.

Walczcie o każde nawet najdrobniejsze badanie dziecka, bo nigdy nie wiadomo, co może wnieść jego wykonanie. Dla mnie i mojej rodziny coroczna morfologia z rozmazem nawet zdrowego dziecka jest obowiązkowym badaniem. Wolę chuchać na zimne. Nie pozwólcie się odesłać ze szpitala, bo “brak miejsc”. Gdyby doszło do tragedii nikt Wami się nie przejmie. Wróć, przejmą się jedynie media w celu zrobienia chwytliwego materiału a Wam zostanie życie z wyrzutami sumienia, że nie zawalczyliście o własne dziecko.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
estela
estela
8 lat temu

chyba w poniedziałek w przedszkolu na tablicy ogłoszeń wywieszę ulotkę tego hedrinu ochrona..bo się ostatnio wszy rozpanoszyły po grupach, jak się rodzice za głowy swoich dzieci w końcu nie wezmą, to za chwilę sanepid murowany…

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close