Mordercze krewetki – szybka karcianka, która pozamiatała
Kiedy otworzyłam pudełko, wiedziałam, że czeka nas dobra zabawa. Oprócz potwornie uroczych, zabójczych stworów, szybkiej i dynamicznej rozrywki, twórcy obiecywali dodatkowe emocje. W grze „typów” od Eksplodujących kotków czeka na was w pełni uzasadniona możliwość obrobienia rywali. A to oznacza, że podkradanie dóbr przez najmłodszych spotka się z odwetem w majestacie prawa. Będzie się działo, gdy na stół wjadą mordercze krewetki!
Ta karcianka, co tu kryć, pozamiatała. Jest bardzo łatwa, bardzo szybka i jeszcze bardziej emocjonująca. Twórcy po raz kolejny udowodnili, że proste rzeczy są najlepsze. Nie musicie zadręczać się milionem zasad. Wystarczy jedna: zero litości.
Mordercze krewetki – gra z biglem
Krewetki są wyjątkowo urokliwe, jak na tak krwiożercze bestie, a musicie wiedzieć, że takie cudaki istnieją naprawdę i nie chcielibyście ich spotkać w ciemnym akwenie. Jeśli zastanawiacie się, czy gra o tak melodyjnej nazwie nadaje się dla dzieci – odpowiedź brzmi: TAK!
Ponieważ podczas rozgrywki można nieelegancko obrobić współgraczy, zastanawiałam się, czy nie spowoduje to u moich dzieci konfliktów czy rozpaczy i wzajemnej walki. Wiadomo, wystarczy, że ktoś na kogoś oddycha albo popatrzy i już dramat gotowy. Jakże ja naiwna byłam! Dzieci chętnie korzystały z opcji kradzieży kart przeciwników, ale konfliktów nie było. Ofiarami niezmiennie byli rodzice… test na integrację rodzeństwa został zdany na szóstkę.
Mordercze krewetki – co znajdziecie w pudełku
Gra jest pięknie wykonana, choć składa się tylko z kart. Mordercze krewetki w tęczowych kolorach mnie zachwyciły. Te małe potworki mogą być zakochane lub wściekłe jak diabły tasmańskie w kreskówkach. Opakowanie jest nieduże, ale wysokiej jakości, dzięki czemu całość świetnie się prezentuje. W środku znajdziecie 105 kart do gry, instrukcję, która jasno mówi, że czytają ją tylko dzbany 😉 i lepiej obejrzeć film, i obietnicę dobrej zabawy.
Na kartach znajdują się krewetki spod ciemnej gwiazdy w 7 kolorach, różnią się również wyglądem, bo każdy kolor odpowiada innej emocji na paszczy skorupiaków. Na rewersach zobaczycie natomiast ilustracje z magicznymi kulami w różnych kolorach. Każda kula ma trzy barwy i jeden z nich zdradza, jaka krewetka jest po drugiej stronie.
Zasady gry, czyli o co biega
Zasady są naprawdę proste i zawierają się w dosłownie kilku zdaniach. Celem zabawy jest zdobycie 10 kart, czyli 10 punktów. Rozgrywka polega na przenoszeniu kart krewetek z akwarium (czyli z tzw. ręki) na stos punktów.
Zaczynamy z czterema kartami. W każdej turze gracz decyduje, czy wyciągniętą kartę ze stosu, zabiera do swojego akwarium, czy chce użyć jej do kradzieży krewetki od innej osoby. Żeby było ciekawiej, nie widzimy, jaka krewetka znajduje się w stosie kart. Jeżeli kolor krewetki pasuje do wylosowanej, zdobywamy aż dwie karty. Jeśli mamy pecha i okradany nie posiada w swoim akwarium danej barwy – zyskuje naszą wylosowana krewetkę, a my odchodzimy z niczym. Możemy oczywiście wykazać się uczciwością i od razu, bezpiecznie zabrać krewetkę do swojej kolekcji.
Zabawa w podbieranie jest naprawdę przednia i dzięki niej można komuś w ostatniej chwili pokrzyżować marzenia o zwycięstwie. Oczywiście znając menażerię w akwarium przeciwnika, możemy oszacować, czy opłaca nam się zaryzykować skok na cudze akwarium.
W tym przypadku kradzieże są bardzo sprawiedliwe. Jeśli ktoś buchnie nam kartę, nie będziemy musieli długo czekać na zemstę. Jest śmiesznie, wszyscy krzyczą i się emocjonują, a los może się w każdej chwili odwrócić. Uważajcie na tęczową zemstę. 🙂
Czas jednej partyjki to od 5 do 10 minut, ale uwierzcie, że na jednej się nie skończy! Gra jest świetna, nie wymaga żadnych szczególnych przygotowań. Wystarczy przetasować karty. Możecie grać nawet w 6 osób. Jedno jest pewne, po milionie krewetkowych napadów i odwetów, koniecznie musimy złapać za Eksplodujące kotki!
Z uśmiechem na twarzy polecamy wam taką zabawę. Sprawdzi się również na imprezach i imprezkach.
Informacje o grze: Mordercze krewetki
Autor: Ken Gruhl, Jeremy Posner
Ilustracje: Matthew Inman
Wydawca: Rebel
Wpis powstał we współpracy z Rebel
Zdjęcia: Archiwum prywatne, materiały prasowe