Napoje 3 marca 2021

Jak kawa to tylko z ekspresu!

Na przestrzeni lat wokół kawy powstało wiele teorii dotyczących jej wpływu na organizm. Niektóre źródła opisują negatywne skutki picia tego napoju, skupiając się głównie na jej działaniu pobudzającym i podnoszącym ciśnienie krwi, co niewątpliwie szkodzi jej reputacji.

Jednakże kawa to nie tylko kofeina i zwykła używka dająca jedynie kopa, gdy potrzebujemy zastrzyku energii. Kawa to też bogactwo antyoksydantów, które niszczą wolne rodniki, odpowiedzialne między innymi za starzenie się organizmu i rozwój wielu chorób, w tym układu krążenia, cukrzycy, czy nowotworów.

Należy więc mieć świadomość tego, że kluczową rolę odgrywa tutaj ilość wypijanych dziennie filiżanek (jak ze wszystkim trzeba zachować umiar), a także jakość kawy i sposób jej parzenia.

Osobiście preferuję kawę z ekspresu, uważam, że żadne „zalewajki” nie dorastają jej do pięt. Z czajnika, czy innych zaparzaczy nie da się bowiem wydobyć takich walorów, które przywołają na myśl elegancką kawiarnię ?

Dlatego też sprawiliśmy sobie z mężem porządny ekspres ciśnieniowy, który sprawia nam radość każdego dnia, a gdy wyjeżdżamy na wakacje, rozważamy czasem zabranie go ze sobą. ? Być może ktoś z Was się zaśmieje i powie, że to przesada i fanaberia, ale prawda jest taka, że jak człowiek przyzwyczai się do dobrej kawy, jej wyraźnego smaku oraz intensywnego zapachu, to później nie chce innej.

I tu przechodzimy do meritum sprawy, czyli zalet ekspresu do kawy – a tych wcale nie brakuje, zobaczcie sami…

  1. Nigdy nie jest nudno

Kawę z ekspresu możemy serwować na różne sposoby w zależności od pory dnia i aktualnej zachcianki. Na przykład, gdy potrzebujemy „kopa”, parzymy sobie mocne espresso. Kiedy mamy ochotę na deser i coś delikatniejszego, przygotowujemy sobie Cappuccino lub Caffe latte. I nie trzeba do tego kończyć żadnego kursu baristycznego, w dobrym ekspresie wszystko jest zaprogramowane, wystarczy tylko podłożyć filiżankę, nacisnąć odpowiedni guzik i podłączyć naczynie z mlekiem do spieniacza ?

  1. Więcej smaku i aromatu

Aby wydobyć z ziaren kawy smak i aromat, nie wystarczy przelać ich tylko gorącą wodą, trzeba to zrobić pod odpowiednim, wysokim ciśnieniem – porządny ekspres wykorzystuje do tego celu około piętnastu barów. W ten sposób parzona kawa pozwala nie tylko unieść w powietrze jej zapach (który osobiście bardzo lubię), ale i uzyskać bogatszy w antyoksydanty napar.

  1. Oszczędność czasu i akcesoriów

Automatyczne ekspresy są w zasadzie samowystarczalne, mają wbudowane młynki do kawy, zbiorniki na wodę i zaprogramowaną możliwość stworzenia różnego rodzaju napojów. Dzięki temu nie musimy kupować dodatkowego sprzętu i akcesoriów, a samo przygotowanie wybranego trunku jest proste i zajmuje dosłownie chwilę – wystarczy wcisnąć odpowiedni guzik ?

Mało tego, obecnie ekspresy, jak wiele nowoczesnych urządzeń, można sterować również przy pomocy smartfonów, czyli wystarczy wcześniej podłożyć filiżankę, a później kiedy najdzie nas ochota, np. leżąc na kanapie, możemy zaparzyć sobie kawę – tylko ktoś nam ją później i tak musi podać! ?

  1. Krótszy czas parzenia = mniej kofeiny

Nie wiem, czy wiecie, ale zawartość kofeiny (której kawa zawdzięcza złą sławę) wzrasta wraz z długością parzenia. Mówiąc wprost – im dłużej ziarna kawy łączą się z wodą, tym więcej kofeiny otrzymujemy w naparze, a wraz z nią więcej gorzkich aromatów.

Co ciekawe na stronie CoffeeDesk znalazłam informację, że proces parzenia kawy w ekspresie przelewowym wynosi sześć minut, czyli aż dwanaście razy dłużej niż espresso parzone w ekspresie kolbowym o mocy dziewięciu barów, który pozwala zaserwować kawę już w 35 sekund!

  1. Ciepłe mleko i kakao z pianką

Kolejną zaletą ekspresów jest to, że z ich pomocą można przygotować pyszne kakao z pianką lub po prostu ciepłe, spienione mleko, które bardzo lubią moje dzieci zarówno do picia, jak i do płatków śniadaniowych.

  1. Pełna regulacja cech kawy

Z pomocą dobrego ekspresu możemy dowolnie regulować: grubość mielenia ziaren, moc kawy i jej temperaturę, co daje możliwość pełnego dopasowania do indywidualnych potrzeb i upodobań.

  1. Fusy do ponownego użytku

Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o fusach, które zbierane są w ekspresie do specjalnego pojemnika, gdzie cierpliwie czekają na ponowne ich użycie. Wyrzucanie ich do śmieci to niewątpliwie marnotrastwo ? Fusy można bowiem wykorzystać w różnoraki sposób między innymi jako kosmetyk (o czym pisałam tutaj), nawóz do roślin, pochłaniacz brzydkich zapachów, domowy środek czystości, czy odstraszacz insektów.

Jak widać, zalet ekspresu do kawy nie brakuje. I choć zakup porządnego sprzętu wiąże się z niemałym wydatkiem, to jednak uważam, że warto, tym bardziej że jest to inwestycja na lata. Trzeba mieć jednak świadomość, że samo urządzenie to nie wszystko, inwestując w porządny ekspres, należy również dobrać do niego odpowiednią kawę, ale ponieważ w tej dziedzinie nie jestem (jeszcze ?) ekspertem, odeślę Was na stronę, gdzie znajdziecie sporo informacji i wskazówek o tym, jaki rodzaj kawy wybrać do konkretnego ekspresu, a także do naszych indywidualnych upodobań.

Kawa ma bowiem tysiące możliwych do wyczucia smaków i aromatów, znalezienie więc tej jedynej nie jest takie proste, jak może się wydawać. Ale kto szuka, nie błądzi, a jak już pić kawę to tylko tę dobrą jakościowo i przyjazną dla naszych kubków smakowych ?

 

Wpis powstał we współpracy z firmą CoffeeDesk.

Fot. Archiwum prywatne B. Heppa-Chudy i J.Fizia

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Sylwia
Sylwia
3 lat temu

Też lubię taką z Expressu z pianką. Jak jestem u znajomych, którzy mają Expressy ciśnieniowe to się delektuję.

Gry planszowe i nie tylko 28 lutego 2021

PtaKostki – karcianka, która przyśpieszy bicie serca!

PtaKostki to pierwsza gra, która w tym roku pojawiła się w dziale Gry planszowe i nie tylko, w którym znajdziecie rozmaite planszówki sprawdzone przez nas i nasze dzieci . To także pierwsza u nas gra Wydawnictwa Hobbity.eu. Zatem do dzieła i zapraszam do zapoznania się z wyjątkową karcianką.

PtaKostki to gra karciana, której autor, Stefan Alexander, może poszczycić się trzema tytułami na rynku gier planszowych. Mimo to, utwierdzam się w przekonaniu, że warto sięgać po gry mało znanych autorów. 

Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale dla mnie bardzo liczy się grafika gry. Czasem to właśnie ona jest główną przyczyną wyboru danej planszówki. Tym razem urzekła mnie prosta linia, lekkość i nieco minecraftowe ptaki. Są cudne! Dodatkowym atutem są drobne wstawki, jak motylki, muszki, krówki, czy owieczki, które sprawiają, że karty, mimo że przynależą do tego samego gatunku, są różne.

Gra PtaKostki – o czym jest?

Wyobraźcie sobie drewniany płot na wsi, a na nim najróżniejsze ptaki. Gdy podrywają się do góry, okazuje się, że tak bardzo się przemieszały, że nie potrafią powrócić do swojego stada. Zadaniem graczy jest pomóc ptakom wrócić do swoich stad. W grze może brać udziła od dwóch do pięciu osób. Sugerowany wiek to osiem lat i w górę. Jednak jeśli macie młodsze dzieci, które już grywają w planszówki, to także sobie poradzą. Pierwszych kilka rozgrywek z  sześciolatką rozegraliśmy przy otwartych kartach.  Na początku zaplanujcie nieco ponad pół godziny na jedną grę.

Co znajdziemy w pudełku?

W niewielkim pudełku prócz krótkiej i jasnej instrukcji znajdziecie 110 kart Ptaków podzielonych na osiem gatunków. Na kartach w prawym górnym rogu mamy wskazówkę jak liczne są stada w przypadku danego gatunku. Do nas należy decyzja, czy będziemy zbierać małe, czy duże stada. Natomiast w lewym dolnym rogu jest bardzo ważna informacja dla każdego stratega. Cyfra ta wskazuje, ile jest kopii każdego gatunku ptaka.

PtaKostki

Fot. PtaKostki

Przygotowanie

Przed pierwszą rozgrywką warto więcej czasu poświęcić na potasowanie kart. Nie martwcie się, że są takie sztywne, z czasem się wyrobią. Gracze wybierają rozgrywającego, który tasuje karty, a potem układa cztery rzędy po trzy karty. W każdym rzędzie muszą znajdować się trzy różne gatunki ptaków. Pozostałe karty kładzie w zasięgu wszystkich graczy. Następnie rozgrywający przekazuje każdemu uczestnikowi po jednej karcie, która będzie pierwszą kartą w ich kolekcjach. Potem rozdaje każdemu po osiem kart, które powinny być trzymane w rękach, tak by inni gracze ich nie widzieli. W pierwszych rozgrywkach z dziećmi polecamy granie w otwarte karty.

Gra PtaKostki. Zasady gry

Gra PtaKostki składa się z kilku rund. W swoim ruchu gracz może zagrać jedną lub większą liczbą kart z ręki, by dołożyć je do wybranego rzędu. Zagrywanie karty Ptaka jest obowiązkowe. Jedną lub więcej kart ptaków tego samego rodzaju należy położyć po lewej, lub prawej stronie wybranego rzędu. Jeśli na początku i końcu rzędu jest ten sam gatunek, gracz może zabrać ptaki pomiędzy nimi. Natomiast jeśli położenie kart Ptaków nie otoczy innych, wtedy gracz dobiera ze stosu dwie losowe karty.  Następnie gracz może wyłożyć kolekcje małego lub dużego stada. Jeśli tego nie zrobi, kolej przechodzi na następnego gracza.

Wykładanie małego lub dużego stada

Po zagraniu kartą, gracz w swojej turze może wyłożyć stado, które składa się z określonej liczby kart. W przypadku flamingów małe stado to dwie karty, a duże stado liczy trzy. Jeśli gracz położył odkryte przed sobą małe stado, do kolekcji może dołozyć tylko jedną kartę, w przypadku dużego stada są to aż dwie karty, które można dodać do kolekcji. Pozostałe karty zostają odrzucone na stos kart zużytych.

PtaKostki

Fot. PtaKostki

Na początku każdej rundy, gracze mają w rękach po osiem kart. Jeśli ktoś pozbędzie się wszystkich, wtedy runda się kończy. Niestety pozostali gracze muszą odrzucić wszystkie karty, które mają w dłoni. Następnie Rozgrywający rozdaje każdemu po osiem kolejnych kart. Jeśli w stosie zabraknie kart, należy przetasować karty odrzucone.

Grę wygrywa osoba, która jako pierwsza zgromadzi w swojej kolekcji siedem różnych Ptaków, lub dwa gatunki po przynajmniej trzy takie same Ptaki.

Wrażenia

Gra PtaKostki jest genialna w swojej prostocie, a duża regrywalność dodaje jej tylko atutu i wysokiej pozycji na półce z grami w naszym dziecięco-młodzieżowym nieformalnym osiedlowym klubie. Zagrywanie kart i kolekcjonowanie zmusza gracza do pełnego skupienia, liczenia kart i nieustannego szacowania swoich i przeciwników szans. By zebrać niektóre duże stada, trzeba mieć aż dziewięć kart, więc nie jest to łatwe zadanie. Czasem nie warto czekać na dobrą okazję, bo może się okazać, że gracz przed nami nagle wyłoży się ze wszystkich kart i nasze plany trafią na stos kart odrzuconych. Jest to ryzyko, które podejmuje każdy uczestnik rozgrywki. Gra się bardzo przyjemnie i szybko, a uśmiech i skryte spojrzenia dodają rozgrywce adrenaliny. 

Polecam te gry już dla starszych przedszkolaków. Nasza sześciolatka świetnie daje sobie radę, a starsze dzieciaki z naszego klubiku dopytują, kiedy znów w nią zagramy. Przy tej grze każdy dobrze się bawi, bez względu na wiek.

P.S. Pamiętajcie, że jesteśmy tutaj dla Was i nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak cenne są dla nas Wasze komentarze! 

 

Tytuł: PtaKostki
Liczba graczy: 2 – 5
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 20 min
Autor: Stefan Alexander
Ilustracje: Kristiaan der Nederlanden
Wydawca: Hobbity.eu
Cena w sklepach: ok. 50-60 zł

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Hobbity.eu

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Wiktoria
Wiktoria
3 lat temu

Cudne te ptaszki! Jak gra się w dwie osoby?

Agnieszka
Agnieszka
3 lat temu
Reply to  Wiktoria

Hej. W dwie osoby także bardzo fajnie się gra. Oczywiście im więcej uczestników, tym poziom napięcia rośnie. Z młodszymi dziećmi polecam na początku grać właśnie w dwójkę. Łatwiej radzą sobie wtedy z emocjami.

W przedszkolu 26 lutego 2021

Jak ubrać dziecko na wiosenny spacer

Zima, wbrew zapowiedziom meteorologów, chyba sobie na dobre poszła. Dni coraz częściej pachną wiosną, a razem z zapachem pojawia się pytanie: jak ubrać dziecko na wiosenny spacer? Złote rady prababek zawsze w cenie! 

 

Jak ubrać dziecko na wiosenny spacer? Ciepło! 

Wiedziały to już nasze praprababki i w genach przekazały tę wiedzę kolejnym pokoleniom. Dziecko na spacerze nie ma prawa zmarznąć, bo jak zmarznie, to się przeziębi, a jak się przeziębi, to zaraz będzie chore i pozaraża wszystkich w domu. 

Dlatego przy wybieraniu ubrań na spacer trzeba kierować się kalendarzem. Jest luty? No to zimowa kurtka i basta, nawet jak za oknem jest +15°C. No kto to widział, żeby w lutym w bluzie biegać po podwórku? No i koniecznie trzeba pamiętać o śniegowcach albo traperach. To luty. Nawet jeśli śnieg właśnie stopniał, nie ma gwarancji, że za chwilę nie zacznie padać znowu. 

Czapka, szalik i rękawiczki to oczywistość. Jak dziecko narzeka, że mu gorąco, to zawsze można je zgasić sakramentalnym: „Nie narzekaj, bo pójdziesz do domu”. 

 

Kiedy można zdjąć dziecku czapkę?

W domu oczywiście! Na spacerze w żadnym wypadku! Można ostatecznie zamienić zimową na wiosenną, ale to tylko wtedy, gdy nie ma wiatru, a temperatura przekroczy 20°C. Wiosenne powietrze jest zdradliwe, pełne wirusów i bakterii, które tylko czyhają na ofiary, tzn, dzieci niefrasobliwych rodziców pozwalających swoim pociechom biegać (biegać, żeby się spociły!) w t-shirtach. 

Można zrezygnować z czapki, gdy za oknem pojawi się kwiecień, ale nie wcześniej. Dorośli oczywiście czapek nie muszą nosić, bo są dorośli. Jeśli dziecko narzeka, wystarczy mu przypomnieć, kiedy ostatni raz było chore. Na pewno niedawno, więc powinno siedzieć cicho. 

 

Kurtka zimowa czy wiosenna?

Oczywiście, że zimowa! Tylko zimowa jest odpowiednio długa i ciepła, a przedwiośnie, jak już wyżej pisałam, bywa bardzo zdradliwe. Ciepło jest może przez dwie – trzy godziny w południe, rano i wieczorem (a wieczór to już o 16.00 się zaczyna i nieważne, że jest jeszcze widno!) jest lodowato! Nie ma co planować, że za dwie godziny wrócimy do domu i dać dziecku wiosenną kurtkę. A jak nie wrócimy, to co? No i żadnych odpinanych podpinek z zimowej kurtki. Zaraz dzieciak zacznie marudzić, że chce odpiąć, bo mu gorąco. A przecież, żeby odpiąć, to trzeba kurtkę zdjąć. Jak można zdjąć kurtkę na spacerze chociaż na chwilę? Przecież takie dwie minuty chłodnego powietrza gwarantują co najmniej anginę

 

Czy zakładać dziecku rajstopy pod spodnie?

No pewnie, że tak! Przecież jedna warstwa to zdecydowanie za mało, żeby ogrzać kilkuletnie ciałko. Skoro na tułów zakładamy trzy lub cztery warstwy, to dlaczego na nogach ma być tylko jedna? Optymalne byłyby trzy: rajstopy, leginsy i ocieplane spodnie. Jeśli dziecko będzie narzekać, że mu gorąco, albo niewygodnie, zawsze można zaproponować powrót do domu, ewentualnie siedzenie na ławce i obserwowanie gołębi. Można nawet kupić im jakąś karmę (byle nie pieczywo) i zabawić dziecko sypaniem. Sąsiedzi będą niezadowoleni? No chyba tylko te bezdzietne lambadziary, reszta zrozumie, a może nawet się przyłączy. 

 

Czy pozwolić dziecku biegać na wiosennym spacerze?

W żadnym razie, bo może się spocić, a od spocenia do przeziębienia tylko jeden krok. Bieganie jest dobre wtedy, kiedy pogoda się ustabilizuje, czyli tak od czerwca do września. W pozostałych miesiącach lepiej zachować czujność i pilnować co pociecha robi na spacerze. Najlepszą opcją jest powolne dreptanie przy rodzicu, ewentualnie korzystanie z tych elementów wyposażenia placu zabaw, które nie wymagają wysiłku – dobre są huśtawki i karuzela. Drabinki też muszą poczekać na lepsze czasy. 

 

A co z chodzeniem po kałużach?

Jakich kałużach, kałuże to zło! Są bardzo zdradliwe, bo nie da się ocenić ich głębokości. I nawet kalosze mogą okazać się za krótkie, poza tym dzieciaki mają tendencje do chlapania się w tych kałużach, zaraz się pobrudzą, a błoto jest naprawdę trudno uprać. A przy okazji tego chlapania na pewno się przeziębią – na pewno! Przecież mokra górna część spodni to gwarancja infekcji. 

Czy ja się stosuję do rad prababek? 

A skąd! Moje dziecko było najlżej ubranym noworodkiem na porodówce (jako jedyne „paradowało” w dzień bez czapeczki, z gołymi rączkami i nóżkami) i jako pierwsze wiosną zdejmuje kurtkę na placu zabaw, a bywa, że zostaje w samej podkoszulce, jeśli uzna, że jest gorąco. Biega, ile wlezie. Rękawiczki nosi, jak pamięta, żeby zabrać z domu. No ale ja jestem matka-wariatka, kompletnie nieodpowiedzialna ekscentryczka. Wy się dobrze zastanówcie, czy to bezpieczne. 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close