Zabawa 13 lipca 2015

Nie wychowuj niezdary! Zdejmij klosz i dodaj skrzydeł swojemu dziecku

Miłość rodziców czasem jest tak szczególna, że związuje nogi dziecka i uniemożliwia mu stawianie samodzielnych kroków. Ich troska jest tak ogromna, że wymiata najdrobniejsze przeszkody spod jego stóp i buduje wysoki mur obronny przed swobodnym odkrywaniem świata.

Jako mama jedynaka mam niestety skłonność do ułatwiana mu życia i wyręczania go w wielu banalnych czynnościach. A z drugiej strony od zawsze intuicja podpowiada mi, że powinnam zaufać dziecku. I dlatego pozwalam mu na „niebezpieczne” zabawy.

Dlaczego?

Zabawy z elementem ryzyka są po prostu ważne dla rozwoju fizycznego i emocjonalnego. Nadmierną nadopiekuńczość dziecko może odbierać jako oznakę, że nie wierzysz w jego możliwości, że jest nieporadne i do niczego się nie nadaje.

Na co pozwalam mojemu synowi?

Pierwsze dwa punkty to moje NIE dla popularnych zwrotów: Nie tak szybko i nie tak wysoko!

  1.   Zezwalam na wspinanie się po drzewach i skakanie przez rowy, płoty, bo takie (ze szczyptą ryzyka) spędzanie wolnego czasu poprawia jego sprawność ruchową i zwiększa pewność siebie.
  2.   Zgadzam się na zabawy związane z osiąganiem prędkości – bieganie, jazdę na rowerze, hulajnodze, nartach, gokarcie – w myśl nauki: Przewróciłeś się? Biegnij dalej!
  3.   Zezwalam na zabawy z ogniem (ja jako dyskretny obserwator), wychodząc naprzeciw dziecięcej ciekawości, bo nawet, gdy się sparzy, to przecież nauka przez doświadczenie jest efektywniejsza.
    (Na zaprzyjaźnionym blogu znajdziesz kilka doświadczeń do przeprowadzenia z dzieckiem – powstawanie, przenoszenie, gaszenie ognia i inne.)
  4.   Zgadzam się na używanie (pod okiem dorosłego) np. ostrych narzędzi, by nauczył się umiejętnie z nich korzystać i nabrał zaufania do własnych umiejętności.
  5.   Przymykam oczy i nie wtrącam się w jego potyczki z rówieśnikami, by uczył się samodzielnie rozwiązywać problemy i radzić z trudnościami.
  6.   Pozwalam posiadać przyjaciół, których sam wybrał, by potrafił mądrze dobierać ludzi, których chce mieć blisko siebie.
  7.   Choć to dla mnie najtrudniejsze, to stopniowo poszerzam promień zapuszczania się w „nieznane tereny”, żeby czuł, że mam do niego zaufanie i miał możliwość stawania się samodzielną i niezależną osobą.
  8.   Zachęcam do zostawania na noc poza domem, do wycieczek bez rodziców, by wiedział, że nawet, gdy jesteśmy daleko, może czuć się bezpieczne.
  9.   Pozwalam mu podejmować samodzielne decyzje, by uczył się odpowiedzialności i wiedział, że wszystko niesie jakieś konsekwencje.
  10.  Akceptuję obcowanie z matką naturą – kałużami, błotem, piaskiem…by rozwijać jego spontaniczność i ciekawość świata.
  11.  Przyzwalam na popełnianie błędów, by nie tylko mógł się na nich uczyć, ale by wiedział, że każdy ma prawo do potknięć i nie jest to powód do wstydu.
  12. Zachęcam do marzeń, by dodać mu skrzydeł, bo marzenia dają siłę by dążyć do wyznaczonych celów.

Oczywiście poziom swobody musi być zawsze dostosowany do wieku dziecka i absolutnie nie namawiam Cię do bezwzględnego naśladowania moich zasad. Ty najlepiej znasz swoją latorośl i jej poziom dojrzałości, więc niech moje uzewnętrznienie się będzie po prostu bodźcem do refleksji. Pamiętaj, że nieustające czuwanie i chuchanie na dziecko, wpływa na zmniejszenie jego intuicji, która naturalnie chroni człowieka przed niebezpieczeństwami. I na koniec zacytuję za mistrzem gatunku Piotrem Bałtroczykiem: Synu, nie wkładaj gwoździa do kontaktu bo cię piźnie. Wsadź ołówek, piźnie cię, ale mniej 😉

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Maria Ciahotna
9 lat temu

Wiele prawdy w tym artykule 🙂 Nie wolno zamieniać ostrzegania dziecka o grożącym ryzyku z zabranianiem doświadczania świata. Zawsze jednak trzeba pamiętać o tym, by dostosować jednak zabawę do możliwości dziecka i w miarę możliwości czuwać, na wszelki wypadek. U nas sytuacja jest trochę trudniejsza z racji posiadania trójki pociech – oczywiście w różnym wieku, ale z przeogromną chęcią naśladowania wszystkiego, co robi ktoś inny – więc trzeba sporo cierpliwości, uwagi i przewidywania, by to jakoś ogarnąć. Nie mówię że się nie da, jakoś nam to wychodzi – raz lepiej, raz gorzej, staramy się jednak mieć oko na dzieci i… Czytaj więcej »

Anna
Anna
9 lat temu

Też jestem mamą jedynaka, nie raz z zapartym tchem obserwuję wygibasy na drabinkach, skoki ze schodów. Na końcu języka mam upomnienie, aby tak nie robił, a potem przypominam sobie jak ja w jego wieku wykonywałam większe akrobacje. Dziecko musi się rozwijać i musi sobie radzić w niebezpiecznych sytuacjach.

Emocje 10 lipca 2015

Nie wychowuj cyberprzestępcy!

Nie chcę, żeby moje dziecko kiedykolwiek spotkało na drodze ludzi pozbawionych uczuć, zasad moralnych, odrobiny empatii. Nie wyrażam zgody na tak bezduszne zachowania, które są żniwem Twoich działań wychowawczych Drogi Rodzicu!

Znana (?) blogerka umiera. Młoda dziewczyna, która miała przed sobą całe życie, pewnie mnóstwo planów i marzeń do zrealizowania. Zdaje się, że moja rówieśniczka. Usłyszałam o niej dopiero wtedy, gdy jej rodzina opłakiwała po wiadomości o jej odejściu. Zaintrygowało mnie poruszenie w świecie social mediów nie tylko z powodu mojej pracy, ale również z powodu czysto ludzkiej ciekawości. To co mnie spotkało to coś nie na moje nerwy! Jak można w takiej sytuacji, PUBLICZNIE wyrażać swoje zadowolenie, prośbę o spłacenie długów, oddania pożyczonych rzeczy (nieważne czy to prawda czy fake – w obu wersjach istnieje ktoś taki jak autor wpisu), domagać się wyników konkursu czy wreszcie tworzyć profil, bliźniaczo podobny do tego, który powstał po śmierci młodego chłopca, który odebrał sobie życie po tym jak był szykanowany przez rówieśników. Kim są ci ludzie?! Kto ich wychowywał?! Jak można urządzać taki cyrk po czyjejkolwiek śmierci?

Czy Ty Rodzicu wiesz, że Twoim obowiązkiem jest zaszczepić w dziecku pewne wartości i normy społeczne? Czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego kogo trzymasz pod swym dachem? To wcale nie jest brak kultury u tych młodych ludzi, to brak podstawowych uczuć, których nie nauczyłeś swojego dziecka. To brak empatii, której nie pokazałeś. Nie pokazałeś jak szanować innych ludzi i stawać w obronie słabszych. Dajesz na to zgodę. To co dzieje się w sieci nie powinno obchodzić się bez wyciągania konsekwencji (również prawnych i także w stosunku do opiekunów osób dopuszczających się cyberprzemocy).

Do korzystania z postępów technologicznych trzeba dorosnąć. EMOCJONALNIE. Skąd zgoda na korzystanie z Internetu przez KILKUlatków (przedszkolaków, do jasnej ciasnej!)? Skąd pozwolenie na granie przez dzieci w gry dla dorosłych? Czy dalej uważasz, że Twoje dziecko jest pod kontrolą i wiesz co robi w sieci? Guzik wiesz! Gdybyś wiedział, czym prędzej odłączył byś Internet. To nie Ty wychowujesz dziecko, to nie Ty na niego wpływasz. Robi to za Ciebie „komputer”.

Czy Twoje dziecko wie, że po drugiej stronie siedzi inny człowiek? Zapytaj czy ma świadomość, że wystukane na klawiaturze zlepki liter ranią często bardziej niż podstawienie haka na szkolnym korytarzu? To co publikowane jest w sieci nie znika. To wirus, który rozprzestrzenia się szybciej niż każdy inny. Wirus, który rani i poniża. Jakich ludzi będzie nosiła ta ziemia? Takich, którzy dla swojej satysfakcji, szpanu, podbudowania się zdepczą innego człowieka? Nie jest Ci wstyd? Bo mnie tak. Wstyd mi za pokolenie wyjałowionych z uczuć dzieciaków, za e-pokolenie, które puszczone zostało samopas w cyfrowy świat, na który nie są gotowi. Pamiętaj, że nie szybkość pojęcia obsługi tabletu czy smartfona świadczy o „dorosłości” dziecka. Tego nauczysz małpę, serio. Ale chyba nie chcesz sprowadzać swojego dziecka do poziomu zwierzęcia?

Jeśli choć przez chwile poczułeś się źle czytając powyższe znaczy, że jest nadzieja na lepszą przyszłosć dla naszych dzieci.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
9 lat temu

Wie ale nie jest narażone na niebezpieczeństwo bo nie korzysta. Jedynym zagrozeniem narazie dla niego jest wywrotka na rowerze wiatr we włosach brudne ręce od piachu z czego jestem zadowolona

Uroda 7 lipca 2015

Produkt na cellulit

Kobiece ciało jest niczym specyficzna mapa życia. Odbija się na nim to, co kobieta przeszła – przebyte ciąże, wahania wagi, wszelkie zmiany jakie się w ciele dokonały. Nie wszystko to, co widać, cieszy kobiety jednakowo. Tak jak rosnący brzuch podczas ciąży, wywołuje uśmiech na twarzy, tak pozostałe zmiany często przyprawiają o ból głowy. Nie na wszystkie problemy z kobiecym ciałem znajdzie się rada, czasem trzeba pogodzić się z nowym wyglądem. Jednak wtedy, gdy można zadziałać na rzecz poprawy wyglądu i samopoczucia, należy to zrobić dla siebie samej.

Cellulit – słowo, które przez zaciśnięte zęby wymawia wiele z Was. Nieestetyczne zgrubienia i pofałdowania, nie bez przyczyny porównywane są do skórki pomarańczy. I o ile skórka pomarańczy kojarzy się dobrze, tak zmiany spowodowane cellulitem już nie. Najczęściej kobiety mogą zauważyć go na pośladkach, udach i biodrach. Niestety, czasem cellulit bywa bardzo nasilony i niemożliwym staje się ubranie krótkiej spódniczki czy szortów. Co prawda te nieestetyczne zmiany nie zagrażają zdrowiu, jednak zdecydowanie szpecą ciało i powodują obniżenie samopoczucia, zamykając kobiety w skorupie wstydu.

Cellulit może pojawić się u każdej z Was, nie istnieje kryterium wieku czy wagi kobiecej, przy którym można stuprocentowo stwierdzić, że skóra nie utraci elastyczności i jędrności. Można powiedzieć, że cellulit jest nieprawidłowością rozrostową tkanki łącznej, z występującymi zaburzeniami w przepływie krwi i limfy oraz odkładaniem się produktów odpadowych przemiany materii. Trudno jest zapobiegać cellulitowi, ponieważ nie ma jednej przyczyny jego powstawania. Jeśli jesteś poddana działaniu silnego stresu, masz złe nawyki żywieniowe, obniżony poziom estrogenu czy też Twój układ krążenia nie funkcjonuje poprawnie, masz większe predyspozycje do pojawienia się tego typu kłopotów.

Nie jest powiedziane, że gdy zauważysz na swoim ciele pierwsze symptomy zmian, albo gdy masz już widoczny cellulit nie możesz nic z tym zrobić. Możesz, a nawet powinnaś, bo zbagatelizowanie problemu nie sprawi że sam zniknie. Walka z cellulitem nie należy do łatwych. Wymaga czasu, cierpliwości, stosowania odpowiednich kuracji czy zabiegów, aby zauważyć wyczekiwaną redukcję pomarańczowej skórki. Ale przynosi efekty, o ile poprawisz styl życia oraz sięgniesz po sprawdzone sposoby.

Pozbyć się cellulitu pomoże sprawdzony i skuteczny specyfik – Cellinea. Redukuje ona niewłaściwe rozmieszczenie komórek tłuszczowych, oraz poprawia jędrność i gładkość skóry. Poprawę przy regularnym stosowaniu zauważysz już po 14 – 16 dniach, i przyniesie ona długotrwały efekt. Cellinea tym różni się od stosowania niektórych zabiegów w gabinecie kosmetycznym, że nie maskuje a rzeczywiście likwiduje problem. Ponadto, działa długotrwale,  redukując zmiany i zapobiegając kolejnym nawrotom problemu. A to przekłada się w pewnej mierze na oszczędności, ponieważ częste wizyty w gabinecie kosmetycznym odejdą w niepamięć.

Tabletki Cellinea to dokładnie przetestowany produkt, który rzeczywiście wpłynie na poprawę wyglądu i kondycji zmienionej skóry. Warto spróbować kuracji z Cellinea, być może właśnie dla Ciebie będzie najlepszym i najpewniejszym sposobem na pozbycie się nieestetycznego kłopotu z Twojego ciała.

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
9 lat temu

Co prawda przybyło mi kilka kg od czasów bycia nastolatką, ale już wtedy pojawiły się pierwsze nierówności. Byłam wtedy osobą aktywna – teraz już nie taka aktywność i nie taka częsta więc dziwić się nie mogę ;P – taka natura niestety.
Ciągle zbieram się do tego, żeby zacząć masaże, bo te dają najlepsze efekty.

Grażyna
Grażyna
9 lat temu

Ja się nawet nie przyznaję do mojej skórki na nogach. Dotychczas długie spodenki były moim sprzymierzeńcem. Może warto spróbować.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close