Zdrowie 13 maja 2023

NOP-y – niepożądane odczyny poszczepienne – jak wyglądają statystyki?

NOP to najczęściej chwilowe i łagodne pogorszenie zdrowia, które wystąpiło w określonym czasie po szczepieniu, najczęściej czterech tygodni. Czy jest się czego faktycznie bać? Temat z mocą powrócił w czasie pandemii, gdy pojawiły się szczepionki przeciw nowemu wirusowi. Jak wyglądają obecnie statystyki?

W Polsce wykonano od 27 grudnia 2020 roku – pierwszego dnia szczepień przeciw COVID-19 – to blisko 58 mln iniekcji preparatami przeciwko tej tylko chorobie. Nieprawdą byłoby stwierdzić, że obyło się bez niepożądanych odczynów poszczepiennych, ale w zdecydowanej większości mają one charakter łagodny. Świadczą o tym powszechnie dostępne dane Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Zgodnie z nimi na 4 maja 2023 roku, czyli po blisko trzech latach uodparniania naszej populacji zgłoszono 18 778 niepożądanych odczynów poszczepiennych, z czego 15 623 miały właśnie charakter łagodny. NOP-y występują z częścią około 0,05 proc.

NOP czy nie NOP?

Niepożądane odczyny poszczepienne mogą mieć postać łagodną, poważną albo ciężką. Pierwsza to najczęściej zaczerwienienie, niewielka gorączka, ból w miejscu wkłucia. To reakcja krótkotrwała. O poważnym charakterze świadczą bardziej nasilone objawy, a ciężki wymaga już hospitalizacji. To zagrożenie zdrowia i życia (np. silna reakcja anafilaktyczna). Ale to lekarz decyduje o tym, czy dany objaw można uznać za odczyn poszczepienny. Zaraz po szczepieniu każdy pacjent powinien pozostać przez 10 minut w punkcie szczepień, by personel medyczny w razie wystąpienia niepokojących objawów mógł natychmiast zareagować. Dotyczy to każdego szczepienia.

Działania niepożądane dostępnych w Polsce szczepionek wymienione zostały w ich charakterystykach (ulotkach informacyjnych)  dostępnych na stronie Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych.

Uogólniając przyjęto, że NOP-y w Polsce występują raz na 10 tys. przypadków, a reakcja anafilaktyczna raz na jeden milion. To znacznie rzadziej niż groźne powikłania po chorobach zakaźnych.

Śmierć wskutek szczepienia?

Przeciwnicy szczepień twierdzą, że szczepienie wpływa na pogorszenie stanu zdrowia, ciężkie powikłania, a nawet może spowodować śmierć. Warto jednak wiedzieć, że w oficjalnym zestawieniu dotyczącym NOP znajdują się wszystkie przypadki śmiertelne – bez względu na ich przyczynę – które miały miejsce w ciągu 30 dni po zaszczepieniu. Niekoniecznie muszą one być związane z faktem szczepienia. Wyobraźmy sobie na przykład, że pewna kobieta po szczepieniu ma podwyższoną temperaturę, lekko spuchniętą i zaczerwienioną rękę w miejscu iniekcji. Zgłasza ten fakt lekarzowi, a trzy dni później ginie w wypadku samochodowym. Jej śmierć będzie odnotowana w statystyce NOP.

„Wszystkie zgony osób zgłoszonych jako przypadek NOP, które nastąpiły do 30 dni od szczepienia, widnieją niezależnie od przyczyny i związku ze szczepieniem. Na pewno mają one związek czasowy ze szczepieniem. Nie możemy powiedzieć, że jest to związek przyczynowo-skutkowy, z którym mamy do czynienia na przykład wtedy, gdy u osoby zaszczepionej, od razu po przyjęciu szczepienia, wystąpiły poważne komplikacje zdrowotne, np. wstrząs anafilaktyczny, w wyniku którego doszło do śmierci pacjenta, czy w sytuacji pojawienia się obrzęku, zaczerwienia i bolesności w miejscu podania szczepionki” – wyjaśnia prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz, krajowy konsultant w dziedzinie epidemiologii, kierownik Pracowni Epidemiologii Chorób Zwalczanych Drogą Szczepień w Zakładzie Epidemiologii NIZP  PZH – PIB.

Najczęściej u tych ponad 120 osób, które zmarły i ich zgon odnotowano w raporcie NOP (przypomnimy na ponad 18,7 tys. zgłoszonych odczynów) nie widnieje dokładny powód ich zgonu. Nadmieniono jedynie, że śmierć nastąpiła z przyczyn trudnych do ustalenia, niekoniecznie w szpitalu. Dodatkowo w niektórych przypadkach byli to pacjenci obciążeni licznymi chorobami towarzyszącymi.

„Zgon w domu z nieznanych przyczyn, pacjent obciążony chorobami przewlekłymi. Stan po udarze 2013 r., nadciśnienie, miażdżyca, porażenie prawostronne” – napisano w bieżącym raporcie dotyczącym NOP.

„Pogorszenie kontaktu, zaburzenia mowy, pobudzenie psychoruchowe oraz gorączka do 39 st. C. Zgon, którego przyczyną było krwotoczne zapalenie płuc i limfatyczne zapalenie opon mózgowych i mózgu, związek ze szczepieniem nie został potwierdzony” – wynika z kolejnego opisu.

Komu i jak zgłosić NOP?  – krótkie przypomnienie

Jest kilka sposobów na zgłoszenie NOP…

Pacjent bezwzględnie powinien zgłosić NOP swojemu lekarzowi, który przekaże go inspekcji sanitarnej. Pacjent może również sam zgłosić NOP za pośrednictwem strony internetowej (https://smz.ezdrowie.gov.pl) do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Po trzecie, NOP można zgłosić firmie, której dane znajdują się na ulotce dla pacjenta danej szczepionki. Istotne jest to, że każdy pacjent, który z powodu przyjęcia szczepienia musiał być hospitalizowany przez co najmniej 14 dni lub w wyniku wstrząsu anafilaktycznego trafił na obserwacje w SOR lub izbę przyjęć lub do szpitala, bez względu na to ile ona trwała, ma prawo ubiegać się o świadczenie kompensacyjne.  Maksymalnie może otrzymać 100 tys. zł. Z wnioskiem o przyznanie go należy wystąpić do Rzecznika Praw Pacjenta. Szczegóły na stronie: https://www.gov.pl/web/rpp/jak-zlozyc-wniosek.

 

Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Obraz Katja Fuhlert z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lifestyle 13 maja 2023

Spełniaj marzenia bez barier – ruszył nowy projekt Katalogu Marzeń

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że aż 16% światowej populacji stanowią osoby z jakąś formą niepełnosprawności. W Polsce może być ich nawet 7 milionów. Dla wielu firm i organizacji jest to niemal niewidzialna grupa, która każdego dnia mierzy się z trudnościami w dostępie do usług. To się wkrótce może zmienić.

Katalog Marzeń, który na co dzień oferuje vouchery na atrakcje, powołał do życia specjalny projekt, którego beneficjentami będą zarówno osoby z niepełnosprawnościami, jak i ich bliscy (rodziny, opiekunowie i znajomi).

Zespół tworzy bazę atrakcji dostępnych dla osób z niepełnosprawnościami. W ramach projektu o nazwie „Marzenia Bez Barier”:

Zespół Katalogu Marzeń odwiedza partnerów, których atrakcje są dostępne w serwisie i sprawdza, jak wygląda realizacja z perspektywy różnych rodzajów niepełnosprawności. W trakcie rozmów z obsługą zespół przekazuje swoje sugestie i edukuje w kwestii obsługi osób z niepełnosprawnościami.

Atrakcje dostępne w serwisie zyskają specjalne oznaczenia, które poinformują osoby z niepełnosprawnościami i ich bliskich, którzy szukają prezentu, o tym, że dane przeżycie zostało sprawdzone i jest rekomendowane przez firmę.

Na stronie katalogmarzen.pl znajdują się opisy odwiedzin u partnerów prezentujące dostępność atrakcji z perspektywy osób z niepełnosprawnościami. Artykuły zawierają dane o utrudnieniach/udogodnieniach, wskazówki dojazdu, a także zdjęcia, które pozwalają samodzielnie ocenić warunki na miejscu.

Efekty tych działań są udostępniane odbiorcom bezpłatnie na stronie internetowej katalogmarzen.pl. Firma poszukuje obecnie organizacji i partnerów, którzy chcieliby wesprzeć projekt, zwiększając jego zasięg i ułatwiając dotarcie do osób zainteresowanych.

Dlaczego „Marzenia Bez Barier”?

Pomysłodawczynią projektu i jego koordynatorką jest Anna Kowalik, która od 12 lat pracuje w Dziale Obsługi Katalogu Marzeń. Rzeczywistość osób z niepełnosprawnościami jest jej bliska, ponieważ sama porusza się na wózku. Projekt „Marzenia Bez Barier” to okazja, by pomóc spełniać marzenia tym osobom, które – podobnie jak Anna Kowalik – codziennie muszą mierzyć się z różnego rodzaju utrudnieniami.

„Pomysł na projekt zrodził się podczas warsztatów Poza Horyzont, jeszcze w 2020 roku. Chcemy, by osoby z niepełnosprawnościami mogły korzystać z atrakcji w tak samo komfortowy sposób, jak każdy klient Katalogu Marzeń. Osobiście przetestowałam sporą część oferty i wiem, że niepełnosprawność nie musi stać na drodze do spełniania marzeń” – mówi Anna Kowalik, zastępczyni menadżera Działu Obsługi.

Nowy projekt „Marzenia Bez Barier” wpisuje się w misję Katalogu Marzeń, którego zespół chętnie angażuje się w inicjatywy charytatywne, a Joanna Borucka (CEO firmy) wraz z Anną Kowalik wzięły udział w panelu dyskusyjnym podczas konferencji „Pełno(s)prawni w pracy” w grudniu 2022 roku.

Więcej informacji znajduje się pod adresem:

marzeniabezbarier.pl

katalogmarzen.pl

 

KONTAKT:

Informacji na temat oferty dla osób z niepełnosprawnościami udziela:
Anna Kowalik
e-mail: kontakt@marzeniabezbarier.pl
tel. 533 501 900

Kontakt z mediami:
Beata Kłos
Senior Marketing Manager
e-mail: bklos@katalogmarzen.pl

Monika Suchodolska
Content Specialist
e-mail: msuchodolska@katalogmarzen.pl

 

 

Źródło informacji: Katalog Marzeń
Obraz Pexels z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 12 maja 2023

Śmieciowe jedzenie – jak odwieść od niego dzieci?

Śmieciowe jedzenie: burgery, hot-dogi czy drożdżówki w menu młodego człowieka to wyjątkowo zły pomysł. Według nowych badań skutkiem mogą być nie tylko nadprogramowe kilogramy, ale też alergie, choroby metaboliczne, gorzej rozwinięty mózg. Nie zaszkodzi okazjonalne zjedzenie, ale jeśli jest ono na talerzu czy w ręku dziecka codziennie, pojawienie się problemów to tylko kwestia czasu. Jak zatem przekonać dzieci, by zdrowiej się żywiły?

Naukowcy z London School of Hygiene and Tropical Medicine na łamach znanego pisma „The BMJ” przedstawili nietypowe ostrzeżenie. Chodzi o internetowy serwis Beano przeznaczony dla dzieci w wieku od 6 do 12 lat, który od momentu otwarcia w 2016 roku odwiedziło już prawie 50 mln młodych użytkowników. Co się nie podoba naukowcom? Mają zastrzeżenia odnośnie prezentowanych na stronach serwisu treści z firmami sprzedającymi żywność szczególnie bogatą w tłuszcz, cukier i sól, czyli tzw. śmieciowe jedzenie. Serwis twierdzi, że nie robi nic złego, jednak naukowcy uważają, że tego typu przekazy mogą mocno zaszkodzić. Nie o ten konkretny serwis należy się jednak martwić, ale raczej o to, w jakim stopniu z tzw. junk-foodem dzieci i młodzież mają kontakt przy różnych okazjach. Badania wskazują bowiem, że taka żywność stwarza dla młodych osób szczególne zagrożenia.

Śmieciowe jedzenie, a epidemia uczuleń

Jak na przykład przekonują naukowcy z Uniwersytetu w Neapolu, śmieciowe jedzenie przyczynia się do prześladującej dzieci epidemii alergii. Badacze obserwowali trzy grupy dzieci w wieku od 6 do 12 lat – z alergiami pokarmowymi; uczuleniami związanymi z układem oddechowym oraz bez takich schorzeń. W organizmach młodych ochotników z alergiami pokarmowymi naukowcy znaleźli większe stężenie substancji silnie związanych z konsumpcją fast-foodów, w porównaniu do dzieci z alergiami oddechowymi czy bez żadnych uczuleń.

Wspomniane związki to tzw. końcowe produkty glikacji (AGEs), które powstają z białek i tłuszczów w reakcjach z cukrami.

„Jak dotąd istniejące hipotezy na temat alergii pokarmowych nie wyjaśniały dobrze obserwowanego w ostatnich latach dramatycznego wzrostu liczby przypadków. Pochodzące z żywności AGEs mogą stanowić brakujące ogniwo. Nasze badanie z pewnością wspiera tę hipotezę. Teraz potrzebujemy kolejnych prac, aby ją potwierdzić. Jeśli się to uda, wzmocni to pozycję rządów, które wprowadzają ograniczenia konsumpcji śmieciowego jedzenia wśród dzieci” – podkreśla główny autor badania, Roberto Berni Canani.

Naukowcy ostrzegają, że wysokie stężenia wspomnianych substancji wiązano już także z rozwojem innych chorób, w tym cukrzycy, miażdżycy i zaburzeń neurologicznych, a znaczenie junk-foodu dla otyłości jest oczywiste.

Śmieciowe jedzenie nie wpływa dobrze na mózg

Naukowcy odkrywają jeszcze inne korelacje. Zespół z University in Melbourne, na łamach numeru specjalnego pisma „Birth Defects Research”, po przeanalizowaniu dotychczasowych badań, stwierdził, że śmieciowe jedzenie szkodliwie wpływa na mózgi młodych ludzi. „Ponieważ kluczowy system neuroprzekaźników w mózgu, odpowiedzialny za kontrolę i motywację, w okresie nastoletnim nadal się rozwija, odżywianie się głównie śmieciowym jedzeniem może negatywnie wpłynąć na zdolność do podejmowania decyzji, nasilić zachowania związane z szukaniem przyjemności oraz dodatkowo promować złe nawyki żywieniowe w dorosłości” – twierdzi dr Amy Reichelt, autorka analizy.

W tym samym numerze wspomnianego periodyku ukazał się inny przegląd badań związany z rozwojem mózgu młodych osób. Otóż eksperci z Northern Kentucky University zauważyli, że także napoje energetyzujące mogą zaburzać rozwój mózgu.

„Przeprowadzony przez nas przegląd wskazuje, że nie wiemy wystarczająco wiele na temat wysokiego spożycia napojów energetycznych i znajdujących się w nich składników w krytycznym okresie rozwoju mózgu ssaków. Nasze nowe odkrycia odnośnie nastolatków i młodych dorosłych myszy wystawionych na działanie wysokiego stężenia tauryny wskazują, że może pojawić się negatywny wpływ na procesy uczenia się, zapamiętywania, a także tendencje do większego spożycia alkoholu u płci żeńskiej” – mówi dr Christine Curran, autorka opracowania.

Uwaga na reklamy

Powstaje więc pytanie, co robić? Po pierwsze warto przyglądać się, z jakimi treściami dziecko ma kontakt. Jak np. zauważyli eksperci z Cancer Research UK, nastolatki, które spędzają ponad trzy godziny dziennie na oglądaniu telewizji, zjadają dużo więcej niezdrowych przekąsek. Naukowcy winią „bombardowanie reklamami”. Pod ich wpływem młode osoby mają konsumować rocznie nawet 500 wspomnianych produktów więcej. Mowa np. o chipsach, ciastkach czy słodkich napojach. Badacze doszli do swoich wniosków na podstawie ankiet przeprowadzonych w grupie ponad 3 tys. osób w wieku od 11 do 19 lat. Kiedy dzieci i młodzież oglądała programy bez wspomnianych reklam, związek ze spożyciem junk-foodu znikał.

„To, jak dotąd najsilniejszy dowód na to, jak bardzo reklamy śmieciowego jedzenia mogą zwiększyć jego konsumpcje wśród nastolatków. Nie twierdzimy, że każdy nastolatek oglądający telewizyjne reklamy zacznie się objadać junk-foodem, ale nasze badanie sugeruje silną korelację między reklamami i zwyczajami żywieniowymi” – podkreśla główna autorka badania, dr Jyotsna Vohra.

Nie bez znaczenia są też warunki, w jakich dziecko się wychowuje. Już od dłuższego czasu specjaliści wiążą doświadczany na początku życia stres z późniejszą otyłością. Wiadomo też, że stres nasila apetyt. Jak wskazał projekt badawczy przeprowadzony na University of Alberta z udziałem ponad 300 ochotników, trudna, stresogenna sytuacja ekonomiczna doświadczana w dzieciństwie skłania do zajadania się niezdrową żywnością i co gorsza, skłonność ta utrzymuje się jeszcze do dorosłego wieku.

„Nie wiedzieliśmy dotąd, że stresogenne warunki doświadczane w dzieciństwie mogą ustawiać mózg tak, że pożąda wysokoenergetycznych pokarmów przez resztę życia” – podkreśla dr Qi Guo, autor badania.

„Nie jedz słodyczy” nie wystarczy

Dobrze też mieć na uwadze sposób, w jaki się z dzieckiem rozmawia o niezdrowym jedzeniu. Podobnie, jak „nie garb się” często nie wystarczy w przypadku wad postawy, tak „przestań jeść słodycze” może nie uratować młodego człowieka przed zgubnymi skutkami junk-foodu. Dobrze pokazało to niewielkie badanie przeprowadzone na University of Michigan. Naukowcy zauważyli, że matki otyłych dzieci częściej stosują bezpośrednie polecenia typu: „Więcej nie jedz” czy: „Zjedz tylko jedno”. Dzieci zdrowsze były natomiast częściej prowadzone przez matki w sposób bardziej pośredni. Mogły np. usłyszeć „To już za dużo, nie zjadłeś jeszcze obiadu”.

„Obecne wskazówki odnośnie zapobiegania otyłości niczego nie mówią na temat sposobu, w jaki matki powinny rozmawiać z dziećmi o ograniczaniu jedzenia – podkreśla dr Megan Pesch, autorka badania. Pośrednie czy subtelne komunikaty wydają się nie działać tak dobrze w całym rodzicielstwie. Bezpośrednie stwierdzenia zwykle są dla dzieci łatwiejsze w interpretacji i zrozumieniu nakładanych ograniczeń. Jednak w przypadku rozmów na temat jedzenia i wagi widać większą wrażliwość” – dodaje ekspertka.

Naukowcy podkreślają, że to pionierskie badanie i potrzebne są dalsze eksperymenty, aby lepiej ten temat zrozumieć, ale być może warto próbować różnych podejść.

Ważne emocje, przekazanie wiedzy to za mało

Skuteczne może być więc raczej bardziej kompleksowe podejście, na co wskazał także projekt o nazwie „Happy Life, Healthy Heart” przeprowadzony w brazylijskim Instytucie Kardiologii Rio Grande do Sul. Z prawie 500 uczniów w wieku od 6 do 12 lat i 32 nauczycieli z 10 szkół, część nauczycieli przeszła specjalne szkolenie na temat czynników ryzyka chorób serca u dzieci, diety, aktywności fizycznej, różnego typu prozdrowotnych nawyków, a także radzenia sobie z emocjami. Później prowadzili oni odpowiednie zajęcia w klasach, poświęcając jeden tydzień na jeden temat. W grupie kontrolnej nauczyciele nie wzięli udziału w specjalnych szkoleniach, a uczniowie uczestniczyli tylko w tradycyjnych lekcjach przekazujących wiedzę o zdrowym żywieniu.

W grupie objętej programem liczba uczniów, którzy zgodnie z oficjalnymi zaleceniami ograniczyli ilość spożywanych fast-foodów i niezdrowych napojów wzrosła odpowiednio o 15 i 20 proc.

„Dzieci w obu grupach – objętej interwencją i w grupie kontrolnej – podniosły poziom swojej wiedzy. Jednak tylko te w grupie objętej programem zmieniły swoje zachowania związane z jedzeniem. Wskazuje to, że samo przekazywanie informacji nie prowadzi do poprawy stylu życia. W naszym badaniu program łączący informowanie z zabawą i wsparciem emocjonalnym przyniósł korzyści zarówno uczniom jak i nauczycielom” – mówi autorka badania, Carolinne Santin Dal Ri.

Jednocześnie prawie o 30 procent wzrosła liczba aktywnych fizycznie nauczycieli. O tym autorzy projektu już nie wspomnieli, ale z pewnością dbanie o własne zdrowie przez dorosłych przyniesie im korzyści, a jednocześni wskaże przykład młodszym pokoleniom. A one, oprócz tego, że staną się zdrowsze, prawdopodobnie przekażą dobre nawyki kolejnym.

 

Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Obraz ALFONSO CHARLES z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close