Podróże 7 września 2018

PKP przyjazne dzieciom? W niektórych pociągach tak

Dawno nie jechałam TLK-ą. Jakby dobrze policzyć, ostatni raz siedem lat temu. Niedługo potem na polskich torach pojawiło się Pendolino i przesiadłam się z radością. Szybkie, jak się uda kupić bilet w pierwszym rozdaniu to tanie, klimatyzowane i wygodne.

W Pendolino to i gratisową kawę przyniosą, menu zostawią, śmieci zabiorą ze dwa razy w trakcie trzygodzinnej jazdy. Na życzenie przyniosą do stolika jedzenie zamówione w Warsie. Bez dodatkowej opłaty. I można płacić kartą. PKP (czy jak tam się teraz ta spółka nazywa, bo to ogarnąć ciężko), zyskała nowe oblicze. Są jednak takie pociągi, gdzie czas się zatrzymał.

Wielokrotnie straszyłam Duśkę, że ją przewiozę TLK-ą, żeby zobaczyła, na czym polega prawdziwa podróż pociągiem. Okazja przydarzyła się niespodziewanie, a wiadomość, która na mnie spadła, była ostatnią, na jaką mogłabym czekać. Niestety czasem trzeba pojechać na pogrzeb. Przez pół Polski. We wrześniu, kiedy wakacyjne pociągi znikają z rozkładu jazdy. Do miasta, które nie jest ani duże, ani strategicznie położone. Pendolino nie dojeżdża nawet w okolice, o samym mieście nie wspominając. InterCity też nie. W zasadzie trzeba się cieszyć, że TLK-a tam dojeżdża.

Kupowanie biletów na Pendolino mam przetrenowane i nawet mi się udaje. Czasem z przygodami, czasem ze zgrzytaniem zębów, ale jednak udaje. Na TLK-ę nie wyszło. Głupi system uparł się sprzedać trzy miejsca w dwóch różnych przedziałach. Cyfryzacja PKP wygląda na przeprowadzoną przez początkujących informatyków-samouków. Nic to. Są jeszcze staropolskie metody – wystarczy zablokować na kwadrans kolejkę do dworcowej kasy i da się dostać trzy miejsca w jednym przedziale. I nawet dwa przy oknie!

(Tak przy okazji: dosiadła się do nas pani z dzieckiem, na oko trzyletnim. Okazało się, że ona miała bilet na miejsce w naszym przedziale, dziecko w sąsiednim… wagonie. Frontem do klienta moi drodzy! Na szczęście konduktor nie był formalistą.)

I to tyle z luksusów. W Pendolino jest klimatyzacja. Człowiek się przyzwyczaja do dobrego. W TLC-e w upalny dzień jest zaduch i nic nie pomaga otwieranie okien. Zresztą w czasie jazdy nie mogą być otwarte za szeroko, bo zawianie ucha pewne. I chociaż zawianie to ponoć mit, to nadal w nie wierzę. Małe, kameralne wręcz przedziały, przestają być błogosławieństwem. Człowiek zaczyna marzyć o wagonie bezprzedziałowym. No ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Przy odrobinie szczęścia można się przejechać w drugiej klasie starym wagonem pierwszej klasy, który lata świetności ma za sobą, za to ma tylko sześć miejsc. Wygodnych.

O Warsie można zapomnieć. To znaczy, fama głosi, że można takowe wagony spotkać w TLK-ach, ale my nie mieliśmy tyle szczęścia ani w jedną, ani w drugą stronę. D​obrze, że przeczucie kazało nam zrobić tradycyjne kanapki, bo osiem godzin w podróży o suchym pysku to jednak średnia przyjemność. A nie, przepraszam. Między Bydgoszczą a Piłą pojawia się pan z wózkiem, z którego sprzedaje kawę, herbatę, wodę i jakieś słodycze. Spotkaliśmy go przy podróży w obie strony. Nie jest najtańszy, no ale przynajmniej ma ciepłą kawę.

W Pendolino jest cicho. W TLK hałas ogłusza. Pewnie dałoby się go nieco wytłumić, zamykając okna, ale wtedy byśmy się podusili. To,że TLK trzęsie, a Pendolino nie, to już taki drobiazg.

Rzecz ostatnia – toalety. W Pendolino czyste, elektroniczne i zawsze zaopatrzone w papier toaletowy. Wody też nigdy nie zabrakło. W TLK… W tej najbliżej nas zabrakło wody. W tej po drugiej stronie wagonu woda była, owszem, na podłodze. Wejść się nie dało. Rozwiązanie polegające na korzystaniu z jednej i przechodzeniu do drugiej, żeby umyć ręce, jest może nieco dziwne, ale jedyne możliwe. Papieru nie zabrakło pewnie tylko dlatego, że we wrześniu w pociągach jest zwyczajnie pusto.

Gwoli sprawiedliwości muszę napisać, że WiFi nie ma ani w Pendolino, ani w TLK. Na plus trzeba zaliczyć TLK, że jedzie na tyle wolno, że nie ma problemu z zasięgiem mobilnym. W Pendolino nie ma szans na mobilny internet.

Jeśli jesteście ciekawi, czy polecam podróż TLK-ą z dzieckiem, powiem tak: z dużym jak najbardziej, to ciekawe doświadczenie. Z małym, tylko jeśli ktoś lubi sporty ekstremalne (kiedyś to przerabiałam i miałam duże szczęście do współpasażerów, bo musiałam Duśkę w przedziale przewijać 😛 ). Pomijając wszystkie opisane niedogodności, nie mogę nie dodać, że priorytet TLK-i na torach jest raczej niski, stąd w Toruniu staliśmy pół godziny, żeby przepuścić inny pociąg, który jak na złość był opóźniony. Potem postaliśmy sobie jeszcze trochę gdzieś w polu, ot tak, bo skoro i tak jesteśmy spóźnieni, to możemy i następne pociągi przepuścić.

Natomiast powiem Wam, że mnie osobiście ta podróż się podobała. Oczywiście pomijając jej powód. Dawno nikt mnie przymusowo nie posadził w jednym miejscu na tyle godzin. Mogłam czytać, ile chciałam i nie musiałam myśleć, co bardziej pożytecznego dałabym radę w tym czasie zrobić 😛

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kulinaria 4 września 2018

Zupa – krem z cukinii

Jest taka piękna przedwojenna piosenka „A mnie jest szkoda lata”… Poszukajcie, wsłuchajcie się w ten charakterystyczny głos Andrzeja Boguckiego i poczujcie nostalgiczny klimat utworu. A potem — zanim okryjecie się miękkim kocem, by spędzić długie jesienne wieczory przy dobrej książce i gorącej herbacie — cieszcie się ostatnimi darami lata i przepisem – zupa krem z cukinii. I choć pomidory czy cukinie są dostępne w sklepach przez cały rok, jednak ich smak jest już zupełnie inny.

Dziś chciałam podzielić się z Wami przepisem na zupę – krem z cukinii. To warzywo szczególnie kojarzy mi się z latem, wtedy i tylko wtedy gości ona na moim stole bardzo często. Cukinia jest tak uniwersalnym warzywem, że można z niej wyczarować naprawdę wiele dań. Zupę polecam ze względu na jej prostotę, szybkość przygotowania i dobry smak. Po cukinię warto sięgnąć, gdy jest się na diecie i gdy gotujemy dla małych dzieci.

Zupa krem z cukinii – przepis

Zupa z cukinii – składniki:

  • cukinia (około 800 g)
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 większy ziemniak
  • 500 ml wody lub bulionu
  • 2 łyżki oliwy
  • sól, pieprz ziołowy, kurkuma
  • 2 łyżki śmietany.

Dodatki (opcjonalnie):

  • pestki dyni
  • prażone nasiona słonecznika
  • grzanki
  • natka pietruszki.

Zupa krem z cukinii – przygotowanie:

  1. Obieram i kroję cebulę i czosnek.
  2. Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam cebulę i podsmażam do zarumienienia.
  3. Dodaję czosnek.
  4. Cukinię myję i kroję w dużą kostkę, zazwyczaj razem ze skórką. Jeśli warzywo jest już duże i ma twardą skórę– obieram.
  5. Cukinię dodaję do cebuli i czosnku – podsmażam całość ok. 5-8 minut.
  6. Dodaję pokrojonego ziemniaka.
  7. Zalewam wodą lub bulionem i gotuję do miękkości warzyw (ok. 20 min).
  8. Zupę miksuję na gładki krem.
  9. Dodaję śmietanę.
  10. Doprawiam obficie solą, pieprzem ziołowym i kurkumą.

Zupę podaję w miseczkach — świetnie smakuje z domowymi grzankami, słonecznikiem, posiekaną natką pietruszki, skropiona oliwą z oliwek.

Polecam, póki trwa lato i cukinia jeszcze rośnie w ogródkach i kusi ze straganów. A żegnając się z tą powoli mijającą porą roku, warto też zamknąć w szklanych słoikach wrześniowe aromaty i cieszyć się nimi, przez kolejne chłodne miesiące.

Wiele przepisów to wyjątkowo proste receptury, z którymi poradzi sobie nawet początkujący kucharz, np. gruszki w syropie. Świetnie nadają potem się do deserów, tart i ciast. Kocham smak polskich gruszek, a jesień należy właśnie do nich. Gruszki w syropie do jeden z aromatycznych, słodkich smaków mojego dzieciństwa, zamknięty w babcinej spiżarni.

A czy Wasza domowa spiżarnia wzbogacił się o jakieś smaczne przetwory? Pochwalcie się, jakie zrobiliście, lub planujecie przygotować?

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poradnikowe poniedziałki 3 września 2018

6 gatunków roślin doniczkowych, które warto mieć w sypialni

Gdy rzucamy w eter hasło “kwiaty w sypialni”, sporo osób od razu pokręci głowami, że tak nie wolno i to niezdrowo. Cały czas kojarzymy, że rośliny w sypialni mogą być niebezpieczne, ponieważ w nocy pobierają tlen, który przecież nam jest niezbędny do życia.

Oczywiście, po części to prawda, bo przecież rośliny nocą pobierają tlen a uwalniają dwutlenek węgla, ale nie w takim zakresie, by kilka kwiatków mogło nas podduszać. O wiele bardziej może przeszkadzać ich zapach w okresie kwitnienia (np. u silnie i specyficznie pachnącej amoniakiem hoi woskownicy). Co więcej, istnieją rośliny, które wręcz wskazuje się na idealne do sypialni, ze względu na oczyszczanie i nawilżanie powietrza. Szczególnie polecane są  kaktusy i sukulenty, które posiadają umiejętność wytwarzania tlenu w nocy (tzw. fotosynteza CAM).

  1. Aloes

Nie ma chyba osoby, która nie znałaby lub nawet nie miała choć raz na parapecie tej rośliny.  Aloes dobrze filtruje powietrze i je nawilża. Lubi stać na parapecie lub w pobliżu okna, ale nie lubi zimnego powietrza, więc zimą należy uważać na otwarte okna.

  1. Skrzydłokwiat

To popularna roślina, którą chętnie wykorzystujemy, szczególnie w okresie kwitnienia,  jako element dekoracji pomieszczeń. Warto go mieć w sypialni, ponieważ potrafi neutralizować     toksyny (np. benzen, formaldehyd, aceton) oraz dzięki dużym liściom nawilża powietrze. Skrzydłokwiat lubi rozproszone światło i częste zraszanie. Uwaga jednak, gdy w domu są dzieci! Skrzydłokwiat zawiera  trujące dla człowieka szczawiany wapnia, które mogą podrażniać skórę i oczy oraz w razie połknięcia jej części – podrażnienie układu pokarmowego i obrzęk dróg oddechowych.

  1. Difenbachia

Posiada duże liście, które znakomicie oczyszczają powietrze i nawilżają je. Jeśli w domu są dzieci, lepiej zrezygnować z difenbachii, ponieważ jej sok jest silnie trujący.

  1. Fikus (figowiec) benjamina

Ta roślina osiąga duże rozmiary i wygląda naprawdę imponująco. Jeśli tylko w sypialni jest na tyle miejsca, by fikus swobodnie się rozrastał na wzór małego drzewka, warto go hodować.

  1. Paproć

Te rośliny, kojarzone przede wszystkim z domem babć,  znów wracają do łask. Paprotka w sypialni doskonale oczyszcza (szczególnie z formaldehydu) , nawilża i jonizuje powietrze. paprotki najlepiej rosną na stanowiskach jasnych z dużą ilością rozproszonego światła, z wilgotnym podłożem.

  1. Storczyk

Ta wyjątkowo dekoracyjna roślina doskonale sprawdzi się w sypialni, oczyszczając powietrze. Najbardziej polecane są  storczyki z rodzaju Dendrobium, które w nocy pochłaniają dwutlenek i uwalniają tlen. Storczyki wymagają jasnego stanowiska  o rozproszonym świetle i dużej wilgotności.

Macie którąś z tych roślin we własnej sypialni?

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close