Wąskotorówka
Kiedy zostajemy mamami, zmienia się nasz sposób patrzenia na świat – w sensie metafizycznym i przyziemnym… w parę chwil zdobywamy nowe profesje…
Choć wieloma zajęciami już parałam się w swoim życiu, z położnej-pedagoga-filmowca-biurowca przeistoczyłam się w dyżurnego geodetę-urbanistę… a wszystko za sprawą ”czterech kółek z napędem na mamę”.
Szybko przekonałam się, że „świat bez barier do pokonania” kończy się nie dalej, jak przed wejściem do windy Oczywiście nie zamierzam oddawać się biadoleniu, jednak to fascynujące, jak mało myślących istot zajmuje się swoją profesją np.: projektowaniem.
Część sklepów znika z map mamy z pobudek czysto fizycznych, które pozwoliłam sobie określić prostym wzorem – obiekt A nie może być większy niż otwór B, ażeby pokonać drogę po bułki – wyjątek stanowi sytuacja w której otwór B stanowi przestrzeń w autobusie, ale to już bardziej zagmatwane rozdziały fizyki związane z falami dźwiękowymi i energią sprężystości.
Wracając jednak do tematu, my mamy z wózkami nie lubimy:
- karuzeli (lub drzwi) obrotowych przy wejściu,
- wąskich alejek,
- kioskopochodnych, czyli kiosków, do których ktoś zapragnął wpuścić klientów,
- schodów,
- towaru na paletach co 2 metry,
- oraz wąskich odstępów między kasami;
LUBIMY za to bardzo: przestrzeń, miłą obsługę, drzwi automatyczne i szerokie zakręty.
I tu czuję się w obowiązku pochwalić drogerię Rossmann, z której ja korzystam, nie jest gigantyczna, ale za to mogę do niej wjechać, zrobić zakupy bez obmyślania podkopów między regałami, ba! nawet mogę zawrócić i wyjść bez wypieków złości na twarzy. Morał? A jednak można, wystarczy pomyśleć – bo przecież większość domowych sprawunków leży w naszych damskich dłoniach!
Niestety nie wszędzie jest tak przyjemnie, choć szczytem ignorancji na jaki się ostatnio natknęłam, był misternie wykonany znak na drzwiach małego sklepiku: ilustrujący ideę właściciela: zakaz wjazdu z wózkiem!
A czy Wy też czasem zastanawiacie się nad zaopatrzeniem przedniej osi w spychacz? Dobrym rozwiązaniem jest chusta (pod warunkiem że nie planujecie tony zakupów).
Zdjęcie: Hanna Szczygieł
Już dawno nie pchałam wózka, ale pamiętam do dziś tę traumę – szczególnie małe sklepiki po schodkach – nigdy nie zostawiłam wózka z dzieckiem przed sklepem!
Już gdzieś zamieszczałam tę historię, ale się powtórzę. Mąż idąc z wózkiem do marketu L, zaraz przy wejściu napotkał regały. Było tak wąsko, że ciężko było przejść nawet bez wózka. Oczywiście uprzejma pani pouczyła go bardzo „grzecznie”, że gdzie się pcha z tym wózkiem? Mąż długo nie myśląc powiedział, że skoro mają tu tak ciasno, to on teraz idzie zrobić zakupy, a pani będzie pilnowała córki i tak też zrobił. Pani była tak zaskoczona, że zanim do niej dotarło, mąż stał już przy kasie 😀
Agent 🙂
W mojej miejscowości nie wybieram się z wózkiem na zakupy, bo mnie krew zalewa- albo schodki bez podjazdów, albo wąskie drzwi … Albo krzywe chodniki.
Nie wiem czy tylko ja mam problem, ale piekielnie nie lubię zakupów w Biedronce. Zawsze masa palet, ciasno i akurat ktoś w przejściu rozstawia towar. Ehh a Rossman, faktycznie przygotowany na mamy
Dokładnie, u nie to samo! Nie raz nie poszłam do Biedronki – choć np. zależało mi na ich konkretnym produkcie, tylko dlatego, że nie mam jak dojechać do kasy!
A mi się jeszcze taka sytuacja nie zdarzyła, choć może wynika to z faktu, że zakupy z dziećmi robię sporadycznie.
Ojjj ile to razy kombinowałam jak koń pod górkę żeby zmieścić się z wózkiem między sklepowymi regałami! Wrrrrr!
Żenujące kwoty