A może raz na ludowo?
W sumie to czemu nie? W dobie konsumpcjonizmu, szybkich i często nieprzemyślanych zakupów żywności, doskonałą alternatywę przedstawia domowa żywność. Już chyba mało kto pamięta jak smakuje prawdziwy żur i barszcz czerwony, a już w ogóle, kto nastawia na niego domowy zakwas!
Generalnie można zadać sobie pytanie, po co się męczyć, przecież z torebki w ciągu pięciu minut można uzyskać obiad, wcale w smaku i zapachu nie taki najgorszy? Ja bez mrugnięcia okiem powiem Wam dlaczego prawdziwe zawsze weźmie górę nad sztucznym, z wielką satysfakcją skupiając się na zaletach domowego zakwasu.
Po pierwsze w torebkowej miksturze nie znajdziecie witamin, no chyba że jakimś cudem syntetyczne, a w naturalnym zakwasie daleko szukać nie trzeba. Dobre bakterie, fermentując odstawiają kawał porządnej roboty, a jako efekt swojej działalności wytwarzają pyszny i zdrowy zakwas. Jak widzicie, nawet z bakterii wychodzi coś pozytywnego. Z racji tego, że granica między ukiszonym a zepsutym zakwasem nie jest wyraźna, należy pieczołowicie obserwować to co się dzieje w fermentującej zalewie.
Ale żeby nie mieszać Wam w głowach, po kolei podam moje sprawdzone przepisy na zakwas żytni dla żuru oraz buraczany na barszcz czerwony.
To co będzie nam potrzebne na starcie dla obu, to ceramiczne bądź szklane naczynie. Nie polecam plastykowego! Pewna Pani Starsza, która ofiarowała mi pierwszą łyżkę wyhodowanego zakwasu, zaklinała na wszystko, żeby nie czynić profanacji. Osobiście podejrzewam, że zakwas z plastyku zepsułby się jeszcze szybciej niż kiszone ogórki z Carrefour`a 😉
Od tej samej Pani Starszej dostałam prikaz wyparzenia naczynia i dalsze instrukcje.
zakwas żytni dla żuru
1. Aby nastawić zakwas na żur, potrzebna jest mąka żytnia z pełnego przemiału (typ 2000) – ja na 4 porcje zakwasu daję 4 porządne łyżki mąki, do tego obowiązkowo kilka ząbków czosnku i opcjonalnie (to moja modyfikacja) kilka ziaren ziela anielskiego, liść laurowy.
2. Zalewam to dużym kubkiem ciepłej przegotowanej wody, przykrywam ściereczką i odstawiam z spokojne ciepłe miejsce.
3. Czekając aż samo się zrobi, raz dziennie mieszam zakwas, zbieram pianę która jest oznaką pracy bakterii i za każdym razem smakuję zmieniające się walory zakwasu.
Tak mniej więcej po 7 dniach jest pachnący, gotowy do użycia. Albo robię żur albo wstawiam zakwas do lodówki gdzie może stać nawet parę tygodni.
I jedna ważna rada. Nie myjcie po zakwasie naczynia, każdy następny ukisi się szybciej na „obudzonych” bakteriach. W razie klęski, gdyby zakwas spleśniał, należy go wylać, naczynie wyparzyć i spróbować raz jeszcze.
To jest jedna opcja smakowitego i naturalnego obiadu. Jest i druga czyli barszcz czerwony.
zakwas buraczany na barszcz czerwony
1. Tu dajemy cztery duże buraki wyszczotkowane pod bieżącą wodą, następnie obrane i pokrojone na cienkie plasterki.
2. Buraczki wrzucamy do naczynia i dodajemy w ilości według uznania: kilka liści laurowych, ziarna pieprzu, obrany i przekrojony na pół czosnek.
3. Zalewamy to ciepłą wodą z solą (w proporcji płaska łyżka soli na litr wody) tak, aby przykryła minimalnie buraki.
4. Naczynie przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce (ja stawiam przy kaloryferze) i cierpliwie czekamy aż rozpocznie się proces kiszenia. W jego trakcie powstaje piana, którą powinno się zbierać raz dziennie. Ja kiszę buraczki ok. 7 dni – maksymalnie do 14, w zależności od smaku jaki zakwas uzyskał (mniej lub bardziej intensywny) oraz koloru który powinien być rubinowy.
5. Zakwas zlewamy do szklanych butelek, korkujemy i w lodówce śmiało przechowujemy nawet kilka miesięcy, choć ja tego nie sprawdziłam, gdyż u mnie znika szybciej niż się kisił.
Oczywiście jak w zakwasie na żur, spleśniały wylewamy i operację wykonujemy ponownie, tyle że z pozytywnym rezultatem 😉
Bardzo proste, prawda? Gwarantuję Wam, że jeśli zechcecie spróbować, i osiągniecie zamierzony rezultat, już nigdy, PRZENIGDY nawet nie powąchacie „zupy” z torebki!
Na zdrowie!
Dzięki za przepisy, ale
najbardziej rozdrażniło mnie zdjęcie … ech … głodny jestem 🙂 barszczyk z uszkami (bo tak mi to wygląda) jadłbym, jadłbym …
zapraszam 😉 na samą myśl o takich delicjach ślinka cieknie 🙂
Jeszcze nigdy sama nie robiłam zakwasu 😛 Ale KIEDYŚ wypróbuję 😉
zurek 🙂
Barszcz biały!
Chrzanowa! 😛
Żurek
Chrzanowa 🙂
Przeczytałem kilkanaście przepisów na kiszenie buraków.Wszystkie z kromka chleba żytniego na zakwasie.A ten niby na czym sie kisi?
Z dobrych bakterii, które przerabiają cukier z buraków (lub innych warzyw). Proszę mi wierzyć, a wiem, bo kiszę różne rzeczy od lat, że nie trzeba dawać skórki chleba, by wszystko się udało. Proszę spróbować 🙂
„obrany i przekrojony na pół czosnek”
Tu tez jakas ściema.Możemy obrac i przekroić ząbek czosnku.Ale to troche chyba za malo.A jeśli wrzucamy całą główke czosnku przekrojona na pół to trudno ją wrzucić obraną(tak robi młody Kuroń na swoim filmiku.Na marginesie jako kucharz kompletnie mnie nie przekonuje) 😉
Robię tak, jak tradycja funkcjonująca z babki, prababki, w mojej rodzinie nakazuje. Można wrzucić ze skórką niekrojone. Nie ma problemu. Ja daję przepis mój, nie pana Kuronia 😉