Gry planszowe i nie tylko 29 stycznia 2023

Star Wars: Rebelia – spełnienie marzeń pewnego nastolatka

Star Wars: Rebelia to gra, którą nasz nastolatek miał na celowniku od dłuższego czasu. Jak tylko ją dostrzegł w Internecie, nie było mowy o niczym innym. Z racji, że Star Wars: Rebelia nie należy do tych najtańszych planszówek, daliśmy mu do zrozumienia, że jeśli bardzo chce, niech oszczędza. Jesienią na Targach Fantastyki spełniło się jego długo wyczekiwane marzenie i za swoje oszczędności kupił w promocyjnej cenie Star Wars: Rebelia. Przyznam, że jesteśmy z niego dumni i gratulujemy mu determinacji! 

Star Wars: Rebelia, to pierwsza planszówka syna zakupiona za oszczędności. Całą drogę do domu mocno trzymał i ściskał pudełko, i nikogo nie dopuszczał do niego. Przy rozpakowywaniu, składaniu niektórych statków i rozkładaniu elementów na planszy. Radości nie było końca. Od razu sięgnął do instrukcji, by poznać zasady, wszystkie zależności, ale dość szybko zwrócił się o pomoc do dorosłych. Gra Star Wars: Rebelia jest przeznaczona dla graczy od czternastego roku życia, więc nie byłam zdziwiona. Nawet nam dorosłym czasem trudno było zrozumieć pewne zależności.

Rozłożenie wszystkich elementów, figurek zajmuje trochę czasu, ale w porównaniu z czasem pełnej rozgrywki (od 3 do 4 godzin) to raptem chwilka. Podłoga jest najlepszym miejscem, bo nie każdy ma tak duży stół. Jednak nie polecamy stołu, ponieważ w naszym przypadku czasem graliśmy w jedną rozgrywkę przez dwa, trzy dni, a na tak długą blokadę jedynego stołu nie mogliśmy sobie pozwolić. 

Fot. Star Wars: Rebelia

Fot. Star Wars: Rebelia

Instrukcja dzieli się na dwie książeczki (wprowadzenie do zasad oraz szczegółowa księga zasad). Czasami w trakcie rozgrywki pojawia się wiele nieścisłości i warto mieć obie pod ręką, choć można odnieść wrażenie, że jest więcej pytań niż odpowiedzi. 

Fot. Star Wars: Rebelia

Fot. Star Wars: Rebelia

Jedna rozgrywka w Star Wars: Rebelia nie wystarczy, by w pełni poznać możliwości tej gry. Choć spędziliśmy nad nią wiele, wiele, wiele godzin, to nie uważamy się za mistrzów jasnej/ciemnej strony mocy, ale możemy podzielić się z Wami naszymi spostrzeżeniami.

  • Przede wszystkim to genialny tytuł dla fanów Gwiezdnych Wojen, a w szczególności pierwszych części sagi (IV-VI). Bez znajomości filmów, bohaterów, trudno będzie zrozumieć cel gry, jak jest ważny dla każdej ze stron, jak również np. różnicę między statkiem x-wing od y-wing. Star Wars: Rebelia to nie lada gratka dla miłośników tej fabuły. Tutaj klimat Gwiezdnych Wojen oddaje każdy element gry, także jej mechanika.
  • Początkowo trudno przeczytać wszystkie zasady i od razu ich przestrzegać. Pomocne są filmiki z przebiegiem rozgrywki, wiele wyjaśniają i dodają pewności, że intuicja nas nie zawiodła. Oczywiście można opierać się na samej instrukcji, jednak proces nauki będzie dłuższy. Zasad jest naprawdę wiele, ale po kilku rozgrywkach stają się one coraz bardziej jasne i klarowne.
  • Budowanie talii oraz puli liderów to jedna z bardzo dobrze dopracowanych mechanik wykorzystanych w grze. Każda z kart, jak i bohater mogą przeważyć szalę i poprowadzić ku zwycięstwu. Niestety musimy zdać się częściowo na losowość i nie zawsze moc jest z nami.
  • Losowość, rzut kośćmi, najbardziej potrafi zbić z pantałyku w trakcie walk. Nie zawsze wynik był taki, jakbyśmy chcieli. Jednak gdy cały czas rzucają się Wam puste strony kości, ewidentnie brakuje Wam szczęścia. Poziom frustracji rośnie zbyt szybko, a emocje buzują w całym ciele. 

Star Wars: Rebelia to typowa gra, w której jedna strona jest Dawidem, a druga Goliatem. Historia stara jak świat, zacięta walka dobra ze złem, wilka z owcami itd. Tutaj mamy siły rebeliantów (niewielkie) i ogromną flotę imperium z Gwiazdą Śmierci na czele. Zadaniem Imperium jest znalezienie i zniszczenie bazy Rebelii. Do tego celu ma do dyspozycji różne karty misji, wielu silnych liderów oraz zdecydowaną przewagę liczebną na planszy. Jednak niech nie zwiedzie Was siła, jaką ma Imperium. Nieraz w trakcie rozgrywki Darth Vader musiał przełknąć porażkę swojej floty. A rebelianci świętowali każdą wygraną jak wielki sukces. Ta gra nie tylko jest klimatyczna, ale od pierwszych ruchów porywa nas w ten świat międzygalaktycznej potyczki między jasną a ciemną stroną mocy. Nie sposób nie wczuć się w swoją rolę i nawet po zakończeniu gry emocje długo opadają i do później nocy trwają dywagacje, co by się stało, gdyby.

Fot. Star Wars: Rebelia

Fot. Star Wars: Rebelia

Na czym polega rozgrywka w Star Wars: Rebelia?

Gra Star Wars: Rebelia składa się z serii rund. Podczas każdej z nich gracze rozpatrują poniższe fazy zgodnie z kolejnością:

  1. Faza przydziału – czyli przydzielanie liderów do wybranych misji.
  2. Faza dowodzenia – gracze na zmianę wykonują swoje tury i karty misji oraz umieszczają liderów na planszy, aby poruszyć swoje jednostki i ewentualnie doprowadzić do walki.
  3. Faza uzupełnień – porządkowanie, takie jak odzyskanie liderów, dobranie kart misji, wysłanie sond zwiadowczych, rekrutowanie nowych liderów i budowa nowych jednostek. 

Nie sposób nawet bardzo skrótowo opisać wszystkie zasady. Pamiętajcie, że zawsze zaczyna Rebelia, która w otwartej walce nie ma wiele szans, stąd musi się skradać i atakować znienacka. Po każdej stronie gra wciąga i angażuje. To zdecydowanie mózgożerczy tytuł. Każda nasza decyzja musi być przemyślana, jednak musimy być gotowi na nagłą zmianę sytuacji na planszy. Dlatego warto nie przydzielać wszystkich liderów do misji.

Fot. Star Wars: Rebelia

Fot. Star Wars: Rebelia

Jakość i wykonanie całej gry można by podsumować jednym słowem: bomba! Graficznie gra jest dopracowana pod każdym względem, wszystkie postacie, miejsca, wydarzenia miały miejsce w kosmicznej trylogii. Figurki, ogromna liczba (ponad sto pięćdziesiąt), są dobrze skalowane i świetnie odpowiadają pierwowzorom. Genialnym pomysłem było wprowadzenie kości do gry. Od rzutu nimi zależy nie tylko los rebeliantów, lecz także Imperium. Czy gdybyście Wy dowodzili Imperium, zmienilibyście przebieg znanej nam historii i stłamsili Rebelię w zarodku? 

Czy gra Star Wars: Rebelia jest regrywalna?

Bardzo. Liczba różnych misji, planet, na których może ukryć się Rebelia, jest wystarczająca na tyle, by za każdym razem rozgrywka przebiegała zupełnie inaczej. Star Wars: Rebelia to jedyna w swoim rodzaju gra, naprawdę dobry tytuł, godny polecenia. 

Fot. Star Wars: Rebelia

Kilka słów od nastolatka

Star Wars: Rebelia to gra dla wytrawnych graczy. Jeśli chodzi o wykonanie, to ma dużo ładnych figurek i kart. Figurki choć małe, mają bardzo szczegółowe elementy. Na kartach mamy pokazane misje i możliwe do przeprowadzenia akcje. Na początku niezrozumiałe było dla mnie rozmieszczenie figurek na planszy, dostaje się ich bardzo dużo. Jednostki rebelianckie/imperialne nie atakują się w tej samej chwili. Kiedy Imperium zaatakuje i zniszczy jednostki rebelianckie, to one już nie mogą zaatakować imperium. Zmieniłbym to. Gdy wystawiamy karty taktyki na początku, to może by tak w trakcie rozgrywania bitwy, rzucać kośćmi jednocześnie? Ponadto, dlaczego Boba Fett może zablokować cały układ imperialny i nie wpuszczać tam rebeliantów?

Gra Star Wars: Rebelia bardzo mi się podoba i lubię w nią grać z rodzicami. Jest o wiele lepsza, niż myślałem. Bardzo się cieszę, że mam swój egzemplarz. Gra daje dużo, dużo emocji podczas rozgrywki i długo po.  

Marcin

 

Naszym rozgrywkom przyglądała się i wspierała w niektórych decyzjach ośmiolatka, która także chciała podzielić się kilkoma słowami.

Moim zdaniem trzeba na początku cały czas patrzeć w instrukcję. Obliczyłam, że na planszy są trzydzieści dwie planety, na których może ukryć się Rebelia. Akurat był drugi dzień świąt i mieliśmy ciszę, byliśmy we czwórkę i też był ładny ogień w kominku. Przyznam się, że trudno jest mi grać w tę grę. Dodam, że figurki się przepiękne. A twoim zdaniem są piękne figurki? – to pytanie do Was, drodzy czytelnicy. 

Łucja

Fot. Star Wars: Rebelia - komiks ośmiolatki

Fot. Star Wars: Rebelia – komiks ośmiolatki

Tytuł: Star Wars: Rebelia
Autor gry: Corey Konieczka
Wydawnictwo: Galakta
Liczba graczy: 2 lub 4
Czas gry: 180-240 minut
Wiek: 14+

Zdjęcia: A. Jelinek

 

Inne gry o Gwiezdnych Wojnach

Gra Star Wars: Wojny Klonów – kooperacyjna rozrywka dla całej rodziny!

Story Cubes: Star Wars – dawno, dawno temu, w odległej galaktyce…

Star Wars: Pałac Jabby. Gra karciana dla miłośników Gwiezdnych wojen

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kultura 27 stycznia 2023

Pimi z Krainy Tygrysów. Idźcie do kina!

Pimi z Krainy Tygrysów to film, który na pewno pokochacie. Nie ma opcji, żeby było inaczej. Filmy produkcji włoskiej nie goszczą często w naszych kinach i chyba szkoda, bo akurat ten obraz dobitnie udowadnia, że włoska kinematografia stoi na wysokim poziomie. Idźcie do kina! 

O czym jest Pimi z Krainy Tygrysów?

Wbrew pozorom (albo tytułowi) głównym bohaterem filmu nie jest Pimi. Pimi to mała, słodka tygrysiczka, którą kłusownicy pozbawili mamy, a ją samą zamierzali sprzedać. Jednak głównym bohaterem filmu jest Balmani, nastoletni chłopiec, który trafił do domu dziecka. Jego mama zginęła w wyniku trzęsienia ziemi. O ojcu nic nie wiadomo. 

pimi z krainy tygrysów

Balmani nie czuje się dobrze w domu dziecka. Zresztą jest w nim bardzo krótko. Okres adaptacji jest trudny i bolesny, a koledzy wcale go nie ułatwiają. Pewnej nocy Balmani postanawia uciec. Chce wrócić do rodzinnego miasta, do ruin swojego domu, bo tylko tam czuje się bezpieczny.

Noc to dobra pora, by się ukryć, także ze swoimi niecnymi planami. Z tego założenia wychodzą kłusownicy, którzy zabijają piękną tygrysicę (tak, zobaczymy nieżywe zwierzę w filmie, nie – nie jest to drastyczny widok, ale przykry) i zamykają jej dziecko w klatce. Balmani cichaczem otwiera klatkę i tak zaczyna się wspólna podróż małej Pimi i chłopca, który nie ma domu. Początkowo Balmani chce, by Pimi została w dżungli, bo to jest jej miejsce, ale to uparte stworzenie wybrało chłopca na opiekuna. Chcąc czy nie, Balmani zabiera ją ze sobą. Jego nowym celem staje się Tygrysie Gniazdo – miejsce wysoko w Himalajach, gdzie znajduje się klasztor o tej nazwie i gdzie, jak sądzi Balmani, Pimi znajdzie nową rodzinę. 

Tak zaczyna się historia, w czasie której nie raz musiałam sobie powtarzać, że to film dla dzieci, więc na pewno dobrze się skończy. Podróż nie była łatwa i obfitowała w sytuacje, powiedzmy – nieciekawe. Jednak tych ciekawych było więcej. 

Pimi z Krainy Tygrysów i obyczaje Nepalczyków 

Tak szczerze mówiąc, to nie wiem, jak żyją ludzie w Nepalu, ale to, co zobaczyłam w filmie, bardzo mi się podobało. Jest raczej biednie, ale baaaardzo życzliwie. 

To jest Balmani, trzeba go podwieźć. Nie ma sprawy. 

Balmani idzie w góry i nie ma ciepłych ubrań. Nie ma sprawy, damy mu zimowe okrycie. 

To jest Balmani i jest głodny. Podzielimy się tym, co mamy. 

 

Jest i druga strona medalu.

To jest Balmani i jest sam w towarzystwie tygrysa. Nikt nie pyta dlaczego. Właściwie liczy się tylko tu i teraz. Teraz jest głodny, teraz jest w drodze, teraz jest chory i potrzebuje opieki. A co potem? Ten mały chłopiec był postrzegany jak dorosły – idzie, widocznie musi. Mentalność ludów żyjących w Nepalu jest zupełnie inna niż nasza. Nie wyobrażam sobie, by nikt w Polsce nie powiadomił służb na widok samotnie wędrującego nastolatka. Moje dziecię uznało, że nie ma więcej niż dwanaście lat. Ja bym dała koło piętnastu, ale to nadal mało. Chyba jednak nie w Nepalu. Mimo wszystko ta wszechobecna życzliwość dla obcego dziecka jest naprawdę ujmująca. Nikt nie ogląda się na służby, tylko po prostu zaprasza go do siebie. Jest w tym bardzo dużo ciepła i takich ludzkich odruchów, które niestety zanikają w tak zwanych cywilizowanych krajach. 

pimi z krainy tygrysów

Wrażenia po obejrzeniu filmu Pimi z Krainy Tygrysów

Jak najbardziej pozytywne! Po raz kolejny muszę stwierdzić, że Best Film ma nosa do dobrych filmów. Takich, które nie tylko ogląda się z prawdziwą przyjemnością, ale też wynosi z nich konkretną wartość. Czy wiecie, ile jest na świecie tygrysów? Ja już wiem. 

Historia Balmaniego i Pimi jest piękna i bardzo głęboka. Jego wędrówka po ulicach Katmandu, a późnej górach Nepalu, to podróż, którą chciałoby się przeżyć wspólnie. I chociaż nie lubię gór i ogólnie mnie one denerwują, to nie mogę nie być obiektywna – widoki mają prawo zachwycać, a majestat Himalajów nie ma sobie równych. Niestety na zdjęciach udostępnionych przez Best Film nie ma gór, więc musicie uwierzyć mi na słowo. No ale czy zdjęcie poniżej nie chwyta za serce? 

Muszę też pochwalić dubbing, bo akurat w tym filmie jest naprawdę spoko. Jak ogólnie dubbingu nie lubię, bo zazwyczaj jest kanciasty i zbyt egzaltowany, tak tu jest w porządku. Chociaż moje dziecko twierdzi, że głos nie zawsze trafia w ruchy warg 😉 Ja uczciwie mówię – nie zauważyłam, ale nie wykluczam. 

Dla kogo jest Pimi z Krainy Tygrysów?

Film jest oznaczony jako 10+ i chyba trzeba uznać to za trafioną granicę. To pięknie opowiedziana historia, która czasem wyciska z oczu łzy wzruszenia, ale nie brak w niej scen zahaczających o przemoc. Myślę, że młodsze dzieci po pierwsze mogłyby się za bardzo przestraszyć, po drugie – nie wszystko zrozumieją. Pociechą dla nich niech będzie fakt, iż kiedyś do tego filmu dorosną 😉

Natomiast nie ma górnej granicy wieku dla tego filmu. Obejrzeliśmy go rodzinnie i daję Wam słowo – wciągnął nas po równo. To nie jest klasyczna bajka, którą się ogląda tylko po to, by towarzyszyć dzieciom, a w myślach odlicza minuty do jej końca. Pimi z Krainy Tygrysów to film, który z przyjemnością obejrzy cała rodzina. Idźcie do kina! 

Zdjęcia: Best Film 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ciąża 26 stycznia 2023

Poród francuski — rozwiązanie pomiędzy cesarskim cięciem a porodem naturalnym. Na czym polega?

Poród francuski, nazywany również porodem brzusznym, to nowe rozwiązanie dla kobiet, które mają urodzić dziecko przez cesarskie cięcie. Na czym dokładnie polega poród francuski i czy jest bezpieczny dla kobiety i dziecka?

Przyszłe mamy często rozpatrują możliwość urodzenia przez cesarskie cięcie (CC). Wpływają na to obawy przed bólem porodowym oraz ewentualne komplikacje porodu siłami natury (SN). Częściej jednak ten zabieg wykonywany jest nie z powodu preferencji rodzącej, a wyższej konieczności, np. gdy ułożenie dziecka nie pozwala na bezpieczny poród SN lub doszło do zagrożenia życia mamy czy dziecka. 

Okazuje się, że panie, które planowo mają rodzić przez CC, mają do dyspozycji jeszcze jedną opcję, o której mało kto wie. Chodzi o tzw. poród francuski, który jest specyficznym połączeniem porodu siłami natury i cięcia cesarskiego. 

Czym jest poród francuski?

Poród francuski (brzuszny, metodą FAUCS) następuje przez cięcie, które przeprowadzane jest inaczej niż podczas cesarki. Jak nazwa zabiegu wskazuje, wywodzi się on z Francji, ale zdobywa coraz większą popularność w innych państwach. Wykonuje się go także w Polsce, choć należy to uznać raczej za rzecz wyjątkową. Wymaga on przygotowania lekarzy, jak i przyszłej mamy do procedury. Nie może być o nim mowy w przypadku, gdy dziecko trzeba urodzić jak najszybciej, ponieważ poród francuski trwa dłużej niż cięcie cesarskie.

Jak wygląda poród brzuszny?

Lekarze poziomo nacinają skórę brzucha przyszłej mamy 2 cm powyżej kości łonowej, na szerokość około 9-11 cm, bez naruszania jamy otrzewnej. Następnie pionowo prowadzą cięcie na linii pępka, na krzyż. Pęcherz rodzącej jest przesuwany, by nie przeszkadzał, i lekarze wykonują 1 cm nacięcie mięśniówki macicy. Po sztucznym przerwaniu błon główka dziecka jest wypychana przez wykonane nacięcie, podobnie jak dzieje się to w przypadku porodu siłami natury. Kobieta musi wyprzeć dziecko, w czym pomaga jej dmuchanie przez specjalny ustnik. Maluch rodzi się w swoim tempie, podobnie jak w czasie porodu siłami natury. Dziecko przychodzi na świat stopniowo, prawie tak jak w czasie porodu naturalnego.

Po urodzeniu się dziecka lekarze oczyszczają jamę macicy i zakładają szwy wewnątrz jamy brzusznej. Powłoki skórne są sklejane specjalistycznym klejem. Nie ma więc mowy o opatrunkach, na które trzeba uważać np. podczas brania prysznica.  

Jakie zalety ma poród francuski?

Lekarze wypowiadają się o porodzie francuskim jako o bardziej naturalnej i bezpiecznej metodzie porodu niż tradycyjne cesarskie cięcie. 

Jako zalety wymieniają m.in.: poród francuski

  • mniejszą ilość bólu dla kobiety,
  • brak konieczności noszenia opatrunku,
  • brak konieczności zakładania cewnika do pęcherza moczowego,
  • krótszy czas pobytu w szpitalu (ok. 24 h) i rekonwalescencji po porodzie,
  • brak konieczności otworzenia jamy otrzewnej zmniejsza ryzyko komplikacji,
  • większe niż przy CC bezpieczeństwo dla noworodka,
  • mniejszą bliznę po zabiegu niż w przypadku klasycznej cesarki,
  • brak zagrożenia niepłodnością.

Mimo wielu zalet porodu francuskiego, w Polsce wykonują go tylko dwie placówki, w których lekarze przeszkoleni zostali przez francuskich specjalistów. Są to: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Olsztynie oraz Szpital Zakonu Bonifratrów w Katowicach.


Źródło: mamotoja.pl
Źródło zdjęcia: Jonathan Borba/Pexels
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close