Ciąża 9 marca 2023

Syndrom kuwady — gdy przyszły tatuś wczuwa się w ciążę aż za bardzo

Syndrom kuwady (ciąża współczulna) to określenie na zjawisko psychosomatyczne obejmujące specyficzne zachowanie mężczyzn, których partnerki są w ciąży. Najczęściej dotyczy mężczyzn poniżej 30. roku życia, którzy po raz pierwszy mają zostać ojcami. Na czym dokładnie polega i z czego może wynikać?

Czym jest syndrom kuwady?

Mężczyźni na wieść o ciąży reagują różnie. Jedni płaczą z radości, inni wręcz przeciwnie. Przyszli tatusiowie, którzy nie mogą doczekać się przyjścia na świat potomka, mogą nawet odczuwać charakterystyczne dla ciąży partnerki objawy. Na tyle wchodzą w nową rolę, że wręcz utożsamiają się z ciężarną kobietą. To właśnie określamy mianem syndromu kuwady. 

W języku francuskim słowo „couver” jest określeniem wskazującym na wysiadywanie (w domyśle jaj). Określenie syndrom kuwady połączono z kulturą ludów pierwotnych, w których przyszli ojcowie robili to, co robiły ich ciężarne partnerki, a także brali udział w porodach, pozorując sytuację, jak gdyby to oni na świat wydawali dziecko. 

Skąd się bierze syndrom kuwady?

Nie wiadomo dokładnie, co wpływa na takie, a nie inne zachowanie mężczyzn. Naukowcy zakładają dwie najbardziej prawdopodobne przyczyny syndromu kuwady. Pierwsza z nich uznaje, że jest to efekt odczuwania głębokiej empatii względem ciężarnej i chęć wspólnego przeżywania tego wyjątkowego czasu. Drugą przyczyną może być odczuwanie bezsilności przez partnera, który przez ciążę musi oddać uwagę nienarodzonemu dziecku i stąd wchodzi niejako w „skórę” przyszłej mamy. Naukowcy wskazują także jeszcze słabo zbadaną możliwość występowania zmian hormonalnych w męskim organizmie w okresie ciąży partnerki. W takim przypadku ma spadać poziom testosteronu (męskiego hormonu), a stężenie estrogenów i prolaktyny (hormonów żeńskich) wzrastać, powodując omawiane powyżej zmiany.  

Objawy syndromu kuwady u mężczyzn 

U kobiet zazwyczaj to pierwszy i trzeci trymestr ciąży jest najbardziej intensywny, podobnie dzieje się u mężczyzn z syndromem kuwady. Zazwyczaj po przyjściu na świat dziecka objawy u mężczyzn ustępują.   

Jakie objawy mogą świadczyć o pojawieniu się syndromu kuwady u przyszłego taty? Może on, podobnie jak przyszła mama, cierpieć z powodu nudności, zgagi, wzdęć, wahań apetytu, zachcianek oraz tycia. Mogą mu towarzyszyć bóle głowy, nóg i pleców, problemy z układem moczowo-płciowym, problemy z uzębieniem, bezsenność, obniżenie libido, odczuwanie niepokoju, a także stany depresyjne. 

Nie każdy przyszły tata będzie miał styczność z taką sytuacją. Statystyki nie ułatwiają określenia tego, jak wielu mężczyzn jest na to narażonych. Dane mówią, że syndrom kuwady może dotyczyć od 10% do 60% mężczyzn. Ostatecznie to, jak bardzo przyszły tata zaangażuje się w ciążę partnerki, pozostaje indywidualną sprawą.


Źródło zdjęcia: Kelly Sikkema/Unsplash

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 9 marca 2023

Nie ma zdrowej diety dziecka bez zdrowej diety rodzica

Rosnące problemy z otyłością wśród dzieci, obniżenie sprawności fizycznej i jakości żywności to kwestie, które mają ogromny wpływ na przyszłość naszych dzieci. Jak możemy ograniczyć negatywne zmiany cywilizacyjne i podejmować bardziej świadome decyzje w kwestii żywienia dzieci? Jak sprawić, by zdrowa dieta towarzyszyła nam na co dzień?

O najważniejszych zasadach żywienia dzieci oraz sposobach na problemy z odżywianiem rozmawiał prezes Fundacji Orły Sportu Rafał Wosik oraz Magdalena Kubik – dietetyczka z wieloletnim doświadczeniem prowadząca bloga www.dietetykdzieciecyradzi.pl, a prywatnie mama i zaangażowana propagatorka zdrowego odżywiania.

Rafał Wosik: Mówi się, że jesteśmy tym, co jemy. Co nie zmienia faktu, że wiele osób odżywia się w nieodpowiedni sposób. Co jednak z dziećmi? Czy dieta w wieku dziecięcym ma znaczenie?

Magdalena Kubik: Rozwijający się młody organizm potrzebuje wielu składników. Odpowiedni sposób odżywiania ma wpływ na zdrowie i zrównoważony rozwój dziecka. Od jakości diety zależy czy dziecko otrzyma niezbędne składniki czy przeciwnie, będzie miało niedobory. To, jak żywimy dziecko, może wpływać długofalowo i przyczyniać się do występowania w dorosłym wieku chorób dietozależnych, jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu 2 czy otyłość.

RW: W takim razie, jakie są najważniejsze zasady zdrowej diety dla dzieci?

MK: Zasady są proste i możliwe do wprowadzenia przez każdego rodzica. Po pierwsze: zawsze wybierajmy produkty świeże, dobrej jakości i jak najmniej przetworzone. Dietę opierajmy na świeżych warzywach i owocach oraz produktach zbożowych z pełnego przemiału. Jako źródło białka, niezbędnego do regeneracji organizmu oraz jego wzrostu, wybierajmy chude gatunki mięs oraz nabiał. Unikajmy podawania dzieciom produktów dosładzanych, które tak bardzo kuszą kolorowymi reklamami i smakują naszym pociechom. Mam tu na myśli między innymi słodzone napoje, twarożki, jogurty oraz całą gamę słodyczy. Bardzo ważne jest też, aby podstawowym napojem dla dziecka była woda.

RW: Czyli każdy z nas może bez problemu wprowadzić te zasady w życie. Z czego w takim razie wynikają błędy w żywieniu dzieci?

MK: Najczęściej z niewiedzy i braku doświadczenia rodziców. Na tę niewiedzę pracują całe pokolenia, przekazując mity czy negatywne nawyki kolejnym generacjom. Niedoświadczeni rodzice kierują się podpowiedziami swoich rodziców czy dziadków. A często jest to wiedza przestarzała i mająca negatywny wpływ na nawyki żywieniowe. Na wybory rodziców wpływają również reklamy w mediach, również społecznościowych. I co ciekawe, często błędy żywieniowe to wynik oddania decyzji co jeść, dziecku. Dziecko wybiera produkty, na jakie ma ochotę, a nie te, które są mu potrzebne i dla niego odpowiednie. Odpowiedzialność za żywienie dzieci leży po stronie rodziców i powinni oni to sobie uświadomić.

RW: A co z dziećmi, które nie chcą zaakceptować warzyw i owoców? Jak przekonać je do zdrowego jedzenia?

MK: Najważniejsze to samemu jeść warzywa i owoce, a jeśli mamy do nich niechęć nie należy jej ujawniać. Nasze negatywne nastawienie przekłada się na podejście dziecka do produktów spożywczych. Aby dziecko zaakceptowało warzywa i owoce, musi mieć ku temu możliwość, czyli nie możemy zaprzestać podawania ich tylko dlatego, że dziecko ich nie chce jeść. Jako rodzice musimy być również gotowi reagować na sygnały gotowości u dziecka. Gdy dziecko chce, byśmy kupili mu arbuza, nie możemy mówić „po co? Przecież i tak nie zjesz go”. Trzy kroki do akceptacji to: zobacz, powąchaj, posmakuj.

RW: Dzieci bardzo chętnie sięgają po żywność wysokoprzetworzoną. Wielu rodziców zastanawia się, czy w ogóle powinnyśmy pozwalać dzieciom na spożywanie fast food’ów? I jak często na to pozwalać?

MK: Sądzę, że działanie w kierunku stygmatyzowania jakiegokolwiek pożywienia jest niepotrzebne. Zakazany owoc bardziej smakuje. Rodzic jako osoba dorosła decyduje o diecie całej rodziny, nie tylko dziecka. Wszystko w granicach rozsądku jest możliwe, bo jak mawiał Paracelsus „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”. Okazjonalne spożywanie fast foodów jest do przyjęcia.

RW: O tym, że dorośli Polacy przytyli w czasie pandemii, mówi się cały czas. A jak zmieniła się sytuacja dzieci, które praktycznie od roku siedzą w domu, przed komputerem?

MK: O nadwadze i otyłości u dzieci mówi się głośno od wielu lat. Dane statystyczne, którymi dysponujemy, pochodzą sprzed pandemii. Jednak biorąc pod uwagę wspomniane czynniki, można podejrzewać, że sytuacja podobnie jak wśród dorosłych uległa również pogorszeniu.

RW: W takim razie jak w najłatwiejszy sposób odpowiednio zatroszczyć się o zdrowie swojego dziecka?

MK: Przepis od lat jest ten sam: dieta i ruch. Choć brzmi to banalnie, nadal wiele osób nie stosuje się do tego zalecenia. Niczego więcej nie potrzeba.

RW: Coraz więcej reklam promuje różnego rodzaju suplementy dla dzieci. Czy dzieci powinny przyjmować jakieś dodatkowe substancje, aby prawidłowo się rozwijać?

MK: Biorąc pod uwagę naszą szerokość geograficzną i dosyć krótki okres o odpowiednim nasłonecznieniu, wszystkie dzieci powinny stosować witaminę D. Oczywiście do każdego dziecka podchodzimy indywidualnie, zatem w określonych przypadkach może zaistnieć konieczność dodatkowej suplementacji. Dotyczy ona przykładowo dzieci z alergiami czy intensywnie trenujących. Ale o tych kwestiach powinien decydować lekarz po wykonaniu odpowiednich badań. Swobodne podawanie suplementów dziecku może prowadzić do hiperwitaminoz, czyli zespołu objawów chorobowych wywołanych nadmiarem witamin w organizmie. Należy pamiętać, że groźny jest zarówno niedobór, jak i nadmiar witamin i składników mineralnych.

RW: Reklamy produktów tworzonych z myślą o dzieciach zawsze wyglądają bardzo zachęcająco. Czy można wierzyć takim reklamom produktów dla dzieci?

MK: Reklama nie powinna nigdy wpływać na dokonywanie zakupów, w szczególności tych mających wpływ na nasze zdrowie. W przypadku dzieci szczególnie. Najważniejsze jest abyśmy podejmowali decyzję świadomi tego, co kupujemy, jaki jest skład produktu i jego pochodzenie. Niestety większość reklamowanych produktów to produkty o niskiej wartości żywieniowej.

RW: Wielu idolów nastolatków często reklamuje przekąski, niekoniecznie zdrowe, np. chipsy czy napoje gazowane. Jak w takich okolicznościach uchronić dziecko przed niezdrowymi przekąskami?

MK: Dziecko wychowywane w zdrowym podejściu do produktów spożywczych jest bardziej odporne na wpływy zewnętrzne. Im wcześniej zaczniemy kształtować dobre relacje z jedzeniem, tym pewniej pozostaną one z dzieckiem na długo. Wiek nastoletni to już niestety czas buntu i wprowadzanie zmian jest dużo trudniejsze.

RW: W XXI wieku świat boryka się z problemem zaburzeń odżywiania. Żniwo zbiera m.in. otyłość. Jakie sygnały powinny zaniepokoić w zachowaniu dziecka?

MK: Pamiętajmy, że otyłość nie pojawia się z dnia na dzień, a jest skutkiem wieloletnich błędów. Zawsze zaczyna się nadwagą i to jest moment na wprowadzanie zmian. Jeśli nasze dziecko ma nadwagę, warto odwiedzić dietetyka, który jako specjalista i osoba obiektywna wyłapie czasem drobne błędy wpływające na wzrost masy ciała. Z matematycznego punktu widzenia tylko 100 kcal na dobę więcej niż zapotrzebowanie energetyczne naszego organizmu i po roku można mieć 5 kg nadwagi. To, co powinno zwrócić naszą uwagę i wzbudzić niepokój to między innymi:

  • codzienne jedzenie słodyczy,
  • picie napojów owocowych i gazowanych, sięganie po napoje energetyczne zamiast wody,
  • zajadanie sytuacji stresowych, niepowodzeń,
  • zjadanie przez kilkulatka posiłku porcji wielkości dorosłego,
  • ciągłe sygnalizowanie przez dziecko głodu.

To tylko niektóre sygnały i zachowania, jakie mogą prowadzić do otyłości, ale najważniejsze jest czujne obserwowanie dzieci i młodzieży oraz jak najszybsza reakcja rodzica i przeciwdziałanie pogorszeniu się sytuacji. Rola rodzica jest kluczowa. Bo jak powtarzam od lat: nie ma zdrowej diety dziecka bez zdrowej diety rodzica.

Źródło informacji: Fundacja Sport 4 Fun

Fot. Materiały prasowe / Fundacja Sport 4 Fun – Festiwal Biegowy Złotów 31.05.2021 r.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lifestyle 8 marca 2023

Jak się uczyć, by wykorzystać potencjał mózgu

Jeśli nie angażuje się ucznia, pozostawia się go biernym, trudno oczekiwać sukcesu. Brak aktywności podczas przyswajania wiedzy to zabójca dla uwagi, skutecznego zapamiętywania i uczenia się. Osoba chcąca się czegoś nauczyć, musi być zaangażowana. W polskiej szkole często jest na odwrót. A szkoda. Potencjał mózgu

„Mózg naturalnie uczy się drogą osobistego zaangażowania, aktywności, emocjonalności włożonej w uczenie się. Niezwykle ważna jest współpraca, ciekawość prezentowana postawą nauczyciela, a nie tylko jego deklaracją słowną. Bez ciekawości w procesie uczenia się nie ma emocji. I co najważniejsze, uczeń powinien popełniać błędy, aby się na nich uczyć – mówi Robert Bielecki, wykładowca w Akademii Nauk Stosowanych w Koninie, właściciel firmy Neurodydaktyczne Horyzonty. – Dobry nauczyciel powinien świadomie używać pojawiających się w procesie nauczania-uczenia się błędów uczniów, aby pokazać im, że ich popełnianie jest również częścią procesu uczenia się. Jeśli uczniowie popełniają błędy, nie powinni byli być za to karani, powinni wspólnie z nauczycielem, aktywnie poszukiwać rozwiązań. Tak nasz mózg ukształtowała ewolucja. Efektywność uczenia się obniża się, kiedy są ignorowane naturalne mechanizmy pracy uczącego się mózgu” – dodaje ekspert.

Pamięć to jedna z najważniejszych naszych zdolności w codziennym życiu. Bez niej nie potrafilibyśmy mówić, orientować się w przestrzeni, nawiązywać relacji. W szkołach często rozumie się ją jako coś, gdzie umieszcza się jak najwięcej informacji, po które można w każdej chwili sięgać i bezbłędnie je odtwarzać.

Jednak gdy spojrzymy na pamięć, czy – szerzej – mózg od strony ewolucyjnej, pamięć nie jest od upychania informacji. Mózg wykształcił się w procesie ewolucji – od prostych sieci nerwowych do zwartej, wielofunkcyjnej struktury. Wszystko po to, aby organizm mógł sprawnie i skutecznie reagować na zmiany w otoczeniu.

„Mówiąc krótko, mózg i pamięć powstały po to, aby zapewnić organizmowi przetrwanie na najbardziej podstawowym poziomie. Pamięć rozwinęła się najpierw jako mechanizm strachu, do zapamiętywania zagrożeń, aby zapewnić bezpieczeństwo i możliwość przetrwania. Z czasem wykształciła się pamięć przestrzenna w celu sprawniejszego poruszania się, następnie pamięć społeczna z oznaczaniem hierarchii i relacji w otoczeniu, później manualna pamięć motoryczna aż wreszcie pamięć subiektywna. Na żadnym z etatów rozwoju pamięci nie była najważniejsza informacja dla niej samej, na co dziś tak bardzo nastawiona jest szkoła. Nie taki jest proces naturalny dla mózgu” – wyjaśnia Robert Bielecki.

Nie oznacza to, oczywiście, że szkoły mają powracać do dzikości. Szkoda jednak, że z wykształconych w procesie ewolucji cech pamięci rzadko korzystamy.

Kiedy tworzyło się szkolnictwo, nie wiedziano nic o mózgu, nie zwracano uwagi na procesy ewolucyjne. Podawanie informacji w trybie bierno-transmisyjnym nie jest zaś naturalne dla pamięci.

„Porzućmy porównywanie pamięci człowieka do komputera albo dysku twardego, na którym bez problemu możemy umieszczać tyle informacji, ile nam się chce. Pamięć człowieka to nie magazyn, do którego możemy wstawiać kolejne pakunki i wyjmować, kiedy sobie życzymy. Nauczyciel wstawia do magazynu pamięci ucznia kolejne pudla informacji, kolejni nauczyciele robią to samo. Szybko okazuje się, że nic z tego nie wyszło. Wtedy nauczyciel myśli, że coś jest nie tak z magazynem, a nie z nim jako nauczycielem” – mówi Robert Bielecki.

Dlaczego uczeń nie zapamiętuje?

Bo jest znudzony. Bo przekazywane informacje nie budzą jego ciekawości. Bo nie zostawia się marginesu na błędy. Bo w procesie przekazywania wiedzy nie wzbudza się jego „pozytywnych” emocji. Bo uczeń stresuje się możliwościami porażki i kar.

Podstawową rolą pamięci zawsze będzie zwiększanie naszych szans na utrzymanie się przy życiu. Pamięć nam to zapewnia poprzez wytwarzanie spójnego obrazu rzeczywistości. Wykorzystujemy ją, by móc zmieniać swoje zachowanie i dostosowywać je do sytuacji na podstawie wcześniejszych doświadczeń. Czyli pamięć nie służy, jak sądzi się w szkole, do odtwarzania przeszłości, lecz do dokonywania właściwych wyborów w przyszłości.
Aby to, z czym się spotykamy w życiu codziennym, czy w szkole stało się trwałym wspomnieniem, musi przejść trzy fazy:

  •     Kodowanie
  • Efektywne przechowywanie
  • Odtwarzanie – zakodowane i przechowywane informacje musimy móc wywołać z pamięci

Na każdym z tych etapów są ograniczenia i przeszkody. Zanim wspomnienia będą przechowywane, muszą przejść proces selekcji.

„Nam się tylko wydaje, że rejestrujemy wszystko wokół nas. Pierwszą przeszkodę stanowi uwaga, która nie może być skierowana wszędzie i na wszystko. Żeby coś zapamiętać, mózg musi zwrócić na to uwagę” – mówi Robert Bielecki.

Dobrą ilustracją jest tu następujący eksperyment: kilka osób posadzono przed ekranem. Mieli oglądać film, na którym inne osoby kozłowały i podawały sobie piłkę. Ich zadaniem było liczenie podań. Gdy w pewnej chwili pośród kozłujących pojawił się człowiek w przebraniu goryla, 50 proc. liczących podania nie zauważyło go. Jak to możliwe, skoro w skupieniu patrzyli na ekran?

„W szkole może być podobnie: wszyscy uczniowie zwróceni są w kierunku prowadzącego lekcję nauczyciela, a duża część nie wie, o co na tej lekcji chodzi. Nie da się kierować uwagą wszystkich uczniów. Nie przyniesie spodziewanych efektów lekcja transmisyjna, bierna, na której jedyną aktywną osobą jest nauczyciel, a uczniowie są obserwatorami. Bierność to zabójca dla uwagi, pamięci, skutecznego zapamiętywania i uczenia się. Osoba chcąca się czegoś nauczyć, musi być aktywna” – wyjaśnia Robert Bielecki.

Rodzaje pamięci

Pamięć sensoryczna to milisekundy, flesze oddziałujące na zmysły, które potem muszą przejść do pamięci krótkotrwałej roboczej, operacyjnej – trwającej mniej więcej 30 sekund. Nie ma tam porządku ani stabilizacji jak w pamięci długotrwałej. Pamięć krótkotrwała pozostaje w ciągłym ruchu, bo wciąż przecież doświadczamy nowych rzeczy i musimy je przetwarzać. Do naszej pamięci krótkotrwałej, ulotnej, informacje wchodzą i wychodzą w bardzo szybkim tempie, jak strumień. Wszystko, co w nim nieistotne dla danego człowieka, mózg ignoruje lub wygasza.

„Dzieje się tak, bo wspomnienia krótkotrwałe nie mają takiej strukturalnej podstawy jak długotrwałe. Tu miejscem aktywności neuronalnej jest grzbietowo boczna kora przedczołowa. Współczesne badania dowiodły, że pojemność pamięci krótkotrwałej jest mała – cztery, pięć jednostek do zapamiętania, plus, minus dwie. Dlatego, jak ktoś nam podaje numer telefonu i nie mamy sposobu, by go zapisać, musimy powtarzać, bo inaczej nie zapamiętamy. Ta pamięć może zostać łatwo przeciążona. Pod naporem bombardowania informacjami człowiek może stracić zdolność skupienia się na konkrecie” – wyjaśnia Bielecki.

Pamięć operacyjna składa się z wielu różnych magazynów, z których każdy ma inną specjalizację: informacja językowa, obrazy, epizody z naszego życia.

„Badania dowiodły, że prezentowanie treści językowych z obrazkowymi nie pomniejsza tej pamięci tak jak np. podawanie wielu słów jednocześnie. To oznacza, że możemy żonglować wieloma rodzajami informacji jednocześnie i nie odbywa się to kosztem żadnego z magazynów. W czasie lekcji nie warto więc przeładowywać jednego tylko magazynu” – zaznacza Robert Bielecki.

Skoro jednak pamięć krótkotrwała ma tak niewielką pojemność, to jakim cudem udaje nam się cokolwiek zrobić, zapamiętać? Bo jest ona powiązana z pamięcią długotrwałą, gdzie powstają długotrwale ślady pamięciowe, które mogą się wzmacniać lub osłabiać przez kształtowanie synaps (tych powstaje więcej pod wpływem ćwiczenia pamięci) – mózg jest neuroplastyczny.

„To kształtowanie synaps nazywa się kodowaniem, dzięki któremu treści są realnie magazynowane w mózgu. Hipokamp podtrzymuje wspomnienia na etapie ich dojrzewania, potem zagnieżdżają się w naszej korze mózgowej. Hipokamp pozwala wklejać się wspomnieniom na trwałe do naszej pamięci. Na kodowanie mózg potrzebuje trochę czasu. Dla mózgu informacja powinna być wielozmysłowa, tak ją łatwo zapamięta” – wyjaśnia Robert Bielecki.

Tworzenie wspomnień (wiedzy) przebiega stopniowo. Na etapie pamięci krótkotrwałej wystarczy byle brak uwagi, znudzenie, brak zainteresowania danym tematem i już czegoś nie pamiętamy. Ale jeśli dane doświadczenie jest dla nas istotne, wywołuje emocje, jest większe prawdopodobieństwo, że zostanie przekształcone w długotrwale wspomnienie. Hipokamp magazynujący swoją interpretację wydarzenia czeka na bodziec, który pobudzi pamięć o tym wydarzeniu. Ponowne pobudzanie jest niezbędne, żeby przekształcić ślady pamięciowe w pamięć długotrwałą. Trwały ślad pamięciowy jest przechowywany w całej korze mózgowej.Pamięć długotrwała

Trzecia faza operowania pamięcią to możliwość wywołania z sieci połączeń, odtworzenia tego, co zostało do niej włożone. Formowanie pamięci wymaga od mózgu tworzenia skojarzeń, połączeń pomiędzy bodźcami, których doznawał w trakcie uczenia się: pomiędzy bodźcami zmysłowymi, pomiędzy poznawanymi pojęciami i stanami emocjonalnymi, które uczącemu się wcześniej towarzyszyły. Informacja zostanie zagnieżdżona, jeśli powstanie owa sieć połączeń. O trwałości pamięci decyduje wytwarzanie połączenia w taki sposób, żeby nawet najsłabszy impuls, podpowiedź z otoczenia umożliwiała mózgowi przywołanie żywego wspomnienia.

„Pamiętać to tak naprawdę wyobrazić sobie, co się kiedyś wydarzyło. Za każdym razem, gdy  przywołujemy wspomnienia, konstruujemy je na nowo. Mówiąc krótko, za każdym razem na nowo opowiadamy sobie daną sytuację. Za każdym razem przypomnimy sobie trochę coś innego, coś innego dodamy. Wspomnienia tworzą duże sieci, porozmieszczane w różnych częściach mózgu – kłębowisku styków i kabli. Kiedy coś zapada nam w pamięć, łączy się z innymi, podobnymi wspomnieniami. Dlatego właśnie wspomnieniom towarzyszą zniekształcenia. Jeśli o czymś myślimy i nagle przestajemy zajmować się tym wspomnieniem, mózg je ponownie rozmontowuje” – wyjaśnia Robert Bielecki.

Więcej na temat neurodydaktyki będzie można dowiedzieć się w czasie konferencji naukowej przygotowanej przez Neurodydaktyczne Horyzonty oraz Akademię Nauk Stosowanych w Koninie, Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych „Neurodydaktyka Bliżej Ucznia – Bliżej Mózgu – Bliżej Sukcesu”, która odbędzie się 17. 03.2023 r.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Obraz Silvia z Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close