Sześciolatki do szkoły iść nie muszą – dobrze czy źle?
Co by o naszym nowym rządzie nie powiedzieć, abstrahując od tego, czy w ogóle mamy chęć rozmawiać o polityce, jedno trzeba przyznać – od słów do czynów droga niedługa, przynajmniej w niektórych kwestiach. I tak o to całkiem niedawno gruchnęła wieść, że sześciolatki zostają w przedszkolach.
Duśka chodzi już do szkoły, więc jakby reforma nas nie dotyczy i nie obchodzi. Bardziej interesowałoby mnie, czy rzeczywiście gimnazja zostaną zlikwidowane, ale podejrzewam, że Duśka i tak musiałaby dokończyć naukę w starym trybie. Z mojego prywatnego punktu widzenia jest jak było, rząd rządzi, sejm uchwala, prezydent podpisuje, a w moim życiu jakoś niewiele się zmienia. I w sumie dobrze. Ale nie o tym chciałam.
Rodzice dzisiejszych sześciolatków stanęli przed wyborem: posłać dziecko do szkoły czy poczekać jeszcze rok? W zasadzie wybór taki sam jak rok temu, tylko okoliczności się zmieniły. Rok temu sześciolatki były objęte obowiązkiem szkolnym, w tym roku już nie są. O dylematach związanych z pozostawieniem dziecka na drugi rok w zerówce pisała już (nie)Magda(lena), nie będę się powtarzać. Powiem Wam za to, co po półrocznej nauce Duśki w szkole myślę o tym całym posyłaniu, odraczaniu i gotowości szkolnej.
Nie ukrywam, gdybym dziś miała decydować czy Duśka zostaje w przedszkolu czy idzie do szkoły, z pewnością moje dziecko zostałoby w przedszkolu. Czemu więc nie została rok temu? Ano temu, że cała jej grupa poszła do szkoły, nie widziałam powodu by ją narażać na rok nudy, bo chociaż dzieci byłyby nowe to podręczniki i program do przerobienia w przedszkolu ten sam. W tej chwili (a jestem świeżo po rozmowie z nauczycielką z przedszkola) sytuacja wygląda tak, że ¾ sześciolatków zostaje w przedszkolu na drugi rok. Z pewnością Duśka również znalazłaby się w tej grupie, gdyby tylko urodziła się rok później. Dzisiejsze sześciolatki do szkoły iść nie muszą, fajnie im…
Dlaczego?
Powielany frazes o zabieraniu dzieciństwa niestety okazał się faktem. Nic to, że szkoła to tylko kilka godzin dziennie. Po szkole są jeszcze zajęcia dodatkowe, które w przedszkolu były po prostu w trakcie zajęć. Duśka chodziła na angielski, na tańce i na lepienie z gliny. Gdyby chciała teraz chodzić na te same zajęcia po lekcjach byłoby to logistycznie trudne do ogarnięcia. Zrezygnowałyśmy z gliny. Dodatkowy angielski jest w szkole więc nie jest jakoś specjalnie odczuwalny, ale już tańce zabierają dwa popołudnia w tygodniu. W te dni, kiedy nie ma zajęć dodatkowych Duśka kończy lekcje późno, zanim wróci do domu, zje i odrobi lekcje, przychodzi pora kąpieli i spania. Serio, są takie dni, gdy nie ma czasu na zabawę. I niech sobie wszystkie jajogłowe mądre głowy mówią co chcą, ja widzę, że bardzo jej tego elementu dzieciństwa brakuje.
Szkoła, lekcje, zajęcia dodatkowe… Nagle się okazało, że nie mam kiedy spokojnie z dzieckiem porozmawiać, właściwie dłuższe rozmowy prowadzimy tylko jak wracamy ze szkoły, czasem zajmuje nam to godzinę jak się wleczemy. Ale czy tak to powinno wyglądać? Co z tego, że jestem w domu, że mam czas dla dziecka, kiedy dziecko już teraz przestaje mieć czas dla mnie? Ja wiem, że taki moment musiał przyjść, ale czy to aby nie za wcześnie?
Jaka jest Duśka w szkole? Hmm… uczy się chętnie, nie ma problemu z zapamiętywaniem wiedzy i używaniem jej w codziennym życiu. Ma problemy z ładnym pisaniem, ale jak już kiedyś mówiłam, niespecjalnie mnie to martwi. Bardziej martwi mnie, że ma problemy z organizacją pracy i z poczuciem czasu. Potrafi przez długi czas wybierać kredkę potrzebną do wykonania zadanej pracy. Długi czas oznacza, że np. dłużej wybiera kredkę niż jej używa. Bardzo chętnie robi różnego rodzaju prace plastyczne, ale tu również widać braki w wytrenowaniu ręki. Tak, uważam, że tego roku w przedszkolu zabrakło.
Pojawiają się również problemy z poruszaniem się po szkole. „Mamusiu muszę kupić nową smycz do identyfikatora w sklepiku, tylko że ja nie umiem trafić do sklepiku”. Szczerze mówiąc nie wiem jak ten problem zostanie rozwiązany. Ponieważ moim zdaniem jest z lekka wydumany nie czuję potrzeby aktywnego rozwiązywania go. W czym rzecz? Ano w tym, że wszystkie dzieci mają mieć takie same smycze do identyfikatorów, jak ktoś ma inną to musi sobie kupić jedyną słuszną. Ale to tak na marginesie. Ważniejsze jest, że do sklepiku trafić Duśka nie umie. Nie dziwię się. Z tego co udało mi się zorientować, musi ze swojego drugiego piętra zejść na parter, przejść do innego skrzydła szkoły i wejść na pierwsze piętro. Nie wiem czy ja bym się nie zgubiła. I czy na pewno zdążyłabym się przedrzeć przez tłum młodzieży i wrócić w ciągu jednej przerwy.
Czy żałuję, że posłałam Duśkę do szkoły? Wbrew pozorom niespecjalnie miałam wybór. Żałuję właśnie tego, że nie miałam wyboru, że odraczając Duśkę i zostawiając ją w przedszkolu na starcie przykleiłabym własnej córce etykietkę nieudacznika, który się do szkoły nie nadaje. Dziś na pewno nie wyrywałabym się przed szereg i pozwoliła mojemu dziecku nadal być dzieckiem. Wbrew ministerialnym obietnicom w szkole nie ma miejsca ani czasu na zabawę.
Zasiałaś we mnie koleje ziarno niepewności. Niby mam wykształcenie pedagogiczne, niby znam swoje dziecko, a jednak czuję się niezbyt kompetentna by zadecydować co z moją pięciolatką. Dlaczego? Warunki przedszkolne i praca w grupie to zupełnie co innego niż to co możemy obserwować w domu. Tu pracujemy jeden na jeden, a w przedszkolu panie są dwie i gromadka dzieci – jak się więc do tego odnieść? Wiem, że większość dzieci zostanie w przedszkolu więc powtarzanie wydaje się nie takie straszne, ale nie mogę liczyć, że idąc równolegle z nimi do szkoły, trafi na kogoś znajomego w pierwszej klasie, bo najzwyklej nie… Czytaj więcej »
Jak nie miałaś. Ja poszłam do prywatnej poradni. Gdzie nie było parcia na nie odraczanie jak w państwowych. I pomimo wielu słów jaką to ja zła matka , że odbieram dziecku możliwość rozwoju , że nie wierzę w jego możliwości cieszę się bardzo , że go odroczyłam i nie chodzi to o zabieranie dzieciństwa , ale doskonalenie motoryki, wzmocnienie na różne bodźce i wiele innych .A ten dodatkowy rok dał nam bardzo dużo.
Teoretycznie miałam, nawet teraz mogę zostawić w pierwszej klasie ponoć, ale pomyśl sama, jak ona by się poczuła, wszystkie dzieci do szkoły tylko ona jedna nie? To co ona, gorsza jakaś?
No ok , ale raczej zostaną dzieci które sobie nie zbyt radzą , ale lepiej kiblować w 1 klasie niż 3 czy 4
No ale kiblować na prośbę rodzica? Ja bym miała traumę do końca życia, Ty nie?
Nie chciałam próbować 😀 odroczyłam 😛
I Twój syn jako jedyny był odroczony?
Nie było kilkoro dzieci odroczonych. Kilka z drugiej połowy roku bez obowiązku ..
A widzisz, u nas nie było już czegoś takiego jak „bez obowiązku”, Duśka jest chyba najbardziej pechowym rocznikiem, zresztą i tak jest z pierwszej połowy roku.
Kamilek jest z 2008 ze stycznia
a Duśka maj 2009, wyboru już nie było
No fakt rocznik 2009 szedł w całości .
Moje dziecko pierwsza połowa 2007 roku, jest w czwartej klasie, czyta harry potter i hobbita. Liczy, pisze opowiadania itp.
Zawsze byl dumny z siebie i z tego co potrafi. W zadnym wypadku nie chciałabym zeby zaczynal szkołę od 7 roku życia.
Przestańcie dmuchac az tak na te dzieci a zajmijcie się lepiej dostosowaniem szkół żeby nie były przeżyciem traumatycznym.
Moja córka 4 5 roku teraz w zerowce jest. Juz czyta proste zdania. Do 5 roku życia będzie spokojnie czytać . Liczy – dodaje i odejmuje. Przeczyta ceny w sklepie itp.
Oboje uczą się języków.
Nie wiem na co czekacie.
Moja córka też jest w 1 klasie i tak jak Twoja jest z pierwszej połowy roku 2009. Straszne miałam dylematy związane z tym czy odraczac czy nie – zdecydowałam się ją posłać. W końcu mądra z niej dziewczynka 😉 Bałam się jak sobie poradzi emocjonalnie bo jest bardzo wrażliwa i wszystko strasznie przeżywa czy to sprzeczkę z koleżanką, czy to iż Pani zwrocila jej o coś uwagę. Emilka nie brała w ogóle pod uwagę takiej opcji ze zostałaby w przedszkolu – w końcu prawie wszystkie dzieci przygotowywały się do tego. Postanowiłam więc, z duszą na ramieniu, zaryzykować. Narazie nie jest… Czytaj więcej »
Ja się nie do końca zgodzę. Mam syna sześciolatka obecnie w pierwszej klasie. W szkole sie odnajduje, sam chodzi np do biblioteki, wie gdzie co jest bo Pani na początku roku chodziła z klasą na „wycieczki” po szkole właśnie po to aby dzieci wiedziały gdzie co jest. czas nauki w klasie jest podzielony na nauke i odpoczynek, kiedy to albo sie dzieci bawią albo idą z Panią na spacer aby odsapnąć. W czasie świetlicy głównie jest zabawa z rówieśnikami już ze wszystkich klas pierwszych. Odnosząc się do zajęć dodatkowych poszkolnych chodziliśmy i w czasie przedszkolnym, chodzimy i dzisiaj, nie widze… Czytaj więcej »
Najbardziej pechowy rocznik? 2013. To wszystkie trzylatki, dla których nie ma miejsc w przedszkolach.
Moje dziecko pierwsza połowa 2007 roku, jest w czwartej klasie, czyta harry potter i hobbita. Liczy, pisze opowiadania itp.
Zawsze byl dumny z siebie i z tego co potrafi. W zadnym wypadku nie chciałabym zeby zaczynal szkołę od 7 roku życia.
Przestańcie dmuchac az tak na te dzieci a zajmijcie się lepiej dostosowaniem szkół żeby nie były przeżyciem traumatycznym.
Moja córka 4 5 roku teraz w zerowce jest. Juz czyta proste zdania. Do 5 roku życia będzie spokojnie czytać . Liczy – dodaje i odejmuje. Przeczyta ceny w sklepie itp.
Oboje uczą się języków.
Nie wiem na co czekacie.
U nas 4latki idą i nic im się nie dzieje. Po co czekać do 7 roku życia?
Dostosujcie szkoły do młodszych dzieci i tyle.
U nas czyli gdzie?
Uk
Czyli rozmawiamy o dwóch różnych światach, nie ma co porównywać.
Wiem tyle ze polska powinna w koncu coś robić a nie się cofać
Zmienmy nazwę przedszkola na szkole wyjdziemy na to samo… A nie wysyłamy małych dzieci do szkoły…
Joanna to nie tak prosto. Tutaj na 4 latki się tak nie dmucha jak w polsce. Pozwala im się tez na bardziej skomplikowana naukę
Mam bardzo podobne do Twoich odczucia 🙂
Synek był 2 połowa 2008 i poszedł jako 7 latek. Ten rok naprawdę dużo mu dał choć pani psycholog twierdziła ze będzie się nudził 2 rok w zerowce… Wręcz przeciwnie. Teraz córka skończyła 5 lat. Od września miała iść jako 6 latek. Ciesze się bo ZOSTAJE 2 rok w zerowce.
moja 6 latka zostanie w przedszkolu, syn jest z rocznika 2008 II połowa i nie posłałam jako 6 latka tylko jako 7 latka i była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć dlatego 2 raz podejmę taką samą, syn jest wg opinii PPP rozwinięty o 1,5 roku do przodu spokojnie mógł iść jako 6 latek ale nie był w stanie tego ogarnąć emocjonalnie i adaptacyjnie, jako 7 latek wdrażał się 3 pełne miesiące, moim zdaniem dziecko poniżej lat 6 nie jest gotowe na taką zmianę jak szkoła.
Po przeczytaniu artykułów i komentarzy pozwolę sobie napisać o przykładzie mojego syna. Michał urodził się 28-12- 2005 roku. Poszedł „normalnie” ze swoimi rówieśnikami i jedną dziewczynką, która była z 07-01-2006 roku a więc młodsza. W Przedszkolu i klasach od 1-3 ta dziewczynka była prymuską. Mój syn natomiast był jeszcze bardzo dziecinny. Ciągle czegoś zapominał, musiał się dłużej zastanawiać nad wyborem kredki , koloru. Był ogólnie powolniejszy ale dokładny. W III klasie dorównał do reszty klasy pracowitością i już byłam dumna, że jest ok. W IV klasie zaczęły się problemy. Nasze dzieci przeszły do innej szkoły i klasy. Nowe otoczenie, nowe… Czytaj więcej »