Szkoła? Mówię nie!
Za rok Adiego czeka pójście do zerówki, w sumie na dobrą sprawę mógłby iść już teraz od września. Jeśli nie pamiętacie to mieszkamy w Irlandii a tutejsza szkoła przyjmuje już dzieci mające 4,5 roku.
No ale nie to jest problemem. Bardziej chodzi nam o to, że jak dzieci rozpoczną naukę w Irlandii, to jesteśmy “uziemieni” na kilka ładnych lat, no bo nie będę robiła dziecku pod górkę i w trakcie szkoły nie będę go przenosić, bo wiąże się to nie tylko ze zmianą placówki ale też kraju, języka wiodącego, otoczenia, znajomych… Przecież dla takiego dziecka to jest jak rewolucja, cały świat wywraca się do góry nogami. Nagle musi zostawić swoich znajomych, przyjaciół, szkołę, nauczycieli. W nowym miejscu inny język, inne wymagania, inne przedmioty wreszcie inne dzieci i nauczyciele. Inny poziom nauczania i brak wiedzy o historii czy geografii Polski też nie jest bez znaczenia.
No i to wszystko skłoniło nas do refleksji nad tym jak chcemy dalej pokierować naszym życiem. Czy chcemy nadal żyć tutaj w Irlandii, do Polski wpadać tyko na wakacje i związać się z Dublinem na dłużej, czy też wracamy do Krakowa, do rodziny, przyjaciół i do naszego małego mieszkanka…
Trochę nas to gryzło i wreszcie po wielu wieczorach rozważań doszliśmy do wniosku, że czas wracać. Życie jest tu może łatwiejsze, wyższe zarobki, relatywnie niskie koszty utrzymania, lepsza i łatwiej dostępna pomoc od państwa. Niestety tęsknota za bliskimi, przyjaciółmi a także różnice kulturowe dają się we znaki.
Zdecydowaliśmy się w przyszłym roku wrócić do kraju na stałe. Tyle, że jak wiecie nie zawsze plany i rzeczywistość idealnie się ze sobą pokrywają, bo oto jak pisałam tutaj, całkiem niedawno pewna mała istotka zakręciła naszym życiem na nowo.
W styczniu na świecie pojawi się maluszek i przeprowadzka z kraju do kraju (samo w sobie całkiem karkołomne przedsięwzięcie) z noworodkiem czy niemowlęciem byłaby czymś niezwykle skomplikowanym. Dlatego zmuszeni byliśmy zweryfikować nasze plany i tak oto już niebawem na stałe powrócimy na “stare śmieci”.
Tuż po wakacjach zawitamy do naszego ukochanego Krakowa, miejmy nadzieję, że przeprowadzka w ciąży w dodatku z dwójką maluchów nie będzie tak skomplikowana jak nam się to wydaje i szybko ogarniemy się w nowej a raczej zmienionej rzeczywistości.
Dzień dobry. Miłego dnia. Trudna decyzja trzymam kciuki aby wszystko przebiegło sprawnie.
Nie wiem czy nie jest za późno, ale mogliście rozważyć edukację domową. Po prostu przyjeżdżalibyście jakiś czas tylko na egzaminy. Przeprowadzkę moglibyście opóźnić.
decyzja podjęta a takie jeżdżenie średnio opłacalne, zreszta przy trójce dzieci nie wyobrażam sobie edukacji domowej, zwłaszcza z niemowlakiem, ale dzięki za radę 🙂
Dwa razy w roku się jeździ, tyle to chyba i tak przyjeżdżacie.
Przejeżdżamy raz w roku, ale tak czy inaczej za tydzień wracamy wiec za późno na zmiany 😉
Ja w ogóle nie miałabym odwagi wyjechać, ale wydaje mi się, że powrót jest jeszcze trudniejszy. Powodzenia w realizacji swoich planów.