Tragedia w Rozewiu. Widziałam poszukiwania
Tragedia w Rozewiu wstrząsnęła nie tylko wybrzeżem, ale – jak się zorientowałam – całą Polską. Tragedia, której pewnie dałoby się uniknąć. Nie chcę nikogo obwiniać, ale chcę wskazać kilka istotnych faktów, na które władze tej mieściny powinny zwrócić uwagę.
Gdzie jest plaża w Rozewiu i czy można się przy niej kąpać?
Plaża w Rozewiu jest przy wsi Rozewie, to dość oczywiste. Niestety nie wygląda to tak, że tuż przy plaży jest pierwsza smażalnia, a zaraz za nią druga i trzecia. Dość strome wzniesienie pokryte lasem wygląda naprawdę bajecznie i rokrocznie nas oczarowuje, ale powiedzieć, że ze wsi do plaży jest blisko, to bardzo duże niedopowiedzenie. Plaża, w tym roku wyjątkowo szeroka, bo morze odsłoniło spory fragment dna, wygląda na dziką, opuszczoną i nieprzypisaną do żadnej miejscowości.
Czy można się tam kąpać? Absolutnie nie! Z jednego prostego powodu – nie ma tam wyznaczonego kąpieliska. I to, moim zdaniem, jest bardzo duże niedopatrzenie ze strony władz Rozewia. Jestem w stanie sobie wyobrazić rozczarowanie ludzi, którzy przyjeżdżają na kwatery prywatne, jakich we wsi nie brakuje, i nie mają się gdzie kąpać. Do najbliższej strzeżonej plaży jest w każdą stronę kilka kilometrów.
Szczerze mówiąc, ten brak kąpieliska bardzo mnie dziwi, bo oprócz kwater prywatnych we wsi jest bardzo ekskluzywny resortowy hotel. Naprawdę sama latarnia morska to za mało, żeby mówić o mieścinie przyjaznej dla turystów. Omijajcie Rozewie! Szczególnie z dziećmi!
Dlaczego doszło do podwójnego utonięcia w Rozewiu?
Nie jestem wróżką, więc mogę tylko zgadywać, ale teorii mi nie brakuje.
Pierwsza jest taka, że ojciec z synem (dwóch dorosłych mężczyzn, żeby nie było), chcieli sobie popływać, a fale uznali za małe i niegroźne. Tymczasem fala w morzu to nie wszystko, są jeszcze przykre niespodzianki.
Widziałam ratowników wychodzących z wody po akcji poszukiwawczej. Metr od brzegu mieli tej wody po szyję! Wyobrażacie to sobie? Krok w morze i wpada się w głęboki dół! Jeśli do tego dojdzie fala i przykryje człowieka bądź go przewróci, to właściwie mamy pozamiatane.
Dlaczego panowie weszli w dół? Nie wiem, czy do niego wpadli, czy go przepłynęli, ale mogę zgadnąć, jak to wyglądało. Doświadczyłam tego w tym roku w Gdyni. Dno morskie w ciągu dwóch dni opadło mniej więcej o pół metra. Tak działają prądy. Kto tego nie wie, płaci gapowe. Czasem cena jest wysoka. Czytałam kiedyś, że obowiązkiem ratowników jest poranna inspekcja dna. Wchodzą do wody i sprawdzają, co się zmieniło przez noc. I to ma naprawdę głęboki sens.
Osobną kwestią są prądy wsteczne, które po prostu wciągają w morze. Jeśli w pobliżu nie ma ratownika, który takiego śmiałka zawróci, delikwent może nie wypłynąć.
Mogło też być inaczej. Może jeden z panów wpadł do dołu, a drugi chciał mu pomóc? Może któryś zasłabł? Nie dowiemy się już tego. Możemy tylko współczuć żonie i matce, którą czeka samotny powrót do domu i kołaczące się w głowie pytanie: „Gdzie jest mój syn?!” Jego ciała morze nie oddało.
Jaka flaga wisiała na sąsiednich kąpieliskach?
Internet poinformował mnie, że co prawda w Rozewiu kąpieliska nie ma i żadna flaga tam nie wisiała, ale na sąsiednich plażach ratownicy wywiesili czerwone. Jeśli chodzi o Władysławowo i Chłapowo, to prawda – w tym roku czerwone flagi widywałam tam naprawdę często. Natomiast w Jastrzębiej Górze wisiała biała. Widziałam to na własne oczy. Może więc panowie sprawdzili okoliczne kąpieliska i zasugerowali się tym w Jastrzębiej Górze? Niezbyt logicznie, bo po drugiej stronie cypla, chociaż nie wykluczam, że z Rozewia jest bliżej do Jastrzębiej Góry niż Chłapowa.
Niemniej nie ma sensu sugerować się kolorem flagi tak daleko. Nie ma kąpieliska, nie ma boi, to się do wody nie wchodzi.
Jak wyglądały poszukiwania w Rozewiu?
No szczerze mówiąc, nie tak to sobie wyobrażałam. Dwa statki i jeden śmigłowiec plus ratownicy, którzy sprawdzili dno przy brzegu. Nie wiem, nie znam się, ale jakoś myślałam, że jak się szuka topielca, szczególnie w tych pierwszych godzinach, to tych ekip jest więcej.
Natomiast widziałam parawan, za którym leżało ciało. I powiem Wam, że ten widok dosłownie odebrał mi ochotę na pływanie w kolejnych dniach. To nie jest tak, że ktoś sobie wszedł do wody i nie wyszedł. Następnym razem to możesz być Ty, jeśli nie zachowasz ostrożności.
Morze nie zna litości
Nie wiem, ile razy moje dziecko usłyszało ode mnie to zdanie. Nie tylko w tym roku, ale i w poprzednich. Tłumaczę, uczulam, nie pozwalam wchodzić do wody, gdy wisi czerwona flaga. Nie kąpiemy się na niestrzeżonych kąpieliskach. Morze to morze, jest bezwzględne, głupoty nie wybacza. Mało tego, nie wybacza nieostrożności, nie zna słowa „przypadkiem”. Wszystkich traktuje tak samo. Demokratyczne jest.
Widzisz czerwoną flagę? Nie wchodź do wody.
Nie ma ratowników? Nie wchodź do wody.
Nie ma kąpieliska? Nie wchodź do wody.
Weekend 17 – 18 lipca był nad morzem tragiczny. W tych dniach życie straciło 12 osób. W całej Polsce w lipcu zanotowano 78 utonięć, a miesiąc się jeszcze nie skończył 🙁