W przedszkolu 18 kwietnia 2016

Twoje dziecko też jest uparte? 5 sposobów jak sobie z tym radzę

Mój syn jest bardzo uparty. Jak sobie coś postanowi, to nie ma zmiłuj – ani prośbą, ani groźbą. Jako mama czuję się wtedy taka bezradna. Znasz to?

Wydaje nam się, że jako rodzice powinniśmy wymagać od dziecka posłuszeństwa. Tego też oczekuje od nas otoczenie – dzieci mają słuchać dorosłych. Jeśli jest inaczej to inni oceniają takich rodziców jako nieporadnych wychowawczo – “że im dziecko wchodzi na głowę”. Rzecz dotyczy zarówno zbuntowanego dwulatka, odstawiającego histerię w sklepie, przedszkolaka, który odmawia jedzenia obiadu, jak i nieustępliwego ucznia, który chce postawić na swoim.

I nie wiem, jak Ty, ale mnie z jednej strony denerwuje ten upór mojego syna, z drugiej drażni, że zmuszając go do bezwarunkowego słuchania, „łamię” jego charakter. No bo przecież zależy mi by był wytrwałym, pewnym siebie i asertywnym dorosłym. Za nic w świecie nie chciałabym, żeby był w przyszłości uległy, niezdecydowany i nie miał swojego zdania.

Jak więc znaleźć złoty środek, by z jednej strony zaakceptować tę jego silną wolę, a z drugiej nie pozwalać na wszystko, co sobie „ubzdura”?

Doszłam do pewnych wniosków – jeśli masz podobne lub zupełnie inne doświadczenia, proszę podziel się też nimi.

  1. Są sytuacje, kiedy rodzic nie może odpuścić i musi być konsekwentny.

Kiedy? Wtedy, kiedy zachowanie dziecka łamie jakieś ustalone zasady, nie szanuje wartości, nie przestrzega granic. Wtedy nasz upór jest konieczny i nie możemy dla chwili świętego spokoju zgodzić się, by dzieciak postawił na swoim.

Pierwszy przykład, który przychodzi mi do głowy, to gdy maluch stanowczo chce na nas coś wymusić (kupno tego tu i teraz). A jeśli chodzi o starszaków – to mam idealny przykład z własnego podwórka, gdy Aleks uparł się, że chce czytać książkę przy wspólnej kolacji (wiem, w dzisiejszych czasach niejeden rodzic cieszyłby się, że dziecko w ogóle chce czytać ;)). Nie zgodziliśmy się na to, a on zagroził, że niczego w takim razie nie tknie z talerza. Próbował nas przekonać dobrych kilkanaście minut i w rezultacie poszedł spać głodny. Było mi z tym źle, ale mamy zasadę, że przy wspólnym posiłku nie czyta się, nie korzysta z komputera, nie odbiera się telefonów. Amen.

  1. Powyższy punkt wymaga dopowiedzenia – warto wytłumaczyć dziecku, dlaczego mamy takie a nie inne zdanie. Dajmy mu jasno do zrozumienia, że jego zachowanie nie jest dobrym rozwiązaniem. Zróbmy to spokojnie i cierpliwie. W mojej historii z książką przypomnienie Aleksowi obowiązującej zasady i wytłumaczenie, dlaczego nie chcemy się zgodzić – w danej chwili nie przyniosło rezultatu. Ale też nigdy ta konkretna sytuacja się już nie powtórzyła, myślę że wtedy pokazaliśmy jakiego zachowania kategorycznie nie akceptujemy.
  2. Są sytuacje, kiedy warto się zastanowić, czy nie odpuścić. Trzymanie się swojego zdania jest to pewien sposób wyrażania siebie, więc dziecko powinno też mieć na coś wpływ i czuć, że ktoś (mama, tata) liczy się z jego racjami. To dobra okazja na rozmowę, obronę własnego zdania, wysłuchania argumentów dziecka.

Aleks po pół roku zajęć w kółku teatralnym poprosił, by go stamtąd wypisać. Przekonał nas w kilku zdaniach – spróbował, kilka miesięcy przygotowywał się do przedstawienia, wystąpił i teraz wie, że to jednak mu się nie podoba, że wolałby chodzić częściej na basen.

  1. Są też sytuacje, kiedy przydatny jest kompromis. Wytłumacz dziecku na czym on polega i jeśli jest możliwy próbujcie go wypracować. Bycie rodzicem to nie udział w wojnie, z której musi wyjść zarówno zwycięzca, jak i przegrany. Znalezienie rozwiązania wymaga pójścia obu stron na pewne ustępstwa, wyrzeczenia i poświęcenia – to nie jest wcale łatwe, więc warto tę umiejętność ćwiczyć. I co istotne – dotyczy zarówno dziecko jak i rodzica, więc jest dobrą okazją, by pokazać, że dorosły nie musi zawsze dominować i może w jakiejś kwestii ustąpić.
  2. I jest jeszcze jedna wskazówka, która czasem się sprawdza – rozładowanie trudnych emocji śmiechem. Po prostu czasem wystarczy zażartować, próbować dziecko rozśmieszyć albo zacząć je łaskotać. Zaciętość i krnąbrność zazwyczaj znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeśli jest potrzeba, można po jakimś czasie wrócić do tej problemowej sytuacji i ją przegadać.
Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
BeeMammy
BeeMammy
8 lat temu

Slusznie. Mam podobne spostrzezenia

Anna Bochenek
8 lat temu

Mam jedną uparciuszkę, a raczej upartą oślicę. Im bardziej zmęczona tym gorzej. W okresie buntu dwulatka było kiepsko, ani prośbą, ani groźbą, ani perswazją, ani odwracaniem uwagi, szantaż czy przekupstwo też odnosiły małe skutki. Konsekwencja dała rezultaty ale co się nazłościłam, a ona napłakała to nasze. Trzeba wyrobić sobie nerwy ze stali i powtarzać swoje jak mantrę. Teraz łatwo się mówi, ale 2-3 lata temu to niemal jak pole bitwy było.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Anna Bochenek

pole bitwy, cóż za trafne określenie 🙂

Marysia Fritzsche
8 lat temu

moje dziecko wie czego chce, nie nazywam go uparciuchem, nie wymagam posluszenstwa, daje prawo do swojego zdania. rozmawiam, tlumacze, negocjuje. wiadomo, sa sytuacji w ktorych musi byc tak,jak rodzc postanowil (wzgledy bezpieczenstwa etc.) ale na szczescie nie ma ich wiele.

Agnieszka
Agnieszka
4 lat temu

Mój 9 latek wykończył nas. Nie mamy siły. Szukam pomocy

Emocje 12 kwietnia 2016

Masz Hashimoto? Tarczyca źle pracuje? To proste, unikaj tych produktów

Hashimoto mam i ja. Moja tarczyca niestety już od dawna źle pracuje. Jest taki moment w życiu chyba każdej z nas, kiedy nasza waga przekracza dopuszczalny limit. Wszelkie diety cud nie pomogły, a mimo wysiłku fizycznego waga nie drgnęła. Znasz to? Ja doskonale – problem w tym, że stosowałam nieodpowiednie diety. A wystarczy unikać kilku produktów.

Dieta eliminacyjna jak sama jej nazwa wskazuje polega na unikaniu niektórych składników. Najczęściej stosowana jest w alergiach pokarmowych. Okazuje się jednak, że wyeliminowanie pewnych produktów z żywienia pozytywnie wpływa na osoby z chorobą Hashimoto, a ich tarczyca lepiej funkcjonuje. Nie musimy od razu wyrzekać się wszystkiego, tylko stopniowo, etapami sprawdzać, co na nas działa.

Warto spróbować unikać:

Glutenu

To rodzaj kilku białek roślinnych, które są bardzo często nietolerowane w Hashimoto. Zdarza się także, że to właśnie gluten jest główną przyczyną tej choroby i po jego eliminacji jest możliwa jej remisja poprzez redukcję przeciwciał tarczycy. Ponadto eliminacja glutenu pomaga w wielu przypadkach uregulować wagę, a jak wiemy sprawnie działająca tarczyca odgrywa tu znaczącą rolę. Niemniej jednak dieta bezglutenowa nie pomoże każdemu. Najlepiej sprawdzić na sobie i zrezygnować z glutenu przez około dwa -trzy tygodnie, po czym ponownie wprowadzać produkty z glutenem i obserwować organizm.

Dieta bezglutenowa polega na unikaniu między innymi takich produktów (jak i wszystkiego co z nimi związane):

  • mąka pszenna, żytnia, jęczmienna, płatki pszenne, jęczmienne, żytnie, owsiane, kasza manna, kuskus, kasza jęczmienna (pęczak, mazurska, perłowa), musli, kasze owsiane, kaszki błyskawiczne zbożowe i mleczno – zbożowe, makaron pszenny, makaron żytni, pieczywo z ww mąk, gotowe panierki do mięs, napoje mleczne lub batony  z dodatkiem słodu jęczmiennego.

Produktami naturalnie bezglutenowymi są:

  • kukurydza, ryż, ziemniaki, kasza jaglana, soja, proso, gryka, tapioka, amarantus, maniok, soczewica, fasola, sago, sorgo, orzechy, a także mięso, owoce i warzywa.

Jednak w przypadku Hashimoto poleca się także unikać soi.

Soja

Jest uznawana za jedną z roślin, która źle wpływa na pracę tarczycy i przy długotrwałym spożyciu może przyczynić się do powstania wola. Nie ma jednak co popadać w panikę. Każda z nas sama musi ocenić, na ile po spożywaniu soi, czuje się lepiej lub gorzej. Jeśli to możliwe lepiej odłożyć soję pod każdą postacią – czyli olej sojowy, wszystkie kotlety czy flaczki sojowe. Soja jest także w większości gotowych wędlin, kiełbas – warto zatem przeczytać etykiety przed zakupem.

Nabiał

Dieta bezmleczna jest także dietą eliminacyjną. Okazuje się, że wiele osób z Hashimoto wykazuje nietolerancję na białka mleka, białka jajek oraz białka soi. Nietolerancja produktów mlecznych może przyczynić się do takich objawów jak wzdęcia, refluks, biegunka, czy nawet kaszel, astma, zapalenie zatok. Ponadto może być przyczyną wysypek i trądziku. Podobnie jak w przypadku glutenu warto na okres około dwóch trzech tygodni wyeliminować produkty mleczne z codziennego jadłospisu. Jeśli nie tolerujesz mleka, po tym czasie powinna nastąpić poprawa.

W diecie bezmlecznej unikaj:

  • produktów z mleka krowiego, sojowego. Białka mleka mogą także być ukryte w czekoladzie, cukierkach toffi, gotowych ciastkach, słodkich kremach, niektórych sztucznych słodzikach, a nawet w wędlinach i pasztetach.

Mleko krowie zastąp:

  • mleczkiem kokosowym, mlekiem migdałowym czy ryżowym. A zamiast masła wykorzystaj olej kokosowy.

Oczywiście to tylko namiastka informacji o dietach eliminacyjnych przy Hashimoto. Warto swoją decyzję o rezygnacji glutenu, czy produktów bezmlecznych skonsultować z endokrynologiem, gdyż może okazać się potrzebna suplementacja. Należy także pamiętać o regularnych badaniach by mieć swoją tarczycę pod kontrolą.

Na koniec dodam, że rezygnacja z glutenu nie jest już tak droga i straszna jak kilkanaście lat temu. W internecie jest dostępnych mnóstwo przepisów na chleb i ciasta, jest naprawdę w czym wybierać.

Sama podejmuję wyzwanie i mówię NIE glutenowi i chętnie podzielę się z wami efektem lub jego brakiem. Oczywiście ćwiczenia też zaplanowałam, bo bez ruchu to żadna dieta nie pomoże.Teraz tylko pozostaje upiec swój pierwszy chleb bezglutenowy. Macie jakiś sprawdzony przepis?

 

Może zainteresuje cię także:

Tarczyca pod kontrolą

Ja i Hashimoto

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Jolcia Fasolcia
8 lat temu

wiem , dowiedziałam sie na profilu Japoński Motyl Hashimoto polecam

W roli mamy - wrolimamy.pl

nie znałam. Chętnie zajrzę 🙂

Ewelina Karandyszewska

100% prawda. Mam niedoczynność tarczycy i chorobę Hashimoto i odkąd wyeliminowałam gluten moje wyniki sie poprawiaja Tsh spadło z 6,4 do 1.4 i ATPO z 13 tys na 6 tys w niecałe 3 miesiące!!!! eliminując z diety wszystkie produkty zawierajace gluten. Plus polecam ssanie na czczo Euthyroxu czy Letroxu wtedy lepiej się wchłania i nie ma potrzeby co rusz zwiększać dawki leku.

W roli mamy - wrolimamy.pl

z tym ssaniem nie wiedziałam. Ja od paru dni odstawiłam gluten. Zobaczymy jak pójdzie dalej.

Ewelina Karandyszewska

W roli mamy – wrolimamy.pl bo tego Ci lekarz nie powie ;(
A zazwyczaj przy chorobach autoimmunologicznych jest problem z wchłanianiem. Połykając Euthyrox czy Letroxu tylko 20% się tego sztucznego hormonu wchłania a ssąc to prawie 90% ;))
Czyli lekarz woli zwiększać dawkę niż zastanowić się dlaczego pacjentka dalej źle się czyje. A złe samopoczucie, wzrost wagi związane jest często z nieszczelnością jelit czyli niestrawione białka przedostają się do organizmu i nasz organizm zaczyna je atakować a przy okazji atakuje własne narządy m.in. tarczycę i mamy gotową chorobę Hashimoto ;(

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ewelina Karandyszewska dziękuję za wyjaśnienie. Mam nadzieję, że dieta bezglutenowa postawi mnie na nogi 🙂

Ewelina Karandyszewska

Bardzo pomoże i zbadaj sobie Tsh dopiero za dwa miesiące ponieważ poziom TSH pokazuje nam stan co było miesiąc temu ;)) Czyli za dwa mc kontrolnie sobie zrób i konieczne ssij Euthyrox czy Letrox a w połączeniu z dietą stopniowo będą się wyniki poprawiać a co za tym idzie samopoczucie, waga w dół itd. Polecam

megi
megi
8 lat temu

Ja dzieki diecie tsh spadlo z 8 na 1,35 i schudlam 10 kg 🙂

Marta F.
Marta F.
8 lat temu
Reply to  megi

Super!

Olga Bomba
8 lat temu

Ja polecam diete dr Dabrowskiej warzywno-owocowa a potem dopiero bezglutenowa.

Emocje 11 kwietnia 2016

Miłość do dziecka rodzi się z czasem. Czasem wraz z wejściem 500+

Program „Rodzina 500 plus” ruszył zgodnie z planem. Od kwietnia rodzice mogą składać wnioski o to świadczenie finansowe. I chociaż wokół słyszy się wiele ironicznych komentarzy na temat tego odważnego dla budżetu państwa pomysłu, to złożonych dokumentów o 500 zł z każdym dniem przybywa.

Pińcet złotych kusi także tych, którym dofinansowanie to się nie należy. A mianowicie rodziców biologicznych, których dzieci przebywają w placówkach wychowawczych, domach dziecka. Byłam wstrząśnięta, gdy przeczytałam o ludziach, którzy nie interesowali się przez lata swoim potomstwem, a teraz nagle sobie o nim przypominają.

Dzieci do domów dziecka, rodzin zastępczych nie trafiają bez powodu – musi się w rodzinie podziać wiele dramatycznych problemów, żeby sąd zadecydował o oddzieleniu ich od rodziców. Alkoholizm, przemoc, wykorzystywanie seksualne, bezrobocie, bieda i złe warunki bytowe. Ostatnie trzy przyczyny choć kontrowersyjne, z założenia mogłyby uzasadnić chęć nieporadnych finansowo rodziców do odzyskania dzieci i podjęcie próby zapewnienia im godnego życia z pomocą dodatkowych pieniędzy. Ale wyobrażam sobie, że w tych przypadkach akurat zła sytuacja materialna nie spowodowała, że rodzice zerwali kontakt ze swoimi dziećmi. Wydaje mi się, że to taki typ ludzi, którym doskwiera, że rodzina nie jest w  komplecie, a brutalne rozdzielenie napawa ich bólem, tęsknotą i utrzymują z dziećmi stały kontakt. Tak, oni mają prawo walczyć o tych, których stracili, a pieniądze z dotacji mogą pomóc stanąć im na nogi.

Nie mogę za to pojąć ludzi, którzy przez lata nie interesowali się, co dzieje się z ich dziećmi, nie mieli z nimi kontaktu i nie zrobili nic, by zmienić swoje życie, by mogli je odzyskać. Nie wierzę, że w takich ludziach nagle mogła pojawić się miłość, chyba, że miłość do pieniądza, bo na pewno nie do dziecka. A pieniądz z kolei nie ma magicznej mocy przemienienia patologicznych rodziców w szczerze kochającą mamusię i tatusia. Trzeba mieć tupet by w taki sposób kombinować grając na uczuciach dzieci.

A dzieci są naiwne. I ufne. Byłam kiedyś wolontariuszką w jednej z placówek, w której dzieciaki czekały zazwyczaj na decyzję sądu rodzinnego – część z nich mieszkała tam kilka, kilkanaście tygodni, ale byli też rekordziści z rocznym pobytem. Miejsce to było czyste, ciepłe i przyjazne najmłodszym. Dzieci mogły spokojnie przesypiać noce w swoich ciepłych łóżkach, dostawały regularnie smaczne posiłki, były odwożone do przedszkoli i szkół, nosiły pachnące wyprasowane ubrania, codziennie wolontariusze pomagali im w nauce, w zadaniach domowych. Miały wszystko to, czego brakowało im w ich domach, gdzie nie czuły się bezpiecznie, pewnie, gdzie często chodziły głodne spać, za nic dostawał w skórę. I nie uwierzycie, który moment w „hoteliku” był dla nich najszczęśliwszy – chwila, gdy dowiadywały się, że wracają do mamy i taty! Wtedy było świętowanie, wspólne pieczenie ciasta i przyjęcie z okazji powrotu do domu, do którego szły z ogromną nadzieją. Dzieci są naiwne. Niejedno z nich po jakimś czasie wracało z powrotem do ośrodka.

Wierzę, że ci, których nęci 500 złotych (bądź ich wielokrotność) i zechcą odzyskać swoje dzieci, dowiedzą się, że nie wystarczą tylko chęci i nie odzyskają ot tak prawa do opieki nad nimi. Sądy rodzinne wnikliwie sprawdzą, czy owi rodzice na to zasłużyli, czy są w stanie zapewnić dzieciom spokojny dom pełen miłości, która ani na moment nie znikła i była zawsze.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Rozborska
8 lat temu

zgadzam się w 100%ostatnio było w tv o tych rodzicach ,co ona urodziła będąc całkiem pijana i dziecko prawie ślepe.do szpitala nie chodzili,nie interesowali sie a teraz chca odzyskać(czyli chce 500 co miesiąc)oboje bez pracy,ona już na kilku mityngach dla AA była-szok.inni znowu bez pracy,bez stałego miejsca zamieszkania i tez chca dzieci odzyskać,a maja kilkoro.cała nadzieja w odpowiedzialnych sedziach

Barbara Heppa-Chudy
8 lat temu

Sądy sądami, ale czy starszym dzieciom nie zrobi nadziei taka mama, która nagle zacznie regularnie dzwonić i snuć plany o szczęśliwej rodzinie…

Agata Rudnicka
8 lat temu

Mam nadzieję, że nie oddadzą dzieci takim rodzicom.

Agata G-ska
8 lat temu

Nagle obudzą się instynkty macierzyńskie w patolach, które dzieci miały z przypadku 🙁 i może straszne to co napiszę ale pewnie niestety takie patologie zaczną robić z tego biznes

Nina Walocha Leszczyńska

Nie pakowałabym wszystkich do jednego worka. Są czasem sytuacje że zabierają dzieci rodzicom, którzy nie są w stanie zapewnić im odpowiednich warunków przez brak środków i umieszczają je w takich placówkach i takie dodatkowe pieniądze mogą nieco odmienić sytuacje szczególnie jeśli tych dzieci jest dwóje czy troje. Są oczywiście i tacy którzy porobili dzieci ale zajmować się nimi nie potrafią bo wolą zaglądać do kieliszka lub zwyczajnie nie dorośli i teraz im się oczka zaświeciły na kasę. Moim zdaniem bardzo łatwo odróżnić jednych od drugich – Ci pierwsi na pewno utrzymują kontakty, odwiedzają placówkę żeby spotkać się z dziećmi lub… Czytaj więcej »

W roli mamy - wrolimamy.pl

O tym Nino jest właśnie tekst.

Grażyna Myrcik
8 lat temu

Gdzieś w opiece nieodpowiednia pani postanowiła zabrać rodzicom dzieci bo nie mieli kasy, ale to błąd Ops u a rozdmuchali to tak jakby wszystkie polskie dzieci w domach dziecka czy R zastępczych,R domach dziecka były zabrane z biedy a nie z powodu patologii tych rodzin. Duźo rodzin sporzytkuje 500 dla dzieci ale gro rodzin pogłębi się jeszcze w pijaństwie. Naprodukują dzieci z FAZ te dzieci będą potrzebowały fachowej opieki, nie będą nigdy pracowały tylko żyły na garnuszku państwa. Po nowych wyborach 500 zniknie i znów dzieci nie będą potrzebne i będzie potrzeba więcej miejsc w pieczy zastępczej (dla mnie to… Czytaj więcej »

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close