Lifestyle 2 sierpnia 2024

Wypłata z polisy na życie – realna pomoc w trudnych sytuacjach życiowych

Zawieramy polisy na życie z nadzieją, że z nich raczej nie skorzystamy. Jednak gdy los mówi „sprawdzam”, warto mieć wiarygodnego ubezpieczyciela, który pomoże szybką wypłatą świadczenia. Unum Życie TUiR S.A. wypłaciło swoim klientom ponad 254 mln zł świadczeń w okresie od 1 lipca 2023 do 30 czerwca 2024 roku. To o około 30% więcej niż wartość świadczeń wypłaconych w analogicznym okresie przed rokiem.

Najwyższe jednorazowe świadczenie, wypłacone klientowi w okresie od lipca 2023 do połowy 2024 roku w polisie indywidualnej, wyniosło 893 564,12 zł, a w polisie grupowej – 621 482,40 zł.

„Proces rozpatrywania prostych wniosków mamy zautomatyzowany, dzięki czemu możemy wypłacać świadczenia klientom nawet tego samego dnia. Nasze systemy korzystają z usługi on-linowego uwierzytelniania klientów, co przyspiesza sam proces składania wniosków o wypłatę świadczeń oraz ich realizację” – dodaje Iwona Wiśniewska-Jacak, dyrektor Działu Wypłaty Świadczeń.

Coraz więcej osób sięga po polisy na życie. W Unum wzrost wypłaconych świadczeń wynika przede wszystkim z dynamicznego wzrostu portfela obsługiwanych umów ubezpieczenia. Składka przypisana brutto z polis indywidualnych z działalności bezpośredniej za okres od połowy 2023 roku do połowy 2024 roku jest o 16% wyższa od wyniku sprzed roku, a jej wartość za ten okres wynosi ponad 300 mln zł. Natomiast w ramach ubezpieczeń grupowych wartość przypisanej składki wyniosła prawie 286 mln zł i jest wyższa o 40% od wyniku z analogicznego okresu z poprzedniego roku.

„Celem ubezpieczeń na życie jest zapewnianie klientom spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Chwila, w której klienci się do nas zwracają o wypłatę, jest dla nas najważniejszym momentem weryfikującym naszą misję i złożone obietnice. Dziś w całej Polsce otaczamy ochroną blisko 430 000 klientów oraz pracowników ponad 8000 przedsiębiorstw. Od 2018 roku rośniemy o średnio 15% rocznie. Dynamiczny rozwój naszej firmy jest wyrazem zaufania klientów, które szczególnie pielęgnujemy. Jest też zobowiązaniem, by nieustannie doskonalić nasze procesy wypłaty świadczeń, obsługi oraz ofertę produktową” – komentuje Aneta Podyma, prezes zarządu.

Polisy na życie, a nie na śmierć

Warto podkreślić, że ubezpieczenia na życie, w zależności od konstrukcji danej polisy, chronią nie tylko na wypadek śmierci czy trwałego inwalidztwa. Pomagają także klientom w sytuacji poważnych chorób, urazów, operacji, pobytów w szpitalu, a także wypadków. Oto kilka takich przykładów:

– Utonięcie podczas nurkowania na terenie północnej Afryki – wypłacone świadczenie z tytułu ubezpieczenia na życie: 621 000 zł. Składka roczna: 566,76 zł.

– Uraz nadgarstka podczas wakacji za granicą – złamanie kości promieniowej i wyrostka rylcowatego kości łokciowej. Wypłacone świadczenia z tytułu operacji: 8 000 zł, z tytułu pobytu w szpitalu: 225 zł. Składka roczna: 4 104 zł.

– Śmiertelny wypadek na motocyklu podczas urlopu w Azji – wypłacone świadczenia z tytułu ubezpieczenia na życie, śmierci na skutek NW i śmierci na skutek NW komunikacyjnego w łącznej wysokości 300 000 zł. Składka roczna: 1 242,36 zł.

Poduszka finansowa na „czarną godzinę”

Sięgając po polisę na życie, warto kierować się nie ceną składki, a wartością wypłaconego nam w przyszłości świadczenia. Tę maksymalną wartość określa w polisie suma ubezpieczenia.

„Polisy dobierane są indywidualnie do potrzeb klienta, bo każdy z nas jest inny. Różnimy się wiekiem, marzeniami, zobowiązaniami finansowymi czy posiadanymi aktywami. Samemu może być trudno oszacować, jaka suma pieniędzy pomoże utrzymać bliskich w razie naszej śmierci, inwalidztwa czy poważnej choroby, która uniemożliwi nam pracę i będzie wymagać jeszcze dodatkowych kosztów na leczenie. Dlatego z pomocą może przyjść doświadczony agent ubezpieczeniowy, który nie tylko pomoże nam dobrać zakres ochrony i odpowiednie sumy ubezpieczenia, ale też będzie stał na straży dopasowania polisy do bieżących życiowych zmian” – dodaje Renata Stawiczny, krajowa dyrektor sprzedaży ubezpieczeń indywidualnych w Unum.

Według raportu Polskiej Izby Ubezpieczeń dot. luki ubezpieczeniowej, zakładając średnie wartości wynagrodzenia zadłużenia i oszczędności Polaków, przeciętna suma ubezpieczenia na wypadek śmierci powinna wynosić ok. 330 tys. zł. Jeśli samodzielnie chcemy obliczyć na jaką sumę powinniśmy się ubezpieczyć, warto zsumować następujące elementy:

– co najmniej trzyletnie wynagrodzenie;

– wartość aktualnych zobowiązań finansowych, w tym codziennych kosztów;

– koszty rodzinnych planów (np. edukacja dzieci);

– ewentualne koszty leczenia, w razie poważnego zachorowania.

 

 

Źródło informacji: Unum Życie

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 1 sierpnia 2024

Najczęściej ten problem dotyczy chłopców. Czym jest perlak w uchu i jak się go leczy?

Perlak w uchu dziecka to jedna ze zmian zapalnych, które mogą rozwijać się latami, nie powodując z początku dużych dolegliwości. Dopiero z czasem, gdy objawy się pojawiają i nasilają, pada podejrzenie, że coś może być z uchem nie tak. Perlak to raczej rzadka przypadłość, która przeważnie dotyczy chłopców. Kiedy się tworzy, jak można go rozpoznać i leczyć?

Perlaki pojawiają się w 9–12 przypadkach na 100 000 osób dorosłych (mężczyźni chorują częściej) oraz u 3–15 przypadków na 100 000 dzieci. Diagnozowane są zazwyczaj dzieci w wieku 10 lat i aż ok. 70% zachorowań dotyczy chłopców. U małych pacjentów rosną one szybciej i częściej też nawracają. Również u osób z wadami czaszkowo-twarzowymi prawdopodobieństwo pojawienia się go wzrasta.

Czym jest perlak?

Perlak to guzek zlokalizowany w uchu środkowym. Nie bez przyczyny uzyskał taką nazwę – jest okrągły, podobny do perły także pod względem zabarwienia. Perlak powstaje z prawidłowych komórek, tyle że pojawia się w niewłaściwym miejscu, w obrębie kości skroniowej. Rozwinięcie się takiej zmiany nie jest obojętne dla zdrowia, gdyż może ona rosnąć i uszkadzać sąsiednie struktury (np. błędnik, nerw słuchowy) powodując problemy ze słuchem czy zachowaniem równowagi. 

Główny podział na perlaki prezentuje się następująco:

  • Perlak wrodzony — występuje od urodzenia. Na początku nie daje żadnych objawów, najczęściej jest rozpoznawany u dzieci w wieku 4–5 lat.
  • Perlak nabyty — może mieć charakter pierwotny (jako zaburzenie normalnego procesu złuszczania się naskórka) lub wtórny (na skutek wcześniejszego uszkodzenia błony bębenkowej w wyniku urazu, operacji, albo w efekcie zapalenia ucha środkowego).

W zależności od typu perlaka objawy i ich nasilenie mogą się nieco różnić.

Jakie objawy powoduje perlak?

Perlak zazwyczaj rośnie powoli i długo nie daje objawów. Pierwszymi niepokojącymi sygnałami o jego obecności są nawracające wycieki wydzieliny z ucha, często o nieprzyjemnej woni. Może pojawić się powoli postępujący niedosłuch lub szum uszny, uczucie zatkanego ucha. Wraz ze wzrostem guzka stopniowo pogarsza się rozumienie mowy, pojawiają się problemy z rozmowami w hałasie. Jeśli perlak staje się bardzo duży i wychodzi poza ucho środkowe, chory może odczuwać zawroty głowy i zaburzenia równowagi. Rzadko dochodzi do porażenia nerwu twarzowego. Zaawansowana choroba w bardzo rzadkich przypadkach przyczynia się m.in. do zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych czy ropnia mózgu. 

Co robić w przypadku wystąpienia objawów perlaka?

Jeśli podstawowe objawy trwają od dłuższego czasu, należy się zgłosić do lekarza rodzinnego lub do otolaryngologa. Gdy dołączą do nich takie symptomy jak ból okolicy ucha, ból głowy, zawroty głowy lub porażenie nerwu twarzowego, wymioty lub gorączka, należy się udać na SOR, aby rozpatrzyć konieczność przyjęcia chorego na oddział otolaryngologii. W razie wystąpienia zaburzeń świadomości należy wezwać pogotowie ratunkowe.

Jak leczy się perlaki?

Leczenie w tym przypadku opiera się na interwencji chirurgicznej, która daje szanse na całkowite wyleczenie. Leki (antybiotyki i steroidy) wdrażane są w obliczu ostrego stanu zapalnego i ropnego wycieku z ucha, aby przygotować pacjenta do zabiegu. Perlaki mają zdolność do odrastania, więc po operacji konieczna jest wieloletnia kontrola laryngologiczna, czasem do końca życia. Niekiedy konieczne są kolejne operacje.


Źródło: mp.pl 
Fot. Anita Jankovic/Unsplash

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Podróże 1 sierpnia 2024

Pies i kot w pociągu. Wszystko, co trzeba wiedzieć o podróżowaniu z czworonogami

Pies i kot w pociągu? No oby nie w jednym przedziale! Chociaż… jechaliśmy tak w tym roku i daliśmy radę. Warto jednak wiedzieć, że warunki przewozu zwierząt są określone w regulaminie i przed podróżą dobrze jest się z nimi zapoznać. Niektóre punkty mogą zaskoczyć.

Czy można jechać pociągiem z psem?

Zapewne nie raz i nie dwa widzieliście psa w pociągu, więc odpowiedź jest prosta. Można. O ile sprawa dotyczy pociągów podmiejskich, wystarczy pamiętać o smyczy i kagańcu. Konduktorzy raczej nie pytają o bilet dla psa, przynajmniej ja się nigdy z takim wypadkiem nie spotkałam.

W pociągach dalekobieżnych jest inaczej. Nie zawsze można podróżować z psem, zależy to między innymi od rodzaju wagonu. Nie każdy pies musi mieć bilet.

 

Czy pies musi mieć bilet na pociąg?

Wszystko zależy od tego, jak duży jest pies i w jaki sposób będzie przewożony. O ile jest to małe zwierzę, które zmieści się do transportera lub specjalnego plecaka (albo innego dowolnego pojemnika), biletu mieć nie musi. Taki transporter trzeba trzymać na kolanach lub w miejscu przeznaczonym na bagaż podręczny.

Duży pies, który nie będzie transportowany w klatce lub kontenerze, musi mieć bilet. Nie znaczy to jednak, że przysługuje mu miejsce siedzące. Co więcej – nie można takiego miejsca dla psa wykupić – regulamin PKP Intercity to wyklucza.

Właściciel psa (kota w sumie też) powinien mieć przy sobie zaświadczenie o zaszczepieniu pupila przeciwko wściekliźnie. Nie do końca rozumiem po co, bo nie trzeba go okazywać przy kontroli w pociągu. Być może będzie potrzebne, jeśli zwierzę kogoś ugryzie.

 

W jakim wagonie najlepiej jechać z psem lub kotem?

To jest ciekawostka, która mocno mnie swego czasu zaskoczyła. Otóż najbezpieczniej z punktu widzenia logistyki jest wykupić miejsce w wagonie bezprzedziałowym. Tam nikt nie ma nic do powiedzenia i z całą pewnością pies lub kot razem z właścicielem nie zostaną wyproszeni z pociągu.

W wagonach przedziałowych natomiast wszystko zależy od dobrej woli współpasażerów, więc lepiej już na starcie się do nich uśmiechać 😉 Jeśli nie wyrażą zgody na podróż ze zwierzęciem, nic nie poradzimy. Mają do tego prawo i fakt, iż duży pies ma bilet, nic nie zmienia.

W przypadku braku zgody konduktor powinien wskazać inne miejsce – zapewne będzie to korytarz. Jeśli jest ciasno, może nakazać opuszczenie pociągu. Tak – może to zrobić w majestacie prawa. W takim wypadku wystawi zaświadczenie o niewykorzystaniu lub częściowym niewykorzystaniu biletu. O zwrot pieniędzy można się upomnieć w ciągu trzech miesięcy. W tym wypadku PKP nie potrąci opłaty manipulacyjnej, czyli zwyczajowych 10%, które zwykle się traci przy zwracaniu biletu.

Jeszcze większą ciekawostką jest podróż z psem w wagonie sypialnym albo z miejscami do leżenia. Otóż można to zrobić, ale tylko pod warunkiem wykupienia wszystkich miejsc w owym przedziale. O kotach nie ma mowy, więc pewnie przewozi się je na zwykłych warunkach, ale głowy nie dam. Może są jakieś wewnętrzne wytyczne, o których regulamin milczy.

 

Czy można chodzić z psem po pociągu?

Wyobrażam to sobie tak, że jedziemy pociągiem z wagonami przedziałowymi, w którym obowiązuje całkowita rezerwacja miejsc. Korytarz jest pusty i da się pospacerować. W TLK zwykle na korytarzu jest tłok, więc taka wyprawa mogłaby być kłopotliwa. Jeszcze bardziej kłopotliwa mogłaby być mała przebieżka z psem w wagonie bezprzedziałowym.

Z całą pewnością nie można wejść z psem do wagonu gastronomicznego. Wyjątkiem są psy asystenci i przewodnicy, trzeba jednak mieć stosowne zaświadczenie.

 

Jak powinien wyglądać transporter dla psa, kota lub innego zwierzęcia?

Regulamin nie określa jednoznacznie, jak powinien wyglądać, natomiast jasno wskazuje, że zwierzę nie może mieć możliwości wystawienia z niego głowy lub innej części ciała. Czyli transporter mojej Grace nie spełnia norm, bo czasem wystawia z niego łapki, ale nie mówcie nikomu!

 

Odpowiedzialność w pociągu za psa, kota lub inne zwierzę

To właściwie banały, ale dla porządku dopiszę, że właściciel jest odpowiedzialny za zachowanie zwierzęcia, między innymi za utrzymanie czystości. Musi też dbać, by zwierzę nie przeszkadzało innym podróżnym, np. głośnym szczekaniem lub miauczeniem. Duży pies musi być cały czas na smyczy i mieć założony kaganiec.

 

Jak to wygląda w praktyce?

Za każdym razem inaczej, to tak w skrócie. Wszystko zależy od konduktora i współpasażerów. Ogólnie jednak zwierzęta są raczej miło postrzegane w pociągach. Zdarzyło mi się nawet otwierać kontener, bo jadące z nami w przedziale dziecko bardzo chciało pogłaskać kota.

 

 


Na potrzeby tego tekstu zaglądałam do regulaminu PKP Intercity, które obsługuje linie dalekobieżne. Nie wykluczam, że inni przewoźnicy mają własne zasady.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close