Kulinaria 4 września 2018

Zupa – krem z cukinii

Jest taka piękna przedwojenna piosenka „A mnie jest szkoda lata”… Poszukajcie, wsłuchajcie się w ten charakterystyczny głos Andrzeja Boguckiego i poczujcie nostalgiczny klimat utworu. A potem — zanim okryjecie się miękkim kocem, by spędzić długie jesienne wieczory przy dobrej książce i gorącej herbacie — cieszcie się ostatnimi darami lata i przepisem – zupa krem z cukinii. I choć pomidory czy cukinie są dostępne w sklepach przez cały rok, jednak ich smak jest już zupełnie inny.

Dziś chciałam podzielić się z Wami przepisem na zupę – krem z cukinii. To warzywo szczególnie kojarzy mi się z latem, wtedy i tylko wtedy gości ona na moim stole bardzo często. Cukinia jest tak uniwersalnym warzywem, że można z niej wyczarować naprawdę wiele dań. Zupę polecam ze względu na jej prostotę, szybkość przygotowania i dobry smak. Po cukinię warto sięgnąć, gdy jest się na diecie i gdy gotujemy dla małych dzieci.

Zupa krem z cukinii – przepis

Zupa z cukinii – składniki:

  • cukinia (około 800 g)
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 większy ziemniak
  • 500 ml wody lub bulionu
  • 2 łyżki oliwy
  • sól, pieprz ziołowy, kurkuma
  • 2 łyżki śmietany.

Dodatki (opcjonalnie):

  • pestki dyni
  • prażone nasiona słonecznika
  • grzanki
  • natka pietruszki.

Zupa krem z cukinii – przygotowanie:

  1. Obieram i kroję cebulę i czosnek.
  2. Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam cebulę i podsmażam do zarumienienia.
  3. Dodaję czosnek.
  4. Cukinię myję i kroję w dużą kostkę, zazwyczaj razem ze skórką. Jeśli warzywo jest już duże i ma twardą skórę– obieram.
  5. Cukinię dodaję do cebuli i czosnku – podsmażam całość ok. 5-8 minut.
  6. Dodaję pokrojonego ziemniaka.
  7. Zalewam wodą lub bulionem i gotuję do miękkości warzyw (ok. 20 min).
  8. Zupę miksuję na gładki krem.
  9. Dodaję śmietanę.
  10. Doprawiam obficie solą, pieprzem ziołowym i kurkumą.

Zupę podaję w miseczkach — świetnie smakuje z domowymi grzankami, słonecznikiem, posiekaną natką pietruszki, skropiona oliwą z oliwek.

Polecam, póki trwa lato i cukinia jeszcze rośnie w ogródkach i kusi ze straganów. A żegnając się z tą powoli mijającą porą roku, warto też zamknąć w szklanych słoikach wrześniowe aromaty i cieszyć się nimi, przez kolejne chłodne miesiące.

Wiele przepisów to wyjątkowo proste receptury, z którymi poradzi sobie nawet początkujący kucharz, np. gruszki w syropie. Świetnie nadają potem się do deserów, tart i ciast. Kocham smak polskich gruszek, a jesień należy właśnie do nich. Gruszki w syropie do jeden z aromatycznych, słodkich smaków mojego dzieciństwa, zamknięty w babcinej spiżarni.

A czy Wasza domowa spiżarnia wzbogacił się o jakieś smaczne przetwory? Pochwalcie się, jakie zrobiliście, lub planujecie przygotować?

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poradnikowe poniedziałki 3 września 2018

6 gatunków roślin doniczkowych, które warto mieć w sypialni

Gdy rzucamy w eter hasło “kwiaty w sypialni”, sporo osób od razu pokręci głowami, że tak nie wolno i to niezdrowo. Cały czas kojarzymy, że rośliny w sypialni mogą być niebezpieczne, ponieważ w nocy pobierają tlen, który przecież nam jest niezbędny do życia.

Oczywiście, po części to prawda, bo przecież rośliny nocą pobierają tlen a uwalniają dwutlenek węgla, ale nie w takim zakresie, by kilka kwiatków mogło nas podduszać. O wiele bardziej może przeszkadzać ich zapach w okresie kwitnienia (np. u silnie i specyficznie pachnącej amoniakiem hoi woskownicy). Co więcej, istnieją rośliny, które wręcz wskazuje się na idealne do sypialni, ze względu na oczyszczanie i nawilżanie powietrza. Szczególnie polecane są  kaktusy i sukulenty, które posiadają umiejętność wytwarzania tlenu w nocy (tzw. fotosynteza CAM).

  1. Aloes

Nie ma chyba osoby, która nie znałaby lub nawet nie miała choć raz na parapecie tej rośliny.  Aloes dobrze filtruje powietrze i je nawilża. Lubi stać na parapecie lub w pobliżu okna, ale nie lubi zimnego powietrza, więc zimą należy uważać na otwarte okna.

  1. Skrzydłokwiat

To popularna roślina, którą chętnie wykorzystujemy, szczególnie w okresie kwitnienia,  jako element dekoracji pomieszczeń. Warto go mieć w sypialni, ponieważ potrafi neutralizować     toksyny (np. benzen, formaldehyd, aceton) oraz dzięki dużym liściom nawilża powietrze. Skrzydłokwiat lubi rozproszone światło i częste zraszanie. Uwaga jednak, gdy w domu są dzieci! Skrzydłokwiat zawiera  trujące dla człowieka szczawiany wapnia, które mogą podrażniać skórę i oczy oraz w razie połknięcia jej części – podrażnienie układu pokarmowego i obrzęk dróg oddechowych.

  1. Difenbachia

Posiada duże liście, które znakomicie oczyszczają powietrze i nawilżają je. Jeśli w domu są dzieci, lepiej zrezygnować z difenbachii, ponieważ jej sok jest silnie trujący.

  1. Fikus (figowiec) benjamina

Ta roślina osiąga duże rozmiary i wygląda naprawdę imponująco. Jeśli tylko w sypialni jest na tyle miejsca, by fikus swobodnie się rozrastał na wzór małego drzewka, warto go hodować.

  1. Paproć

Te rośliny, kojarzone przede wszystkim z domem babć,  znów wracają do łask. Paprotka w sypialni doskonale oczyszcza (szczególnie z formaldehydu) , nawilża i jonizuje powietrze. paprotki najlepiej rosną na stanowiskach jasnych z dużą ilością rozproszonego światła, z wilgotnym podłożem.

  1. Storczyk

Ta wyjątkowo dekoracyjna roślina doskonale sprawdzi się w sypialni, oczyszczając powietrze. Najbardziej polecane są  storczyki z rodzaju Dendrobium, które w nocy pochłaniają dwutlenek i uwalniają tlen. Storczyki wymagają jasnego stanowiska  o rozproszonym świetle i dużej wilgotności.

Macie którąś z tych roślin we własnej sypialni?

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 30 sierpnia 2018

3 pytania dzieci, które sprawiają trudność rodzicom

Dzieci są bardzo bezpośrednimi rozmówcami i nie zastanawiają się długo nad tym, o co chcą zapytać. A pytania potrafią wpędzić rodzica w stan osłupienia czy zawstydzenia. I wtedy najczęściej trzeba dobrze się zastanowić, jak daną rzecz wytłumaczyć dziecku. I umówmy się – rzadko kiedy odpowiedź udzielona przez rodzica jest wystarczająca – dzieci chcą wiedzieć więcej i więcej, drążąc temat, aż do bólu głowy u dorosłego.

Dotychczas z moimi dziećmi przerobiłam  trzy mało komfortowe dla mnie sytuacje i za każdym razem musiałam pomyśleć, co i jak powiedzieć, żeby nie było zbyt dosadnie lub niezręcznie. I mimo, że miałam i psychologię i pedagogikę na studiach, teoria w starciu z żywą materią czasem przegrywała.

Temat nr 1 – anatomia człowieka

Edukatorzy seksualni, których artykuły miałam okazję przeczytać twierdzą, że lepiej nie używać nazw “TYCH” części ciała, takich jak np. “sisiak” czy “pisia”, tylko nazywać “po imieniu”. Ok, teoria jest jasna, ale w praktyce tłumaczenie dziecku różnic między penisem a pochwą, może sprawić trochę trudności. Wiele zależy od podejścia samych rodziców, bo jeśli dla nich tematy intymności są naturalne, większego problemu z tym nie będzie. Ja przerobiłam to i z Bartkiem i z Wojtkiem, ale tak jak Bartkowi wystarczyło samo werbalne wyjaśnienie, tak Woj koniecznie chciał te różnice obejrzeć. Szczęśliwie wujek Google ma w swych zasobach ładne grafiki i Woj po prezentacji przestał drążyć temat. Póki co, oczywiście, bo czekam na rzut pytań pt. “a skąd w brzuchu bierze się dziecko”.

Temat nr 2 – niepełnosprawność

Kilka dni temu spacerowałam z Wojem w pobliżu szpitala. Z naprzeciwka szło małżeństwo ze starszym dzieckiem w wózku inwalidzkim. Chłopiec nie wyglądał zwyczajnie – miał zdeformowane rysy twarzy, co nie umknęło uwadze Wojtka. Niestety wyraził swoje zdziwienie głośno, gdy rodzice przechodzili obok nas – “mamo, a dlaczego to dziecko jest takie dziwne”? Chyba aż mi się brwi uniosły, gdy usłyszałam tak głośne pytanie. Rodzice chłopca również to usłyszeli, ale uśmiechnęli się tylko do Woja i nie komentowali tego. A mnie było po ludzku przykro, bo sytuacja nie była komfortowa ani dla mnie, ani pewnie dla nich. Wyjaśniłam młodemu, że są takie choroby, które zmieniają kształt twarzy lub ciała, więc nie wszyscy wyglądamy tak samo. Czy to wyjaśnienie wystarczyło? Wyglądało na to, że tak.

Temat nr 3 – śmierć

To chyba było najtrudniejsze, z czym przyszło mi się zmagać. Jak wytłumaczyć dziecku, że kogoś już nie ma? Miałam z tym ogromny problem, gdy pytania pojawiły się po pogrzebie bliskiej osoby. A było ich wiele – co to znaczy, że kogoś już nie ma i gdzie w takim razie jest, co to jest niebo, dlaczego trumnę wkłada się do ziemi i wszyscy przy tym płaczą. I zastanawiałam się, komu jest łatwiej to wyjaśnić – wierzącym czy ateistom, jak podejść do każdego z tych pytań – bardziej technicznie (serce nie bije, ciało umiera) czy iść w kierunku duszy i nieba. A może jedno i drugie, ale tak, by nie spowodować mętliku w głowie dziecka? Odejście bliskiej osoby jest bolesne i trudne, a mimo starań dorosłych, dzieci nie zawsze to rozumieją. Mama dziewczynki, która jako trzylatka straciła tatę w wypadku samochodowym mówiła, że mała, jeszcze w rok po jego śmierci, podbiegała do drzwi kiedy ktoś wchodził, z nadzieją, że to tatuś.

Tak to u nas wyglądało i coś czuję, że to nie jedyne pytania, nad którymi przyjdzie mi się dobrze zastanowić.

A jak było/jest z tym u Was?

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close