Zdrowie 9 sierpnia 2023

6 sposobów na letnie przetwory – zachowaj smak wakacji na dłużej

Dojrzałe jagody, skąpane w słońcu pomidory i chrupiąca papryka to tylko kilka z wielu pysznych smakołyków kojarzących nam się z wakacjami. Wraz z porami roku i pogodą zmieniają się również sezony na warzywa i owoce. Jak zachować letnie produkty, aby cieszyć się nimi przez cały rok?

Właściwe przetwarzanie letnich warzyw i owoców pozwala nie tylko zaoszczędzić pieniądze i upewnić się, że nie marnujemy żywności, ale także sprawia, że w naszej spiżarni i lodówce przez cały rok będzie znajdowało się pełnowartościowe, domowe jedzenie.

Celem domowego przetwarzania  żywności jest przede wszystkim zapobieganie jej psuciu przed spożyciem. Jedzenie powinno być chronione przed wpływem niepożądanych mikroorganizmów, utlenianiem i szkodliwymi enzymami. Wszystkie te czynniki stanowią wiele potencjalnych zagrożeń dla naszego zdrowia, a czasem nawet życia. Przedłużenie świeżości nie jest jednak jedyną korzyścią. W wielu przypadkach przetwarzanie  żywności może wzbogacić posiłki, wprowadzić nowe smaki i tekstury – wyjaśnia Sylwia Lenartowicz-Wojciechowska, dietetyk, ekspert supermarketu spożywczego online Barbora.pl.

Letnie przetwory: 6 sposobów na domowe przetwarzanie żywności

Wakacje to ulubiony moment roku miłośników świeżych owoców i warzyw. Niestety, spora część pysznych, letnich potraw wraz z końcem sierpnia znika z naszego menu. Nie musi tak być! Wystarczy kilka prostych sposobów na przechowywanie letnich owoców i warzyw, aby cieszyć się nimi przez cały rok prosto z własnej kuchni – dodaje ekspert Barbora.pl.

  • Mrożenie

Mrożenie nie bez powodu jest jednym z najpopularniejszych sposobów na przechowywanie owoców i warzyw. Większość produktów można z łatwością umieścić w zamrażarce, aby cieszyć się nimi przez wiele miesięcy. Ponadto prawidłowy proces mrożenia pozwala na zachowanie wartości odżywczych niemal w całości. Warto jednak najpierw blanszować żywność – pozwoli to zachować jak najwięcej smaku, tekstury i wartości odżywczych, a przy okazji zapobiec sklejaniu się produktów i ułatwić ich obróbkę po rozmrożeniu.

  • Suszenie

Suszenie owoców i warzyw oznacza usunięcie z nich wody. Bakterie potrzebują jej, aby przetrwać, dlatego proces ten pomaga zapobiegać psuciu się żywności. Suszarki spożywcze z pewnością ułatwiają to zadanie, ale nie są absolutną koniecznością. Wiele warzyw i owoców można suszyć w piekarniku, a dzięki obróbce stają się lekkie i łatwe do przechowywania, co czyni je wygodną opcją na przekąski lub posiłki w podróży.

  • Pasteryzowanie

To kolejna popularna metoda zachowania świeżości letnich smakołyków. Pasteryzowanie to proces obróbki cieplnej, który niszczy patogenne mikroorganizmy w produktach spożywczych i napojach. Ten sposób obróbki jedzenia polega na podgrzewaniu zakręconych słoików w gorącej wodzie lub piekarniku. Dzięki działaniu wysokiej temperatury warzywa i owoce zachowują wartości odżywcze, jednocześnie nie tracąc smaku. Zaleca się, aby tak zwane weki opróżnić w przeciągu roku od ich przygotowania. 

  •  Żelowanie

Mając pod ręką świeże owoce, takie jak truskawki, jeżyny, jagody lub maliny, możemy spędzić popołudnie, przygotowując zarówno dżemy, jak i pikantne chutney. Do zrobienia pysznych, słodkich konfitur wystarczą nam owoce oraz cukier lub ksylitol, z kolei do chutney poza cukrem potrzebować będziemy także octu i przypraw. 

  • Sosy i zupy

Domowe sosy i zupy to jedne z najlepszych sposobów na zachowanie letnich produktów. Docenimy je wraz z nastaniem chłodniejszych dni, kiedy to miska gorącej zupy przyjemnie rozgrzewać będzie zmarznięty organizm. Zupy i sosy możemy zachować na dwa sposoby – poprzez pasteryzowanie lub zamrażanie. Najlepiej sprawdzą się do tego zupy warzywne i buliony. Nie należy konserwować zup kremowych i tych zawierających makaron, ryż, mąkę, śmietanę, mleko lub inne środki zagęszczające.

  • Kiszenie

Myśląc o kiszeniu, wielu z nas automatycznie przychodzą na myśl ogórki, a często nie zdajemy sobie sprawy, że proces ten możemy zastosować praktycznie  w stosunku do wszystkich rodzajów świeżych, letnich produktów. Cebulę, czosnek, paprykę, kabaczki, grzyby, marchew, fasolkę szparagową, a nawet arbuzy można z łatwością zamienić w chrupiącą, słoną przekąskę, która ozdobi przyszłe sałatki lub będzie towarzystwem dla dań głównych. Aby wypróbować tę metodę, potrzebujemy słoik z zakrętką, ocet, wodę, sól i  ulubione warzywo lub owoc. Warto później dodatkowo pasteryzować przygotowane weki, żeby przedłużyć ich przydatność nawet o kilka miesięcy.

 

Materiał powstał we współpracy marki Barbora Polska z dietetykiem i specjalistą ds. żywienia człowieka – Sylwią Lenartowicz-Wojciechowską.

Więcej inspiracji na smaczne i szybkie dania na www.barbora.pl/przepisy

letnie przetwory

 

Źródło wpisu: informacja prasowa

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 8 sierpnia 2023

Agresywny czy asertywny? 5 rad jak kulturalnie wyznaczać granice w pracy

Branie dodatkowych obowiązków w pracy i siedzenie „po godzinach” nie zawsze oznacza bycie pomocnym i pracowitym, czasem wiąże się to z brakiem asertywności. Warto się nad tym zastanowić, gdyż uległość w pracy może szybko doprowadzić do wypalenia zawodowego i innych problemów natury psychicznej.

Asertywny czy uległy – gdzie leży granica?

Czasami brak asertywności wynika z naszej wewnętrznej potrzeby bycia miłym dla innych – przecież w dobrej atmosferze lepiej się pracuje. Ale granica między byciem uprzejmym i pomocnym dla współpracowników, a byciem uległym jest cienka. Eksperci podkreślają, że łatwo sprawdzić, czy została ona przekroczona.

– Warto sobie zadać pytanie: jak mi jest? Czy dana sytuacja, np. prośba o zrealizowanie dodatkowego zadania, jest dla mnie komfortowa i mam przestrzeń, by w godzinach pracy to zrobić? Czy też wiąże się z tym, że będę włączać komputer wieczorem? – wyjaśnia Katarzyna Leśniak, psycholog z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia, LUX MED.

Jeśli branie na siebie dodatkowych zadań łączy się z niepokojącymi objawami, takimi jak: obniżenie nastroju, spadek energii psychicznej i fizycznej, robienie błędów, które wcześniej się nie zdarzały, utrata kreatywności, kłopoty z koncentracją, to zdecydowanie jest to sygnał alarmowy, że obowiązki są zbyt przytłaczające. Czas na plan naprawczy i naukę asertywnego odmawiania.

Dbaj o siebie, bądź asertywny

Poprawnie rozumiana asertywność nie jest agresją, a zdrowym stawianiem granic. – Tu nie chodzi o to, czyje potrzeby są ważniejsze. Nie mniej, nie bardziej – wszyscy jesteśmy równie ważni – wyjaśnia ekspertka.

Warto pracować nad swoją asertywnością i nie rezygnować z siebie. Jak wynika z raportu „Zdrowie psychiczne na polskim rynku pracy” Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia, LUX MED, aż 45% osób, aktywnych zawodowo w Polsce regularnie pracuje „po godzinach”, zaniedbując swoje obowiązki domowe, co jest odczuwalne dla ich bliskich. – Dodałabym jeszcze: zaniedbuje też odpoczynek, a to już może bardzo negatywnie wpływać na poczucie dobrostanu, zarówno fizycznego, jak i psychicznego – podkreśla Katarzyna Leśniak.

Jak ćwiczyć asertywność?

Ekspertka Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia, Katarzyna Leśniak, dzieli się 5 wskazówkami:

1. Zgłaszać obłożenie pracą: jeśli nikomu nie powiemy, że mamy za dużo obowiązków, to cały czas będziemy dostawać nowe zadania, może bowiem panować przekonanie, że skoro nie mówimy „stop”, to mamy moce przerobowe. Na pewno ułatwieniem będzie przygotowanie konkretnych argumentów – pokazanie przełożonym szczegółowej listy zadań będzie bardziej przekonujące niż ogólnik w stylu: „mam za dużo pracy”;

2. Prosić o pomoc – nie krępować się i zgłaszać przełożonym potrzeby, np. wsparcie przy konkretnych zadaniach w ramach realizowanego projektu;

3. Panować nad swoją listą rzeczy do zrobienia – wiele osób, które entuzjastycznie podchodzą do pracy, ma tendencję do hurraoptymistycznych reakcji i swoją proaktywną postawę prezentuje w każdym momencie, zgłaszając się do wszystkich pracowniczych inicjatyw. Warto jednak mierzyć siły na zamiary i nie brać na siebie za dużo. Nie ma też nic złego w tym, by powiedzieć: „Wiem, że się zgłosiłam, ale jednak po przeanalizowaniu kalendarza widzę, że to się nie uda”. Dobrą metodą dla takich optymistów jest też niedeklarowanie się od razu. Można powiedzieć „Brzmi super, ale muszę sprawdzić swój kalendarz”;

4. Odmawiać i argumentować: powiedzenie „nie” bywa trudne, ale jest łatwiejsze, gdy je uargumentujemy. Można dodać: „Mam nadzieję, że rozumiesz, ale mam dużo swoich obowiązków”, „to nie jest nic personalnego, po prostu teraz kończymy projekt i mamy przy tym mnóstwo tematów”. Taka rzeczowa, oparta na argumentach odmowa sprawia, że zyskujemy szacunek, a nie tylko jesteśmy lubiani;

5. Skusić się na autorefleksję: w treningu asertywności ważne jest, by obserwować siebie i swoje reakcje na konkretne sytuacje. Zadawać sobie pytania: co czułam/-em gdy odmówiłam/em komuś? Czemu się angażuję w tyle projektów? Jaką cenę za to poniosę? Czemu zależy mi na byciu miłym? Czasami samo zrozumienie pewnych mechanizmów, ułatwia nam poradzenie sobie z problemem. Być może taka autorefleksja skłoni nas do wizyty u specjalisty, który pomoże nauczyć asertywności.

 

Źródło wpisu: informacja prasowa
Obraz StartupStockPhotos z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lifestyle 7 sierpnia 2023

Anglicyzmy w polskich firmach: „ASAP”, „team” i „call” – jakich zwrotów najczęściej używamy w pracy?

Anglicyzmy na stałe zadomowiły się w firmowym żargonie. Tak zwane buzzwordy są powszechnie używane w międzynarodowym środowisku, ale nie tylko. Stały się nieodłącznym elementem biznesu, dlatego Preply, w ramach kampanii „Mów pewnie w pracy” przeprowadziła autorskie badania, które pokazują, jak Polacy podchodzą do anglicyzmów.

Anglicyzmy – króluje team, chat i full time 

Aby zbadać zjawisko anglojęzycznego żargonu w polskich firmach, zespół Preply przeprowadził ankietę wśród 1016 osób, które na co dzień mają do czynienia z tzw. buzzwordami. Z badania wynika, że najczęściej pojawiającym się w środowisku biznesowym sformułowaniem jest „team”. Częste występowanie tego anglicyzmu w rozmowach służbowych deklaruje blisko 57% badanych.

Nie ma jednak „teamu” bez rozmowy, być może dlatego na drugim miejscu znalazł się „chat” – do jego regularnego używania przyznaje się około 55% respondentów. Ostatnie miejsce na podium przypadło zwrotowi „full-time” (49,51%), a zaraz za nim znalazł się „newsletter” (48,72%), słynny „call” (48,33%) oraz „junior” (47,64%).

„Z zebranych przez nas danych jasno wynika, że anglicyzmy stały się wszechobecne w polskich miejscach pracy. Co istotne, młodsze pokolenia wykazują wyższy wskaźnik adopcji, dlatego możemy oczekiwać, że trend ten nie spowolni w najbliższym czasie” – komentuje Sylvia Johnson, ekspertka językowa Preply.

Buzzwordy dla wybranych

Dzięki badaniu Preply poznaliśmy również te mniej rozpowszechnione przykłady anglojęzycznego żargonu, zazwyczaj używane w węższych, bardziej specjalistycznych kręgach. Wśród nich są skrótowce: „TBC”, czyli „to be continued” (8,66% respondentów), oraz „KPI”, a więc „key performance indicators” (9,65% respondentów). Co ciekawe KPI – zwrot służący przede wszystkim do wyznaczania i mierzenia realizacji celów w organizacjach, w swoich rozmowach stosuje najczęściej HR, czyli działy kadr.

Do wciąż mało powszechnych sformułowań należy też „crowdfunding” (12,11%), „FYI”, czyli „for your info” (12,30%), a także „pitch” (14,17%).

Anglicyzmy – kiedy używamy ich w pracy?

Jak wynika z badania, 45,67% respondentów używa anglicyzmów w miejscu pracy od 6 do 10 razy dziennie. W mniejszości są rekordziści (2,66%), którzy przeplatają polszczyznę językiem Szekspira ponad… 25 razy dziennie. Podobnej wielkości grupa respondentów (2,76%) w ogóle nie używa anglicyzmów, jednak w dobie globalizacji, wszechobecności angielskich zwrotów i zacierania się granic biznesowych, ta grupa będzie z każdym rokiem maleć.

Statystycznie, anglicyzmy najczęściej towarzyszą nam w rozmowach twarzą w twarz, a także w wiadomościach mailowych i przy okazji rozmów telefonicznych. Nieco rzadziej, choć wciąż często, język angielski wplatany jest w ramach komunikatorów firmowych typu Slack, a także w sytuacjach bardziej oficjalnych – np. podczas prezentacji.

Powszechność anglicyzmów zwraca uwagę na to, jak ważna jest znajomość języka angielskiego w pracy. I chodzi nie tylko o „podręcznikową” znajomość, ale również praktyczną umiejętność odnajdywania się w kontekście biznesowym. Kursy Business English to jedne z najczęściej wybieranych specjalistycznych szkoleń, zarówno dla pracowników niższego szczebla, jak i doświadczonych menadżerów.

Dlaczego „zangielszczamy”?

Nie da się ukryć, że język angielski towarzyszy nam na każdym kroku. Jest wręcz niezbędny jeśli chodzi o naszą pracę i rozwój kariery.

Ci, którzy nie rozumieją anglicyzmów, mogą czuć się wykluczeni, tworząc świadome lub nieświadome podziały w zespołach. Umiejętność świadomego wykorzystywania biznesowego żargonu w miejscu pracy pozwala zyskać pewność siebie i ułatwia kształtowanie wizerunku w miejscu pracy.

Badanie Preply rozszerza tę perspektywę jeszcze bardziej, ukazuje bowiem motywacje osób, które używają „buzzwordów” w pracy. Okazuje się, że większość ankietowanych (49,07% respondentów) deklaruje, iż anglicyzmy to już po prostu norma komunikacyjna, z którą czują się swobodnie. Co więcej, nieco ponad 38% uczestników ankiety stwierdza, że określenia w języku angielskim są po prostu niezbędne, a ponad 1/4 respondentów uważa anglicyzmy za synonim nowoczesności i wyższych kompetencji.

Niestety, blisko co czwarty uczestnik badania stwierdza, że anglicyzmy, z którymi się spotkał, są mu obce lub nie do końca zna ich znaczenie. W połączeniu ze wzmacniającym się trendem globalizacji biznesu może to doprowadzić do wykształcenia się dwóch prędkości w rozwoju zespołów.

 

 

Źródło informacji: Preply
Obraz Mohamed Hassan z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close