Miłość do dziecka rodzi się z czasem. Czasem wraz z wejściem 500+
Program „Rodzina 500 plus” ruszył zgodnie z planem. Od kwietnia rodzice mogą składać wnioski o to świadczenie finansowe. I chociaż wokół słyszy się wiele ironicznych komentarzy na temat tego odważnego dla budżetu państwa pomysłu, to złożonych dokumentów o 500 zł z każdym dniem przybywa.
Pińcet złotych kusi także tych, którym dofinansowanie to się nie należy. A mianowicie rodziców biologicznych, których dzieci przebywają w placówkach wychowawczych, domach dziecka. Byłam wstrząśnięta, gdy przeczytałam o ludziach, którzy nie interesowali się przez lata swoim potomstwem, a teraz nagle sobie o nim przypominają.
Dzieci do domów dziecka, rodzin zastępczych nie trafiają bez powodu – musi się w rodzinie podziać wiele dramatycznych problemów, żeby sąd zadecydował o oddzieleniu ich od rodziców. Alkoholizm, przemoc, wykorzystywanie seksualne, bezrobocie, bieda i złe warunki bytowe. Ostatnie trzy przyczyny choć kontrowersyjne, z założenia mogłyby uzasadnić chęć nieporadnych finansowo rodziców do odzyskania dzieci i podjęcie próby zapewnienia im godnego życia z pomocą dodatkowych pieniędzy. Ale wyobrażam sobie, że w tych przypadkach akurat zła sytuacja materialna nie spowodowała, że rodzice zerwali kontakt ze swoimi dziećmi. Wydaje mi się, że to taki typ ludzi, którym doskwiera, że rodzina nie jest w komplecie, a brutalne rozdzielenie napawa ich bólem, tęsknotą i utrzymują z dziećmi stały kontakt. Tak, oni mają prawo walczyć o tych, których stracili, a pieniądze z dotacji mogą pomóc stanąć im na nogi.
Nie mogę za to pojąć ludzi, którzy przez lata nie interesowali się, co dzieje się z ich dziećmi, nie mieli z nimi kontaktu i nie zrobili nic, by zmienić swoje życie, by mogli je odzyskać. Nie wierzę, że w takich ludziach nagle mogła pojawić się miłość, chyba, że miłość do pieniądza, bo na pewno nie do dziecka. A pieniądz z kolei nie ma magicznej mocy przemienienia patologicznych rodziców w szczerze kochającą mamusię i tatusia. Trzeba mieć tupet by w taki sposób kombinować grając na uczuciach dzieci.
A dzieci są naiwne. I ufne. Byłam kiedyś wolontariuszką w jednej z placówek, w której dzieciaki czekały zazwyczaj na decyzję sądu rodzinnego – część z nich mieszkała tam kilka, kilkanaście tygodni, ale byli też rekordziści z rocznym pobytem. Miejsce to było czyste, ciepłe i przyjazne najmłodszym. Dzieci mogły spokojnie przesypiać noce w swoich ciepłych łóżkach, dostawały regularnie smaczne posiłki, były odwożone do przedszkoli i szkół, nosiły pachnące wyprasowane ubrania, codziennie wolontariusze pomagali im w nauce, w zadaniach domowych. Miały wszystko to, czego brakowało im w ich domach, gdzie nie czuły się bezpiecznie, pewnie, gdzie często chodziły głodne spać, za nic dostawał w skórę. I nie uwierzycie, który moment w „hoteliku” był dla nich najszczęśliwszy – chwila, gdy dowiadywały się, że wracają do mamy i taty! Wtedy było świętowanie, wspólne pieczenie ciasta i przyjęcie z okazji powrotu do domu, do którego szły z ogromną nadzieją. Dzieci są naiwne. Niejedno z nich po jakimś czasie wracało z powrotem do ośrodka.
Wierzę, że ci, których nęci 500 złotych (bądź ich wielokrotność) i zechcą odzyskać swoje dzieci, dowiedzą się, że nie wystarczą tylko chęci i nie odzyskają ot tak prawa do opieki nad nimi. Sądy rodzinne wnikliwie sprawdzą, czy owi rodzice na to zasłużyli, czy są w stanie zapewnić dzieciom spokojny dom pełen miłości, która ani na moment nie znikła i była zawsze.
zgadzam się w 100%ostatnio było w tv o tych rodzicach ,co ona urodziła będąc całkiem pijana i dziecko prawie ślepe.do szpitala nie chodzili,nie interesowali sie a teraz chca odzyskać(czyli chce 500 co miesiąc)oboje bez pracy,ona już na kilku mityngach dla AA była-szok.inni znowu bez pracy,bez stałego miejsca zamieszkania i tez chca dzieci odzyskać,a maja kilkoro.cała nadzieja w odpowiedzialnych sedziach
Sądy sądami, ale czy starszym dzieciom nie zrobi nadziei taka mama, która nagle zacznie regularnie dzwonić i snuć plany o szczęśliwej rodzinie…
Mam nadzieję, że nie oddadzą dzieci takim rodzicom.
Nagle obudzą się instynkty macierzyńskie w patolach, które dzieci miały z przypadku 🙁 i może straszne to co napiszę ale pewnie niestety takie patologie zaczną robić z tego biznes
Nie pakowałabym wszystkich do jednego worka. Są czasem sytuacje że zabierają dzieci rodzicom, którzy nie są w stanie zapewnić im odpowiednich warunków przez brak środków i umieszczają je w takich placówkach i takie dodatkowe pieniądze mogą nieco odmienić sytuacje szczególnie jeśli tych dzieci jest dwóje czy troje. Są oczywiście i tacy którzy porobili dzieci ale zajmować się nimi nie potrafią bo wolą zaglądać do kieliszka lub zwyczajnie nie dorośli i teraz im się oczka zaświeciły na kasę. Moim zdaniem bardzo łatwo odróżnić jednych od drugich – Ci pierwsi na pewno utrzymują kontakty, odwiedzają placówkę żeby spotkać się z dziećmi lub… Czytaj więcej »
O tym Nino jest właśnie tekst.
Gdzieś w opiece nieodpowiednia pani postanowiła zabrać rodzicom dzieci bo nie mieli kasy, ale to błąd Ops u a rozdmuchali to tak jakby wszystkie polskie dzieci w domach dziecka czy R zastępczych,R domach dziecka były zabrane z biedy a nie z powodu patologii tych rodzin. Duźo rodzin sporzytkuje 500 dla dzieci ale gro rodzin pogłębi się jeszcze w pijaństwie. Naprodukują dzieci z FAZ te dzieci będą potrzebowały fachowej opieki, nie będą nigdy pracowały tylko żyły na garnuszku państwa. Po nowych wyborach 500 zniknie i znów dzieci nie będą potrzebne i będzie potrzeba więcej miejsc w pieczy zastępczej (dla mnie to… Czytaj więcej »