Emocje 11 kwietnia 2016

Miłość do dziecka rodzi się z czasem. Czasem wraz z wejściem 500+

Program „Rodzina 500 plus” ruszył zgodnie z planem. Od kwietnia rodzice mogą składać wnioski o to świadczenie finansowe. I chociaż wokół słyszy się wiele ironicznych komentarzy na temat tego odważnego dla budżetu państwa pomysłu, to złożonych dokumentów o 500 zł z każdym dniem przybywa.

Pińcet złotych kusi także tych, którym dofinansowanie to się nie należy. A mianowicie rodziców biologicznych, których dzieci przebywają w placówkach wychowawczych, domach dziecka. Byłam wstrząśnięta, gdy przeczytałam o ludziach, którzy nie interesowali się przez lata swoim potomstwem, a teraz nagle sobie o nim przypominają.

Dzieci do domów dziecka, rodzin zastępczych nie trafiają bez powodu – musi się w rodzinie podziać wiele dramatycznych problemów, żeby sąd zadecydował o oddzieleniu ich od rodziców. Alkoholizm, przemoc, wykorzystywanie seksualne, bezrobocie, bieda i złe warunki bytowe. Ostatnie trzy przyczyny choć kontrowersyjne, z założenia mogłyby uzasadnić chęć nieporadnych finansowo rodziców do odzyskania dzieci i podjęcie próby zapewnienia im godnego życia z pomocą dodatkowych pieniędzy. Ale wyobrażam sobie, że w tych przypadkach akurat zła sytuacja materialna nie spowodowała, że rodzice zerwali kontakt ze swoimi dziećmi. Wydaje mi się, że to taki typ ludzi, którym doskwiera, że rodzina nie jest w  komplecie, a brutalne rozdzielenie napawa ich bólem, tęsknotą i utrzymują z dziećmi stały kontakt. Tak, oni mają prawo walczyć o tych, których stracili, a pieniądze z dotacji mogą pomóc stanąć im na nogi.

Nie mogę za to pojąć ludzi, którzy przez lata nie interesowali się, co dzieje się z ich dziećmi, nie mieli z nimi kontaktu i nie zrobili nic, by zmienić swoje życie, by mogli je odzyskać. Nie wierzę, że w takich ludziach nagle mogła pojawić się miłość, chyba, że miłość do pieniądza, bo na pewno nie do dziecka. A pieniądz z kolei nie ma magicznej mocy przemienienia patologicznych rodziców w szczerze kochającą mamusię i tatusia. Trzeba mieć tupet by w taki sposób kombinować grając na uczuciach dzieci.

A dzieci są naiwne. I ufne. Byłam kiedyś wolontariuszką w jednej z placówek, w której dzieciaki czekały zazwyczaj na decyzję sądu rodzinnego – część z nich mieszkała tam kilka, kilkanaście tygodni, ale byli też rekordziści z rocznym pobytem. Miejsce to było czyste, ciepłe i przyjazne najmłodszym. Dzieci mogły spokojnie przesypiać noce w swoich ciepłych łóżkach, dostawały regularnie smaczne posiłki, były odwożone do przedszkoli i szkół, nosiły pachnące wyprasowane ubrania, codziennie wolontariusze pomagali im w nauce, w zadaniach domowych. Miały wszystko to, czego brakowało im w ich domach, gdzie nie czuły się bezpiecznie, pewnie, gdzie często chodziły głodne spać, za nic dostawał w skórę. I nie uwierzycie, który moment w „hoteliku” był dla nich najszczęśliwszy – chwila, gdy dowiadywały się, że wracają do mamy i taty! Wtedy było świętowanie, wspólne pieczenie ciasta i przyjęcie z okazji powrotu do domu, do którego szły z ogromną nadzieją. Dzieci są naiwne. Niejedno z nich po jakimś czasie wracało z powrotem do ośrodka.

Wierzę, że ci, których nęci 500 złotych (bądź ich wielokrotność) i zechcą odzyskać swoje dzieci, dowiedzą się, że nie wystarczą tylko chęci i nie odzyskają ot tak prawa do opieki nad nimi. Sądy rodzinne wnikliwie sprawdzą, czy owi rodzice na to zasłużyli, czy są w stanie zapewnić dzieciom spokojny dom pełen miłości, która ani na moment nie znikła i była zawsze.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Rozborska
8 lat temu

zgadzam się w 100%ostatnio było w tv o tych rodzicach ,co ona urodziła będąc całkiem pijana i dziecko prawie ślepe.do szpitala nie chodzili,nie interesowali sie a teraz chca odzyskać(czyli chce 500 co miesiąc)oboje bez pracy,ona już na kilku mityngach dla AA była-szok.inni znowu bez pracy,bez stałego miejsca zamieszkania i tez chca dzieci odzyskać,a maja kilkoro.cała nadzieja w odpowiedzialnych sedziach

Barbara Heppa-Chudy
8 lat temu

Sądy sądami, ale czy starszym dzieciom nie zrobi nadziei taka mama, która nagle zacznie regularnie dzwonić i snuć plany o szczęśliwej rodzinie…

Agata Rudnicka
8 lat temu

Mam nadzieję, że nie oddadzą dzieci takim rodzicom.

Agata G-ska
8 lat temu

Nagle obudzą się instynkty macierzyńskie w patolach, które dzieci miały z przypadku 🙁 i może straszne to co napiszę ale pewnie niestety takie patologie zaczną robić z tego biznes

Nina Walocha Leszczyńska

Nie pakowałabym wszystkich do jednego worka. Są czasem sytuacje że zabierają dzieci rodzicom, którzy nie są w stanie zapewnić im odpowiednich warunków przez brak środków i umieszczają je w takich placówkach i takie dodatkowe pieniądze mogą nieco odmienić sytuacje szczególnie jeśli tych dzieci jest dwóje czy troje. Są oczywiście i tacy którzy porobili dzieci ale zajmować się nimi nie potrafią bo wolą zaglądać do kieliszka lub zwyczajnie nie dorośli i teraz im się oczka zaświeciły na kasę. Moim zdaniem bardzo łatwo odróżnić jednych od drugich – Ci pierwsi na pewno utrzymują kontakty, odwiedzają placówkę żeby spotkać się z dziećmi lub… Czytaj więcej »

W roli mamy - wrolimamy.pl

O tym Nino jest właśnie tekst.

Grażyna Myrcik
8 lat temu

Gdzieś w opiece nieodpowiednia pani postanowiła zabrać rodzicom dzieci bo nie mieli kasy, ale to błąd Ops u a rozdmuchali to tak jakby wszystkie polskie dzieci w domach dziecka czy R zastępczych,R domach dziecka były zabrane z biedy a nie z powodu patologii tych rodzin. Duźo rodzin sporzytkuje 500 dla dzieci ale gro rodzin pogłębi się jeszcze w pijaństwie. Naprodukują dzieci z FAZ te dzieci będą potrzebowały fachowej opieki, nie będą nigdy pracowały tylko żyły na garnuszku państwa. Po nowych wyborach 500 zniknie i znów dzieci nie będą potrzebne i będzie potrzeba więcej miejsc w pieczy zastępczej (dla mnie to… Czytaj więcej »

Emocje 8 kwietnia 2016

W chorowaniu też można znaleźć coś pozytywnego

Nie żebym uważała, że chorowanie to fajna sprawa. Nie żebym twierdziła, że raz na jakiś czas trzeba sobie pochorować. Ale jak już się zdarzy to trzeba z tej choroby wyciągnąć dla siebie tyle przyjemności ile się da. Nie da się? No jak to się nie da?

Od trzech dni jestem chora. Nie do końca wiem na co, boli mnie gardło, czasem zaboli w klatce piersiowej, nie mam wysokiej gorączki, ale ogólnie jestem słaba i do niczego. Chora jak nic. No więc zastosowałam się do moich własnych rad, które Wam tu kiedyś przedstawiłam i ogłosiłam w domu strajk. Radźcie sobie sami, ja jestem chora.

Co robię jak choruję?

  1. Nie wychodzę z łóżka jak nie muszę, to znaczy wychodzę do łazienki albo po czekoladę. W końcu jestem chora to mogę sobie podjadać słodycze, prawda?
  1. Pół dnia czytałam książkę bez najmniejszych wyrzutów sumienia.
  1. Zlecenia, które dziś przyszły zostały zrealizowane i odesłane. W normalnych warunkach zrobiłabym to za dwa dni nadal byłabym przed terminem. Ale…
  1. …nie wypuściłam męża do pracy (na szczęście nie grozi to żadnymi konsekwencjami) bo ktoś musi odprowadzać Duśkę do szkoły i odbierać. Przecież ja jestem chora, nie mogę wychodzić, prawda? Za to mam czas pracować.
  1. Mojemu mężowi zachciało się ciasta i… sam je zrobił. Brawo On!
  1. Przy okazji zebrał też pranie, pozmywał i zrobił wszystko to co normalnie ja bym zrobiła. Ja leżę i pachnę (yyyy, to znaczy choruję!).
  1. Nie robiłam śniadania, obiadu ani kolacji. Przez trzy dni. Prawie jak na wczasach prawda? Mało tego, posiłki dostaję do łóżka.
  1. Beztrosko oddawałam się plotkom na czacie z moją ulubioną kumpelą z neta. I to ona musiała kończyć nie ja, ja mogłam klepać w klawiaturę dalej.
  1. Nie musiałam odrabiać lekcji z dzieckiem. Nie żebym kiedykolwiek siedziała przy niej jak odrabia lekcje. Ale tym razem to tatuś sprawdzał i akceptował albo decydował o poprawkach.
  1. To nie ja musiałam zawołać dziecko z podwórka do domu. Przynajmniej raz to nie ja byłam tą złą, która przerwała zabawę.
  1. Ponieważ generalnie leżę i choruję więc w łóżku mogę robić co mi do głowy przyjdzie, nawet grać godzinę w warzywka a drugą w diamenty. Czy ja kiedykolwiek grałam tyle czasu w cokolwiek? No chyba zanim się Duśka urodziła 😛
  1. Generalnie mogę uczciwie powiedzieć, że chociaż choroba do najmilszych nie należy a przy okazji jest nieco bolesna (gardło i płuca dają się we znaki) to jednak odpoczęłam. Takie przymusowe wyhamowanie naprawdę się czasem przydaje.

 

Jednak mimo wszystko Moje Drogie życzę Wam zdrowia. Zdecydowanie lepiej jest wypoczywać będąc w pełni sił. 😉

 

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Katarzyna Alina Sienkiewicz

zamiast tysiąca dobrych rad, po prostu życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia i odzyskania sił :*

Agnieszka Rozborska
8 lat temu

jak boli cię klatka,koniecznie zrób prześwietlenie.często teraz zapada sie na bezobjawowe zapalenie płuc,widoczne tylko na zdjęciu.moja mama tak miała w tamtym tygodniu

Ala Zielonka
8 lat temu

Ja jak jestem chora i jeszcze na chodzie…. to ide do pracy :p 8 godzin na krzesle w ciszy, pewnie szybsze zdrowienie niz w domu przy sprzataniu i bieganiu za dziećmi :p

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Ala Zielonka

Być może, ale ja pracuję zdalnie w domu więc…

Ala Zielonka
8 lat temu
Reply to  Ala Zielonka

…na jedno wychodzi z wzięciem L4 🙂

Ala Zielonka
8 lat temu
Reply to  Ala Zielonka

…. trzeba być kobietą posiadającą dzieci żeby wiedzieć o czym rozmawiamy, bo nieraz slyszałam – jestes chora, idź do domu… tiaaaaaa…. napewno szybciej bym wyzdrowiała biegając za 3 latkiem po mieszkaniu i zajmując sie domem :p

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Ala Zielonka

no właśnie dlatego ja zastrajkowałam, trzy dni w łóżku, genialna opcja, polecam!

Ala Zielonka
8 lat temu
Reply to  Ala Zielonka

Jak mnie rozłożyło na amen w lutym to dzieci do babci a ja lezałam nieprzytomna 4 dni takze wiem, ze sie da 🙂

Sport 7 kwietnia 2016

Złapałaś masę? To bierz się za rzeźbę! Oto podpowiedzi jak skuteczniej popracować nad sylwetką

Stanęłam ostatnio przed lustrem. Mam 33 lata, wiem że metabolizm już lekko kuleje ale generalnie nie powinnam narzekać, a jednak “oponka” skutecznie mnie zirytowała. Bo gdzie się podział mój do cholery względnie płaski brzuch? W sumie to wiem gdzie – został pożarty wraz z chipsami, piwem i podwójną porcją obiadową!

Rachunek sumienia prosty i brutalny – za dużo jem, za mało się ruszam, 4 kg do przodu. Nie, nie poszło w cycki, nie ulokowało się w biodrach a la Jennifer Lopez, lecz upchnęło się na chama w brzuchu! I tak sobie smutno stałam przed lustrem dziwiłam, że może to złudzenie optyczne ale nie, przymierzenie spodni dało jasną odpowiedź… To “niedopięcie”, a nawet “niezbliżenie” guzika do dziurki to nie załamana optyka, ale kilogramy które same się nie zgubią, w przeciwieństwie do złudzeń.

Wdrożyłam plan awaryjny, czyli działania jak mądrze schudnąć, a raczej zejść te 4 kg z wagi i masę – skoro już mam – przerobić na rzeźbę.

Zamiast czteropaku piwa, sześciopak na brzuchu

Założenie brzmi dobrze, prawda? Ponieważ dobrze znam moje słabe punkty, od razu wypowiedziałam im wojnę:

  • słomiany zapał
  • nadmierne obżarstwo
  • wstręt do ćwiczeń (jakichkolwiek poza bieganiem)
  • zamiłowanie do piwa 

Motywacja jest najważniejsza. Przy dobrym argumencie dla którego biorę się za siebie, słomiany zapał przestaje być problemem. Założyłam sobie realny plan – do czerwca zapomnieć o brzuchu, podnieść pośladki i zająć się udami. Każdego dnia ćwiczę po ok 30-40 minut przeróżne ćwiczenia przy instruktażach na YT. Myślisz że to bez sensu? Nie dla mnie, bo wiem jak wykonywać dane ćwiczenie, ile potrzebuję powtórzeń aby przyniosło efekt. Jeśli w planach mam bieganie (ok 8-10 km, mój standardowy dystans) to odpuszczam ćwiczenia, nie mam ochoty płakać na drugi dzień z powodu bólu mięśni. Jeśli kanały z ćwiczeniami na YT cię nie przekonują, zapisz się do klubu Fitness, tam profesjonaliści dobiorą najlepsze formy aktywności. Ja zostanę przy własnej macie, bo dzieci i obowiązki zawodowe skutecznie mnie ograniczają z wyjściem do ludzi.

Jakie ćwiczenia lubię najbardziej? Brzuszki, wznosy nóg, przysiady, scyzoryk oraz funduję sobie na początek i koniec “koci grzbiet” który cudownie rozciąga mięśnie przykręgosłupowe przed aktywnością i relaksuje mnie po wysiłku. Efekt? Do Chodakowskiej mi daleko, pierwsze dni ćwiczeń to była katorga, nie mogłam zrobić powtórzeń, płakać mi się chciało, jaka jestem zastała fizycznie, mimo że biegam! Pierwsze 10 brzuszków mnie zniszczyło, teraz robię ich 60 i sukcesywnie będę zwiększała ich liczbę. Po pierwszych 30 przysiadach myślałam że nogi mi w tyłek wejdą a scyzoryk udało mi się zrobić tylko raz, bo tak mi nogi drżały z wysiłku przy podnoszeniu. O ile tusza w duży sposób nie ogranicza ruchów, wszystko możesz!!! Cierpliwości.

Lubisz ćwiczyć? To masz łatwiej. Nie lubisz? To polub, bez tego się nie da. Ostatnio rozmawiałam ze znajomą dietetyczką – pożaliłam się na brzuch a ta poradziła mi z uśmiechem – połączenie 60% diety, 30% ćwiczeń i 10 % suplementacji to klucz do sukcesu.

Dieta, ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie…

Ja bardziej o niej słyszałam, niż stosowałam, ponieważ po dziś dzień kalorii nie liczę. Nie jest mi to potrzebne. Żeby moje ćwiczenia nie szły na marne, przestałam żreć a zaczęłam jeść mniejsze porcje, pożegnałam słodycze, powitałam owsiankę i owocowe przekąski. Piwo – tu idzie oporniej, choć i tak ograniczyłam. Moja znajoma się śmiała że wódka jest mniej kaloryczna więc mogę zamiast piwa pić wodę ognistą. Ale wtedy raczej od efektu chudnięcia prędzej poznam efekt alkoholizmu 😉

I jeszcze do tego dorzucę kilka rad, które dotarły do mnie już podczas praktyki

  • załóż sobie realny cel i nagradzaj się za drobne sukcesy (byle nie kawałkiem tortu!)
  • wykombinuj kogoś do motywacji – mama, siostra mąż, kogoś kto nie pozwoli ci zalegnąć na kanapie dzień po podjęciu wyzwania
  • nie stosuj głodówek – one powodują jedynie osłabienie organizmu, a gdy marzy ci się dobrze dopasowana dieta, jest tyle informacji w internecie że znajdziesz to czego potrzebujesz. Jeśli stać cię i jesteś wystarczająco zmotywowana, idź do dietetyka po poradę i jadłospis
  • jedz regularnie zdrowe posiłki, nie zajadaj się na potęgę produktami typu “light” bo czytając etykiety zauważysz że nie wszystkie są takie lajt jak producent obiecuje
  • zanotuj ile ważysz na starcie, ale nie wskakuj na wagę codziennie. Raz w tygodniu wystarczy jak podejrzysz rezultaty. A najlepiej wystaw sobie na cel przyciasne spodnie w które chcesz się wbić “po”. Będziesz widziała ile brakuje do ideału
  • załóż sobie profil na platformach treningowych typu Endomondo, które będą zapisywały czas trwania treningu, ilość kalorii spalonych, pokonany dystans – to jest fajne szczególnie dla biegaczy i rowerzystów. Ale nawet jogę da się tam rejestrować. Poza tym rywalizacja motywuje do wysiłku
  • Rób to dla siebie, a nie pod dyktando. Dostosuj intensywność treningów tak aby być usatysfakcjonowaną a nie by zatkało z wrażenia resztę towarzystwa

Mam nadzieję, że odniesiesz sukces. Ja już widzę pierwsze rezultaty i chce wytrwać. Czego sobie i wam również życzę.

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Hałuszczak
8 lat temu

u mnie też zawsze idzie w brzuch zamiast w cycki… ale ja to jestem leniuch i schudnąć chciałabym ” tak po prostu” 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl

jeśli wiesz jak to zrobić, to możesz tu napisać, nikomu nie powiem 😉

Anna Hałuszczak
8 lat temu

ja tylko się dowiem, dam znać 😉

Joanna Pawlińska
8 lat temu

Zamienić wszelki tłuszcz na olej kokosowy 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

Joanna słyszałam że jest bardzo zdrowy, ale się z nim nie spotkałam jeszcze

Joanna Pawlińska
8 lat temu

Śmiesznie smakują kanapki z olejem 🙂 ale jest zdrowy i cholernie drogi. Podobno odchudza, ale nie wiem od czego ja chudnę.

W roli mamy - wrolimamy.pl

ja też nie wiem, a chętnie się dowiem 😉

Magdalena Jankowska
8 lat temu

Ja proponuję pić dużo wody, i poćwiczyć z Ewą Chodakowską,ja w ciągu 7 m-cy ćwicząc z Ewą co drugi dzień schudłam 14kg,ale liczy się regularność.

W roli mamy - wrolimamy.pl

oooo, brawo! 😀

Aga
Aga
8 lat temu

Ja narazie się tylko pilnuję. Nie chcę wprowadzać diety (jestem nieregularna, a karmiac piersia moge tylko zaszkodzic). Ale za miesiac zaczynam remont kapilatny domu, ktory kupujemy i mam nadzieję, że schudne zapominajac że poza pracą trzeba czasem zjeść: D

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close