Góry na ścianie – DIY
Pokój dziecka jest pomieszczeniem, które zmienia się w domu najczęściej. Nie ma się co temu dziwić, przecież musi nadążyć za wiekiem i rozwojem swojego właściciela. Dobrze, jeśli projekt pokoju i jego wyposażenie jest na tyle plastyczne czy uniwersalne, żeby kolejne zmiany nie pociągały za sobą ogromnych nakładów pieniędzy, czasu i pracy. Idealnie, jeśli pokój ma neutralną bazę, czyli ściany, meble na przykład w bieli czy szarościach, bo wtedy tylko za pomocą dodatków możemy zrobić ciekawą metamorfozę. Nie bójmy się zmian 🙂
Aleks powoli staje się nastolatkiem i kilka dni temu poruszył z nami temat przemiany swojego pokoju. Okazało się, że zaczęły mu przeszkadzać pewne kolory i otwarte regały, za to miał pomysł na wprowadzenie kilku nowych aranżacji. To jego królestwo, to on musi czuć się w nim komfortowo i dobrze, dlatego nie mieliśmy żadnych wątpliwości, by sam zdecydował o kolorystyce i całości wystroju. Choć zdaję sobie sprawę, że czasem rewolucyjne pomysły nastolatka mogą być bardzo trudne do zaakceptowania przez rodziców i myślę, że wtedy urządzanie jego pokoju musi jednak opierać się na pewnym kompromisie.
Aleks chciał, by na jego szarych ścianach pojawiły się czarne, wyraziste motywy. Przejrzeliśmy wspólnie mnóstwo fajnych inspiracji na Pintereście i ostatecznie zdecydował się na góry. Zresztą ku naszej radości – bo ten skandynawski motyw sprawdza się w pokoju nastolatka i jest łatwy do samodzielnego wykonania (nawet jeśli ma się dwie lewe ręce do prac remontowych).
Zobaczcie kącik z łóżkiem przed metamorfozą:
Czego potrzebujemy, by namalować góry na ścianie w pokoju dziecka?
Przyda się:
- dobra taśma malarska (polecam niebieską zamiast żółtej, choć warto wiedzieć, że niebieska nie nadaje się do oklejenia drzwi czy listew, trzyma się tylko ściany),
- folia malarska,
- mały wałek (a najlepiej dwa, byśmy mogli wspólnie malować razem z dzieckiem – my użyliśmy wałków o szerokości 10 cm i 4 cm do dokładnego malowania detali i ostrych krawędzi gór),
- nożyk do tapet,
- farby,
- opcjonalnie – brokat.
Do pokoju dziecka wybierzmy farby bezpieczne, bezzapachowe, najlepiej zmywalne. Ta ostatnia cecha sprawia, że jest to rozwiązanie na lata – do utrzymania ścian w dobrym stanie wystarczy gąbka i woda z detergentem. My użyliśmy czarnej farby tablicowej i lateksowej szarej oraz białej Tikkurili. Pokój był malowany farbami tej samej marki dwa lata temu, więc nie było potrzeby szorowania ścian czy gruntowania.
Projekt malowanych gór
Aleks zdecydował się na inspirowane stylem skandynawskim czarne góry (na czarnej barwie na ścianie przede wszystkim mu zależało) i szarych górach w tle. Śmiało szukajcie inspiracji w Internecie (Pinterest, Instagram), by znaleźć taki wzór, który Wam się najbardziej podoba. Wiele inspiracji oddziela pierwszy plan od drugiego paskiem poprzedniego koloru ściany, my tego nie zrobiliśmy – dołożyło to trochę pracy, ale efekt był tego wart.
Malunek powinien ograniczać się wyłącznie do jednej ściany bądź tak jak w naszym przypadku do dwóch ścian sąsiadujących, by wykorzystać róg pokoju. Ściana ta nie musi być wolna, może być zastawiona niskimi meblami, takimi jak łóżko czy niewysokie szafki. Cały pokój byłby przytłaczający, szczególnie w tak intensywnych kolorach.
Jak namalować góry na ścianie w pokoju dziecka?
Jeśli już wiemy, jaki chcemy mieć wzór na ścianie, możemy go najpierw delikatnie naszkicować ołówkiem. My zdecydowaliśmy się od razu przykleić taśmę. U góry, czyli przy szczytach, taśma malarska może spokojnie się krzyżować, ale w miejscach łączeń dwóch gór , czyli przy szczytach wewnętrznych trzeba było ją dokładnie dociąć nożykiem. Nasz projekt to dwa górskie pasma, więc zaczęliśmy od zaznaczenia pasma drugoplanowego.
Ważna informacja: nożyk do przycinania musi być ostro zakończony i być naprawdę ostry. Wtedy cięcie taśmy jest proste i precyzyjne. Jak widać na zdjęciu (z lewej strony) akurat nie docięliśmy jednego paska, ale wiedzieliśmy, że zamalujemy to na czarno.
Podłogę zabezpieczyliśmy folią malarską i zabraliśmy się do malowania. Powierzchnia nie była duża, więc praca była szybka i przyjemna.
Tak naprawdę najwięcej czasu zajęło… płukanie wałków po każdym malowaniu.
Po pierwszej warstwie nie było widać dużego kontrastu między kolorami (cały pokój był pomalowany kolorem 1000N, nowy szary to 2000N). Niezbędne były oczywiście dwie warstwy dla równomiernego pokrycia ściany.
Gdy całość była gotowa, czekaliśmy, aż farba wyschnie i następnie nałożyliśmy kolejną warstwę. Farba Optiva5 schnie 2-3 godziny w domowych warunkach, ale tablicowa potrzebowała aż 6 godzin na pełne wyschnięcie – warto to wziąć pod uwagę przy wcześniejszym planowaniu czasu pracy.
Po wyschnięciu drugiej warstwy farby pora ściągnąć taśmę. Nie polecam jej szarpać ani ciągnąć całymi pasmami – lepiej zrobić to powoli, wtedy taśma nie zerwie farby albo co gorsza – tynku.
Warto wiedzieć: niebieskie taśmy (dowolnej firmy) są zdecydowanie lepsze od zwykłych, żółtych. Klej lepiej trzyma się ściany, nie zostawia śladów na powierzchni i równo odchodzi w trakcie ściągania. Jednak nie trzyma się powierzchni plastikowych czy drewnianych.
Pora na pierwszy plan – okleiliśmy nowy wzór do pomalowania na czarno. Żeby nie robić kilkunastu warstw na ścianie, okleiliśmy szczyty osobno, ale o tym dalej.
Pierwsza warstwa farby tablicowej była łatwiejsza do pomalowania – w końcu było widać, gdzie jest nowa warstwa 🙂
Po położeniu dwóch warstw i wyschnięciu czarnej farby (dwa razy po sześć godzin) zdjęliśmy taśmę linii śniegu. Taśmy dookoła gór zostawiliśmy!
I nakleiliśmy nowe taśmy wzdłuż czarne warstwy farby. Wtedy nie musieliśmy niepotrzebnie malować w tym samym miejscu, jednak te element wymagał dokładności i cierpliwości.
Mój mąż wpadł na pomysł, który bardzo spodobał się Aleksowi, by śnieg skrzył i mienił się w słońcu – do tego celu użyliśmy dekoracyjnego brokatu do farb. Brokat jest przeznaczony do mieszania z bezbarwnym lakierem, a ponieważ chcieliśmy jeszcze wykorzystać białą farbę do innych celów zastosowaliśmy małą sztuczkę – nasypaliśmy odrobinę brokatu na kartkę papieru, zbliżyliśmy do ściany, a potem wystarczyło dmuchnąć w stronę ściany błyszczący proszek. Zabieg można powtórzyć jeśli efekt jest niezadowalający, ale warto zacząć od mniejszej ilości. Drobinki sprawiają, że gdy przez okno wpadają promienie słońca śnieżne czapy nabierają delikatnego blasku.
Po namalowaniu białych czap śniegu, ściągnęliśmy taśmy. Zdjęcia nie oddają efektu, ale brokat wygląda bardzo ładnie w słońcu 🙂
Voila! Skończone!
Zagadka – kto widzi czarną lampkę ścienną na tle gór? 🙂
Jeśli podoba Wam się motyw gór w pokoju dziecka, to nie zastanawiajcie się długo. Jest to tak uniwersalny wzór, że pasuje zarówno do pokoju malucha, jak i nastolatka.
Aleks jest bardzo zadowolony – po pierwsze własnymi rękami stworzył swoją przestrzeń, po drugie – fajnie spędziliśmy czas całą rodziną, a po trzecie – efekt bardzo mu się podoba!
Warto pamiętać:
– zwykłe farby schną szybko, więc taki zabieg można przeprowadzić w ciągu jednego dnia, jednak ze względu na farbę tablicową zajęło nam to cały weekend;
– warto wybrać lepsze farby – ściana to kilka metrów kwadratowych, nie trzeba 10-litrowych wiaderek, więc koszty tak nie przytłaczają. Kupiliśmy trzy puszki – dwie po 0.9l oraz jedną (białą) 0.45l, a łatwość z jaką się je zmywa jest tego warta;
– małe wałki to małe zużycie farby, szczególnie po umyciu.