Internet ma problem z weselami
Ostatnio gdzie się w internecie nie ruszę – a z racji pracy ruszam się całkiem sporo – wyskakują mi zajawki artykułów na tematy okołoweselne. No plaga jakaś normalnie! Dziwne trochę, bo najlepszy czas na wesela już mija. No ale może ja się nie znam. Za to internetowi eksperci znają się na wszystkim.
Nie wiesz, ile powinien kosztować pierścionek zaręczynowy? Internet Ci podpowie!
Cieszę się bardzo, że swój pierścionek zaręczynowy wybierałam w czasach, kiedy panowała duża dowolność. Tak, ja go wybrałam, bo to ja miałam go nosić i wcale nie byłam ciekawa, jaką niespodziankę sprawiłby mi mój przyszły mąż. No i teraz się okazuje, że mój dość skromny pierścionek z szafirem w ogóle nie spełnia warunków zaręczynowego.
Zdaniem internetowych ekspertów pierścionek zaręczynowy musi być z pojedynczym brylantem. Koniec i kropka, żadnych odstępstw od tej zasady się nie przewiduje. A ile ma kosztować? No tak ze dwie pensje, ale nie te najniższe. Czyli jakieś dziesięć tysięcy złotych. Jeśli przyszłego małżonka stać na pierścionek, to i na utrzymanie rodziny będzie go stać – zdaniem eksperta oczywiście. Wychodzi na to, że pobierać się powinni tylko ludzie zamożni. Reszta niech żyje na kocią łapę, tu nikt nikomu do kieszeni nie zajrzy 😛
Wesele z dziećmi czy bez?
Temat przerobiony wszerz i wzdłuż, u nas pisała o nim Żaklina parę lat temu. Internet ma na ten temat dwa zdania, podejrzewam, że w zależności od tego, kto takowy artykuł zlecił.
W pierwszej wersji na wesele przychodzi się bez dzieci, bo tak wygodniej, a jak państwo młodzi sobie dzieci nie życzą, to mają do tego prawo i trzeba to uszanować.
W drugiej wersji trzeba pamiętać, że dzieci to też członkowie rodziny i nie powinno się ich pomijać przy zaproszeniu. Na to, żeby nie przeszkadzały dorosłym, jest prosty sposób. Wystarczy urządzić dla nich kinderbal w osobnej sali, oczywiście z wszelkimi atrakcjami i animatorami. Że to kosztuje? No przecież wiadomo, że wesele musi kosztować, prawda?
Powiem Wam jeszcze, że jako dzieciak tylko raz byłam na weselu. To było w Grójcu albo gdzieś na wsi pod Grójcem. Wesele było przy domu i nie pamiętam, czy to była stodoła, czy specjalnie naprędce zbita wiata. Tam bawili się dorośli. Małolaty miał swój stół i miały nie przeszkadzać. Co najmniej pół nocy szlajaliśmy się po obejściu, właziliśmy, gdzie się dało i nie dało i nikt się nami nie interesował. Nikt też nie zrobił sobie krzywdy, a możliwości było naprawdę sporo. Dziś takie coś by nie przeszło, więc może faktycznie lepiej dzieci nie ciągnąć. Żadne atrakcje typu wóz drabiniasty na pewno nie będą na nie czekały.
Czy proszenie o pieniądze jest w dobrym tonie?
Niegdyś narzeczeni do ślubu kulturalnie mieszkali z rodzicami, dopiero po ślubie „szli na swoje”, najczęściej zajmując jeden pokój w domu rodziców, bo o mieszkania wcale łatwo nie było. O nic nie było łatwo, więc nic nie mieli. Wesele to była okazja do skompletowania wyprawy, bo jeden żelazko przyniósł, drugi czajnik, trzeci garnki, czwarty odkurzacz… Czasem tych żelazek było kilka, no ale co tam – w końcu były też inne wesela, można było puścić w obieg.
Teraz sytuacja wygląda skrajnie inaczej. Nikt nie pójdzie na wesele z prezentem typu żelazko, nawet jeśli będzie to stacja parowa. No, chyba że młodzi umieszczą ją na liście prezentów, która moim zdaniem jest dobrym pomysłem. Oni sami najlepiej wiedzą, czego potrzebują i co faktycznie im się przyda. Taka lista to zdecydowanie lepsza opcja niż narażanie gości na wydatki, z których nikt nie będzie miał pożytku.
A czy wypada prosić o kasę?
Internetowi eksperci twierdzą, że to wymaga nie lada wyczucia, bo nie można robić z wesela imprezy biletowanej, a prośba o pieniądze tak właśnie wygląda. Z drugiej strony ci sami eksperci dokładnie wyjaśnią, ile do takowej koperty należy włożyć i dlaczego wesele musi się państwu młodym zwrócić. Jak się okazuje, tu nie ma miejsca na dobrowolność! Wesele musi się zwrócić i basta, a jak ktoś do koperty wkłada dwieście złotych, to jest świnia i obżartuch na krzywy ryj i lepiej, żeby wcale nie przychodził. Tak więc, jeśli ktoś Was zaprosi na wesele, to wcale nie po to, żeby celebrować ważny dzień w gronie rodziny i znajomych. To tylko taka pokazówka, za którą w dodatku musicie zapłacić. Jeśli do kompletu potrzebne Wam nowe ciuchy, wizyta u fryzjera, kosmetyczki i manicurzystki, to trochę drogo Wam wyjdzie, zwłaszcza jeśli pójdziecie z dziećmi, bo za ich talerzyk też musicie zapłacić. Nikt ich za darmo gościł nie będzie.
Czy każdemu wypada dać pieniądze zamiast prezentu?
No tutaj to eksperci internetowi i spece od savoir-vivre’u przechodzą samych siebie. Otóż okazuje się, że pieniędzy nie wypada dać osobom zamożnym! Nie i kropka. Im kupuje się jakieś duperele w antykwariacie, takie z historią i duszą. Mają wyglądać na drogie. Tylko tak się teraz zastanawiam, jak rozpoznać, czy ktoś jest zamożny, czy nie? I czy w takim razie, jeśli daje się kopertę z pieniędzmi zamiast prezentu, to oznacza to, że nowożeńców mamy za biedaków? Tego niestety internet nie był łaskaw wyjaśnić.