Nawilżacz powietrza Carruzzo GL – 2217 nie miał ze mną łatwo. Zmusiłam go do ciężkiej pracy i przejścia kilku testów. I muszę przyznać jedno – twardy zawodnik.
Aktualizacja: Byłam z tego nawilżacza bardzo zadowolona, przez blisko rok działał dokładnie tak, jak to opisałam. Po tym czasie przeżył pierwszą naprawę. Po kilku miesiącach znowu się zepsuł. Niestety, dziś nie mogę go z czystym sumieniem polecić. Może miałam pecha. Naprawdę go lubiłam i nadal uważam, że to był fajny sprzęt. Niestety radość trwała krótko.
Pochłanianie zapachów
Pierwszy test, jaki przeszedł nawilżacz Carruzzo GL – 2217 był naprawdę trudny. Pochłanianie zapachów to zajęcie karkołomne, szczególnie przy zamkniętych oknach. Zamknęłam, bo chciałam sprawdzić, jakie będą efekty. Jako element o intensywnym i niepożądanym, zwłaszcza wieczorem, zapachu, posłużył lakier do paznokci. Każda kobieta wie, jak to potrafi śmierdzieć! Test polegał na pomalowaniu paznokci pod nieobecność męża i czekaniu na jego reakcję. Jest bardzo wrażliwy na zapach lakieru i za nic nie pozwoliłby mi na malowanie paznokci wieczorem. Zresztą sama też bym tego nie zrobiła, ale to była wyjątkowa sytuacja.
Otóż mąż poczuł… NIC. Całkowite i absolutnie NIC. Ciężko mu było uwierzyć, że przed chwilą malowałam paznokcie. Nawilżacz przeszedł test śpiewająco. To naprawdę działa!
Głośność pracy nawilżacza
Jestem wyczulona na głośne dźwięki, jak śpię, to lubię mieć absolutną ciszę. Denerwuje mnie nawet dźwięk lodówki! A nawilżacz pracuje naprawdę cicho! Wystarczy, że odejdę kilka kroków i już go nie słyszę. Przy samym nawilżaczu aplikacja do pomiaru decybeli pokazała wartość 25. Dla porównania – głośność normalnej rozmowy to około 40dB.
Raz na jakiś czas rozbrzmiewa głośniejsze bulgotnięcie, gdy nawilżacz pobiera wodę ze zbiornika. Ale to przyjemny dźwięk, kojarzy się ze strumieniem w lesie.
Czas pracy nawilżacza
Producent określa czas działania nawilżacza na jednym zbiorniku do 12 godzin. Trzeba przyznać, że to niemało. Można cieszyć się nawilżonym i bogatym w jony ujemne powietrzem przez całą noc. Jednak moje doświadczenia są… inne.
Nastawiłam nawilżacz na maksymalną siłę parowania, ustawiłam automatyczne wyłączanie przy dziewięćdziesięcioprocentowej wilgotności (nie da się osiągnąć takiego wyniku przy otwartych oknach, więc miałam pewność, że nawilżacz nie wyłączy się w nocy) i zapamiętałam godzinę. Włączyłam o 22.20, pracował do 17.05 następnego dnia, czyli osiemnaście godzin i czterdzieści pięć minut. Moim subiektywnym zdaniem bardzo długo. Gdybym nastawiła mniejszą moc nawilżania, wynik na pewno przekroczyłby dobę.
Kiedy woda w zbiorniku skończyła się, włączył się alarm dźwiękowy. Raz mnie nawet obudził w nocy, ale to pewnie dlatego, że ja lekko śpię. Generalnie alarm piszczy tylko na samym początku, potem już nie, sprawdziłam. Tak czy owak, nawilżacz ma wbudowaną ochronę przed uszkodzeniem z powodu braku wody, po prostu sam się wyłączy.
Zbiornik na wodę
Jest naprawdę duży, bo aż pięciolitrowy. To właśnie dlatego nawilżacz nie należy do małych, jest wysoki na 51 centymetrów. Pełny zbiornik ciężko podnieść, dlatego nie powinny tego robić dzieci. Dla wygody w górnej części zbiornika jest specjalny uchwyt, który trochę ułatwia manewrowanie. Po kilku razach na pewno nabierzecie wprawy.
Pamiętajcie tylko, żeby nie próbować przenosić nawilżacza, trzymając za uchwyt. W ten sposób podniesiecie tylko zbiornik. Żeby przenieść całość, trzeba chwycić za podstawę.
Panel dotykowy
Bardzo przyjemna rzecz, bo dzięki temu obsługa nawilżacza nie wymaga siły. Panel jest bardzo intuicyjny. Poza przyciskiem on/off znajdują się:
– Humidistat – inaczej mówiąc: programator wilgotności powietrza. Przyjmuje wartości od 45 do 90%. Kiedy wilgotność otoczenia osiągnie zaprogramowaną wartość, nawilżacz automatycznie przerwie pracę.
– Anion – domyślnie wyłączony, ale ja zawsze włączam, bo lubię mieć „naelektryzowane” powietrze w domu. Tak przy okazji – ta funkcja potrafi neutralizować i „wytrącać” różnorakie zanieczyszczenia z powietrza (pył, kurz, bakterie, drobnoustroje itp.) i przyznam się, że bałam się zwiększonej ilości kurzu na meblach. Nic z tych rzeczy. Kurzu jest nawet mniej! Codziennie przeciągałam palcem po półce, żeby sprawdzić, czy to dziś jest ten dzień , kiedy muszę wytrzeć kurze, ale on jakoś nie chciał nadejść. A normalnie wycieram kurze co dwa dni. Widocznie całe wytrącanie trafia na podłogę. I to mi bardzo pasuje!
– Sleep mode – to akurat coś w rodzaju: mała rzecz, a jakże przydatna. Ta funkcja pozwala wyłączyć wyświetlacz LCD bez przerywania pracy nawilżacza. Na pewno przyda się, gdy urządzenie ustawimy w sypialni, szczególnie dziecka. Trzeba przyznać, że wyświetlacz pracuje bardzo jasno, co ułatwia jego odczytywanie, ale w nocy może drażnić.
– Power/Low – trójstopniowa regulacja natężenia mgiełki.
– Timer – czyli możliwość zaprogramowania czasu, po jakim urządzenie samoczynnie się wyłączy. Przyjmuje wartości od zera (timer wyłączony) do dwunastu godzin i zmienia się skokowo co godzinę.
W panelu (albo może wyświetlaczu?) znajduje się też wbudowany termometr i higrometr. W każdej chwili można sprawdzić stan nagrzania i nawilżenia pomieszczenia. Obie wartości są wyświetlane zamiennie.
Pilot zdalnego sterowania
Coś, co lubię, bo nie muszę wstawać, żeby zmienić tryb pracy nawilżacza. Pilot ma dokładnie te same przyciski co panel, niestety… ułożone w innej kolejności. To trochę mylące i pewnie minie sporo czasu, zanim się nauczę, co gdzie jest. Ale ogólnie cieszę się, że jest pilot.
Aromaterapia
Gdybym miała wybrać jedną cechę, za którą pokochałam ten nawilżacz, byłaby to właśnie funkcja aromaterapii. Cała rzecz sprowadza się do wlania olejku zapachowego do specjalnego pojemniczka umieszczonego tuż przy wylocie powietrza. Na temat aromaterapii można by pisać długo – dość powiedzieć, że na każdą okazję warto mieć inny olejek. Delikatny zapach pomoże się skoncentrować, zwalczyć katar, spokojnie zasnąć, rozbudzić rano… Dlatego lepiej wlewać niedużą ilość olejku, na pewno będziecie używać różnych!
No dobrze, a ile kosztuje używanie tego cacka?
Mogłoby się wydawać, że jeśli urządzenie pracuje dzień i noc podłączone do gniazda sieciowego, to koszty jego pracy będą gigantyczne. Nic z tych rzeczy. Moc nawilżacza to zaledwie 30 W. Musiałby pracować w przybliżeniu 33 godziny i 20 minut, żeby „nabić” 1 kWh, który kosztuje około 60 groszy (przynajmniej w mojej taryfie). Proste obliczenia matematyczne poinformowały mnie, że gdyby nawilżacz pracował miesiąc bez przerwy (co raczej nie jest możliwe, no ale pofantazjujmy) to mój rachunek za prąd wzrósłby o niecałe 15 złotych! Myślę, że to bardzo niski koszt, za komfort dobrze nawilżonego powietrza w domu.
Subiektywnie…
… muszę przyznać, że nawilżacz Carruzzo GL – 2217 to strzał w dziesiątkę! Robi dokładnie to, do czego został stworzony i robi to dobrze. Zmiana jakości powietrza w domu jest wyraźnie wyczuwalna, a w moim pełnym pyłków i alergenów lesie nawilżacz z funkcją jonizacji naprawdę ma co robić. Całą rodziną zgodnie uznaliśmy, że przy włączonym nawilżaczu śpi się zdecydowanie lepiej. I chociaż aby poczuć pełne efekty jego pracy, trzeba pozamykać okna, włączamy go także przy uchylonych. Na wzrost poziomu nawilżenia trzeba czekać nieco dłużej i jest on niższy, ale i tak różnica jest wyczuwalna. Przy tym wszystkim fakt, że jest po prostu ładny i doskonale wkomponował się nam w mieszkanie (zresztą czerń i złoto wszędzie się ładnie wkomponują) to już taki drobiazg 😉