Zdrowie 14 stycznia 2021

Kompot — smak dzieciństwa. Dlaczego warto do niego wrócić?

Kompot to napój, który dla nas, dzieci komuny, był czymś oczywistym. Kompoty do obiadu stanowiły normę, za to dla naszych dzieci są raczej abstrakcją. 

Piliśmy je nie tylko do obiadu, ale ot tak, na ochłodę w ciągu całego dnia. Nie wiem, jak w miastach, ale na wsi były oczywistą oczywistością. A że latem i jesienią sezonowych owoców nie brakowało, kompotu siłą rzeczy też nie. I jeszcze wstawiało się w słoiki ich nadmiar właśnie po to, by zimą też dobrego się napić. Jako dziecko bardzo lubiłam kompoty, ale teraz na długi czas o nich zapomniałam, i właściwie nie wiem, z czego to wynika. Być może fakt, że przywykłam już do picia wody sprawił, że nie szukam innych smaków. I umówmy się — znacznie łatwiej jest otworzyć sok, niż ugotować kompot.

Kompot — jest mnóstwo powodów, by znów po niego sięgnąć 

Ostatnio jednak zdecydowałam się zrobić kompot z mrożonego rabarbaru i truskawek dla moich dzieci. Mnie smakował wyjątkowo i przypomniał cudowny czas dzieciństwa, ale moje dzieci nie chciały go pić. Musiałam im przytoczyć argumenty za tym, że jednak warto się nagiąć, bo kompot domowej roboty jest o wiele lepszy niż większość napojów ze sklepowych półek.

Domowy kompot, szczególnie przygotowany z niepryskanych owoców pochodzących z własnej działki lub ogrodu, to przecież samo zdrowie. Przede wszystkim bez konserwantów, barwników, czy jakichś wzmacniaczy zapachu. Domowy kompot zdrowo i doskonale nawadnia organizm. Dostarcza przy tym witaminy i minerały, które pochodzą z owoców. To prawda, że gotowanie sprawia, że część tych cennych substancji ulega zniszczeniu, ale przecież nie wszystkie. Poza tym, na moje oko, to takie witaminy są bardziej wartościowe, niż witaminy syntetyczne dodawane do różnych kolorowych napojów.

Aby kompot był zdrowszy, owoce gotować trzeba wyłącznie do momentu, aż uzyska odpowiedni smak i kolor. Im dłuższa obróbka termiczna, tym więcej dobrego ucieka. Najlepiej wrzucajcie owoce od razu na wrzątek. Do kompotu najlepsze są oczywiście owoce sezonowe, ale jeśli macie zamrożone, to takie również sprawdzą się znakomicie w kompocie. Często można spotkać też zarzut, że kompoty najczęściej są przesłodzone, ale przecież nikt nikogo nie zmusza do sypania tony cukru do garnka. Owoce mają swoją naturalną słodycz, więc naprawdę nie trzeba mocno dosładzać. Sam cukier można też zastąpić naturalnymi słodzikami, takimi jak na przykład ksylitol, lub swojski miód, który dodatkowo wzbogaci kompot o prozdrowotne działanie. 

Jak sprawić, by kompot był smaczniejszy?

Do kompotu można dodać różne przyprawy, które wydobędą smak i zapach z owoców. Do różnych kompotów pasują na przykład: goździki, anyż, imbir, kardamon, laska cynamonu, czy skórka pomarańczy lub cytryny. Ponadto kompoty są o tyle wdzięczne, że można je przygotować chyba ze wszystkich możliwych owoców. No, może kompotu z kiwi nigdy nie piłam, ale za to swojskie owoce są mi dobrze znane. Szczególną popularnością cieszy się kompot z rabarbaru i truskawek, kompot z jabłek, gruszek, mój ulubiony kompot z wiśni lub czereśni, albo porzeczek lub agrestu. Ich smak przywodzi mi na myśl czasy, gdy byłam dzieckiem i pożałowałam już, że nie postarałam się wcześniej, by swojski kompot towarzyszył częściej moim dzieciom. Mam nadzieję, że uda się to nadrobić. 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poradnikowe poniedziałki 7 stycznia 2021

Orzechy — po które i dlaczego warto sięgać jak najczęściej?

Orzechy, mimo iż są niezwykle cennym źródłem witamin i minerałów, nie trafiają na nasze talerze tak często, jak powinny. A dzieje się tak ze stratą dla zdrowia i zaraz wyjaśnię Wam  dlaczego.

Orzechy to wyjątkowo zdrowa przekąska, ale także dodatek do jogurtów, ciast i ciasteczek, czy sałatek. Można je przemycać do diety na różne sposoby. I warto to praktykować, ze względu na bogactwo ważnych dla zdrowia substancji, które ukrywają się pod twardymi łupinami. 

Dietetycy zalecają dołączenie do menu kilka razy w tygodniu garść orzechów. Może to zmniejszyć ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2, zawału serca, czy udaru mózgu. Mało kto wie, że orzechy dostarczają niezwykle cenną substancję — przeciwutleniacz ubichinon, który obniża poziom złego cholesterolu we krwi. Poza tym orzechy działają jak paliwo dla mózgu więc są przekąską idealną dla osób pracujących umysłowo i uczących się. Chronią i wzmacniają także układ nerwowy. W diecie dzieci, o ile nie mają one alergii, również nie powinno brakować orzechów. 

Każdy gatunek orzecha ma nieco inne zalety, którym warto przyjrzeć się z osobna: 

Orzechy nerkowca

Fot. Nerkowiec

Orzechy nerkowca dostarczają duże ilości białka, magnezu, fosforu, cynku oraz żelaza. Zawierają także witaminy A, D, E, K oraz witaminy z grupy B. Chronią układ krążenia, oraz wzmacniają serce. Łyżka orzechów nerkowca waży ok. 15 g i zawiera 83 kcal.

Orzechy brazylijskie

orzechy

Fot. Orzech brazylijski

Orzechy brazylijskie to skarbnica selenu (mają go najwięcej wśród orzechów), wapnia, magnezu, potasu, nie brakuje w nich witaminy E, oraz kwasu foliowego, który szczególnie ważny jest dla kobiet w ciąży. Nie brakuje w nich działających antynowotworowo antyoksydantów. Jeden orzech brazylijski waży ok. 4 g i zawiera 26 kalorii.

Orzechy włoskie

orzechy

Fot. Orzech włoski

Są najbardziej znane u nas, bo chyba w większości ogrodów rósł, lub nadal rośnie, orzech włoski. Warto po nie sięgać, ponieważ zawierają dużo kwasu linolowego (należącego do grupy omega-6), oraz omega-3, które chronią mózg i układ krążenia przed chorobami. Dostarczają także białko oraz witaminę B6. Jeden orzech włoski waży ok. 4 g i zawiera 26 kcal. 

Orzechy laskowe

orzechy

Fot. Orzech laskowy

Leszczyna to drzewo, której owocami, czyli orzechami laskowymi — także od wieków się zajadamy nad Wisłą. Podobnie jak orzech włoski, laskowy jest skarbnicą ważnych dla zdrowia kwasów tłuszczowych, witamin z grupy B, a także żelaza i fosforu. Orzechy laskowe są jednak mniej kaloryczne od włoskich — jeden orzech waży ok. 2 g i zawiera 5 kcal.

Orzechy pekan

Fot. Orzech pekan

Orzechy pekan zawierają dużą dawkę antyoksydantów, szczególnie kwasu elagowego, cennego w profilaktyce nowotworowej. Dostarczają również białko, magnez, cynk, witaminy z grupy B, witaminy E, C oraz kwas foliowy. Już garstka tych orzechów zaspokaja dzienne zapotrzebowanie na cynk i witaminy z grupy B. Jeden orzech pekan waży ok. 3 g i dostarcza 21 kcal. 

Orzechy makadamia

orzechy

Fot. Orzechy makadamia

Znajdziemy w nich bogactwo witaminy A, E, oraz witamin z grupy B. Nie brakuje również składników mineralnych takich jak: wapń, fosfor, potas, magnez, żelazo, cynk. Orzechy makadamia zawierają dużo przeciwutleniaczy i jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, obniżających ryzyko rozwoju choroby wieńcowej i zakrzepicy. Jeden orzech makadamia  waży ok. 3 g i zawiera 22 kcal.

Orzeszki ziemne (arachidowe)

orzechy

Fot. Orzeszki arachidowe

Zawierają one najwięcej białka ze wszystkich orzechów, więc chętnie sięgają po nie sportowcy. Ponadto znajdziemy w nich niemało jedno- i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, błonnik oraz antyoksydanty (polifenole, tokoferole, flawonoidy), które zwalczają wolne rodniki. Orzechy ziemne zawierają kwasy linolenowy i arachidowy, które wpływają na obniżanie poziomu cholesterolu we krwi. Dostarczają także składniki mineralne takie jak: cynk, fosfor, magnez, selen, wapń i żelazo, oraz witaminy z grupy B, zwłaszcza kwas foliowy oraz niacynę (B3). Jeden orzeszek ziemny zawiera ok. 5 kcal.

Pistacje

orzechy

Fot. Pistacje

Orzechy pistacjowe to znakomite źródło miedzi, manganu, fosforu, potasu i magnezu. Zawierają także dużą ilość witaminy B6, a także inne witaminy z grupy B. Dostarczają ważne przeciwutleniacze — zeaksantynę i luteinę, które chronią siatkówkę oka przed uszkodzeniami. Wraz z pistacjami dostarczamy do organizmu także błonnik, niezbędny dla prawidłowej pracy układu pokarmowego. Jeden orzech pistacjowy zawiera 3 kcal. 

 

Na sam koniec muszę jeszcze dodać osobom dbającym o dietę, że orzechy, mimo iż są kaloryczne — zawierają 500-600 kcal/100 g w zależności od gatunku — są tak zdrowe, że nie warto ich wykluczać z menu w obawie przed utratą figury. 😉 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kultura 6 stycznia 2021

Alicja w Krainie Czarów – Ogród Świateł

Alicja w Krainie Czarów – Ogród Świateł to niewątpliwie piękne miejsce. Robi duże wrażenie, jeszcze zanim się do niego wejdzie, a w środku niejednokrotnie wywołuje efekt – Wow! Ale czy rzeczywiście warto je odwiedzić?

W pierwszym odruchu chciałabym odpowiedzieć – tak. Ale zaraz potem nachodzi mnie myśl, że – warto, jeśli mieszka się w Krakowie lub jego okolicach. Jeśli mamy więcej kilometrów do przebycia, tak jak ja jadąc ze Śląska, trzeba poszukać sobie też innych atrakcji lub mieć kogoś na miejscu do odwiedzenia – rodzinę bądź znajomych.   

Dlaczego? Otóż Ogród Świateł – Alicja w Krainie Czarów nie jest duży, jego przejście, na spokojnie z dzieciakami, zatrzymując się to tu, to tam, robiąc zdjęcia, etc. zajmuje około trzydziestu, może czterdziestu minut. Biorąc pod uwagę fakt, że nasza podróż w jedną stronę trwa(ła) prawie dwie godziny, to niektórzy mogliby stwierdzić, że szkoda fatygi. Poza tym, za ten półgodzinny spacer w bądź co bądź pięknych okolicznościach, trzeba zapłacić i to wcale niemało, ponieważ bilet normalny kosztuje 24,00 zł, ulgowy 19,00 zł, a rodzinny (dwa plus dwa) 75,00 zł.

Inaczej może patrzyłoby się na koszt biletów, gdyby nie ta cała pandemia, przez którą wszystkie inne atrakcje i lokale zostały w grudniu pozamykane na cztery spusty. Ideałem bowiem byłoby, gdybyśmy mogli przyjechać do Krakowa na całodniową wycieczkę i Ogród Świateł stanowiłby jeden z kilku punktów do odwiedzenia. Tym bardziej że ogród czynny jest dopiero od godziny 16.00 – kiedy jest już ciemno.

Niemniej muszę przyznać, że wyszłam stamtąd zadowolona, moje dzieciaki również, bardzo podobały im się stworzone tam figury świetlne, instalacje multimedialne, labirynt świateł i ogólnie ogrom kolorowych lampek ?

Nie miałam dotąd okazji być w innym tego typu ogrodzie, nie mam więc porównania, natomiast kilka osób z mojej rodziny, które były kiedyś w Warszawskim Ogrodzie Świateł, stwierdziły, że tamten zrobił na nich większe wrażenie.

Do tej opinii nie mogę się ustosunkować, ale, tak czy siak, uważam, że będąc w okolicach Krakowa, warto zabrać dzieciaki do Alicji w Krainie Czarów, tym bardziej że jest to jedna z nielicznych czynnych atrakcji w dobie narodowej kwarantanny, a każdy rodzic doskonale wie, że COŚ trzeba z tymi dzieciakami robić…

Na marginesie dodam, że Ogród Świateł Alicja w Krainie Czarów znajduje się w krakowskim Ogrodzie Doświadczeń im. Stanisława Lema. Czynny jest codziennie od 16.00 do 21.00, przy czym ostatnie wejście  możliwe jest o 20.00. Z powodu pandemii zaleca się zakup biletów online na konkretną godzinę – wchodzić teoretycznie można co pół godziny, aczkolwiek nam nikt tego nie sprawdzał. Parkingi, na których można zostawić auto, są dwa: jeden naprzeciwko ogrodu przy centrum handlowym, drugi jest tuż obok, przed Tauron Atlas Areną, ale ten jest płatny 5,00 zł. 

Poniżej podrzucam Wam kilka moich zdjęć, które udało mi się zrobić – większość fotek, na których były dzieciaki niestety nie wyszła, bo mój aparat nie poradził sobie z panującą dookoła ciemnością ?

 

 

Fot. Archiwum prywatne J.Fizia

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close