Zdrowie 25 października 2023

Kurzajki (brodawki)  – wredni i nieproszeni goście na stopach (i  nie tylko)

Kurzajki to potoczna nazwa brodawek i bardzo powszechny problem. Wywoływane są przez wirusa brodawczaka ludzkiego HPV. Szacuje się, że jego nosicielami jest aż 75% społeczeństwa. Najczęściej dotyka osób borykających się z nadmierną potliwością i korzystających z basenów oraz innych miejsc publicznych, gdzie stąpa się bosą stopą po podłodze. Wirus nie jest wybredny, wiek i płeć nie mają dla niego znaczenia, atakuje wszystkich, zarówno dorosłych, jak i dzieci.

Jak rozpoznać kurzajki?

Kurzajki występują pojedynczo lub w skupiskach (tzw. brodawki mozaikowe) i w tej opcji są zdecydowanie trudniejsze do wyleczenia. Przybierają różne kolory: białe, żółtawe, a nawet szaro-zielone.  Zdarza się, że widoczne są na nich ciemne punkciki (kropeczki), którymi są zakończenia naczyń krwionośnych wyniesione ku górze. Gdybyśmy przyjrzeli się brodawce z bliska, moglibyśmy dostrzec, że wyglądem przypomina nieco strukturę kalafiora. 

Kurzajki mogą być płaskie i wypukłe — czasem przybierają naprawdę duże rozmiary. Bywają mylone z odciskami i modzelami, dlatego ich  rozpoznanie i postawienie diagnozy nie zawsze jest łatwe. Warto jednak dobrze przyjrzeć się zmianom z bliska i zwrócić uwagę na to, czy widoczne są na nich linie papilarne — jeśli tak, pewnie mamy do czynienia z odciskiem, jeśli nie, należy przyjąć to za zły znak i czym prędzej udać się do podologa.  Czas, w którym podejmiemy się leczenia, odgrywa tutaj  dużą rolę, ponieważ kurzajki potrafią się szybko rozrastać, poza tym są bardzo zakaźne. Trzeba mieć świadomość, że zarazić się nimi nie musimy tylko w miejscu publicznym, a we własnym domowym zaciszu również!

Ponadto kurzajkę od zwykłego odcisku różni też to, że odciski pojawiają się w miejscach ucisku (gdzie uwiera but, albo gdzie przenosimy ciężar ciała), a kurzajki uwidaczniają się w dowolnych miejscach. 

Zazwyczaj brodawki nie powodują dolegliwości bólowych, choć to w dużym stopniu zależy od tego, jakie są duże i głębokie oraz w jakim miejscu się rozrosły.

Jak dochodzi do zakażenia wirusem HPV?

Wirus brodawczaka ludzkiego atakuje przede wszystkim wtedy, gdy system odpornościowy organizmu jest osłabiony. Można też się nim zarazić przez bezpośredni kontakt z osobą, która jest nosicielem lub z przedmiotem/powierzchnią, którą osoba taka dotknęła i zakaziła. Wrotami dla brodawczaka są obecne na skórze mikrourazy, których nawet nie musimy widzieć gołym okiem. Wówczas wirus ma otwartą drogę i wnika do warstwy podstawnej naskórka.

Gdzie najczęściej pojawiają się kurzajki?

Brodawki najczęściej pojawiają się na dłoniach, w tym w okolicach wałów paznokciowych oraz na podeszwach stóp, chociaż bywają przypadki, że atakują też inne części ciała. 

Jak leczyć kurzajki?

Podczas różnych szkoleń podologicznych nasłuchałam się już tyle opowieści z życia wziętych o tym, ile szkody można sobie (lub swoim dzieciom) wyrządzić, próbując pozbyć się kurzajek na własną rękę, że zdecydowanie odradzam takich praktyk. Najlepiej jest udać się do specjalisty, konkretnie do podologa.

W gabinecie podologicznym nie stosuje się inwazyjnych metod leczenia, nie trzeba obawiać się usuwania chirurgicznego czy laserowego. Podolog w pierwszym etapie posiłkuje się środkami farmakologicznymi, którymi stara się stworzyć nieprzyjazne dla wirusa środowisko, a następnie stosuje np. krioterapię. 

Leczenie jest niestety długotrwałe, nie da się bowiem pozbyć brodawek za jednym zamachem, dlatego trzeba liczyć się przynajmniej z kilkoma wizytami.  Tym bardziej że do tej pory odkryto ponad 100 typów wirusa HPV – nie ma więc jednej skutecznej metody leczenia. Trzeba cierpliwie szukać rozwiązań i niewątpliwie współpracować ze specjalistą – jeśli pacjent nie stosuje się do zaleceń, nie jest systematyczny w domowej terapii,  czas leczenia z pewnością się wydłuży.

Ponadto warto mieć na uwadze fakt, że brodawki lubią nawracać.

Profilaktyka – jak zapobiegać zakażeniom wirusem brodawczaka ludzkiego? 

W związku z tym, iż kurzajki pojawiają się, gdy dochodzi do spadku odporności, należy koniecznie zadbać o wzmocnienie układu immunologicznego – odpowiednią dietą oraz suplementacją. Koniecznie włączyć witaminę D3, cynk.

Wirus brodawczaka ludzkiego atakuje również wtedy, gdy doświadczamy dużego stresu. Zdaniem wielu podologów zdecydowanie trudniej jest się go pozbyć, gdy pacjent jest w słabej kondycji fizycznej. Stąd wniosek, aby do leczenia podejść holistycznie, mając na uwadze dobro i spokój całego organizmu, nie tylko stóp czy dłoni – w zależności od tego, gdzie umiejscowił się wirus.

W miejscach publicznych, takich jak: baseny, siłownie, sauny, sale fitness, hotele itp. bezwzględnie nosimy obuwie/klapki, albo przynajmniej skarpetki. To samo tyczy się przymierzania butów w sklepie – nigdy nie róbcie tego na bosą stopę.

Na basen warto zabierać ze sobą płyn do dezynfekcji skóry — Skinsept, Octenisept — cokolwiek, czym możemy spryskać stopy po wyjściu.

Po kąpieli należy dokładnie osuszać stopy, zwracając uwagę na przestrzenie międzypalcowe. Pamiętajmy też o tym, by nie dzielić się swoim ręcznikiem – każdy powinien mieć własny!

Dbaj o stopy, szczególnie jeśli masz problem z nadpotliwością — noś przewiewne buty i skarpety; regularnie (codziennie) zmieniaj skarpety na czyste.

Do codziennej pielęgnacji stóp można używać kremu z jaskółczym zielem (glistnikiem), który wykazuje działanie przeciwwirusowe – to akurat mogę polecić, bazując na własnym doświadczeniu, mojemu synowi krem taki pomógł w walce z brodawkami w niemalże ekspresowym tempie. Przy czym zaznaczam, że generalnie odradzam walkę z brodawkami na własną rękę, szczególnie jeśli chodzi o dzieci. Można bowiem wyrządzić im więcej krzywdy niż pożytku – widziałam na niedawno odbytym szkoleniu zdjęcia stóp dzieci w paskudnym stanie po domowym leczeniu ogólnodostępnymi środkami z apteki 🙁

Obraz Pexels z Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 25 października 2023

Pakt z diabłem – możesz zaprzedać duszę, ale czy to się opłaci?

Pakt z diabłem to najtrudniejsza gra, z którą dotychczas miałam do czynienia. Jeśli jesteście pasjonatami, nie wahacie się, jeśli nie macie doświadczenia – lepiej zacznijcie przygodę z tak rozbudowanymi grami od czegoś znacznie prostszego. Jedno jest pewne, ta gra ma to coś, a wysiłek się opłaci. Jest tylko jeden warunek – musisz to kochać!

To gra strategiczna, która może wciągnąć na całego, ale nie czarujmy się, zasady są bardzo skomplikowane i długo będziesz siedzieć z instrukcją pod ręką. Choć gra jest przewidziana od 13 r.ż. niejeden dorosły może nie podołać mechanice. W naszym przypadku dla trzynastolatki było za trudno.

Pakt z diabłem

Fot. Archiwum prywatne

U nas niestety podejście z dziećmi zakończyło się klęską, dopiero w dorosłym gronie daliśmy radę i dobrze się bawiliśmy. Niestety pomaganie młodszym nie wchodzi w grę, bo od razu będziecie wiedzieć, kto kim jest i cała zabawa straci sens.

Pakt z diabłem – dobra opcja dla starych wyjadaczy

Pakt z diabłem to gra blefów i kombinowania. Można sporo zdziałać i przechytrzyć swoich współgraczy, jednak łatwo nie będzie. Nie tylko żonglujecie tutaj zasobami, ale i możecie sporo nawywijać w tajemnicy.

Pakt z diabłem

Fot. Archiwum prywatne

Zanim zaczniecie, przygotujcie porządny kawał miejsca na stole i przeczytajcie instrukcję „na sucho”. Na pewno będziecie do niej wracać, ale bez obaw, z każdą kolejną rundą będzie szło coraz sprawniej. Nie zapomnijcie pobrać aplikacji na telefon, którą przygotowali twórcy, to fajny smaczek, który pozwala zachować pełną konspirację i tajemnicę od początku aż do końca.

Fot. Archiwum prywatne

Gracze wcielają się w rolę władcy krain. Dwóch zostaje śmiertelnikami, pozostali diabłem i kultystą. Diabeł rzecz jasna może kolekcjonować ludzkie dusze, które gracze zaprzedają za doczesne dobra, kultysta będzie aspirował na równie czarny charakter, ale co się komu opłaci i czy warto zadzierać ze średniowiecznym kościołem, okażę się w praniu, a raczej w rozgrywce.

Pakt z diabłem

Fot. Archiwum prywatne

Pakt z diabłem – co znajdziecie w pudełku?

Moment rozpakowania to prawdziwy miód na serce. Pudełko to prawdziwa skrzynia skarbów, a wykonanie gry jest królewskie. Będzie trochę zabawy przy rozpakowywaniu i układaniu wszystkich elementów, są ich setki!

Pakt z diabłem

Fot. Archiwum prywatne

W pudełku znajdziecie:

  • 4 dwupoziomowe ekrany graczy,
  • planszę główną,
  • dwuwarstwową planszę inkwizycji,
  • 95 tekturowych żetonów zasobów,
  • 54 tekturowe żetony monet,
  • 32 kafelki osiągnięć,
  • 20 żetonów anielskich i diabelskich skrzydeł,
  • 17 żetonów do głosowania i zgadywania ról graczy,
  • 16 żetonów akcji,
  • 4 skrzynie umożliwiające zawieranie sekretnych paktów,
  • 8 żetonów fragmentów duszy,
  • 8 żetonów pobłażania,
  • 14 żetonów błaznów,
  • 8 żetonów przypominających,
  • 6 żetonów zapasowych,
  • 80 kart budynków,
  • 20 kart wydarzeń,
  • 11 kart inkwizytorów,
  • 12 kart próśb,
  • 16 kafelków dworzan,
  • 2 tekturowe figurki wściekłego tłumu,
  • 16 znaczników,
  • instrukcję,
  • 4 karty pomocy,
  • 2 pojemniki na żetony.

Prawie trzy kilogramy dobra. Grafika jest piękna i z biglem. Co tu kryć gra jest wykonana bardzo starannie i twórcy zadbali o szczegóły.

Fot. Archiwum prywatne

Rozgrywka, czyli jak grać

Od razu  powiem wam, że nie będę tłumaczyć wszystkich zasad, bo i tak w żaden sposób nie zastąpię obszernej instrukcji. Każda runda dzieli się na fazy.

Przede wszystkim mamy fazę produkcji. Pozyskujemy surowce (trzy zwykłe i dwa luksusowe), planujemy następne ruchy i oczywiście dbamy o to, aby nasze dobra doczesne wrastały. Surowce będą nam potrzebne do budowania w następnej fazie.

Pakt z diabłem

Fot. Archiwum prywatne

Faza budowania to dobranie kart z budowlami i wydarzeniami. Jeżeli będziemy zbyt oświeconymi budowniczymi i postanowimy rozwijać naukę, dostanie się nam od kościoła, jako heretykom. W tej fazie możemy podkręcić korzyści ze swoich produkcji na głównej planszy, a gdy osiągniemy coś ekstra, od razu podbijemy sobie punktację.

Oczywiście, jeśli brakuje nam kasy, można ją sobie łatwo załatwić, jednak wszystko będzie miało swoje konsekwencje. Możemy zadłużać się u lichwiarzy czy sprzedać kawałek swojej duszy diabłu. Można też handlować po bożemu surowcami, ale wiadomo, to najmniej finansowo opłacalny interes.

Fot. Archiwum prywatne

Jednym z najciekawszych elementów gry jest faza paktowania za pomocą tajemniczych skrzyń. I tu na scenę wchodzi aplikacja (wcześniej użyjecie jej do rozdzielenia ról). Dzięki temu nikt nie wie, czyją skrzynkę ma i z kim handluje swoimi dobrami czy duszą.  Oprócz standardowych punktów za osiągnięcia, mamy jeszcze skalę dotyczącą naszej reputacji w oczach kościoła i tu możemy sobie nagrabić. Co istotne, możemy mieć pecha i trafić na kiepski dla nas efekt inkwizycji, która wcale nie jest zainteresowana samym diabłem, a sprzedawczykami, którzy oddali mu kawałki swojej duszy.

Fot. Archiwum prywatne

Wszystko utrzymane jest w żartobliwym tonie i ma uroczą nutkę sarkazmu. Nawet karty wydarzeń każą nam wybierać między dobrem i złem, gdzie dobro oznacza, że trzeba będzie płacić do kościelnej kasy w zamian za lepszą reputację, a zło poprawi nasze finanse, ale podpadniemy z całą pewnością świętoszkom z kurii. Co ciekawe, można grać tak, by diabeł miał nieskazitelną reputację w oczach kościoła.

Fot. Archiwum prywatne

Każda runda to aż osiem faz, w tym wjazd inkwizycji i polowanie na czarownice — a jakże! Na szczęście każdy ma swoją ściągawkę!

Fot. Archiwum prywatne

Podsumowując, dzieje się naprawdę dużo, a gra ma mnóstwo komponentów, dlatego prędko się nie znudzi. Są świetne planszetki dla graczy, które oprócz bajeranckiego wyglądu, pomagają rozplanować ruchy i ukryć swoje działania przed wścibskimi sąsiadami.  Z całą pewnością nie porywajcie się na tę grę, jeśli jesteście nowicjuszami, tu naprawdę przyda się pomoc kogoś bardziej oblatanego w tak rozbudowanych grach strategicznych. Jest trudno, choć ta odrobina wysiłku na końcu się  opłaca.

Pakt z diabłem to gra blefów i kombinowania. Można sporo zdziałać i przechytrzyć swoich współgraczy, jednak łatwo nie będzie

Fot. Archiwum prywatne

Minusy:

  • Gra jest bardzo rozbudowana i przez to zwyczajnie trudna
  • Żeby zagrać, musicie mieć ekipę czterech ogarniętych osób – ani jednej mniej, ani jednej więcej
  • Rozgrywka może bardzo się wydłużyć i samo przygotowanie zajmie sporo czasu
  • Jeśli niechcący się zdemaskujecie, jak to się mówi, jest po ptokach i gra traci sens

Fot. Archiwum prywatne

Informacje o grze: Pakt z diabłem

Autor:Matúš Kotry

Ilustracje:David Cochard


Wpis powstał we współpracy z Rebel

Zdjęcia: Archiwum prywatne, materiały prasowe

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zabawa 25 października 2023

Jesienny spacer z Maluszkiem – pomysły na wspólną zabawę podczas spaceru

Jesień to czas obfitujący w kolory i dary natury, warto więc wykorzystać ją na rodzinne spacery. Dzieci to odkrywcy z natury, mogą więc cieszyć się tą piękną porą roku, jednocześnie rozwijając swoje zmysły i zdobywając nowe umiejętności. Jesienny spacer może przynieść maluszkom mnóstwo korzyści, bez względu na to czy potrafią już chodzić samodzielnie, czy oglądają świat z wózeczka lub chusty. Oto inspiracje na wspólne aktywności podczas spacerów przygotowane przez BOBO FRUT.

Jesienny spacer to świetna okazja do odkrywania świata

Bez względu na wiek, dzieci rozwijają się i zdobywają nowe umiejętności dzięki różnorodnym doświadczeniom. Warto więc zadbać, by na co dzień w życiu każdego z nich pojawiała się wystarczająca porcja nowości, które będzie można poznawać wszystkimi zmysłami. Świetną okazją do tego jest jesienny je – rozmaitość miejsc, w które można się wybrać, bogactwo dźwięków, kolorów i bodźców dotykowych, z jakimi można się przy tej okazji spotkać, są praktycznie nieograniczone.

Wyprawa do parku lub lasu

Symbole jesieni są widoczne przede wszystkim tam, gdzie są drzewa. 

Młodszy maluszek, nawet zaledwie kilkumiesięczny, zapewne z radością będzie śledził ruch kolorowych liści na wietrze – to niesamowite przedstawienie, naturalny „mobile” dla dzieci. Nieważne, czy liście wciąż pozostają na gałęziach i poruszają się razem z nimi, czy powoli opadają na ziemię, jest to świetna okazja do ćwiczenia oczu (różnorodne barwy, różne tempo ruchu) oraz uszu – zarówno szum wiatru i poruszanych nim gałęzi, jak i szelest liści to doskonałe źródło wartościowych bodźców dla doskonalącego się wciąż słuchu najmłodszych.

W przypadku starszych dzieci możliwości są jeszcze większe. Warto ćwiczyć znajomość kolorów, np. wspólnie wyszukując liście w określonym kolorze lub nazywając barwy tych, które spadły z drzewa. Niezliczona ilość liści opadłych na ziemię jesienią to także szansa, by wytłumaczyć dziecku, jak wyglądają te pochodzące z określonego gatunku drzewa, np. lipy, akacji, klonu, topoli czy kasztanowca. Liście to jednak niejedyne dary, które jesień zrzuca hojnie pod dziecięce stopy – warto zabawić się w detektywów i wspólnie szukać innych jesiennych skarbów.

Jesienny spacer: Zabawa w poszukiwaczy skarbów

Na wycieczkę do parku lub lasu możecie przygotować pojemnik z przegródkami, np. wytłaczankę do jajek i każdą przegródkę opatrzyć wizerunkiem „skarbu”, którego będziecie wspólnie szukać. Mogą to być np. kasztany, żołędzie, kolorowe liście, także z określonego rodzaju drzewa, „noski” z klonu itp. – możliwości są ogromne. „Skarby” mogą zostać narysowane – albo przez samego rodzica, albo wspólnie z dzieckiem lub wydrukowane na bazie rysunków dostępnych bezpłatnie w internecie.

Wycieczka do parku lub lasu to także szansa na obserwację zwierząt przygotowujących się do zimy. Być może uda się Wam zaobserwować wiewiórki gromadzące zapasy – to świetny punkt wyjścia do rozmowy o tym, czego potrzebują różne gatunki, by przetrwać śnieg i mróz. Może wspólnie postanowicie, że będziecie dokarmiać ptaki w najtrudniejszych momentach? Obserwacja opadających liści może z kolei pomóc w omówieniu cyklu zmian, jakie zachodzą w przyrodzie w poszczególnych porach roku.

Jesienna słota wcale nie musi oznaczać rezygnacji z wyprawy. Wręcz przeciwnie – dla starszego dziecka, odpowiednio ubranego, możliwość wskakiwania w kałuże i zabawy błotem sama w sobie może być atrakcją oraz źródłem tak potrzebnych dodatkowych bodźców sensorycznych. 

Gospodarstwo uprawiające dynię i inne jesienne warzywa

Im wcześniej dziecko pozna znaczenie lokalnie pozyskiwanych, sezonowych produktów w diecie, tym lepiej. Im większą ciekawość uda się w nim wzbudzić w stosunku do najzdrowszych składników jadłospisu, takich jak warzywa i owoce, tym większa szansa, że będzie chciało mieć je wszystkie na swoim talerzu. Świetnym sposobem, by to osiągnąć, a przy okazji miło spędzić czas całą rodziną, jest wyprawa do jednego z „pokazowych” gospodarstw, w których rosną jesienne warzywa. Najpopularniejsze są zdecydowanie dynie – różnorodność wielkości, kształtów, kolorów i smaków tego warzywa może zachwycić każde dziecko. Nawet niemowlęta mogą znaleźć tu coś dla siebie – warto pozwolić im dotykać skórki, by mogły doświadczyć kontaktu z różnymi powierzchniami, od idealnie gładkiej po mocno chropowatą. Wizyta w takim gospodarstwie to szansa na zakup warzyw (wspomnianej dyni, ale też warzyw korzeniowych, jak marchew, seler, pietruszka, ziemniaki) prosto od lokalnego rolnika – warto, by to dzieci mogły samodzielnie wybrać okazy, które najbardziej im się podobają, powąchać je i dotknąć. To też dobry moment na dyskusję na temat tego, co warto jeść, a co w jadłospisie ograniczać oraz o tym, co dzieci najbardziej lubią, a co z dotychczasowych posiłków nie szczególnie przypadło im do gustu. 

Jesienny spacer

Wspólne gotowanie

Wykorzystując warzywa i owoce wspólnie zakupione w gospodarstwie, warto wspólnie przygotować posiłek. W zależności od wieku dziecka można zaproponować mu różne zadania. Młodszy maluch powinien poradzić sobie z dodawaniem składników do miski i mieszaniem ich, ewentualnie wyrabianiem rączkami – wszystko to jest dodatkowo świetnym sposobem na ćwiczenie koordynacji ruchowej i motoryki małej oraz źródłem nowych bodźców sensorycznych. Starsze dziecko może już także kroić miękkie składniki, a maluchy bez względu na wiek z pewnością ucieszą się, jeśli będą mogły próbować potrawy w trakcie przygotowania i doradzać w kwestii smaku.

Obudź w swoim dziecku naturę odkrywcy!

Każda wyprawa może stać się dla dziecka niesamowitym doświadczeniem i pomóc obudzić w nim nieustraszonego odkrywcę. Aby mogło się tak stać, konieczne są jednak pewne przygotowania. Chodzi nie tylko o wybór celu i zaplanowanie ciekawych aktywności, ale też zadbanie o brzuszek małego poszukiwacza przygód

Na jesienne wycieczki warto zabrać ze sobą kolorowe owoce i warzywa zamknięte w wygodnej tubce BOBO FRUT. Zostały one delikatnie przetarte i dobrane w ciekawe kompozycje smakowe. Nie zawierają dodatku cukru – jedynie cukry naturalnie zawarte w owocach i warzywach. 

Jesienny spacer

Deserki to wyłącznie mus, 100% owoców i warzyw. Zapakowano go w lekkie, wygodne tubki, na które z pewnością znajdzie się miejsce nie tylko w wielkim podróżniczym plecaku, ale także w malutkiej torebce czy nawet kieszeni. Dostępne są zarówno propozycje dla najmłodszych po 6. miesiącu, jak i duże opakowania 150 g dla odrobinę starszych odkrywców po 1. urodzinach. To sposób na wspólne odkrywanie smaków aż 10 kolorowych owoców i warzyw. 

Do wyboru jest też 7 nektarów BOBO FRUT nie z koncentratu, które również powstały na bazie delikatnie przetartych owoców i warzyw, bez użycia jakichkolwiek zagęszczonych (skoncentrowanych) soków. Dodatek wody w składzie nadaje odpowiednią konsystencję i sprawia, że produkt nadaje się do picia, ale też może pomóc uzupełnić ilość płynów w ciągu dnia. Jabłka, które wykorzystano do ich produkcji, pochodzą wyłącznie z polskich sadów. Produkty nie zawierają dodatku cukru – jedynie cukry naturalnie obecne w owocach i warzywach.

 

 

Ważna informacja. Gdy maluszek przyjdzie na świat, najlepszym dla niego sposobem żywienia jest karmienie piersią. Mleko mamy zapewnia zbilansowaną dietę i chroni przed chorobami. W pełni popieramy zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia dotyczące wyłącznego karmienia piersią przez pierwsze sześć miesięcy życia dziecka. Po tym okresie należy rozpocząć wprowadzanie żywności uzupełniającej o odpowiedniej wartości odżywczej przy jednoczesnej kontynuacji karmienia piersią do ukończenia przez dziecko 2 lat. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że nie zawsze rodzice mogą karmić swoje dziecko mlekiem mamy. Zachęcamy do skonsultowania sposobu żywienia dziecka ze specjalistą ochrony zdrowia. Jeśli zdecydowaliście, że Wasze dziecko nie będzie karmione piersią, powinniście pamiętać, że ta decyzja jest trudna do odwrócenia – rozpoczęcie częściowego dokarmiania butelką spowoduje zmniejszenie ilości wytwarzanego mleka. Rezygnacja z karmienia piersią niesie ze sobą konsekwencje socjalne i finansowe, które należy wziąć pod uwagę. Jeśli zdecydowaliście, że maluszek będzie karmiony piersią, przypominamy, że prawidłowe zbilansowanie jadłospisu mamy jest bardzo istotne. Jej zdrowa dieta w czasie ciąży i po porodzie pomaga gromadzić składniki odżywcze niezbędne do prawidłowego przebiegu ciąży, przygotowuje do okresu laktacji i pomaga ją utrzymać. Dzieci rozwijają się w różnym tempie, dlatego czas wprowadzenia posiłków uzupełniających należy skonsultować z lekarzem lub położną. Aby uniknąć ryzyka dla zdrowia ważne jest, by żywność dla dziecka przygotowywać, stosować i przechowywać zawsze zgodnie z informacją na opakowaniu.

O Nestlé Polska S.A.

Nestlé Polska S.A. to, należący do grona liderów, producent m.in. produktów dla niemowląt i małych dzieci. W portfolio firmy znajdują się m.in. mleka następne, kleiki, kaszki, dania w słoiczkach, soki i nektary, deserki, przekąski i suplementy diety dostępne pod markami NAN 2, LITTLE STEPS 2, Gerber, Gerber Organic, Nestlé, BOBO FRUT, Yogolino, Sinlac czy NANCARE. Naszym celem jest nie tylko wspomagać rodziców w trosce o żywienie i zdrowie ich dzieci, ale także edukować ich w zakresie znaczenia diety dla prawidłowego rozwoju i wzrostu maluchów oraz zasad jej właściwego bilansowania.

 

Źródło wpisu: informacja prasowa Nestlé Nutrition

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close