Małe dziecko i dom wysprzątany na święta. Czy to możliwe?
Sprzątanie przy dziecku jest jak jedzenie czekolady przy myciu zębów. Banał, ale jakże prawdziwy! Dziecko i idealnie wysprzątany dom nie idą ze sobą w parze. Co nie znaczy, że nie da się zrobić z dzieckiem świątecznych porządków.
Świąteczne porządki z dzieckiem trzeba trochę okroić
To pierwsza zasada, którą młodzi rodzice, a najczęściej młode mamy, bo to przede wszystkim na ich barki spada pucowanie domu, muszą sobie przyswoić. Niestety, ale o dokładnym wypucowaniu wszystkich szafek, szafeczek, schowków itp. raczej trzeba zapomnieć. Mycie okien też jest problematyczne. Po pierwsze zimą to ogólnie kiepski pomysł, zwłaszcza gdy jest mróz. Po drugie – nawet jeśli tego mrozu nie ma, to otwieranie na oścież okien przy dziecku nie jest wskazane. Można ostatecznie umyć okna na raty, gdy dziecko ucina sobie popołudniową drzemkę. Jednak ten czas nie jest z gumy i warto go wykorzystać na ważniejsze rzeczy.
Dobry plan to podstawa
Każda mama na pewno pamięta czasy „sprzed dziecka”, gdy była w stanie posprzątać cały dom w jeden dzień. No cóż, to już prehistoria. Teraz potrzebny jest dobry plan, by dom błyszczał na święta, a jego sprzątanie mogło przebiegać wieloetapowo. Najlepiej zaplanować kolejno sprzątanie poszczególnych pomieszczeń, pamiętając jednocześnie, że zawsze zaczynamy od góry. Mycie podłóg pierwszego dnia nie jest dobrym pomysłem.
Na pierwszy ogień powinny iść te pomieszczenia, w których bałagan pojawia się najwolniej. One „wytrzymają” do świąt. Pokój dziecięcy i kuchnię najlepiej załatwić w ostatniej kolejności.
Kiedy dziecko śpi, rób to, w czym najbardziej przeszkadza
Mycie łazienki to jedna z tych czynności, w które dzieci angażujemy raczej rzadko. Ani to higieniczne, ani bezpieczne, bo chemia łazienkowa do łagodnych nie należy. Kiedy więc dziecko zaśnie, na ręce trzeba założyć rękawiczki i już można brać się za sprzątanie.
Rękawiczki są konieczne z dwóch powodów. Po pierwsze o ręce trzeba dbać. Po drugie, gdy maluch nagle zapłacze, wystarczy kilka sekund, by je ściągnąć i biec do dziecka. Z myciem rąk będzie więcej zachodu.
Inną czynnością, którą warto wykonać, gdy dziecko śpi, jest mycie podłóg. Rzadko który maluch daje się przekonać, że teraz nie można wchodzić do kuchni, przedpokoju lub salonu, bo podłoga jest mokra. Niewiele jest też dzieci, które przejdą obojętnie obok brudnej wody w wiadrze.
Kiedy dziecko nie śpi, zaproś je do współpracy
Starsze dzieci można po prostu poinformować, że jest coś do zrobienia, bo zbliżają się święta. Powinny zrozumieć. Maluchy, nawet jeśli rozumieją, nie są w stanie dłużej zająć się sobą. Zamiast jednak spędzać z nimi czas na rysowaniu i budowaniu wież z klocków, lepiej „zagonić” je do pomocy.
Oczywiście dziecku trzeba przydzielić zadania na miarę jego możliwości, ale takie, by było przekonane, że robi coś dorosłego. Najłatwiej to osiągnąć, wręczając mu ścierkę do kurzu lub wilgotną gąbkę do mycia czegokolwiek. Mogą to być jego własne plastikowe zabawki, fronty szafek kuchennych, taborety itp. jeśli sprzątamy salon, to bezpieczniej dać dziecku suchą ściereczkę. Oczywiście trzeba trochę lawirować przy tym sprzątaniu, by maluch nie widział, że po nim poprawiamy. Warto powtarzać, że sprzątamy na święta i że już nie można bałaganić. Nie znaczy to oczywiście, że dziecko niczego nie dotknie przez najbliższy tydzień czy dwa, jednak jest szansa, że mniej rzeczy zmieni swoje miejsce.
Niespodzianka dla dziadków
Ten patent może się sprawdzić w przypadku dzieci, które potrafią się skupić na dłużej niż dziesięć minut. Zamiast sprzątać z dzieckiem, przekonajmy je, że powinno zrobić świąteczną niespodziankę dla babci i dziadka. Niech to będzie jakaś praca plastyczna, która wymaga odrobiny zaangażowania i jest czymś więcej niż banalnym rysunkiem. Przy dobrych wiatrach zyskamy na sprzątanie nawet godzinę. O taką rzecz można poprosić pięciolatka.
A jakby tak podrzucić komuś dziecko?
Jeśli jest taka możliwość, na pewno trzeba z niej skorzystać. Oczywiście dużo zależy od wieku dziecka i jego dojrzałości emocjonalnej. Jeden trzylatek pójdzie się pobawić do sąsiadki, inny nie oderwie się od mamy dalej niż na pół metra. Nic na siłę. Jeśli mamy w domu ten pierwszy wariant można się umówić z sąsiadką, że jednego dnia dzieci bawią się u nas, drugiego u niej lub odwrotnie. Wygrana będzie ta, która przyjmie dzieci jako pierwsza. Żeby uniknąć niesnasek, można rzucić monetą.
O pomoc można poprosić też dziadków, ciocię czy przyjaciółkę. Kogokolwiek, kogo dziecko zna i lubi.