Emocje 13 września 2019

Moje dziecko pyskuje i bardzo mnie to cieszy!

Dzieci powinno być widać, ale niekoniecznie słychać. Nie wiem, kto to wymyślił, ale dzieci to on nie miał. Ciche dzieci wyrastają na potulnych dorosłych, dlatego bardzo się cieszę, że moje dziecko pyskuje!

Moje dziecko pyskuje

Nie zawsze i nawet nieczęsto, ale zdarza się. Tylko zaraz, pyskuje, czyli właściwie co? Zgodnie z definicją wyszukaną przez usłużnego wujka Google: pyskowanie to zuchwałe i aroganckie odpowiadanie komuś. W przypadku dzieci o pyskowaniu mówi się właściwie zawsze wtedy, gdy te reagują krzykiem, histerycznie bronią własnego zdania i są nieposłuszne, czyli mają gdzieś oczekiwania rodziców, twardo obstając przy swoim.

Moje dziecko nie odzywa się do mnie zuchwale i arogancko, bo wie, że konsekwencją będzie usunięcie konta na Momio, a matka już nie raz i nie dwa udowodniła, że jak coś mówi to nie po to, żeby zaraz odwoływać. Niemniej zdarza się, że ostro wykłóca się o swoje, broni jak niepodległości własnych i cudzych poglądów, za nic przy tym mając moje argumenty. I powiem Wam, że ja się z tego cieszę, chociaż bywa, że wyprowadzi mnie z równowagi.

Twoje dziecko pyskuje? To dobrze!

Nie lubimy u dzieci tych wszystkich cech, których szukamy u dorosłych. Ciekawe, prawda? Dziecko ma być ciche, potulne, nie mieć swojego zdania, bez szemrania wykonywać polecenia, uczyć się od rana do wieczora, nie odzywać niepytane i w ogóle ograniczyć słownictwo do kilku słów, np.: tak, nie, dobrze, tak będzie, ja to zrobię, proszę, dziękuję, przepraszam, dobranoc. Jednocześnie chcemy, żeby wyrosło na osobę odważną, śmiałą w kontaktach z innymi, kreatywną, asertywną, umiejącą wyrażać emocje i bronić swojego zdania. No zaraz, czy tu czasem nie ma sprzeczności? Gdzie niby to dziecko ma te wszystkie umiejętności zdobyć?

Pyskowanie a kompetencje miękkie

Kompetencje miękkie, do niedawna całkowicie lekceważone, zyskują coraz więcej w oczach pracodawców. Mało tego. Często to właśnie ich posiadanie lub brak przesądza o wynikach rekrutacji, zwłaszcza na wyższe stanowiska. Owe osławione kompetencje miękkie to między innymi właśnie:

– asertywność (a nie lubimy, gdy dziecko nam odmawia),

– zorientowanie na cel (a nie lubimy, gdy dziecko dąży do swoich mniej lub bardziej realnych celów, no, chyba że są zgodne z naszymi),

– umiejętność bronienia swojego zdania (czy nie to właśnie robi dziecko, kiedy naszym zdaniem po prostu pyskuje?),

– umiejętność działania w stresie (awantura z rodzicami to niewątpliwie stres dla dziecka, a więc i poligon doświadczalny),

– kreatywność (pomysłowość dzieci w walce o swoje nie zna granic, nieprawdaż?),

– komunikacja (tu pole do popisu dla rodziców: nauczyć dziecko przejść od pyskowania do konstruktywnej rozmowy),

– inicjatywa (właściwie wszystkie międzypokoleniowe awantury biorą się stąd, że dziecko wykazuje się inicjatywą, niekoniecznie zgodną z oczekiwaniami rodziców).

 

Tych kompetencji miękkich jest jeszcze kilka, ale w kontekście pyskowania wystarczy. Jakoś nie widzę powiązania między pyskowaniem a samodyscypliną czy poczuciem czasu.

Dziecko pyskuje. Co robić?

Właściwie wszystko zależy, do czego to pyskowanie się sprowadza. Ja nie tolerowałabym (mówię teoretycznie, bo takie coś jeszcze się nie zdarzyło), odzywek typu: głupia jesteś, i co mi zrobisz. Głupia nie jestem, a zrobić mogę całkiem dużo i moje dziecko ma tego świadomość. Rozmawiałyśmy o tym kiedyś całkiem otwarcie, ustalając przy tym zasady porozumiewania się.

Moje dziecko weszło w okres dojrzewania i ja mam tego pełną świadomość. Wiem, że tego pyskowania, nawet na wyższym poziomie, może pojawić się dużo więcej. Wiem, że może przyjść potężny bunt połączony z trzaskaniem drzwiami i cichymi dniami, całkiem jak w skonfliktowanym małżeństwie. Teoretycznie jestem na to gotowa.

Rozmawiamy, dużo rozmawiamy. Także o okresie dojrzewania, zmianach, jakie się z tym wiążą. Nie tylko tych fizycznych, ale i psychicznych. Chcę, żeby moje dziecko wiedziało, że ma prawo czuć się rozchwiane emocjonalnie, że to nic złego, ale też musi trenować panowanie nad emocjami. I trenuje. Moją cierpliwość szczególnie. Na przykład słowami: „To zamiast mnie uspokoić, to jeszcze na mnie krzyczysz?” I powiem Wam, że to jest jak kubeł zimnej wody. Bo kurde, ma rację. Mało tego – sama ją tego nauczyłam. Po prostu, kiedy moje dziecko pyskuje, staram się je uspokoić, a dopiero potem wykładać racjonalne argumenty. Wcześniej i tak nic nie dotrze. Potwierdzone naukowo.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 12 września 2019

Tylko 17% Polek wykonuje regularnie badania cytologiczne. Wyłam się i weź udział w bezpłatnych profilaktycznych badaniach cytologicznych

Większość kobiet regularnie odwiedza kosmetyczkę czy fryzjera, dba o swoją skórę, włosy i paznokcie. Ze zdrowiem bywa znacznie gorzej, szczególnie jeśli mówimy o zdrowiu intymnym. 

Wielokrotnie uczestniczyłam w rozmowach zarówno pod gabinetem ginekologicznym, jak i podczas prywatnych spotkań, kiedy to kobiety rozmawiały między sobą o lekarzach ginekologach i badaniach, jakie je czekały. Czy uwierzycie mi na słowo, że poznałam pewną dziewczynę, która po raz pierwszy do ginekologa zawędrowała dopiero teraz, w trakcie ciąży? I dopiero teraz miała pobierany wymaz do cytologii. Niepojęte wręcz, bo to nie nastolatka, a dorosła kobieta, która powinna mieć świadomość tego, jak istotna jest profilaktyka nowotworowa.  

Ale nie muszę szukać daleko – wystarczy że wspomnę bliskie mi kobiety, które wizytę u ginekologa odwlekają w nieskończoność. Dziwi mnie to, bo standardy opieki nad pacjentką poszybowały wysoko i można czuć się naprawdę komfortowo podczas badania. A nawet jeśli coś nie pasuje, lekarza można bez problemu zmienić. 

Opór wzbudza nie tylko sama wizyta, ale także myśl o cytologii. Powtarzane bywają z ust do ust nieprawdziwe informacje o tym, że to badanie jest nieprzyjemne, a nawet bolesne. Nic dziwnego, że jeśli dziewczyny trafią po raz pierwszy na niefajnego ginekologa, albo nasłuchały się głupot, to robią co mogą, by uniknąć nieprzyjemności. A to zaniedbanie może kosztować nawet życie, bo rak szyjki macicy zbiera śmiertelne żniwo także wśród kobiet młodych. Podrzucę Wam wycinek z danych statystycznych –  rocznie na ten typ nowotworu zapada około 500 tysięcy kobiet, a umierają 233 tysiące. Prawie co druga chorująca przegrywa walkę o życie! To powinno służyć jako największa przestroga. 

Mam dla Was informacje, które warto wziąć sobie do serca.

(…) Aktualnie w Polsce działa specjalny, dedykowany dla kobiet Program Profilaktyki Raka Szyjki Macicy, dzięki któremu w państwowych poradniach ginekologicznych, każda Polka, raz na trzy lata, może wykonać darmowe badanie cytologiczne z szyjki macicy. Jednak okazuje się, że tylko 17% Polek korzysta z takiej opcji. Jest to jeden z najgorszych wyników w Europie. Cytologię można zrobić nie tylko w poradniach państwowych czy komercyjnych – w całej Polsce działają fundacje i stowarzyszenia, zajmujące się przeprowadzaniem badań cytologicznych non profit.

W Finlandii aż 80-90% kobiet wykonuje regularne, cykliczne badania cytologiczne z szyjki macicy, co skutecznie chroni je przed rozwojem raka. W celu szerzenia dostępu do badań profilaktycznych, a także wiedzy na temat ich celowości, lek.med. Marta Mączka z Centrum Medycznego Kobieta i Matka, stworzyła Projekt Salus feminis – PROJEKT DLA ZDROWIA KOBIET. Pierwszy etap działań, który został przewidziany na najbliższy rok, ma się koncentrować wokół profilaktyki raka szyjki macicy. Bezpłatne, profilaktyczne badania cytologiczne w ramach Projektu, będą prowadzone w dwa pierwsze piątki każdego miesiąca w Warszawie, aż do sierpnia 2020 roku. Potem nadejdzie kolej na profilaktykę raka piersi.

Lek.med. Marta Mączka, z Centrum Medycznego Kobieta i Matka, specjalistka położnictwa i ginekologii, wskazuje na kilka ważnych powodów, dla których warto jak najszybciej zrobić cytologię oraz zadbać o profilaktykę zdrowia i tym samym zarzucić tworzenie europejskiego zagłębia raka szyjki macicy w Polsce. Co zyskujemy wykonując regularne badania cytologiczne?

  • Przeciwdziałamy rozwojowi zaawansowanego raka szyjki macicy – wykrywamy problem w początkowym etapie, w którym możemy zapobiec rozwojowi nowotworu.
  • Unikamy inwazyjnych rozwiązań – leczymy ewentualną chorobę nowotworową lub przednowotworową w początkowym etapie, czyli w stadium, w którym leczenie jest szybkie i proste, oraz w którym absolutnie nie wymaga się stosowania zaawansowanych technik operacyjnych czy radioterapii.
  • Dbamy o jakość i komfort życia – zamiast obawiać się choroby, dzięki regularnym badaniom – czujemy się pewnie i bezpiecznie.
  • Dajemy dobry przykład naszej rodzinie, znajomym – edukujemy i tym samym dbamy także o zdrowie naszych najbliższych.
  • Dajemy sobie szansę na długie i szczęśliwe życie – mamy możliwość realizacji swoich pasji i marzeń. Taką szansę, dajemy także naszym dzieciom.

Wydaje się, że temat ważności badań profilaktycznych dla zdrowia kobiet nie jest nowością. Co jednak z pewnością możemy uznać za nowość, to spersonalizowany sposób przedstawienia tematu profilaktyki i nadanie mu twarzy zaangażowanej lekarki, która z prawdziwym oddaniem mówi o tym, że nie chce więcej oglądać pacjentek z zaawansowanym rakiem szyjki macicy i przeciwdziała aktualnemu stanowi rzeczy swoją oddolną inicjatywą. Jednak czy ten rodzaj przekazu będzie na tyle poruszający, aby zmobilizować kobiety do badań profilaktycznych? (…)

Więcej informacji na stronie internetowej www.salusfeminis.pl.

* W tekście wykorzystałam zdjęcie i informacje prasowe dotyczące Projektu Salus feminis – PROJEKTU DLA ZDROWIA KOBIET.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ciąża i dziecko 10 września 2019

Mamo, tato, chcę mieć zwierzątko!

Które dziecko nie chciałoby mieć zwierzaka? Myślę, że większość, gdyby tylko miała zielone światło od rodziców, zamieniłaby swój dom w małe zoo. Jednak to my dorośli decydujemy, czy i jakie zwierzę zamieszka z nami. Ważne by ta decyzja była świadoma i przemyślana.

Jeśli przeanalizowaliście już wszystkie „za i przeciw” i skłaniacie się, by przyjąć pod swój dach nowego domownika, to dorzucę swoje trzy grosze – czyli plusy decyzji na „Tak”. Trzy grosze, jako posiadaczka trzech kotów 😉

W moim rodzinnym domu zawsze były zwierzęta i pewnie dlatego w dorosłym życiu długo nie zastanawiałam się, by otworzyć drzwi i serce na czworonogi. Gdy obserwuję, jaki wspaniały kontakt ma mój syn z naszymi pupilami, nie mam żadnych wątpliwości, że to była jedna z lepszych, choć niełatwych decyzji. W tym miejscu tylko krótko wspomnę, że posiadanie zwierzęcia to nie tylko same przyjemności, to także dodatkowe obowiązki, czas, spore koszty, ewentualne problemy i przede wszystkim ogromna odpowiedzialność.

Dlaczego więc warto mieć w domu zwierzaka?

Naukowcy twierdzą, że zwierzęta pozytywnie wpływają na niemalże każdą ze sfer rozwoju człowieka — fizyczną, emocjonalną, społeczną, a nawet intelektualną. Amen. A ja sama wyliczyłam kilka niezaprzeczalnie ważnych według mnie powodów.

M jak Miłość

Pierwsze co mi się nasuwa, to zwierzęce przeogromne pokłady bezwarunkowej miłości. Nic innego nie zastąpi relacji między człowiekiem a zwierzakiem. Zwierzęta zawsze są blisko, mają dla nas czas i dają nam poczucie bezpieczeństwa. Moje dziecko każdy dzień zaczyna i kończy przytulaniem się do Gaji – jego ulubionej kotki.

S jak Spokój

Dotyk i głaskanie zwierzaka relaksuje, koi zmysły i wycisza. Kontakt fizyczny ze zwierzęciem nie tylko poprawia samopoczucie, ale i wpływa na zmniejszenie agresji i impulsywności. Obojętnie jaka nie byłabym zestresowana czy przygnębiona, kontakt z moimi kotami zawsze mnie rozluźnia i uspokaja.

W Stanach Zjednoczonych już w latach siedemdziesiątych zapoczątkowano terapię z udziałem zwierząt, tzw. Pet terapię. W domach spokojnej starości wolno trzymać zwierzęta, można je także przyprowadzać do szpitali, bo wszyscy wiedzą, jak pozytywnie oddziałują na pacjentów.

W jak Ważne cechy

Dziecko w kontaktach z czworonogiem uczy się odpowiedzialności, delikatności, czułości i wrażliwości na potrzeby innych. Uczy się też tolerancji, zrozumienia dla uczuć i nastrojów innych oraz umiejętności panowania nad sobą. Czego chcieć więcej?

D jak Dobre nawyki

Posiadanie zwierzęcia daje dzieciom okazję, by uczyć się obowiązkowości, systematyczności, pokonywania swojego lenistwa czy własnej wygody. Ja nie mam żadnych negatywnych doświadczeń związanych z tym, że Aleks nie dba o koty. Wręcz przeciwnie, to on jako pierwszy dostrzega pustą miskę i nigdy nie narzeka, że musi sprzątnąć kuwety. Gdyby jednak było inaczej, to zadaniem rodzica jest uświadomienie, albo przypomnienie, że zwierzątko to nie zabawka – ma potrzeby i samo bez nas sobie nie poradzi.

R jak Ruch

Jest to też dobra motywacja dla najmłodszych członków rodziny do rozwoju ruchowego – dzieci chętnie raczkują, czy trenują pierwsze kroki. Także ta sfera nie pozostaje bez wpływu w przypadku starszych – poprawa krążenia, pracy mięśni, polepszenie kondycji – taką funkcję spełniają spacery z psem, ale i codzienna zabawa z kotem, królikiem, szczurem…

C jak Ciekawość świata

Zwierzę w domu to doskonała okazja, by dzieci poznały jego naturę i zwyczaje, by poszerzały wiedzę na temat gatunku, którym się opiekują. Pasjonująca jest analizowanie zachowań i obserwacja ptaków, gadów, patyczaków czy rybek. Wtedy rozwija się naturalna ciekawość poznawcza dzieci, którą dodatkowo możemy pogłebiać przez czytanie książek, przeglądanie atlasów, oglądanie filmów przyrodniczych.

O jak Odporność

Dzieci, które wychowują się w domu ze zwierzętami, rzadziej niż inne łapią wirusy, z rzadka chorują na astmę i alergie. Takie są wyniki badań, a ja ze swojej strony mogę tylko potwierdzić, że i w naszym przypadku ta teoria też się sprawdza. 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close