Dom 3 października 2023

Pluskwy – po czym poznać, że są w domu i jak się ich pozbyć raz na zawsze

Pluskwy! W hotelu są pluskwy! – Tę dramatyczną wiadomość przysłało mi dziecko z wycieczki szkolnej. Nie ukrywam, że cała zdrętwiałam, bo już raz mieliśmy w domu nieproszonych gości i wiemy, z czym to się wiąże. Na szczęście wiemy też, jak sobie z nimi poradzić. 

Jak nie wnieść pluskiew do domu?

Walizka pełna ciuchów i innych rzeczy, dziecko w ubraniach i nie ma żadnej gwarancji, że gdzieś nie kryją się nieproszeni goście. W naszym przypadku było stosunkowo łatwo – Duśka przebrała się na podwórku pod osłoną nocy, rzeczy też na noc zostawiliśmy na dworze, później sukcesywnie praliśmy i wyparzaliśmy. 

Co zrobić w blokach? Hmmm, piwnica może? Nie jest to zbyt sympatyczne miejsce do przebierania się, ale jak mus, to mus. 

Pluskwy to nie wstyd! 

To, że w domu pojawiły się pluskwy, naprawdę nie świadczy o żadnym zaniedbaniu z naszej strony. Pluskwy się nie zalęgają (potoczne gadanie można między bajki włożyć) tylko są przynoszone z zewnątrz, np. z hoteli. Mogą też przyjść od sąsiadów przewodami wentylacyjnymi, ale to nadal nie świadczy źle o sąsiadach. 

Nie trzeba ich przynieść w dużej ilości, tak naprawdę wystarczy jedna (JEDNA) mała pluskwa, by w krótkim czasie mieć w domu potężne stado. A tę jedną można choćby z komunikacji publicznej przynieść. 

Obecność pluskiew odkrywa się zwykle po jakimś czasie i tu niestety do głosu dochodzi fałszywy wstyd, który nie pozwala podzielić się wiedzą z osobami odwiedzającymi nas w ostatnich dniach. No niefajne to jest. Obstawiam, że tak właśnie pluskwy dostały się swego czasu do mojego domu. Nikt mnie nie ostrzegł… 

 

Po czym można poznać, że w domu są pluskwy? 

Pluskwy potrafią się dobrze maskować i niełatwo ustalić, że to one są przyczyną swędzenia i nietypowych zmian na skórze. Czasem można wręcz podejrzewać dermatozę. 

Te pasożyty zostawiają charakterystyczne ugryzienia: trzy ranki (bąbelki) w niedużych odległościach od siebie. Półżartem mówi się o tym: śniadanie – obiad – kolacja, ale tak naprawdę, nie ma powodu do śmiechu. Ugryzienia mogą być też rozmieszczone inaczej, nie można powiedzieć, że jak nie są potrójne, to to na pewno nie pluskwy. 

O obecności pluskiew świadczą też ich odchody. To brzydkie i stosunkowo dobrze widoczne czarne ślady na meblach (szczególnie tych z surowego drewna), materacach, ścianach. Jeśli w domu nagle pojawiły się takie zabrudzenia, a na całym ciele swędzą niezidentyfikowane zmiany, to nie ma się co oszukiwać – mamy pluskwy. 

 

Gdzie chowają się pluskwy? 

Pluskwy są w stanie wcisnąć się wszędzie, nawet tam, gdzie teoretycznie nie ma na nie miejsca. Są jednak dość leniwe i nie oddalają się zanadto od człowieka, więc najszybciej namierzycie je w sypialni, bo żerują głównie nocą. 

Warto sprawdzić spód materaca, stelaż łóżka, listwy przypodłogowe, przestrzeń za lustrami i obrazami. To najbardziej oczywiste miejsca, ale… na własne oczy widziałam pluskwy ukrywające się pod dość mocno przykręconymi uchwytami szaf i szuflad. Nie mam pojęcia, jak tam weszły, ale fakt jest faktem. Wciskały się też pod zawiasy i okucia. 

Sporo można przeczytać o tym, że pluskwy lubią mieszkać w materacach, tapicerowanych meblach, szwach itp., ale tam ich nie spotkałam. Może miałam szczęście, a może surowe drewno wygrywa w ich prywatnej konkurencji, bo taki właśnie mebel pobrudziły najbardziej i koczowało ich tam najwięcej. 

 

Domowe sposoby na pluskwy 

Od razu powiem, że w moim odczuciu domowe sposoby na pluskwy niestety nie są skuteczne. Owszem, ograniczają populację, ale wystarczy jedną małą zarazę przegapić i już zabawa zaczyna się od nowa. 

 

Gdybyście jednak potrzebowali zadziałać doraźnie, to wiedzcie, że:

– Pluskwy nie lubią wysokiej temperatury, giną w 45°C. To, co można, trzeba wyprać, czego się nie da wyprać, to przynajmniej wyprasować. Meble, materace i inne gabarytowo duże przedmioty można potraktować parownicą.

– Wciąganie pluskiew do odkurzacza nie bardzo ma sens, dadzą radę wyjść, a jak się chociaż jedna zakotwiczy w rurze, to wszystko zacznie się na nowo.

– Pluskwy nie lubią zapachu cynamonu. Tak głosi mądrość ludowa i chyba coś w tym jest, bo po wysypaniu przestrzeni pod Duśki materacem jakoś ją omijały. Nie wygonicie ich w ten sposób z domu, ale możecie zabezpieczyć dzieci, biorąc atak na siebie.

– Pluskwy nie lubią niskiej temperatury. Jeśli czegoś nie da się potraktować wysoką temperaturą, można zamknąć w szczelnym woreczku i włożyć do ustawionego na – 20°C zamrażalnika. Czas takiego zabiegu to minimum 10 godzin, ale ja pomna własnych doświadczeń celowałabym w przynajmniej dobę.

 

Ile czasu trwa walka z pluskwami? 

Nie łudźcie się, że zagłodzicie pluskwy. Potrafią przetrwać nawet rok bez żywiciela. Na szczęście nie oznacza to, że trzeba się na rok wynieść z domu. 

Okres lęgowy u pluskiew to 6 – 9 dni. Czyli jeśli zrobimy cokolwiek przeciwko pluskwom, to po tym czasie trzeba zabieg powtórzyć. Teoretycznie powinno to wystarczyć, jednak moja prywatna praktyka pokazała, że niekoniecznie. Te zarazy potrafiły się zakamuflować i przetrwać. 

W ramach profilaktyki walczyliśmy jeszcze miesiąc po tym, jak ślady na skórze i meblach przestały się pojawiać. Trauma była naprawdę silna. 

 

Czy trzeba zamawiać dezynfekcję na pluskwy? 

Z pluskwami jest trochę jak z wszami. Niegdyś tępiło się je radykalnymi metodami i problem był jakby mniejszy. Dziś mamy masę nowoczesnych i niby skutecznych środków, ale wytępić jedną i drugą zarazę coraz trudniej. 

Firmy świadczące specjalistyczne usługi w dziedzinie usuwania pluskiew z domu oczekują cudów już na starcie. Najlepiej jakby mieszkanie było puste, wszystkie meble odsunięte od ścian, listwy odkręcone, wykładziny zdjęte itp. Inaczej nie dają gwarancji. Wygodne, nie powiem. 

W moim małym i dość ciasnym mieszkaniu osiągnięcie takiego stanu rzeczy było niemożliwe. Z płacenia miliona monet zrezygnowaliśmy, a pluskwy wytępiliśmy samodzielnie środkiem, który można kupić w specjalistycznych sklepach, podejrzewam, że w internecie też. Nie będę robiła reklamy, ale jakby co, to piszcie privy na FB. Podzielę się wiedzą. 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kamila
Kamila
6 miesięcy temu

Jakie srodek na pluskwy

Gry planszowe i nie tylko 2 października 2023

„Nibylandia. Tu żyją potwory” i „W mroku podziemi” – premiera dwóch gier książkowych

„Nibylandia. Tu żyją potwory” to czwarta paragrafówka Jonathana Greena w portfolio wydawnictwa Muduko. Podobnie jak poprzednie części i ta nawiązuje do klasyki literatury dziecięcej, ale podszyta jest mrokiem i wieloma nawiązaniami do popkultury („Parku Jurajskiego”, „King Konga”, a nawet „Tomb Raidera”). Z kolei „W mroku podziemi” autorstwa Hari Conner to lżejsza i krótsza powieść, utrzymana w kanwie klasycznych opowieści fantasy o zbieraniu skarbów i przeżywaniu przygód w lochach. Obie gry właśnie wjechały na salony…

Nibylandia. Tu żyją potwory 

 „To nie jest ten Piotruś Pan, którego znacie! I nigdy nie byliście w takiej Nibylandii. Piotruś Pan i Świat Zaginiony? Piraci w Parku Jurajskim? Dlaczego nie? Mogłem przeżyć pełną przygód opowieść nie tylko w skórze Wendy i Piotrusia Pana (w towarzystwie steampunkowego Dzwoneczka), ale i Lilii Tygrysiej, wspaniałego kapitana Haka i jeszcze jednego tajemniczego mieszkańca zaginionej wyspy. Uważajcie jednak! To bardzo groźna baśń, w której wiele zależy od czytelnika. Jeden nieopatrzny krok, a może zmienić się w opowieść bez szczęśliwego zakończenia.” – Radek Rak, powieściopisarz.  

W grze Nibylandia. Tu żyją potwory! to TY decydujesz, którą ścieżkę wybrać, na jakie niebezpieczeństwa się narazić i z którymi potworami podjąć walkę. Możesz grać jako ocalała z katastrofy statku Wendy Darling, mechaniczny mściciel Piotruś Pan, nieustraszona łowczyni Tygrysia Lilia lub bezlitosny pirat – kapitan Hak. 

Autor: Jonathan Green
Ilustracje: Kev Crossley
Tłumaczenie: Agnieszka Hałas
Oprawa: miękka
Format: 150×210
Liczba stron: 528 

 Cechy:

  • książka, która jest jednocześnie grą – czytelnik może decydować, w którym kierunku rozwinie się fabuła (czytelnik porusza się między paragrafami, a nie odwraca kolejne strony),
  • gra inspirowana klasykiem literatury: Piotrusiem Panem J.M. Barriego, ale także Zaginionym światem Arthura Conan Doyle’a, Titaniciem, serią Tomb Raider, w środku również echa Parku Jurajskiego, 
  • możliwość wyboru 5 różnych postaci, w tych samego Kapitana Haka! A jeśli chcesz zagrać tajemniczą postacią, przyjrzyj się uważnie mapie w książce. 

Cena: 59,90 PLN 

Uwaga: Tylko w sklepie Muduko  dostępny będzie także zestaw specjalny zawierający poza książką zakładkę, woreczek na kości, kości i ołówek w cenie 90 PLN.

W mroku podziemi 

Słyszeliście opowieści o tym miejscu… o przejściu ukrytym w ruinach zapomnianego zamku. Prowadzi ono w gmatwaninę starożytnych tuneli pełnych niewysłowionych zagrożeń, lecz także – o ile odważycie się po nie sięgnąć – bezcennych skarbów. 

W mroku podziemi to TY decydujesz, którą ścieżkę wybrać. Podążaj za przygodą w książce, poznaj historię lochów i odkryj, które ścieżki są dla twojego bohatera mniej lub bardziej niebezpieczne. 

„W mroku podziemi to według mnie szybki sposób na wejście do świata fantastyki i gier RPG. Zmierz się z ekscytującą przygodą. Jest ona pełna skarbów, niebezpieczeństw i różnych zakończeń, a te są zależne od Twoich decyzji. Uważaj jednak – nie wszystkie z nich są szczęśliwe!” – Tomasz Nowakowski, twórca fanpage’a Ubieram się na czarno, bo jestem z Nocnej Straży. 

„Mam tam wleźć? Sam? Całkiem sam? Haha, no pewnie, że tak! Ruszam w podziemia pod zamczyskiem, by przeżyć własną przygodę, a tym, którzy udadzą się tam w ślad za mną, gwarantuję, że każdy z was dozna zupełnie innych wrażeń. Na tym bowiem polega magia tej opowieści!” – Marcin Mortka, powieściopisarz. 

„Rewelacja! To niesamowicie klimatyczna, wciągająca bez reszty opowieść pochłaniająca czytelnika na wiele godzin i zapewniająca niejedną rozgrywkę nie tylko dla młodszych. Gdy zanurzysz się we „W mroku podziemi”, to od Twoich decyzji będzie zależeć, w jakim kierunku potoczy się opowieść. Chętnie zagram jeszcze raz!” – Fantastyka na Luzie

Autorstwo i ilustracje: Hari Conner
Tłumaczenie: Łukasz Małecki
Oprawa: miękka
Format: 150×210
Liczba stron: 112
Cena: 24,90 PLN

Cechy:

  • książka, która jest jednocześnie grą – czytelnik może decydować, w którym kierunku rozwinie się fabuła (czytelnik porusza się między paragrafami, a nie odwraca kolejne strony),
  • możliwość wyboru 4 różnych postaci,
  • idealny sposób na wejście do świata fantastyki i gier RPG.

 

Źródło wpisu: informacja prasowa

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 1 października 2023

Międzynarodowy Dzień Wegetarianizmu. Co najchętniej jemy na diecie bezmięsnej? 

Zdrowy styl życia i troska o naturalne środowisko są ważną częścią codzienności każdego z nas. Dieta wegetariańska, której międzynarodowy dzień obchodzony jest 1 października, to już nie tylko sposób żywienia, ale także manifestacja naszych przekonań i zrozumienia wpływu, jaki wywieramy na świat. Wegetariańskie zwyczaje żywieniowe zbadano w ramach szerokiej analizy „Fakty na temat zwyczajów żywieniowych Polaków” [1] przeprowadzonej na zlecenie Glovo. Co najczęściej wegetarianie wybierają w ramach „cheat day”? Jak często zamawiają jedzenie i czemu w ogóle zdecydowali się na dietę bezmięsną?

Według najnowszych dostępnych badań największą grupę wśród zwolenników wegetarianizmu stanowią osoby w wieku od 18 do 24 lat, w przedziale 18-65 lat osoby niejedzące mięsa stanowią aż 10%. Liczba wegetarian wzrosła w czasie pandemii, gdy – siedząc w domach w czasie lockdownu – mieliśmy więcej czasu na przygotowywanie i próbowanie nowych dań.

Dieta wegetariańska – zalety

Dieta bezmięsna odpowiada na specjalne potrzeby 31% ankietowanych wegetarian, aż 35% wskazuje, że to coś więcej niż żywienie, bo taki styl życia jest zbieżny z ich poglądami i wartościami. Jakie jeszcze korzyści płyną z wyłączenia produktów mięsnych z diety?
– Przede wszystkim – wielokrotnie podkreślane przez ankietowanych – zdrowie. Wybierając wegetarianizm, chronimy serce przed chorobami i wysokim ciśnieniem krwi, poprzez eliminację nasyconych tłuszczów i cholesterolu.
– Dieta ograniczająca spożycie mięsa wpływa korzystnie na sylwetkę – 43% ankietowanych wybiera wegetarianizm chcąc zrzucić zbędne kilogramy.
– Kwestia środowiskowa – nasze wybory żywieniowe bezpośrednio wpływają na kondycję planety.
– Odkrywanie smaków świata – wegetarianizm to okazja do eksperymentowania z różnorodnymi kuchniami i daniami bazującymi na owocach, warzywach czy nabiale. Warto ponieść się kulinarnej przygodzie.

Dieta z dowozem do domu – wegetarianie częściej wybierają kuchnię azjatycką

Wegetarianie którzy wzięli udział w badaniu deklarują, że w przeciągu ostatnich 2 lat byli najczęściej na 1 bądź na 2 dietach – wskazało tak 57% ankietowanych. W utrzymaniu diety pomocne okazały się aplikacje do zamawiania jedzenia, które – według 47% badanych umożliwiają zamawianie różnorodnych potraw, dostosowanych do rozmaitych wymagań. Osoby niejedzące mięsa chętniej niż inne grupy zamawiają potrawy kuchni azjatyckiej (różnica 15 punktów procentowych) oraz makarony (różnica 11 punktów procentowych). Wegetarianie doceniają także siłę wspólnego celebrowania posiłków w gronie rodziny. 51% ankietowanych zamawia obiad z dowozem do domu dla rodziny raz lub dwa razy w miesiącu. Aż co czwarty ankietowany wegetarianin jako powód zamawiania obiadu i wspólnego spożywania go wskazuje, że integruje to rodzinę.

Na poprawę humoru… pizza, na „cheat day” – chipsy

70% wegetarian poprawia sobie humor jedzeniem. Najchętniej zamawiają pizzę (60%), lody (49%) i słodycze (48%). Mimo deklaracji, że dieta bezmięsna to przede wszystkim zdrowie, także wegetarianom zdarzają się „cheat days” – czyli dni, gdy kwestie zdrowotne odchodzą na drugi plan, a ich miejsce zajmują słodycze i przekąski. Jak wynika z badania „Fakty na temat zwyczajów żywieniowych Polaków”, wegetarianie częściej niż pozostałe badane osoby jako „cheat meal” wykorzystują chipsy lub inne słone przekąski (odpowiednio 41% i 27% ankietowanych).
Jeśli brakuje czasu lub energii na przygotowanie zdrowego, wegetariańskiego posiłku, warto pamiętać, że wystarczy kilka kliknięć, by zasmakować ulubionych dań prosto z topowych restauracji, bez wychodzenia z domu. Dzięki usłudze Glovo można zamówić potrawy dokładnie wtedy, gdy przyjdzie na to ochota. Warto się zrelaksować i zaczekać na dostawę – jedząc zdrowo i różnorodnie.
[1] Badanie wykonano w formie ankiety internetowej wspomaganej komputerowo (CAWI) w okresie od 27 czerwca do 6 lipca 2023 r. na próbie 2000 pełnoletnich Polaków.
Źródło informacji: Glovo
Obraz Karolina Grabowska z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close