Zabawa 16 lipca 2014

Prąd – prawdziwe zagrożenie dla naszych dzieci

Od poczęcia chronimy nasze dzieci przed niezliczonymi niebezpieczeństwami, dbamy o nie, uczymy świata, prowadzimy za rękę. Zawsze czujni, gotowi stanąć między dzieckiem a niebezpieczeństwem. Dlaczego więc tak często zapominamy o zagrożeniu, które będzie towarzyszyło dziecku co krok? Zagrożeniu płynącemu z niewłaściwego obchodzenia się z prądem.

Ten temat, bardzo niesłusznie, jest pomijany i bagatelizowany przez rodziców, nauczycieli i szeroko pojęte media. Co rusz słyszymy o zapinaniu pasów, fotelikach samochodowych, niebezpiecznych skokach do wody… a czy ktoś uczy nasze dzieci, co może się wydarzyć, gdy rozleją napój na komputer lub mokrymi rękami będą używać urządzeń elektrycznych? Niestety nie!

Dbanie o bezpieczeństwo dziecka w kontakcie z energią elektryczną, to nie tylko zatyczki do kontaktów i pogadanka o piorunach, to przede wszystkim nauka jak w bezpieczny i rozsądny sposób korzystać z przeróżnych urządzeń elektrycznych. Ziarenko, które zasiejemy dzisiaj – jutro wykiełkuje w postaci właściwej i jakże naturalnej postawy dziecka wobec potencjalnego niebezpieczeństwa.

„Nie wolno” i „nie dotykaj” to tylko krótkoterminowy i doraźny oręż w rękach rodziców, bo w pewnym wieku owoc zakazany smakuje najlepiej.  Sami przyznajcie, że prąd – ten niewidzialny i nienamacalny „cud techniki” jest dla malucha tak samo abstrakcyjny jak różniczkowanie! Ile razy słyszeliśmy od swoich rodziców lub sami mówiliśmy „bo Cię kopnie!” – kopnie, nie kopnie, Asia Kasię kopnęła w piaskownicy i nic się stało! (prawdopodobnie to pomyśli sobie większość kilkulatków)– Kopnie i tyle…?! Czy już nie pamiętacie historii Jasia Meli? Tak, Jasia! Chłopca, który stracił przedramię oraz nogę na skutek nieszczęśliwego wypadku z elektrycznością. A ile historii skończyło się dużo gorzej? Zbyt wiele! Dziecko powinno posiadać podstawową wiedzę na temat elektryczności, to na Was spoczywa obowiązek i zaszczyt, nauczenia go jak poradzić sobie w życiu.

Nie zwlekajcie z edukacją, skorzystajcie z pomocy specjalistów – zapraszam Was do obejrzenia razem z dzieckiem krótkiego i przyjemnego filmu . Poznajcie elektryczność i porozmawiajcie w domu o tym, co obejrzeliście. To właśnie rozmowa i odpowiedzi na pytania dziecka pozwolą Wam na najlepszą inwestycję w bezpieczeństwo – Wasz kapitał początkowy to zaledwie kilkanaście minut, przyznajcie, że to niewielki koszt za życie i zdrowie najcenniejszego skarbu – Waszego dziecka.

Polecam wszystkim rodzicom film edukacyjny przygotowany przez PGE – dla dzieci klas I-III, ale i młodszych. Ja obejrzałam go z moja prawie 4 letnią córką i był dla niej tak oczywisty, że nasza rozmowa szybko sprowadziła się do udzielania mamie reprymendy za stawianie kubka obok laptopa 🙂

„Pan Piorunek” bardzo przypadł do gustu Klarze, a ponieważ program jest z udziałem dzieci, był naprawdę łatwy w odbiorze i interpretacji – nawet dla takiego malucha.

Nie pozostaje mi już nic innego, jak życzyć Wam udanego seansu!

http://www.youtube.com/watch?v=5vpsLTfwBh4

Wpis powstał we współpracy z PGE Polska Grupa Energetyczna.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iza
Iza
10 lat temu

Z hasłem „kopnie cię” święta racja! Nigdy o tym nie pomyślałam!

Magdalena Marczuk Romanowska
Magdalena Marczuk Romanowska
10 lat temu
Reply to  Iza

Tak, tp może dotrzeć do małego dziecka.

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

A ja w dzieciństwie znałam chłopaka – celowo czas przeszły 🙁 – który zginął w wieku 10 lat porażony prądem… Chciał ratować swojego kuzyna i udało mu się, ale sam przypłacił to życiem.
Teraz, gdy w szkole prowadzę zajęcia dla dzieci z pierwszej pomocy, zawsze dużo rozmawiamy o bezpieczeństwie i zagrożeniach związanych z możliwością porażenia prądem.

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Niestety też znam taką historię- dziecko bawiło się przy niezabezpieczonych kontaktach długopisem, po tym jak jego wkład wepchnął w kontakt, został porażony prądem. „Na szczęście” chłopczyk stracił „tylko” 3 paluszki u dłoni :/

Magdalena Marczuk Romanowska
Magdalena Marczuk Romanowska
10 lat temu

Oj, naszło mnie na wspomnienia. Chłopak rok młodszy ode mnie. Razem w jednej szkole, potem w następnej. Kilka wspólnych imprez, wspólni znajomi. I co … pewnego dnia informacja że zginął. A jak… wszedł na słup wysokiego napięcia… walczył o życie, ale niestety się nie udało;( Ja tez miałam bliskie spotkanie z prądem, ale nic mi się nie stało i dawna historia. Moja córka, wówczas 1,5 roczna kręciła się przy kontakcie, z którego tylko na chwilkę wyciągnęłam zabezpieczenie, ponieważ odkurzałam. I co… włożyła końcówkę od słuchawek, takiego czincza i wyleciały korki w całym domu. Na szczęście nic się nie stało. A… Czytaj więcej »

Mirella
Mirella
10 lat temu

Właśnie dlatego zatyczki do kontaktów były wysoko na liście zakupów przed narodzeniem dziecka. A teraz jak Duśka jest starsza dużo o tym rozmawiamy i przede wszystkim uczulamy, żeby nie włączała światła lub telewizora mokrymi rękami!

Magdalena Marczuk Romanowska
Magdalena Marczuk Romanowska
10 lat temu
Reply to  Mirella

Ja staram się przypominać, by dzieci nie grzebały prze wtyczkach, przedłużaczach itp. Syn jest fanatykiem i nawet włączniki właśnie w przedłużaczach musiałam zawinąć taśmą;)

Kulinaria 13 lipca 2014

Ogórek, ogórek, ogórek…….

Lato w pełni – w szklarni powoli dojrzewają pomidory, a zdecydowanie szybciej mogę się cieszyć z ogórków, które lubię wcinać nie tylko latem. Tak dziś tematem mojej kulinarnych podbojów będzie tradycyjny ogórek, zielony, świeży ogórek. 

To najlepszy czas (lato), by spróbować zachować ile i co się da w słoiku, a jak mamy w dodatku sprawdzony przepis to dlaczego nie spróbować?

Dziś chętnie podzielę się z wami przepisem na ogórki – korniszony – z nutą papryki i cebuli.

Składniki:

5 kg ogórków
½ kg cebuli
2 szt. papryki (1 czerwona i 1 żółta)
1 mały seler

1.  Ogórki myję i kroję  na ćwiartki, a  cebule i papryki kroję w plasterki. Seler najlepiej zetrzeć na tarce.

2. Wszystkie składniki mieszam razem, najlepiej w dużym garnku, lub misce (dla ułatwienia podpowiem: żeby nie robił się bałagan, cebulę, papryki i seler zawijam w gazę).

3. W dalszej kolejności posypuję szklanką soli, dodaję 8 szklanek wody. Całość należy dobrze wymieszać i odstawić na ok.3 godz.

4. Po 3 godzinach odlewam całą wodę  i ciasno układam ogórki w przygotowanych wcześniej słoikach.

5. Pozostało jeszcze  przygotowanie zalewy.

Składniki na zalewę:

3 szklanki wody
2,5 szklanki octu
2 łyżeczki gorczycy
1 łyżeczka ziela angielskiego
1 łyżeczka kolendry
70 dkg cukru

6. Te wszystkie składniki zagotowuję razem i zalewam nimi ogórki. Tak gotowe słoiki z ogórkami i zalewą pasteryzuję ok 4 min. (w piekarniku lub specjalnym garnku).

Pasteryzacja jest najlepszym sposobem na utrwalenie domowych przetworów. Polega na podgrzaniu w naszym przypadku zamkniętego słoika z ogórkami do temperatury ok 85-95 stopni Celsjusza. Dzięki niej giną wszelkie drobnoustroje, które mogłyby zepsuć naszą pracę, a tak nasze przetwory spokojnie doczekają przyszłego lata.

Podzielcie się swoimi przepisami  na ujarzmienie ogórków!

ogórki 7

ogórki 6

ogórki 1

ogrórki 2

ogórki 3

ogórki 4

ogórki 5

Zdjęcia: Rachela

 

Subscribe
Powiadom o
guest

15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Ogórki uwielbiam od każdą postacią- korniszone, kiszone, małosolne czy z papryczką chili 🙂 I nieskromnie napiszę, że dobrze spod mojej ręki wychodzą, bo zawsze gdy mam gości, proszą mnie abym zapakowała im na drogę słoiki z ogórkowymi pysznościami.

Magdalena Marczuk Romanowska
Magdalena Marczuk Romanowska
10 lat temu

Oj, uwielbiam ogóreczki. Sezon się rozpoczął i u mnie przybywa słoiczków;)

Netka
Netka
10 lat temu

Ogórki małosolne z Beskidów
kamionkowy słój lub zwykły z jasnego szkła
koper ogrodowy

czosnek

chrzan
po ok 6 sztuk: liście dębu, liście czarnej porzeczki i liście wiśni
na litr wody- duża łyżka soli
Na spód koper, pomiędzy nim czosnek i chrzan pokrojony w słupki

Potem ogórki ciasno ułożyć a na górę liście. Zagotować wodę, wsypać sól, odstawić na 10min i ciepłą wodą, ale już nie wrzątkiem zalać ogórki.

koniec:)

Anitka Guza-Bielarz
7 lat temu

Ja zawsze nawet jak robię kiszone odcinam końce

Elzbieta Jankowska-Koszela

ja tez?

Marta Stępień
7 lat temu

Jak liscie od ogorkow sa zdeptane to beda gorzkie albo obierane z ciemniejszej strony tez goszkie beda

Milena Kamińska
7 lat temu

Zależy od której strony jest obierany

Edyta Bruś
7 lat temu

A jak nie jest obierany?

Domi Bee
7 lat temu

Podobno obiera się od ciemnej strony do jasnej

Suutorr Joanna
7 lat temu
Reply to  Domi Bee

Odwrotnie.

Domi Bee
7 lat temu
Reply to  Domi Bee

A to dobrze wiedziec? właśnie nie byłam pewna

Grażyna Lachowicz
7 lat temu
Reply to  Domi Bee

Od kwiatka do ogonka 🙂

Anna Artsishevska
7 lat temu

Jak jest im za dużo słońca, to wtedy będą gorzkie. No i jeszcze trzeba podlewać, żeby nie było za sucho.;) Tak mówi moja mama).

Alicja Pluskota
7 lat temu

Ciemna strona ogórka jest gorzka a jasna nie, jeśli ogórek jest obierany od ciemnej czyli od ogonka w stronę jasną od kwiatka to będzie gorzki. Na odwrót nie powinien być gorzki

Podróże 10 lipca 2014

Lato leśnych ludzi

Ile razy już Wam pisałam, że mieszkam w lesie? Może nie wygląda to tak, że tylko mój dom i nic więcej, ale jednak więcej drzew niż domów, ulice też często-gęsto przypominają leśne drogi. Na zdjęciach satelitarnych mojej okolicy widać po prostu las, dopiero w zbliżeniu można zauważyć zabudowania.

Jak się mieszka w lesie? Przyjemnie! Rano budzi śpiew ptaków, w dzień obserwujemy ganiające się wiewiórki, słuchamy stuku dzięcioła, wieczorem podnosimy głowy by zobaczyć nietoperze, a w nocy obserwujemy gwiazdy 😉

Jeżeli jednak jesteście mieszczuchami i wybieracie się na wakacje do lasu, musicie pamiętać o kilku rzeczach.

  • Las to nie tylko ptaki i zwierzęta (tym ostatnim lepiej w drogę nie wchodzić), to również owady, nie wszystkie przyjazne człowiekowi. Lepiej nie wabić os, pszczół, bąków, trzmieli, szerszeni i nie wiem czego jeszcze ubraniem w kolorach kwiatów. Szczególnie lecą do żółtego, sprawdziłam.
  • Z tych samych powodów lepiej nie używać kwiatowych lub owocowych kosmetyków i perfum, a ubrania płukać w płynach o neutralnych zapachach.
  • Jeżeli nie macie pewności czy tam, gdzie jedziecie będą moskitiery w oknach, zabierzcie je ze sobą, do tego parę pinesek lub plaster, czymś je trzeba tymczasowo przyczepić.
  • Spray przeciwko osom i szerszeniom dużo miejsca w bagażu nie zajmuje, a może się okazać równie przydatny, co trudny do zdobycia.
  • Nigdy nie wypróbowałam, ale mądrość ludowa głosi, że po ukąszeniu przez osę trzeba wycisnąć to co nam zostawiła i przyłożyć w to miejsce przekrojoną na pół cebulę, lub korzeń pietruszki.
  • Na obrzęki po ugryzieniach dobry jest okład z sody oczyszczonej, ale trzeba uważać bo można łatwo poparzyć skórę, szczególnie u dzieci. Dobrze działa też Altacet, najlepiej w żelu, najłatwiej nałożyć 😉
  • Na komary nie ma skutecznej metody, przynajmniej ja nie znam. Oczywiście jeśli mówimy o przebywaniu wieczorem na dworze. Olejek waniliowy jest przereklamowany, aplikacja antykomarowa na smartfona też nie spełnia zadania, za to szybko zjada baterię. Najlepiej działa smarowidło o nazwie Autan, ale po pierwsze nie dam głowy czy jeszcze można je kupić, po drugie zupełnie nie nadaje się dla dzieci.

Basia podpowiada: polecam http://mugga-polska.pl/ zawiera deet – związek chemiczny stworzony przez chemików ze Stanów Zjednoczonych dla potrzeb wojska , walczącego w wilgotnych lasach i innych terenach gdzie występują owady.

Hanna podpowiada: tani i całkiem niezły jest produkt dla dziec z ziajki „anty bzzz”.

  • Z powyższych powodów jasno wynika, że jeżeli jedziecie na wakacje z małym dzieckiem, moskitiera do wózka powinna być na pierwszym miejscu na liście Waszego niezbędnika.
  • Ponoć zdrowo jest chodzić boso, szczególnie dzieciom jest to polecane, ale cóż… jak widzę ile robactwa chodzi mi po podwórku to zdecydowanie każę dziecku zakładać buty.
  • Owocowa przekąska na dworze? Tylko jeśli macie pewność, że dziecko ją pochłonie zanim dowiedzą się o niej wszelkie owady słodkolubne.
  • Absolutnie i pod żadnym pozorem nie wolno bezmyślnie jeść czy pić nie patrząc na talerz lub do kubka. I to nie tylko będąc na dworze! Do dziś mnie ciarki przechodzą na wspomnienie takiej sytuacji: byłam w domu, na ekspresie do kawy stała moja filiżanka z resztką napoju (filiżanka 750ml więc ta resztka to całkiem sporo 😉 ), sięgnęłam po nią żeby się napić i zobaczyłam żywą osę! Pływała sobie małpa jedna! Gdybym nie miała wyrobionego odruchu patrzenia co jem i piję nie pisałabym dziś do Was.
  • Oprócz owadów latających macie szansę spotkać kleszcza, lepiej mieć coś do wyjęcia go. Nie zawsze do szpitala jest blisko, a wyjęcie kleszcza wcale nie jest trudne.
  • O apteczce i jej zawartości pisała niedawno Fizinka, więc nie będę się powtarzać, zajrzyjcie tutaj 😉
  • Pamiętacie ze szkoły, że piorun wali tam gdzie najwyżej, prawda? W lesie wali w drzewa, więc wiadomo – zbliża się burza, uciekacie do domu, na kwaterę, czy gdzie tam akurat stacjonujecie.
  • Grzybobranie polecam tylko znawcom tematu 😉 Amatorzy lepiej niech sami nie gotują tego co zbiorą 😉
  • Owoce leśne… temat rzeka. Sporo się mówi, że zwierzęta na nie siusiają i lepiej nie zbierać. Nigdy nie chorowałam po leśnych jagodach czy jeżynach, ale nie gwarantuję, że to zbieranie jest bezpieczne.

Basia podpowiada: bardzo niebezpieczne! Bąblowica – śmiertelna choroba, której można się nabawić jedząc NIEUMYTE owoce leśne

Hanna podpowiada:  bardzo pilnujcie swoje dzieci, które na widok „jagód” mogą bez zastanowienia się poczęstować, nie wszystkie owoce z rodziny jagód są jadalne 😉

  • W lesie łatwo zabłądzić, dobrze jest patrzeć na oznakowania szlaków i zapamiętywać charakterystyczne miejsca, typu sosna o szesnastu pniach (mamy taką, jest pomnikiem przyrody 😉 ), powalone drzewa, duże głazy czy mrowiska.
  • W lesie obowiązują podobne zasady co w górach, jeśli wybieracie się na wyprawę w nieznane lub w kompletną dzicz koniecznie poinformujcie kogoś gdzie się wybieracie i kiedy planujecie wrócić.
  • I na koniec, żeby nie było że Mirella nie powiedziała: NIE WOLNO ŚMIECIĆ W LESIE!!!
Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Bartnik
10 lat temu

Też mieszkamy przy lesie więc….piąteczka!

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Anna Bartnik

Piąteczka!

Maria Ciahotna
Maria Ciahotna
10 lat temu

U nas do lasu trochę dalej, mieszkamy praktycznie w mieście, ale dzieci lubią wyprawy do lasu 🙂 młoda już nie raz przytachała kleszcza, więc poważnie myślimy o jej zaszczepieniu (i tak samo pozostałych dzieci..). Jednak nic nas nie zraża i wyruszamy na poszukiwanie grzybów i owoców leśnych, a czasami po prostu fajnych przygód. A jeśli chodzi o apteczkę – mamy taką „podróżną” – gdy wyruszamy „w świat” zabieramy ją ze sobą i wiemy, że wszystko niezbędne jest pod ręką 😉

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Maria Ciahotna

Prawdziwi z Was turyści 😉

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Podpisuję się pod powyższym 🙂

Mirella
Mirella
10 lat temu

Dziękuję 😉

Asia
Asia
10 lat temu

Ja raz znalazłam ogromnego pająka krzyżaka w swojej kawie!! A innym razem prawie połknęłam pszczołę która wpadła mi do piwa, w butelce!!
Także potwierdzam – zaglądajcie do tego co jecie i pijecie!!

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Asia

Brrrrrr, aż ciary przechodzą!

Magda
Magda
10 lat temu

Kiedy byłam mała mojej koleżance na lizaku usiadła osa. Całe szczęście użądliła ją „tylko” w wargę…

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

Dla mnie spacerowanie po lesie to największy relaks. Uwielbiam.

A propos leśnych zwierząt – pochwalę się jednym sąsiadem zza płota:

BAFOMET
10 lat temu

Ja wspaniale mieszkać tak przy lesie 🙂 Ja mam już tak bardzo dość miejskiej gonitwy, że zupełnie poważnie myślę o zostaniu leśniczym.

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  BAFOMET

Pięć lat mieszkałam w Warszawie, z prawdziwą ulgą wróciłam do mojego lasu, więc świetnie Cię rozumiem 😉

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close