Prąd – prawdziwe zagrożenie dla naszych dzieci
Od poczęcia chronimy nasze dzieci przed niezliczonymi niebezpieczeństwami, dbamy o nie, uczymy świata, prowadzimy za rękę. Zawsze czujni, gotowi stanąć między dzieckiem a niebezpieczeństwem. Dlaczego więc tak często zapominamy o zagrożeniu, które będzie towarzyszyło dziecku co krok? Zagrożeniu płynącemu z niewłaściwego obchodzenia się z prądem.
Ten temat, bardzo niesłusznie, jest pomijany i bagatelizowany przez rodziców, nauczycieli i szeroko pojęte media. Co rusz słyszymy o zapinaniu pasów, fotelikach samochodowych, niebezpiecznych skokach do wody… a czy ktoś uczy nasze dzieci, co może się wydarzyć, gdy rozleją napój na komputer lub mokrymi rękami będą używać urządzeń elektrycznych? Niestety nie!
Dbanie o bezpieczeństwo dziecka w kontakcie z energią elektryczną, to nie tylko zatyczki do kontaktów i pogadanka o piorunach, to przede wszystkim nauka jak w bezpieczny i rozsądny sposób korzystać z przeróżnych urządzeń elektrycznych. Ziarenko, które zasiejemy dzisiaj – jutro wykiełkuje w postaci właściwej i jakże naturalnej postawy dziecka wobec potencjalnego niebezpieczeństwa.
„Nie wolno” i „nie dotykaj” to tylko krótkoterminowy i doraźny oręż w rękach rodziców, bo w pewnym wieku owoc zakazany smakuje najlepiej. Sami przyznajcie, że prąd – ten niewidzialny i nienamacalny „cud techniki” jest dla malucha tak samo abstrakcyjny jak różniczkowanie! Ile razy słyszeliśmy od swoich rodziców lub sami mówiliśmy „bo Cię kopnie!” – kopnie, nie kopnie, Asia Kasię kopnęła w piaskownicy i nic się stało! (prawdopodobnie to pomyśli sobie większość kilkulatków)– Kopnie i tyle…?! Czy już nie pamiętacie historii Jasia Meli? Tak, Jasia! Chłopca, który stracił przedramię oraz nogę na skutek nieszczęśliwego wypadku z elektrycznością. A ile historii skończyło się dużo gorzej? Zbyt wiele! Dziecko powinno posiadać podstawową wiedzę na temat elektryczności, to na Was spoczywa obowiązek i zaszczyt, nauczenia go jak poradzić sobie w życiu.
Nie zwlekajcie z edukacją, skorzystajcie z pomocy specjalistów – zapraszam Was do obejrzenia razem z dzieckiem krótkiego i przyjemnego filmu . Poznajcie elektryczność i porozmawiajcie w domu o tym, co obejrzeliście. To właśnie rozmowa i odpowiedzi na pytania dziecka pozwolą Wam na najlepszą inwestycję w bezpieczeństwo – Wasz kapitał początkowy to zaledwie kilkanaście minut, przyznajcie, że to niewielki koszt za życie i zdrowie najcenniejszego skarbu – Waszego dziecka.
Polecam wszystkim rodzicom film edukacyjny przygotowany przez PGE – dla dzieci klas I-III, ale i młodszych. Ja obejrzałam go z moja prawie 4 letnią córką i był dla niej tak oczywisty, że nasza rozmowa szybko sprowadziła się do udzielania mamie reprymendy za stawianie kubka obok laptopa 🙂
„Pan Piorunek” bardzo przypadł do gustu Klarze, a ponieważ program jest z udziałem dzieci, był naprawdę łatwy w odbiorze i interpretacji – nawet dla takiego malucha.
Nie pozostaje mi już nic innego, jak życzyć Wam udanego seansu!
http://www.youtube.com/watch?v=5vpsLTfwBh4
Wpis powstał we współpracy z PGE Polska Grupa Energetyczna.
Z hasłem „kopnie cię” święta racja! Nigdy o tym nie pomyślałam!
Tak, tp może dotrzeć do małego dziecka.
A ja w dzieciństwie znałam chłopaka – celowo czas przeszły 🙁 – który zginął w wieku 10 lat porażony prądem… Chciał ratować swojego kuzyna i udało mu się, ale sam przypłacił to życiem.
Teraz, gdy w szkole prowadzę zajęcia dla dzieci z pierwszej pomocy, zawsze dużo rozmawiamy o bezpieczeństwie i zagrożeniach związanych z możliwością porażenia prądem.
Niestety też znam taką historię- dziecko bawiło się przy niezabezpieczonych kontaktach długopisem, po tym jak jego wkład wepchnął w kontakt, został porażony prądem. „Na szczęście” chłopczyk stracił „tylko” 3 paluszki u dłoni :/
Oj, naszło mnie na wspomnienia. Chłopak rok młodszy ode mnie. Razem w jednej szkole, potem w następnej. Kilka wspólnych imprez, wspólni znajomi. I co … pewnego dnia informacja że zginął. A jak… wszedł na słup wysokiego napięcia… walczył o życie, ale niestety się nie udało;( Ja tez miałam bliskie spotkanie z prądem, ale nic mi się nie stało i dawna historia. Moja córka, wówczas 1,5 roczna kręciła się przy kontakcie, z którego tylko na chwilkę wyciągnęłam zabezpieczenie, ponieważ odkurzałam. I co… włożyła końcówkę od słuchawek, takiego czincza i wyleciały korki w całym domu. Na szczęście nic się nie stało. A… Czytaj więcej »
Właśnie dlatego zatyczki do kontaktów były wysoko na liście zakupów przed narodzeniem dziecka. A teraz jak Duśka jest starsza dużo o tym rozmawiamy i przede wszystkim uczulamy, żeby nie włączała światła lub telewizora mokrymi rękami!
Ja staram się przypominać, by dzieci nie grzebały prze wtyczkach, przedłużaczach itp. Syn jest fanatykiem i nawet włączniki właśnie w przedłużaczach musiałam zawinąć taśmą;)