Witaj w Everdell – najlepsza okazja roku dla fanów planszówek przed Mikołajkami
Ostatnio w nasze ręce trafiła prawdziwa perełka dla graczy. Od 18.11. w sieci sklepów Biedronka pojawiła się nie lada gratka, czyli nowa, dedykowana odsłona kultowej już gry Everdell. To, co rozpala najmocniej, to cena — grę Witaj w Everdell kupicie za 99 zł, czyli o połowę taniej od jej bliźniaczej poprzedniczki. Czy warto? Zdecydowanie tak. Są tylko dwa wyjątki od tej reguły. Jeżeli na planszówkach zjedliście już zęby lub macie klasyczną wersję tej gry, to zwyczajnie nie jest dla was, no, chyba że macie młodsze dzieci, które chcecie zarażać swoją pasją. Drugi dotyczy posiadaczy gry „Moje małe Everedell”.
Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby o legendarnym już #Everdell. Mamy dla was genialne wiadomości – już od poniedziałku 18.11.2024 r. można zagrać w zupełnie nową wersję! Właśnie pojawiła się nowa odsłona leśnej sagi — Witaj w Everdell w boskiej cenie 99 zł! Można ją znaleźć tylko w sieci sklepów Biedronka. Jeśli nie macie na półce „Moje małe Everdell”, biegnijcie do sklepu, zanim wszystkie gry znikną. Zobaczcie koniecznie, jak prezentuje się ta budżetowa wersja dość drogiego tytułu, co znajdziecie w pudełku i jak w nią grać. Z całą pewnością to pozycja dla wszystkich tych, którzy kochają zabawę, ale nie znoszą skomplikowanych zasad i miliona reguł, których trzeba się nauczyć przed rozgrywką.
Witaj w Everdell — nowa edycja w boskiej cenie
Rozgrywki w leśnym świecie Everdell od lat należą do ścisłej czołówki planszówek, które są niezmiennie na topie. To tytuł, który łączy wszystkie cechy doskonałej gry. Dobrze będziecie się przy niej bawić, grając z dziećmi albo ze znajomymi na imprezce. Wersja, która właśnie wjechała do Biedronek to nowa odsłona kultowego już tytułu, którą miała przyjemność przetestować. I w mojej opinii to strzał w dziesiątkę. Zanim opowiem wam więcej o samej grze, krótka polecajka, czyli najmocniejsze strony i kilka powodów, żeby ją sobie kupić. I to moja prawdziwa opinia, nikt za nią nie płaci!
Dlaczego warto kupić grę Witaj w Everdell? Moja dyszka „za”:
- Zasady gry są dość proste i dostosowane dla początkujących.
- To dobry sposób, żeby polubić się z grami strategicznymi.
- Wspólny czas, nawet z młodszymi członkami rodziny, to zawsze wygrana.
- W tej cenie tak dobrej gry nie kupić to grzech (jej bliźniaczka kosztuje dwa razy więcej!).
- To przystępny sposób na naukę i ruszenie głową. Gra genialnie uczy skupienia, kalkulacji i oceny sytuacji.
- Jest piękna!
- Mikołajki — to zawsze dobry powód.
- Autorzy przewidzieli ułatwienia dla najmłodszych, aby dobrze i bez stresu bawili się podczas gry. Jest przestrzeń do tego, by w trakcie gry dać dzieciakom fory i trochę pokantować na ich korzyść. Bo przecież nikt nie rodzi się wybornym strategiem, a niektórzy łatwo się zniechęcają.
- To dopiero początek przygody. Zacznij od tej wersji, żeby się wciągnąć, potem z łatwością wejdziesz na następny poziom i poradzisz sobie w całym everdellowym universum. A do dużej wersji gry wydano już naprawdę sporo dodatków i jest w czym wybierać!
- Wiele osób zastanawia się, czy skusić się na klasyczną wersję, ale jest to dość kosztowna gra (cena okładkowa ok. 250 zł), nie ma lepszego sposobu, żeby sprawdzić, czy gra nam się podoba i będzie leżała na stole, czy na stosie pudełek hańby. Lepiej przekonać się o tym za stówkę niż za 250…
Witaj w Everdell — jak się grało?
Jak zapewne zauważyliście na zdjęciu, mamy swoja grę Everdell w wersji klasycznej, ale ponieważ kupiliśmy ją niedawno, nie mieliśmy czasu zagrać z dzieciakami — na razie wciągaliśmy się w nią razem z mężem i co tu kryć, skradła nasze serca. Niemalże natychmiastowo dołączyła na półkę z ulubionymi planszówkami. Brakowało czasu, bo gra jest bardzo bogata i wytłumaczenie najmłodszym pochłonęłoby sporo czasu, więc odkładaliśmy to na później. Dlatego nowa wersja dosłownie spadła nam z nieba (wiadomo, że w Rebel maniacy gier i tak czują się, jak w niebie…). Ta wersja okazała się idealnym sposobem na to, żeby nie było za trudno, żebyśmy się nie nudzili i mogli zagrać wszyscy razem „z marszu”.
Zasady są uproszczone i już w pierwszej rundzie każdy załapał, jak grać. W dużym skrócie mamy nasz piękny las, w którym znajdują się różne dobroci, czyli surowce (jagódki, żywica i drewno). Za te dobroci możemy kupować sobie karty, które oferują nam punkty lub super bonusy. Mamy też pionki-zwierzaki, które wędrują sobie po uroczym Everdell i zbierają dla nas potrzebne przedmioty. Grę wygrywa ten, kto na koniec zdobędzie najwięcej punktów.
Trzeba jednak trochę pogłówkować, żeby wycisnąć z kart i innych zasobów jak najwięcej. Nie zawsze darmowa karta, będzie nam się opłacała, a ta teoretycznie wysoko punktowana, może w finale nie zapewniać nam zwycięstwa. I to jest w tej grze najfajniejsze — ona naprawdę uczy myślenia i to, jak dzieciaki kombinują i się uczą, widać z rozgrywki na rozgrywkę.
Instrukcja z zasadami, przygotowaniem do gry i kolejnymi krokami jest prosta i przejrzysta — każdy da sobie radę! Podczas gry można śmiało używać jej jako ściągawki.
Gra trwa ok. 30 – 40 minut i składa się z powtarzalnych rund.
Gra jest rodzinna i przyjazna, ale nie naiwna. Pogrzebałam nieco w internecie i muszę powiedzieć, że Witaj w Everdell do złudzenia przypomina wydaną wcześniej „Moje małe Everdell”, nie mam jednak tej wersji i nie mam pojęcia, czy zasady czymś się różnią. Na pewno różnice polegają na sposobie wydania gry — zamiast mepli postaci i akrylowych zasobów, mamy w wersji z sieci sklepów Biedronka ich kartonowe odpowiedniki i pionki. Jednak nadal są piękne i porządne.
Jeśli zaczniemy porównywać grę z jej dużą, macierzystą wersją, różnic znajdzie o wiele więcej — od bajeranckiego drzewa zaczynając, na zasadach i stopniu skomplikowana akcji kończąc.
Nam grało się świetnie i myślę, że jeszcze przed świętami będziemy mogli razem z dziećmi bezboleśnie przesiąść się na duże Everdell i podjąć nowe wyzwania.
Witaj w Everdell — co znajdziemy w pudełku?
- instrukcję,
- planszę
- 4 planszetki domów,
- 4 kości surowców,
- 59 kart,
- 12 pionków stworzeń,
- żetony parady,
- dodatkowe żetony surowców i punktów.
Minusy, czyli na co niektórzy pokręcą nosem
Gra ma niewiele minusów, bo takie tytuły bronią się same. Z całą pewnością nie jest to gra dla wprawnych graczy, którzy mają nieco wyższe oczekiwania co do stopnia trudności. Graczy, którzy mają już „Moje małe Everdell”, to jej siostra bliźniaczka w bardziej budżetowej wersji. Nie zachwyci też osób, które w tradycyjne Everdell już grają. I to tyle. Oczywiście, gdyby zamienić kartonowe zasoby na takie, jak w grze matce (kto nie lubi tych małych jagódek?!), byłoby jeszcze lepiej, ale to oczywiście podbiło cenę tytułu.
Czy może być lepiej? Oczywiście, że tak! Już niedługo znajdziecie na naszym Facebooku konkurs, w którym będziecie mogli wygrać egzemplarz tej gry.
Egzemplarz gry do recenzji otrzymaliśmy od wydawnictwa Rebel — dziękujemy!