Ciąża 4 sierpnia 2022

Czop śluzowy. Jak wygląda i na jak długo przed porodem może odejść?

Czop śluzowy to kolejne zagadnienie związane z ciążą i porodem. Wzbudza zainteresowanie wśród przyszłych mam, które często martwią się o to, czy zauważą jego odejście, a jeśli tak, to jak długo po tym może nastąpić poród. Co warto o tym wiedzieć?

Czym jest czop śluzowy?

Czop śluzowy (korek śluzowy, czy też czop Kristellera) to wydzielina, która zbiera się u ujścia szyjki macicy od początku ciąży, przybierając formę „korka”. Jest to twór uszczelniający, który zabezpiecza dziecko przed ryzykiem kontaktu ze szkodliwymi drobnoustrojami z zewnątrz. Dzięki niemu rozwijający się maluch jest dobrze chroniony przed rozwojem infekcji, która mogłaby zagrażać jego zdrowiu, a nawet życiu. Jeśli przydarzy się, że w trakcie trwania ciąży część uformowanego czopa ulegnie uszkodzeniu, zostaje on uzupełniony wydzieliną z pochwy. Jeśli dojdzie do jego wydalenia pod koniec ciąży, oznacza to, że szyjka macicy zaczęła się skracać, przygotowując się do porodu.

Jak rozpoznać czop śluzowy?

To nie zawsze jest proste do zaobserwowania, ponieważ bywa, że czop śluzowy odchodzi np. podczas wizyty w toalecie, co pozostaje niezauważone. Najczęściej przy jego odejściu przyszłe mamy zauważają na bieliźnie gęstą i bardzo obfitą wydzielinę delikatnie podbarwioną krwią. Krew w tym przypadku nie stanowi sygnału alarmowego, ponieważ wynika z uszkodzenia niewielkich naczyń krwionośnych w szyjce macicy. Czop może odejść w jednym kawałku, przypominając korek, lub „na raty”. Warto przy tym wiedzieć, że kolor korka śluzowego nie w każdym przypadku jest taki sam. Może być on bardziej przezroczysty lub mieć zabarwienie różowe, brązowe, beżowe, czy nieco żółtawe. Zdecydowanie nie powinien mieć zielonego koloru. W takim przypadku może oznaczać infekcję lub wynikać z jeszcze innych przyczyn. Wszelkie wątpliwości odnośnie do koloru czy zapachu wydzieliny należy skonsultować z lekarzem ginekologiem.  

Czy po odejściu czopu trzeba od razu jechać do szpitala?

Czop śluzowy odchodzi pod koniec ciąży, ale równie dobrze może się to stać na kilka godzin, jak i na kilkanaście dni przed porodem. To indywidualna sprawa każdej kobiety. Zauważenie odejścia czopu jest jednym z objawów nadchodzącego porodu, ale nie jest jednoznaczne z koniecznością udania się do szpitala.

Natomiast to, co powinno skłonić do pilnej konsultacji ze specjalistą, to odejście czopa przed 36. tygodniem ciąży, oraz w przypadku, gdy jest on krwisty i pojawiły się nagłe, silne skurcze.  

Co jeszcze może świadczyć o zbliżającym się porodzie?

Warto jeszcze przypomnieć, że poza odejściem korka śluzowego, pojawiają się inne objawy, takie jak: obniżenie brzucha, skurcze przepowiadające, ból brzucha kojarzący się z bólem miesiączkowym, oraz ból z krzyża. Takie objawy zbliżającego się porodu trudno jest przegapić. 

 

Źródło zdjęcia: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/rece-kobieta-siedzenie-dywan-7155528/

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Dom 3 sierpnia 2022

Jak nauczyć dzieci oszczędzania wody i energii? 

Obecnie z coraz większą świadomością i odpowiedzialnością podchodzimy do kwestii oszczędnego używania wody i energii. Wiemy bowiem, jak duże znaczenie ma to dla świata naszego oraz tego, jaki pozostawimy naszym dzieciom. Aby skutecznie pracować na lepsze jutro, warto w proces oszczędzania zaangażować również najmłodszych, którzy już od wczesnych lat powinni dowiadywać się, w jaki sposób przyczynić się do poprawy kondycji naszego środowiska.  

Oszczędnie całą rodziną od czego zacząć? 

Aby zaszczepić w dzieciach świadomość i odpowiedzialność za środowisko, zarówno w ujęciu globalnym, jak i lokalnym, należy rozpocząć naukę w sposób umiejętny. Przede wszystkim warto przekazywanie wiedzy połączyć z ciekawymi grami lub zabawami, dzięki którym już nawet kilkulatek zainteresuje się wspomnianym tematem. Zamiast więc od razu zarzucać dziecko obowiązkiem sortowania odpadów czy prawidłowego używania zmywarki zamiast zlewu, zacznijmy do nauki grupowania klocków, misiów i puzzli po zakończonej zabawie. Podczas sprzątania warto wytłumaczyć dziecku, jak ważne jest to, aby każda zabawka znalazła się na swoim miejscu, dzięki czemu miś nie wybrudzi się farbami, a klocki nie pogubią się pomiędzy samochodzikami. Dobrym krokiem jest także stopniowe wzbudzanie zainteresowania tematem roli wody w życiu każdego człowieka podczas codziennego mycia zębów, rąk czy kąpieli. Dopiero na tak przygotowanym gruncie możemy budować w najmłodszych większą i bardziej szczegółową wiedzę i świadomość.  

Oszczędzanie energii 

Zarówno dorośli, jak i dzieci mają możliwość poczynienia cennych oszczędności energii niemal na każdym kroku. Aby nauczyć tego najmłodszych, wystarczy dostrzec i wykorzystać owe kroki. Przede wszystkim zwracajmy uwagę na rozsądne gospodarowanie światłem; warto przypominać dzieciom, aby decydowały się na włączanie lamp dopiero wtedy, kiedy faktycznie jest to niezbędne i wyłączały je, gdy opuszczają dane pomieszczenie. Ponadto warto regularnie przypominać najmłodszym, aby oprócz lamp wyłączały także nieużywane sprzęty elektroniczne. Istotne jest także utrzymywanie urządzeń działających na prąd w odpowiedniej czystości i kondycji; już nawet gruba warstwa kurzu na telewizorze może bowiem zwiększyć skalę jego nagrzewania się, tym samym negatywnie wpływając na jego efektywność. To z kolei wiązać się będzie ze zwiększonym poborem prądu.  

Urządzeniem, które zużywa stosunkowo dużo prądu, jest lodówka. Warto ograniczyć i tak już wysoki pobór, mając na uwadze, by drzwi chłodziarki zawsze pozostawały odpowiednio domknięte. Oczywiście należy także poinformować o tym dzieci, a dodatkowo, dla pełnego spokoju, zainwestować w lodówkę z alarmem niedomkniętych drzwi.  

Oszczędzanie wody 

Pierwszym krokiem w nauce oszczędzania wody jest zapoznanie dziecka ze zmywarką oraz specyfiką jej działania. Nie musimy oczywiście zagłębiać się w techniczne szczegóły sprzętu, wystarczy, aby maluch wiedział, jak ogromne ilości wody można zaoszczędzić dzięki używaniu urządzenia. Warto także kilkakrotnie przejść z dzieckiem przez cały proces od właściwego wkładania naczyń do zmywarki, poprzez wybór programu i włączanie sprzętu, aż po wyjmowanie czystych talerzy, szklanek czy garnków.  

Nauki o oszczędzaniu wody nie należy jednak ograniczać wyłącznie do kuchni. Równie istotną lekcję warto przeprowadzić także w łazience; dziecko powinno dowiedzieć się, w jaki sposób codziennie myć ręce, twarz i zęby tak, aby niepotrzebnie nie marnować wody. Jednym z prostych na to sposobów jest chociażby przygotowanie sobie kubka z wodą do płukania ust, zamiast robienia tego pod odkręconym kranem.  

Osoby, którym zależy na oszczędzaniu wody, powinny także przeprowadzić z dziećmi rozmowę na temat kąpieli oraz tego, jakie plusy i minusy ma mycie się w wannie i pod prysznicem. Kąpiel w wannie uważana jest powszechnie za znacznie mniej oszczędną, jednak warto wziąć pod uwagę zarówno jej gabaryty, jak i ilość nalewanej do niej wody. Podobnie jest w przypadku prysznica uważanego za wybór znacznie bardziej oszczędny. Owszem, mamy możliwość zmniejszenia zużycia wody, jeśli korzystamy z prysznica, jednak wyłącznie wtedy, gdy pilnujemy czasu jego trwania. Nie tylko dzieci, ale i my sami powinniśmy wiedzieć, że 5–7-minutowy prysznic jest opcją bardziej oszczędną niż kąpiel w wannie wypełnionej po brzegi wodą, jednak już 15–20 minut pod strumieniem wody stawia obie opcje na równi. Warto więc wspólnie z rodziną dokładnie przeanalizować czas spędzany w łazience oraz swoje wybory, aby mieć pewność, że wszyscy domownicy faktycznie korzystają z optymalnego pod kątem oszczędności rozwiązania.  

 

Zdjęcie i tekst przesłane przez Partnera zewnętrznego.

Zdjęcie: Licencja: https://www.pexels.com/photo-license/

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Podróże 29 lipca 2022

Ceny nad morzem – raport z Władysławowa

Ceny nad morzem w tym roku może nie zaskakują, bo do inflacji wszyscy zdążyli się przyzwyczaić, niemniej niestety każą trzymać się za kieszeń. Z drugiej strony – paragony grozy, jakie pojawiają się od czasu do czasu w internecie, nie oddają w pełni rzeczywistości. Jak zatem jest naprawdę? Sprawdziłam, za ile się odpoczywa we Władysławowie. 

Ile kosztuje nocleg nad Bałtykiem?

Ceny noclegów nad morzem poszły w górę, ale nie tak bardzo, jak można by się spodziewać. We Władysławowie da się upolować nocleg za 50 zł od osoby, ale trzeba przyjechać na tydzień. Podobnie jest w Karwi, więc pewnie i na całym wschodnim wybrzeżu. Jeśli ktoś przyjeżdża na dzień lub dwa, zapłaci więcej, nawet 70 zł. To zrozumiałe, bo generuje większe koszty, np. częstszego prania. Może też powodować puste przestoje. 

Oczywiście powyższe ceny dotyczą noclegów w pensjonatach i kwaterach prywatnych. Hotele i apartamenty są dużo droższe. No ale co kto lubi. Ja nigdy nie poluję na drogie noclegi, bo nie wykorzystałabym ich potencjału. Ot, rano wychodzimy, wieczorem wracamy. Byle łóżko było wygodne. 

 

Tanie obiady nad morzem – czy da się nie zbankrutować? 

Ceny obiadów nad morzem zdrożały i to mocno. Zdecydowanie więcej, niż wynosi inflacja. Nie kłócę się z tym, bo rozumiem, że ostateczna cena jest składową wielu czynników. Niemniej takie są fakty. O zestawie z rybą za 25 zł można zapomnieć, a jeszcze dwa lata temu (tak, nawet na początku pandemii) nie było z tym problemu. W tej chwili trzeba raczej spodziewać się ceny w okolicach 35 – 40 zł. Ryby grillowane są droższe. 

Oczywiście nie samą rybą człowiek żyje. Można jeść mięso. Jednak tu też nie jest różowo. Jeszcze rok, dwa lata temu, zestaw obiadowy (zupa, drugie, kompot) z mięsem kosztował średnio 20 zł. Dziś takie same zestawy kosztują minimum 30 zł, a potrafią dojść i do 40 zł. Zależy od miejsca i tego, co sobie zażyczymy zjeść. 

Trochę tańsze są opcje typu placki ziemniaczane lub naleśniki. Tu ceny nie dochodzą do 20 zł, ale dużo im nie brakuje. Podobnie rzecz ma się z zapiekankami. Mam wrażenie, że one zdrożały dwukrotnie, ale mogę się mylić. 

 

Mamo kup mi, czyli ile kosztują lody i gofry 

Za dużego świderka i to wcale nie przy plaży zapłaciłam 10 zł. I na tym moja wiedza na temat cen lodów się kończy, bo jakoś nie mieliśmy na nie ochoty. I nie ze względu na ceny, bo te nie miały szans nas odstraszyć. Ot, nie było specjalnie gorąco i nie rozglądaliśmy się za lodami, więc ich cena była nam obojętna. 

Moja redakcyjna koleżanka, Żaklina, twierdzi, że te świderki to lody typu Americana (bardzo być może) i one są droższe, kosztują nawet 12,50 zł. Tyle, że Żaklina porusza się po Pomorzu Zachodnim, może tam faktycznie ceny są wyższe, nie sprawdzałam. Za to ja na pewno dałam 10 zł, a Duśka upiera się, że to był duży lód.

Gofry niestety nie są tanie. Zdrożały i to bardzo. Rok temu za wypasionego gofra z bitą śmietaną i owocami płaciło się około  12 – 15 zł. Dziś to już 20 zł, a ponoć są i takie miejsca, gdzie płaci się jeszcze więcej. Za gofra z bitą śmietaną i polewą trzeba dać 15 zł. Suchy gofr bez dodatków to wydatek rzędu 6 –7 zł. 

 

Czy warto kupować jedzenie na plaży?

Nigdy nie byłam fanką takich zachowań, bo to nigdy nie było tanie, a i ilość nie powala. Za sałatkę, która składała się głównie z arbuza, trzeba było dać 20 zł. Nie jestem pewna, ale podejrzewam, że na całego arbuza by wystarczyło. No, powiedzmy, że takiego mniejszego. 

Za worek popcornu na plaży trzeba zapłacić 12 zł. Tyle samo za małą kawę w puszce. Szału nie ma. Zdecydowanie lepiej przynieść coś ze sobą, bo jadłodajnie w pobliżu morza także liczą sobie więcej, niż te w głębi miasta. Szczególnie za gofry, zapiekanki i kebaby. 

 

Ceny pamiątek nad morzem, czyli czy faktycznie trzeba je kupować?

Powiem szczerze – ich jakość z roku na rok wydaje mi się coraz gorsza. Jeszcze kilkanaście lat temu naprawdę można było sobie przywieźć coś fajnego i do tego kupionego w przystępnej cenie. Teraz coraz więcej chińskiej, masowej tandety, niekoniecznie z morzem powiązanej. 

Rokrocznie kupujemy magnesy i w tym roku ich ceny skoczyły średnio do 10 zł. Niegdyś kupowaliśmy za połowę tego. Za magnes ręcznie malowany zapłaciliśmy 16 zł, no ale powiedzmy, że to unikat, więc ma prawo być droższy. Podobnie sporo więcej płaci się za bransoletki. To akurat wiem, bo co roku kupuję. 

Im młodsze dziecko zabierzemy w podróż, tym bardziej trzeba się za kieszeń trzymać, nie ma się co oszukiwać. Na najmłodszych czekają naprawdę spore pułapki, i to na każdym kroku. Szczególnie dużo jest automatów z tymi kulkami, co to kryją w sobie prezenty. Ceny od 1 do 5 zł. 

Ceny zabawek tez poszybowały w górę. Duża łopatka do piachu kosztuje już 20 zł. Mała plastikowa figurka z ruchomą głową, przedstawiająca trudno zgadnąć co, to wydatek rzędu 30 zł. 

 

Nie wszystko drożeje w ekspresowym tempie

Jest i dobra wiadomość w natłoku tych złych. Przejażdżki meleksami zdrożały bardzo symbolicznie, bo tylko o złotówkę, przynajmniej we Władysławowie. Po mieście zapłacimy 7 zł, do Chłapowa 8 zł. Co w sumie trochę mnie dziwi, bo prąd zdrożał, i to bardzo. 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina
Karolina
1 rok temu

Jestem kilka kilometrów za Władysławowem ceny lodów świderków duzych 8zl gofry z bitą śmietana i owocami za 13.50 juz można dostać najdrożej zapłaciłam 16 zł za takiego gofra jeśli chodzi o obiady to ceny zup Ok 10-12zl drugie danie między 25 a 29zl tyle płaciłam za dorsza z ziemniakami i surowka. Nie widzę jakoś strasznej drożyzny w jedzeniu niż 3 lata temu w Jantarze. Jednak zakupy spożywcze to jest prawdziwy szok cenowy. Pozdrawiam z Ostrowa

Magda
Magda
1 rok temu

Łukęcin – suchy gofr 5 zł, z pudrem +1zl, z bitą śmietaną i polewą 14 zł. Duże lody włoskie 9 zł, gałka 5-6zl.
Zestaw dorsz z dodatkami 42 zł, sola nieco ponad 30 zł. Tyle płaciliśmy co roku np w Niechorzu. Ale już w Pobierowie ceny wyższe o około 2 zł. I tłumy..

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close