Podróże 7 sierpnia 2020

Władysławowo. To możesz zobaczyć, ale wcale nie musisz

Władysławowo to nie tylko morze i plaża, chociaż nie oszukujmy się – przede wszystkim to. Ale w mieście jest też kilka innych atrakcji, które można zobaczyć. Dziś przedstawię Wam trzy – moim zdaniem nieobowiązkowe. Cena ma prawo odstraszyć, a zabawa jest raczej krótka. 

Władysławowo – Motylarnia 

Do Motylarni trafiliśmy zupełnym przypadkiem. Nie mieliśmy jej w planach i nawet nie wiedzieliśmy, że istnieje! Szczerze mówiąc, nie widziałam nigdzie w mieście żadnych reklam. No ale ja nie przyglądam się specjalnie mocno plakatom, więc faktycznie – mogłam przeoczyć. 

Duży, biały namiot, w którym mieści się Motylarnia stoi w dość nietypowym (tak mi się wydaje) miejscu. Teoretycznie ma adres: ul. Hryniewieckiego 2, ale nie sugerujcie się nim. Zamiast tego wybierzcie się na spacer wzdłuż portu, lewym deptakiem, na pewno traficie. 

Władysławowo

W Motylarni jest gorąco. W końcu mieszkają w nim motyle tropikalne, a te muszą mieć odpowiednie warunki. W związku z tym na dłuższą metę trudno tam wytrzymać. Raczej nie planujcie, że spędzicie sobie pół dnia wśród motylków. Pół godziny to naprawdę dużo w tych warunkach. Jeśli liczycie na spektakularne widowisko, powinniście wybrać się z wizytą w godzinach przedpołudniowych. Ponoć wtedy motyle są najbardziej aktywne. My byliśmy koło siedemnastej i były trochę ospałe. Niemniej udało się zrobić kilka ciekawych zdjęć i nakręcić filmiki. 

W cenie biletów (moim zdaniem do tanich nie należą, normalny – 19 zł, ulgowy – 15 zł) dostajemy przewodnika, który sam z siebie się nie narzuca, ale można go męczyć pytaniami. Jak ktoś nie chce, to nie trzeba. Za to na pewno warto zabrać ze sobą aparat fotograficzny lub dobry telefon. Jest co uwieczniać! 

Władysławowo

Powiem Wam jeszcze, że po pół godziny przebywania w tym miejscu człowiek łapie (krótkotrwałą na szczęście) obsesję. Ponieważ trzeba bardzo uważać, by nie zrobić motylom krzywdy – patrzeć pod nogi, nie wykonywać gwałtownych ruchów, uważać, bo motyle potrafią siadać na ludziach lub przelatywać blisko – pół godziny w tym miejscu sprawiło, że baliśmy się zrobić krok, zanim się nie upewniliśmy, że możemy. Na deptaku musiało to dziwnie wyglądać 😛 

 

Władysławowo – Wystawa żywych pająków i skorpionów 

Niestety nie pamiętam, ile zapłaciliśmy za wystawę pająków, a internet nie chce współpracować. W banku też nie ma śladu po tej płatności, więc możliwe, że płaciliśmy gotówką. W internecie znalazłam ceny sprzed roku: normalny – 10 zł, ulgowy – 5 zł. Mam jednak wrażenie, że było nieco drożej. 

Władysławowo

Wystawa pająków nie zachwyciła nas tak bardzo, jak kolorowe motyle i to nie dlatego, że pająki są mniej atrakcyjne. Zabrakło kontaktu bezpośredniego, a pochowane w gablotach owady były słabo widoczne. Ponoć jeszcze rok temu można było brać je do ręki, ale niestety – w tym roku jest to niemożliwe. Pandemia

Sama wystawa jest raczej mała, mieści się w jednej dużej sali plus kilka gablot stoi na korytarzu. I to wszystko. Niemniej jest ciekawa, aczkolwiek nie zwala z nóg. 

Władysławowo

Czy polecam? Powiem tak, można iść, można nie iść. Kto lubi robale, na pewno będzie miał powody do zachwytu. Wystawa mieści się w domu parafialnym, z prawej strony kościoła, przy ul. Żeromskiego 32. 

 

Władysławowo – Domek Do Góry Nogami 

Właściwie nie wiem, czy to jest atrakcja sezonowa, czy całoroczna, ale podejrzewam, że jednak sezonowa. Mieści się na terenie wesołego miasteczka, które raczej poza sezonem nie działa, a tak ściślej na terenie Centralnego Ośrodka Sportu przy ul. Sportowej 13. Raczej go nie przegapicie. Uprzedzam tylko, że po drodze trzeba obejrzeć masę straganów. 

Władysławowo

Domek Do Góry Nogami jest dokładnie tym, co sugeruje jego nazwa. Stoi na głowie, a dokładniej na dachu. Wszystko w nim jest do góry nogami, co jeszcze nie byłoby takie straszne, ale tam nic nie trzyma pionu ani poziomu, co już jest straszniejsze. Nie wiem dlaczego, ale w tym miejscu błędnik głupieje niesamowicie. Już po kilkunastu minutach przebywania w domku człowiek ma wrażenie, że cały świat się buja, a domek lada moment się przewróci. Serio, jak podeszłyśmy z Duśką bliżej okna, to wydawało nam się, że domek się przechyla! Niestety uciec szybko się nie da, bo ciężko zachować równowagę. 

Władysławowo

Przy ustalaniu ceny znowu się posłużyłam internetem, ale chyba tym razem nie wprowadził mnie w błąd. Bilet normalny kosztuje 11 zł, ulgowy 9 zł. Może tak być. Czy to jest dużo? Biorąc pod uwagę, że cała zabawa trwa kilkanaście minut, to trochę tak. Z drugiej strony – po wyjściu z domku, dopóki nie przejdziemy przez bramkę, możemy do niego wrócić. Niemniej drugi raz nie jest tak spektakularny. 

 

Zdjęcia: Mirella

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ciąża 6 sierpnia 2020

Trzeci miesiąc ciąży. Co się dzieje tydzień po tygodniu u dziecka i mamy?

Trzeci miesiąc ciąży to czas, w którym przyszłe mamy, świadome swojego stanu, zaczynają się nim cieszyć. Ciąża jest jeszcze raczej niewidoczna, ale kobieta nadal może odczuwać różne, mało przyjemne ciążowe dolegliwości. To również czas kolejnych zmian u dziecka, które coraz bardziej przypomina miniaturę człowieka. 

Trzeci miesiąc ciąży jest tym, który kończy pierwszy trymestr. Liczymy go od 9. do 13. tygodnia ciąży. 

Trzeci miesiąc ciąży – co się dzieje tydzień po tygodniu u dziecka?

Dziecko otoczone jest płynem owodniowym, który chroni go, umożliwia ruchy i dynamiczny rozwój. 

9. tydzień 

Główka zaczyna oddzielać się od klatki piersiowej, uwidacznia się szyja, a płód kształtem coraz mniej przypomina “fasolę”. Jego ręce i nogi rosną szybko, a szkielet intensywnie kostnieje. Największe naczynia krwionośne są już ukształtowane. W tym czasie żołądek wędruje na swoje miejsce. Dziecko mierzy ok. 2 cm długości.  

10. tydzień  

Głowa dziecka, od teraz ruchoma, nadal góruje nad ciałem płodu, które nadal się prostuje. W tym tygodniu zanika także błona pomiędzy palcami dłoni i stóp, pojawiają się paznokcie, brwi i rzęsy. Maluch mierzy około 3 cm długości. 

11. tydzień 

W 11. tygodniu ciąży zarodek otrzymuje oficjalnie miano płodu. Dziecko uczy się wyciągać nóżki i kopać nimi. Na jego coraz bardziej przypominającej dziecięcą twarzy, pod wciąż zamkniętymi powiekami rozwijają się gałki oczne. Widoczne są także malutkie uszy. Na skórze pojawiają się miękkie włoski, nazywane lanugo, które w większości znikną do chwili narodzin. Dziecko, mierzone bez nóżek, mierzy ok. 4 cm.

12. tydzień 

Serce i najważniejsze struktury mózgu są  już ostatecznie ukształtowane, a łożysko stanowi już odrębny narząd. Nerki i pęcherz moczowy pracują — dziecko oddaje mocz do płynu owodniowego. Pojawiają się także zalążki 20 zębów mlecznych. W 12. tygodniu ciąży płód osiąga długość ok. 5-6 cm.

13. tydzień

U płodu pojawiają się pierwsze odruchy ssania, oddychania i przełykania. Dziecko posiada już wykształcony narząd słuchu, choć jeszcze nie odbiera i nie przetwarza bodźców słuchowych. Dziecko mierzy już ok. 6,5 -7 cm.

Trzeci miesiąc ciąży — o czym przyszła mama powinna pamiętać?

Badania genetyczne

Przyszła mama powinna pamiętać o wyznaczonych przez lekarza prowadzącego ciążę wizytach. Bardzo ważna jest ta pomiędzy 11. a 14. tygodniem ciąży, na której przeprowadza się badanie zwane USG “genetycznym”. Ma ono na celu sprawdzenie, czy dziecko nie ma zauważalnych wad genetycznych. Podczas wykonywania USG przyszła mama na dobrym aparacie może także zauważyć, jak jej dziecko np. ziewa albo kopie. Przy odrobinie szczęścia i dobrym obrazie można już rozpoznać płeć dziecka.

Zaleca się przy okazji USG “genetycznego”  dodatkowe wykonanie testu PAPP-A, z niewielkiej ilości krwi z żyły łokciowej kobiety. Jest to test złożony, który pozwala wykryć u płodu wady takie jak zespoły: Downa, Patau i Edwardsa.

Trzeci miesiąc ciąży — zmiany w ciele przyszłej mamy 

U większości ciężarnych brzuch jeszcze nie zaokrąglił się w widoczny sposób, choć macica szybko zwiększa swój rozmiar. Z czasem będzie ona uciskać na pęcherz moczowy, więc wiele kobiet musi częściej odwiedzać toaletę. 

U 25% ciężarnych nadal będą pojawiały się nudności, ale po 12. tygodniu ciąży powinny już zanikać. Układ krążenia zasila dwa istnienia, więc na skórze uwidaczniają się żyły, których stan wróci do normy po rozwiązaniu ciąży. Przez zmiany naczyniowe mogą dokuczać nadal zawroty głowy. Raczej na pewno każda przyszła mama zauważy u siebie widocznie nabrzmiałe piersi.

Jeśli ginekolog nie stwierdzi nieprawidłowości czy zagrożenia dla ciąży (plamień, krwawień), ciężarna może bezpiecznie współżyć. 

Zobacz także ciąża: drugi miesiącczwarty miesiąc

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Dom 5 sierpnia 2020

Dom bez chemii – domowe środki do prania i mycia naczyń

Zastanawialiście się kiedyś, a może nawet spróbowaliście policzyć – jak dużo pieniędzy wydajecie miesięcznie na chemię do prania i sprzątania domu? Myślę, że gdyby ktoś podjął to wyzwanie, mógłby się solidnie zdziwić. Zdecydowanie korzystniej i zdrowiej – dla nas oraz całego środowiska – wychodzi tzw. „Sprzątanie Zero Waste”.

Wystarczy zaopatrzyć się w kilka podstawowych produktów, choć część z nich na pewno macie w domu, w kuchni, i samemu tworzyć naturalną, ekologiczną „chemię”.

Potrzebne do tego są przede wszystkim:

Boraks (sól sodowa kwasu borowego) – czyści, wywabia plamy, odkaża.
Ocet spirytusowy – zwalcza tłuszcz, brzydki zapach i pleśń.
Kwasek cytrynowy – odkamienia, odświeża, usuwa tłuszcz, plamy i różnego rodzaju zabrudzenia.
Soda oczyszczona – czyści, odświeża, usuwa plamy, delikatnie ściera.
Cytryna – usuwa kamień, plamy, silne zabrudzenia, pochłania brzydkie zapachy.
Sól – oczyszcza, odkaża, dezynfekuje, wykazuje delikatne działanie ścierające.
Szare mydło lub płatki mydlane – przydatne są do tworzenia domowego płynu do naczyń oraz proszku do prania.
Olejki eteryczne – poza oczywistym, czyli zapachem, wykazują różne cenne właściwości, między innymi: antybakteryjne i przeciwwirusowe. Do domowej chemii najbardziej polecane są: olejek miętowy, cytrynowy, lawendowy, geraniowy i z drzewa herbacianego.

Swoją przygodę z ograniczeniem kupowania gotowej „chemii” i tworzeniem własnych, domowych środków czystości, zaczęłam od proszku do prania. Wydaje mi się, że jest to najprostsza, a zarazem najbardziej opłacalna zamiana, ponieważ ilość brudnej odzieży, szczególnie w rodzinie wielodzietnej, zazwyczaj rośnie w oczach, a wraz z nią zużycie proszku.

Poza tym moje dzieci źle reagowały na gotowe proszki, nawet te, które były przeznaczone dla alergików. Ciągle męczyliśmy się z suchą skórą, czerwonymi plamami, swędzeniem itp.  Dlatego poniekąd nie miałam wyjścia i musiałam przynajmniej spróbować, stworzyć domowy środek do prania. Efekt jest taki, że odkąd nie używam gotowych proszków, płynów i innych kapsułek, moje dzieci mają gładką i zdrową skórę, a portfel nie wydaje z siebie za dużo monet ?

Jeśli Was również interesuje życie w bardziej naturalny, ekologiczny sposób i idea Zero Waste,  zachęcam do wypróbowania przynajmniej kilku przepisów…

Domowy proszek do kolorowego prania:

1 porcja (np. 1 szklanka) boraksu
1 porcja sody kalcynowanej
1 porcja płatków mydlanych lub startego szarego mydła (zdarza mi się je czasem pominąć, jeśli akurat nie mam)
Kilka kropli dowolnego olejku eterycznego – choć ze względu na właściwości antybakteryjne polecam olejek lawendowy, olejek z drzewa herbacianego.

Domowy proszek do białego prania:

Do powyższych składników (przeznaczonych do prania kolorowego), można dodać jedną porcję nadwęglanu sodu, który ma działanie wybielające.

Wszystkie składniki wsypuję do słoika i mieszam. Na jedno pranie wystarczy jedna łyżka takiego proszku, ewentualnie jeśli mamy do czynienia z mocno zabrudzoną odzieżą, można dać dwie łyżki.

Domowa pasta na trudne do usunięcia plamy

Sody oczyszczona
Woda utleniona
Zwykła woda

Trudne do usunięcia plamy można potraktować pastą stworzoną z powyższych składników. Wszystko wystarczy zmieszać w równych proporcjach, lekko wetrzeć w plamę szczoteczką lub gąbką, zostawić do wchłonięcia, a potem wyprać.

Bardzo silne zabrudzenia można również czyścić pastą z boraksu i wody, którą wcieramy w plamę.

Potrzebujemy do tego:

1 łyżkę boraksu
0.5 litra wody

Domowy płyn do płukania tkanin (na jedno pranie)

Przepis I

0.5 szklanki octu
1.5 łyżeczki sody oczyszczonej
Około 10 kropli ulubionego olejku eterycznego

Przepis II

2.5 łyżki kwasku cytrynowego
100 ml letniej wody
Około 10 kropli ulubionego olejku eterycznego

 Domowy płyn do naczyń

Przepis I

Około 450 ml wody
1 łyżka startego na tarce szarego mydła
1 łyżeczka boraksu
Około 30 kropli olejku eterycznego, np. miętowego, cytrynowego, tymiankowego

Wodę zagotuj w czajniku. W misce wymieszaj starte mydło i boraks. Wlej do niej wodę i mieszaj do rozpuszczenia składników. Odstaw do ostygnięcia, w między czasie płyn zacznie gęstnieć. Po wystudzeniu dodaj olejek eteryczny i przelej do dozownika lub butelki po starym płynie do naczyń.

Przepis II

Około 400 ml wody
200 g soli drobnoziarnistej
100 ml octu spirytusowego
Sok z trzech cytryn

Wszystkie składniki wymieszaj i gotuj około dziesięciu minut, aż płyn zgęstnieje.

Przepis III

2 l gorącej wody
1 łyżeczka octu
1 łyżeczka sody oczyszczonej
Około 1-2 łyżki płatków mydlanych

Kilka kropli olejku eterycznego, np. z drzewa herbacianego

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać.

Domowe tabletki do zmywarki

Przepis I

1 porcja boraksu
1 porcja sody
2 porcje kwasku cytrynowego
0.5 porcji soli

Kilka kropli olejku eterycznego, np. miętowego lub cytrynowego

Przepis II

500 g boraksu
500 g sody
120 ml octu

Kilka kropli olejku eterycznego.

Wszystkie składniki wymieszać i przesypać, np. do silikonowych foremek na lód. Dobrze docisnąć i odstawić w suche miejsce, na kilka – kilkanaście godzin, do utwardzenia. Gdy tabletki stwardnieją przełożyć je do słoika.

W miejsce płynu do nabłyszczania można wlać ocet z dodatkiem gliceryny roślinnej i/lub olejku eterycznego.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close