Dlaczego warto robić domowe przetwory?
Kolejny dzień od samego rana stoję nad wielkim garnkiem z dżemem truskawkowym. Myślę, że jeszcze ze 2-3 godziny i zgęstnieje tak, że śmiało będę mogła przełożyć go do słoików. Czy mam na to ochotę? Nie specjalnie, ale chętnie otworzę zimą dżem własnej roboty, gdzie zamiast zagęstników, sztucznych barwników i śladowych ilości owoców, będę miała dżem jedynie z truskawek i odrobiny cukru.
Moja babcia robiła przetwory, mama i teściowa nadal robią, ja też się od nich uczę. Owszem, mogę kupić ogórki, paprykę czy gotowe dżemy w słoikach na sklepowych półkach, ale martwi mnie ich skład. Moje dzieci zjadają wystarczająco dużo chemii w innych gotowych produktach. Tak więc, stoję od trzech dni i przerabiam ogromne ilości truskawek na weki. Później przyjdzie czas na maliny (uwielbiam!!!), wiśnie, jabłka, gruszki oraz pozostałe owoce, którymi tak chętnie na jesieni Matka Natura dzieli. Od sierpnia/września czeka mnie wekowanie, suszenie lub mrożenie warzyw i ziół. Wiecie jaka mnie rozpiera duma, gdy schodzę do piwnicy i spoglądam na bogato zastawione półki? Do wyboru, do koloru!
Moje siostry i znajome raczej nie “marnują” na to zajęcie czasu, za to chętnie zabierają domowe weki, gdy tylko wpadają do mnie z wizytą. A czy poza radością innych wyżeraczy i poczuciem spełnienia są lepsze powody, aby zaszywać się w kuchni przez wiele godzin i pakować w te słoiki? Są, tylko spójrzcie.
Najważniejsze jest to, że doskonale wiecie jakie produkty znajdą się w wekach. Skład was nie zaskoczy, o ile same nie dodacie chemii, albo nie skorzystacie z obsypanych w niemiłosiernych ilościach nawozami owoców, dostaniecie eko produkt. A jeszcze lepiej jeśli macie własną działkę, albo kupujecie dary ziemi po sąsiedzku od rolnika. Takie przetwory mają więcej cennych składników, niż te sklepowe, do których być może wpadają owoce drugiego sortu. Co prawda podczas procesu obróbki termicznej, witaminy się “ulatniają” ale domowa wersja i tak jest bogatsza w zdrowie niż sklepowy gotowiec.
Jeśli chcielibyście podarować swoje weki dalej, kupcie ładne słoiki, opiszcie je w pomysłowy sposób i cudowny prezent gotowy! Przyznam się do czegoś – moja przyjaciółka robi fantastyczny dżem wiśniowy. W ubiegłym październiku na moje urodziny, wręczyła mi ozdobną torebkę, a w niej min. pięknie opakowane słoiki z wiśniowym cudem, który nie ma sobie równych. Tak się zajęłam wekami, że przez niedopatrzenie pominęłam “prawdziwy” prezent, który stał obok 🙂 Dla mnie wiele znaczy podarunek od serca, wiedząc ile ktoś włożył czasu i energii (szczególnie drylując wiśnie) abym ja mogła usiąść i w pięć minut wyjeść zawartość 🙂
A wracając do pozytywów stawiania słoików. Jeśli lubicie klimat wspomnień, które napływają przy znajomych smakach i zapachach babcinych powideł, spróbujcie sami. Może za kilkadziesiąt lat Wasze dzieci i wnuki uśmiechną się tak samo jak Wy, na wspomnienie smaku domowych przetworów?
Przekonałam Was do wekowania? Jeśli tak, tu znajdziecie wypróbowane przez Redakcję W Roli Mamy przepisy na domowe przetwory 🙂 Smacznego!
https://wrolimamy.pl/domowy-dzem-truskawkowy/
https://wrolimamy.pl/przepis-na-korniszony/
https://wrolimamy.pl/opienki-marynowane/
https://wrolimamy.pl/zachowac-lato-w-sloiku/
https://wrolimamy.pl/syrop-z-kwiatow-dzikiego-bzu/
https://wrolimamy.pl/syrop-z-sosny-na-przeziebienie/
https://wrolimamy.pl/ostatni-mleczyk-w-sezonie-czyli-miod-z-mlecza/
https://wrolimamy.pl/przepis-na-pesto-z-czosnku-niedzwiedziego/
W domowych przetworach jest moc!
W tygodniu robiłam sok malinowy. Nie ma nic lepszego na zimowe przeziębienie niż herbata lipowa z takim swojskim sokiem.
Nie ma niestety nic za darmo, trzeba trochę postać przy garach.
Robię! Z Córcią! I mamy przy tym zabawę i wyjadanie 🙂
Nie robię, ale jak mojemu synkowi nie minie alergia na salicylany to będę zmuszona do rozpoczęcia takiej „działalności” 😉
Ja robie w Zeszłym roku sporo tego było w tym tylko. Uzupełniam co wyjedzone dżemy i ogórki niestety brzuch juz spory do terminu coraz bliżej wiec nie szaleje ale na zimę kolejna będzie jak zawsze mnóstwo smakołyków i pyszności nie ma to jak swoje
Robię i co roku mówię że to ostatni raz 🙂 dużo pracy przy tym ale pychotka
Mamy przy domu ogród, a tam sporo owoców, trochę warzyw. Gdy nie mieliśmy dzieci, a tym samym było dużo wolnego czasu, ładowałam wszystko w słoiki, jak leci. Przy dzieciach odkryłam zalety dużego zamrażalnika i po prostu mrożę. na kompoty i dekorację tortów nadają się świetnie.
Błagam Cię- w tym roku nawet pół słoika… fakt, że ja nic słodkiego nie robię ( bo komu????), bo tu by coś było ale cała piklowata reszta…
e tam, warto zrobić, choćby po to aby półki w piwnicy nie czuły się samotne 😉
he he he to popędzę na porzeczki jutro 🙂