Emocje 22 lutego 2024

Jak nie poddać się manipulacji? Naucz siebie i nastolatka asertywności

Jak nie poddać się manipulacji to pytanie, którego nastolatki sobie nie zadają, bo… nie czują, że ktoś nimi manipuluje. Jednak nam, dorosłym, dużo łatwiej jest zauważyć, że nasze dziecko poddawane jest naciskom z zewnątrz. Dzięki poniższym sposobom ochronisz siebie i swoje dziecko przed manipulatorami. 

Na czym polega manipulacja?

Manipulacja to bardzo subtelne działanie, którego efektem ma być nakłonienie nas do zrobienia czegoś, na co nie mamy ochoty. Manipulator zwykle wykorzystuje słabość swojej ofiary, gra na jej emocjach i słabych stronach, często posuwa się do szantażu emocjonalnego. Bardzo podatne na manipulację są osoby, które nie mają krytycznego spojrzenia i są bardzo ufne – przyjmują na wiarę wszystko, co usłyszą lub przeczytają. Ten sposób manipulacji wykorzystują rozmaite media. 

 

Jak nie poddać się manipulacji?

Naucz się zachowywać dystans 

Emocje są złym doradcą i lepiej trzymać je na wodzy. Ocena sytuacji na chłodno nie jest łatwa, ale niezbędna, by nie dać się zmanipulować. Dystans warto zachować także wobec osób, o których wiemy, że nie są jednoznaczne. Jeśli ktoś jest miły dla określonej grupy, a dla innej niemal zawsze złośliwy i przykry, zachodzi uzasadnione podejrzenie, że dopasowuje swoje zachowanie do potencjalnych korzyści, a stąd tylko krok do manipulacji. 

 

Poznaj swoje prawa 

Oczywiście trudno znać je wszystkie, bo nawet absolwenci studiów prawniczych specjalizują się w określonych dziedzinach, jednak te najważniejsze trzeba poznać. Manipulatorzy zwykle wykorzystują nieświadomość, wmawiając swoim ofiarom, że coś muszą albo czegoś nie mogą, bo tak nakazuje prawo. Są przy tym niezwykle wiarygodni, potrafią powołać się na konkretne przykłady i… zwykle osiągają, co chcą. Na co dzień warto wiedzieć, co wolno nam w pracy lub na zakupach. Nastolatek powinien wiedzieć, jak przestawiają się jego prawa i obowiązki w szkole, na ulicy, w sklepie, w kontakcie z policją. 

 

Stawiaj granice 

Jeśli czujesz, że sytuacja wymyka się spod kontroli, a rozmowa skręca w złym kierunku, nie wahaj się jej przerwać. Zadawaj pytania, oczekuj konkretnych i merytorycznych odpowiedzi. Nie pozwól zalać się potokiem słów, z których nic nie wynika. 

Konsekwentnie trzymaj się swoich zasad i naucz tego dziecko. Słowa „nigdy” i „zawsze” w określonych sytuacjach są bardzo pożądane. 

 

Dawaj sobie czas 

Masz wątpliwości co do postępowania rozmówcy lub wręcz podejrzewasz, że w brzydki sposób tobą manipuluje? Powiedz STOP. Nie musisz podejmować żadnych decyzji pod wpływem impulsu, dawać odpowiedzi pod naciskiem (muszę to wiedzieć teraz, tak czy nie, to ważne itp.), ulegać natarczywym prośbom. Jeśli nie chcesz czegoś zrobić, a obiektywna sytuacja cię do tego nie zmusza (czyli nie musisz ratować pogorzelców, rozbitków, ofiar powodzi), powiedz, że potrzebujesz czasu, by się rozeznać we własnych możliwościach. Nie ma w tym niczego złego! 

 

Nie wahaj się odmawiać 

Są sytuacje, w których po prostu trzeba odmówić, ale rozmówca wykorzystuje wszystkie znane sobie sztuczki, by skłonić cię do podjęcia innej decyzji. Bardzo przydatna w tym momencie jest asertywność. W odmawianiu nie ma niczego złego. Doprawdy nie musisz się dawać wykorzystywać! 

 

Nie daj się wpędzić w poczucie winy 

To narzędzie, którym manipulatorzy posługują się niezwykle często. Poczucie winy sprawia, że tracimy grunt pod nogami, łatwo ustępujemy i godzimy się na rzeczy, których absolutnie nie powinniśmy robić. Niestety często rodzice wykorzystują ten mechanizm przeciwko dzieciom (to ja dla ciebie żyły wypruwam…), chcąc zmusić je do określonych zachowań. Nie dziwmy się więc, że skoro działa w domu (bo zwykle działa), to zadziała też poza domem. 

 

Raz na jakiś czas na pewno i ty, i twoje dziecko ulegniecie manipulacji. To normalne, ale niebezpieczne, bo jeśli wpadniesz z tego powodu w poczucie winy, kolejnym razem manipulatorowi pójdzie dużo łatwiej. 

Co robić, gdy okaże się, że ktoś tobą manipulował? Przede wszystkim więc zachowaj spokój. Stało się? Trudno, wyciągnij wnioski i idź dalej z podniesioną głową. Następnym razem szybciej wyczujesz podstęp. 

 

                                                                           


Grafikę po raz kolejny wygenerowało AI w aplikacji Canva
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ciąża 22 lutego 2024

Ekspert: są tylko dwa przeciwskazania do znieczulenia porodowego

Czy znieczulenie porodowe powinno być domyślnie dostępne dla pacjentek? – Jestem wielkim zwolennikiem tego pomysłu. Są tylko dwa przeciwskazania do podania pacjentce znieczulenia zewnątrzoponowego i wbrew obiegowej opinii nie jest nim „wydłużenie porodu”. Znieczulenie powinno być szeroko dostępne. Nie fundujmy pacjentkom traum poporodowych – apeluje lek. med. Marek Korożan, specjalista położnictwa i ginekologii z gdańskiego szpitala Swissmed Grupy LUX MED.

Według danych NFZ i Rzecznika Praw Obywatelskich, jedynie 14% porodów w Polsce odbywa się przy znieczuleniu zewnątrzoponowym. Ponad połowa placówek przez cały rok 2022 nie podała żadnego znieczulenia rodzącym kobietom. Niedawno samorząd lekarski wystosował apel do premiera o wpisanie znieczulenia zewnątrzoponowego do standardu opieki okołoporodowej. Jednym z argumentów było zmniejszenie liczby tzw. cięć cesarskich.

– Tymczasem według aktualnej wiedzy medycznej, niemalże każdej pacjentce można podać znieczulenie i to nawet w drugim okresie porodu – zauważa lek. med. Marek Korożan, specjalista położnictwa i ginekologii z gdańskiego szpitala Swissmed Grupy LUX MED.

Są tylko dwa przeciwskazania:

  • Jeśli pacjentka przyjęła zastrzyki rozrzedzające krew wcześniej niż 12 h przed planowanym podaniem znieczulenia zewnątrzoponowego
  • Jeśli pacjentka nie ma aktualnych wyników badań – morfologii i koagulogramu – układ krzepnięcia krwi

– Ale z obiema sytuacjami szybko sobie radzimy: jeśli pacjentka bierze zastrzyki z heparyną – odczekujemy te 12 godzin od ostatniej iniekcji. W drugim przypadku zapobiegamy ryzyku braku badań: pacjentki, które prowadzą ciążę w naszej placówce, są proszone o wykonanie podstawowych badań krwi w 38. i 39. tygodniu ciąży. Mamy więc aktualne wyniki. Jeśli jednak pacjentka u progu porodu takich badań nie ma, to najczęściej pobieramy krew przy przyjęciu na oddział porodowy. Wyniki mamy już po dwóch godzinach i najczęściej wskazują, że znieczulenie można podać – wyjaśnia ekspert.

Co z „postępem porodu”?

Niestety rzeczywistość bywa trudniejsza. W internetowych grupach poświęconych porodom nie brakuje historii, w których pacjentki wspominają odmowy w otrzymaniu znieczuleń. Najczęściej słyszą, że znieczulenie spowolni poród lub, że jest za wcześnie, lub za późno na jego podanie.

– To częściowo prawda. Podanie znieczulenia może spowolnić poród. Ale zawsze mówię pacjentkom: woli pani poleżeć nawet 10 godzin, ale w komforcie, czy zwijać się z bólu przez 3 godziny? Najczęściej pacjentki wybierają pierwszą opcję. Jestem zdania, że w XXI wieku naprawdę nie ma powodu, by kobiety rodziły w męczarniach. Nie ma uzasadnienia medycznego, by nie podawać znieczulenia na którymkolwiek etapie, można to zrobić nawet w drugim okresie porodu, a także na samym początku. Każdy z nas ma różny próg bólu. U niektórych pacjentek dolegliwości bólowe są tak silne, że stres rośnie do takiego poziomu, że pacjentka przestaje współpracować, a to kluczowe przy porodzie siłami natury. Warto podać znieczulenie, również po to, by pacjentka była względnie wypoczęta i miała siły, by przeć – wskazuje dr Marek Korożan i dodaje z uśmiechem: – Poza tym, nie ma takiej siły, która zatrzyma poród!

Ekspert przyznaje, że często powodem niepodawania znieczulenia są problemy kadrowe i zbyt mała liczba anestezjologów w szpitalu. Często są oni angażowani do zabiegów ze wszystkich oddziałów, nie ma przypisanego specjalisty do bloku porodowego. A tylko anestezjolodzy podają znieczulenie zewnątrzoponowe. – Dlatego szukając placówki do porodu, warto zwrócić uwagę, a wręcz dopytać, jak wyglądają możliwości otrzymania znieczulenia. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że w naszym szpitalu, wszystkie moje pacjentki, które poprosiły o znieczulenie, otrzymały je – podkreśla dr Korożan.

Gdy pacjentka nie chce znieczulenia

Zdarzają się sytuacje, że pacjentka wpisuje do planu porodu odmowę przyjęcia znieczulenia. – To indywidualna decyzja rodzącej. Z moich doświadczeń wynika, że głównym powodem jest chęć rezygnacji z jakiejkolwiek medykalizacji porodu. Pacjentki boją się, że „coś” może przeniknąć przez łożysko – wyjaśnia lekarz.

W grupach ciążowych można przeczytać też o strachu przed nieprawidłowo przeprowadzonym znieczuleniu, które może grozić paraliżem całego ciała. – Ten mit jest rzeczywiście silnie zakorzeniony w społeczeństwie. Jednak przez blisko 20 lat mojej codziennej pracy na bloku porodowym, nie spotkałem się jeszcze z tym powikłaniem. Więc jest ono niezmiernie rzadkie – informuje dr Marek Korożan.

Szeroki dostęp do znieczuleń a liczba cesarskich cięć

W pomyśle ustawodawczego dostępu do znieczuleń porodowych pada teza, że powszechnie stosowane znieczulenia zmniejszą liczbę cięć cesarskich. Ekspert ze szpitala Swissmed podziela ten pogląd: – Naprawdę bardzo wiele kobiet bardzo boi się bólu przy porodzie siłami natury. Wiele pacjentek ma też złe doświadczenia z poprzednich porodów. Takie traumy są podstawą do diagnozy tokofobii, czyli wskazania do cięcia cesarskiego. I naprawdę sporo pacjentek odwiedza w tym celu psychiatrów lub szuka innych przeciwwskazań do porodu naturalnego. Wierzę, że gdyby miały 100% pewność, że otrzymają pomoc w postaci znieczulenia, to wiele z pacjentek podjęłoby próbę porodu siłami natury – podkreśla ekspert.

Jak dodaje: – Nie demonizowałbym jednocześnie cesarskiego cięcia. To najpowszechniejsza operacja na świecie, przy nowoczesnym sprzęcie i wprawnych lekarza, zabieg zajmuje 15 minut! Choć zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, poród siłami natury jest najkorzystniejszy zarówno dla mamy, jak i dziecka – podsumowuje Marek Korożan.

 

Grupa LUX MED jest liderem rynku prywatnych usług zdrowotnych w Polsce i częścią Bupa, która działa, jako ubezpieczyciel i świadczeniodawca usług medycznych na całym świecie. Firma świadczy swoje usługi w Polsce od ponad 30 lat. Grupa LUX MED zapewnia pełną opiekę: ambulatoryjną, diagnostyczną, rehabilitacyjną, stomatologiczną, psychologiczną, szpitalną i długoterminową dla ponad 2 500 000 pacjentów. Do ich dyspozycji jest ponad 290 ogólnodostępnych i przyzakładowych centrów medycznych, 15 szpitali oraz ok. 3000 poradni partnerskich. Grupa LUX MED zatrudnia ponad 20 000 osób, w tym około 9000 lekarzy i 6000 wspierającego personelu medycznego, a w codziennej działalności, kieruje się zasadami zrównoważonego rozwoju, podejmując liczne inicjatywy z obszarów zaangażowania społecznego i środowiska. Grupa LUX MED jest Głównym Partnerem Medycznym Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Głównym Partnerem Medycznym Polskiego Komitetu Paralimpijskiego.

 

Więcej informacji: www.luxmed.pl

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Uroda 21 lutego 2024

Babcine sposoby na piękne włosy. Które z nich warto stosować?

Babcine sposoby na piękne włosy stanowią nie tylko fragmenty wspomnień z przeszłości, ale również cenne wskazówki, które mogą pomóc w utrzymaniu zdrowych, lśniących kosmyków. Poniżej przedstawiamy kilka babcinych metod, które warto wypróbować.

Oleje naturalne: tajemnica błysku

Babci nie trzeba było przekonywać, że oleje naturalne to skarbnica witamin i składników odżywczych. Olej rycynowy, czy oliwa z oliwek – to tylko kilka z wielu, które mogą być stosowane na włosy. Bogate w kwasy tłuszczowe, chronią przed wysuszeniem, nadają blask i wzmacniają strukturę włosa. Warto zaaplikować olej na wilgotne włosy, pozostawić na kilka godzin lub na noc, a potem dokładnie spłukać.

Rumianek i pokrzywa: siła z natury

Napary z rumianku czy pokrzywy były często stosowane przez nasze babcie. Rumianek łagodzi podrażnienia skóry głowy, działa przeciwzapalnie, natomiast pokrzywa dostarcza cennych substancji odżywczych, wzmacniając strukturę włosa. Regularne płukanie włosów naparami ziołowymi może poprawić ich kondycję.

Jajka i miód: odżywcze mieszanki

Jajka to źródło białka, które wzmacnia włosy, nadaje im elastyczność i blask. Dodanie miodu intensyfikuje efekty odżywcze, nawilżając jednocześnie skórę głowy. Maska z jajka i miodu może być stosowana raz w tygodniu, pozostawiając włosy jedwabiście gładkie i zdrowe.

Sok z cebuli: naturalny booster wzrostu

Choć zapach cebuli nie jest najprzyjemniejszy, to sok z cebuli jest bogaty w siarkę, minerał niezbędny do produkcji kolagenu, który stanowi podstawowy budulec włosa. Stosowanie soku z cebuli może wspomóc wzrost włosów, jednocześnie wzmacniając je od nasady.

Masaż skóry głowy

Babcine rady często obejmują również masaż skóry głowy. – Regularny, delikatny masaż stymuluje krążenie krwi, dostarczając składników odżywczych do mieszka włosowego. To prosta, a jednocześnie skuteczna metoda poprawy kondycji włosów – podpowiada Natalia Krzyśko, CEO Hair Makeover. – Pamiętajmy jednak, że kluczem do zdrowych włosów jest regularna, kompleksowa pielęgnacja, łącząca nowoczesne rozwiązania z tradycyjnymi, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie tajemnicami urody – podsumowuje Natalia Krzyśko. 

 

Źródło: informacja prasowa AP Communication

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close