Ciąża 31 sierpnia 2023

Lanugo u noworodka. Czym jest i czy trzeba się tym martwić?

Lanugo u noworodka, czyli tzw. meszek płodowy, może wzbudzać u młodych rodziców konsternację. Niekiedy nadprogramowych włosków na ciele dziecka jest naprawdę wiele i są widoczne w różnych miejscach. Dlatego warto wiedzieć, jaką rolę pełni lanugo u noworodka i czy należy się jego obecnością niepokoić?

Lanugo u noworodka — czym jest?

Lanugo, czyli delikatne owłosienie zwane meszkiem płodowym, tworzy się między 13. a 16. tygodniem ciąży. Są to pierwsze włoski na ciele maluszka, które zazwyczaj zanikają pomiędzy siódmym a ósmym miesiącem ciąży. Zdarza się także, że widać je po narodzinach.

Lanugo u noworodka jest bardzo charakterystyczne. Delikatne i puszyste, z reguły ma jasne zabarwienie. Włoski pojawiają się na całym ciele maluszka, poza wnętrzem dłoni i podeszwami stóp, powiekami oraz wargami. Wszędzie indziej meszek może być widoczny, choć zazwyczaj najwięcej jest go na ramionach, plecach oraz policzkach maleństwa. 

Jaką funkcję pełni lanugo?

Lanugo, wraz z mazią płodową, ma za zadanie chronić skórę płodu, gdy przebywa on w macicy. Gdyby była poddawana przez cały czas działaniu wód płodowych, bez takiej ochrony mocno by się zmacerowała. A tak, naturalna bariera z włosków i mazi zabezpiecza ją dobrze. 

Najczęściej z widocznym lanugo przychodzą na świat wcześniaki, u których włoski nie zdążyły się wytrzeć, i u nich widać je dłużej. U maluchów urodzonych o czasie takie zjawisko nie jest zbyt częste. Z kolei noworodki przenoszone mogą rodzić się z pomarszczoną skórą, ponieważ najczęściej nie mają już meszku płodowego, który by ją chronił. 

Kiedy lanugo znika z ciała dziecka?

Do ich wytarcia dochodzi zazwyczaj jeszcze podczas życia płodowego. Gdy wypadną, dziecko połyka je wraz z płynem owodniowym, a po narodzinach wydala ze smółką. Jeśli dziecko przychodzi na świat z lanugo, nie stanowi to powodu do zmartwień. Meszek znika w ciągu kilku tygodni po porodzie, gdy włoski wycierają się np. o ubrania, podczas kąpieli czy masażu. Nic nie trzeba z nim robić. 

Natomiast gdy utrzymują się na skórze kilkumiesięcznego brzdąca, warto skonsultować to z pediatrą. Czasem ich obecność bywa objawem zaburzeń hormonalnych. Rzadziej mogą towarzyszyć hipertrichozie meszkowej (tzw. syndrom wilkołaka), czyli chorobie wrodzonej, która powoduje nadmierne owłosienie ciała dziecka.


Źródło zdjęcia: Taksh/Unsplash
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 31 sierpnia 2023

Marvel D.A.G.G.E.R.: ta gra nie ma prawa kurzyć się w szafce. Rebel rozbił bank

Tę grę można opisać w żołnierskich słowach: Kochacie Marvela? To pokochacie jeszcze mocniej! Gra kooperacyjna Marvel D.A.G.G.E.R. to jedna z planszówek, która na długo zagości na naszym stole. Najmocniejsza strona? Rozgrywka nie może się znudzić, a możliwości i scenariuszy są dziesiątki.

Kiedy w nasze ręce trafiła nowa gra od Rebel, Marvel D.A.G.G.E.R. już zacieraliśmy ręce, bo solidarnie wszyscy uwielbiamy to uniwersum, jednak nie spodziewaliśmy się, że można tę miłość jeszcze podkręcić. Od razu zaspojleruję Wam, że już otwarcie pudełka jest chwilą magiczną, choć od liczby żetonów, kart i innych gadżetów może zakręcić się w głowie. A później jest tylko lepiej.

Marvel D.A.G.G.E.R.: ta gra nie ma prawa kurzyć się w szafce. Rebel rozbił bank

Fot. Archiwum prywatne

Marvel D.A.G.G.E.R.

Zacznijmy od rzeczy dla nas najbardziej istotnych, Marvel D.A.G.G.E.R. świetnie sprawdza się w warunkach rodzinnych, ponieważ opiera się na współpracy i stworzeniu drużyny, a nie rywalizacji pomiędzy graczami. Razem walczycie ze złolami z uniwersum Marvela. Przygodę radzimy zacząć tak, jak zalecają twórcy, z przeciwnikiem najmniejszej wagi, czyli Lokim. Choć będzie kusiło porywać się na Thanosa, lepiej zostawić sobie ten smaczek, gdy już dobrze opanujecie mechanikę gry. Co znajdziecie w pudełku, na czym dokładnie polega gra. Przeczytajcie!

Marvel D.A.G.G.E.R.

Fot. Archiwum prywatne

Marvel D.A.G.G.E.R.: co znajdziesz w pudełku:

Uzbrójcie się w cierpliwość, pierwsze przygotowanie gry może onieśmielać. Uprzedzam, że jeżeli nie macie dużego stołu, śmiało zasiadajcie na podłodze, bo będzie co rozkładać. Cała gra ma blisko 500 elementów (o ile się nie mylę, dokładnie chyba 470!). Oczywiście jak w zawsze przypadku tego wydawcy gra prezentuje się po królewsku od samego początku!

Fot. Archiwum prywatne

Co znajduje się w pudełku – elementy gry Marvel D.A.G.G.E.R.:

  • książeczka z instrukcją
  • książeczka z opisami postaci – ach, ta komiksowa kreska <3
  • plansza – jest spora
  • 10 plansz bohaterów (są dwustronne)
  • 20 figurek bohaterów
  • 6 podstawek aspektów
  • 6 plansz aspektów
  • 5 kości bohaterów
  • znacznik pierwszego gracza
  • znacznik zagrożenia
  • znacznik przegranej misji
  • znacznik współpracy
  • 4 plansze arcywrogów
  • 4 tekturowe figurki arcywrogów
  • podstawka arcywroga
  • 60 tekturowych figurek wrogów
  • 28 kart wrogów
  • 10 kart współpracy
  • 40 kart wsparcia
  • 42 karty wydarzeń
  • 58 kart misji
  • 5 kart pomocy, czyli ściągawki z przebiegiem gry
  • znacznik ogłuszenia
  • 30 znaczników aspektów
  • 20 znaczników zdolności złożonych
  • 44 znaczniki postępu
  • 41 znaczników obrażeń
  • znacznik Iliady
  • znacznik Bifrostu
  • 5 znaczników najazdu
  • 3 znaczniki osłabienia
  • 5 znaczników misji
  • 13 plastikowych podstawek
Marvel D.A.G.G.E.R.: ta gra nie ma prawa kurzyć się w szafce. Rebel rozbił bank

Fot. Archiwum prywatne

Brzmi dumnie, choć po wyciśnięciu wszystkich tych żetonów i figurek może ogarniać przerażenie, gra wcale nie jest super trudna. Wystarczy poświęcić chwilę na jej rozgryzienie. Ja zawsze zakładam pierwsze przeczytanie instrukcji na sucho, drugie podczas rozkładania gry. Oczywiście w pierwszych partiach często posiłkuje się i zerkam do książeczki, ale jak w przypadku każdej dobrej gry, gracze mają do dyspozycji małe karty ze ściągami.

Fot. Archiwum prywatne

Jak przebiega gra Marvel D.A.G.G.E.R.?

Gra Marvel D.A.G.G.E.R. jest bardzo przystępna, możemy zagrać sami lub w maksymalnie pięć osób. Grę rozpoczynamy od wyboru bohatera, a każdy z nich ma inne umiejętności. To jednak nie koniec, bo do tego każdy z uczestników zabawy dobiera swoje aspekty, które również mają przypisane unikalne właściwości. Już tylko operowanie tymi kartami daje aż 100 różnych możliwości. Aspekty to np. sprawiedliwość, determinacja, czy dowodzenie. Jeżeli sumiennie i bez pośpiechu rozłożycie wszystkie elementy zgodnie z instrukcją, większych trudności nie będzie. Następnie wybieramy swojego arcywroga, który ma własny zestaw kart i misji, które przyjdzie nam wypełnić. Znów gra nabiera pikanterii i obiecuje wiele, wiele niepowtarzających się rozgrywek.

Marvel D.A.G.G.E.R.: ta gra nie ma prawa kurzyć się w szafce. Rebel rozbił bank

Fot. Archiwum prywatne

Każda rozgrywka składa się z dwóch faz: fazy bohaterów i fazy wrogów, które powtarzają się naprzemiennie. Podczas ich rozgrywania wykonujemy różne misje. Podczas tury gracz może się przemieszczać po planszy, zadawać ciosy czy odpoczywać. To w tej fazie możemy wykorzystywać swoje unikalne zdolności i talenty. Następnie następuje faza arcyłotra, kiedy to przyjdzie nam zmierzyć się ze skutkami jego ataków, czyli rozpatrzeniem karty wydarzeń danego złola.

Fot. Archiwum prywatne

Na szczęście, zwłaszcza dla tych młodszych, gdy nasz bohater jednak polegnie, przewracamy jego kartę na drugą stronę i korzystamy z drugiej powiązanej tematycznie postaci.

Dużo się dzieje i na nudę nie można narzekać, choć nie jest to spacerek po parku. Ale co tu kryć, gra toczy się w końcu o Nowy Jork, Wakandę i inne ważne, marvelowskie lokacje. Celem gry jest ukończenie trzech misji danego wroga i pokonanie go w ostatecznym starciu.

Fot. Archiwum prywatne

Na rozgrywkę spokojnie zarezerwujcie sobie ok. 3 godzin, sporo czasu na początku pochłonie przygotowanie gry i wyjaśnienie zasad. Pierwsze zagrywki też potrzebują więcej uwagi, aby nie przegapić wszystkich swoich supermocy czy wzmocnień, z których możemy korzystać. Ale bez zbędnego nadęcia, po prostu dobrze się bawcie, z każdą następną rozgrywką będzie szło coraz lepiej i bardziej płynnie. Oczywiście jednym z ulubionych momentów dzieci jest rzucanie kośćmi i brawurowe skakanie figurkami po planszy.

Ponieważ apetyty rośnie w miarę jedzenia, można sukcesywnie zwiększać poziom trudności i znów odkrywać tę grę na nowo!

Choć cena tej zabawy nie jest mała (cena okładkowa 399 zł, ale znajdziecie też ciekawe okazje i promocje), to jedna z tych inwestycji, których zwyczajnie się nie żałuje. Zgracie tę grę do zdarcia żetonów, bo ilość możliwości i przebiegów wydarzeń jest ogromna. Cena jest jak najbardziej adekwatna.

Fot. Archiwum prywatne

Najmocniejsze punkty:

  • To Marvel! No nie można nie kochać, ale nie jest to miłość ślepa, a w pełni uzasadniona
  • Jakość i wykonanie – majstersztyk. Zwłaszcza dla fanów Spidermana, Ironmana, Thora i Thorzycy, czy Czarnej Wdowy i Doktora Strange’a– grafika jest obłędna
  • Są bohaterki, kobitki, wspaniałe i mocarne!
  • Warstwa fabularna – to gra, w którą można grać w kółko i się nudzić, możliwości są ogromne, podobnie z poziomem trudności. Muszę przyznać, że drugą taką grą „pewniakiem” jest u nas Bitwa o Hogwart
  • Kooperacja – oczywiście w przypadku gry z dzieciakami to zawsze plus, nieważne czy są już starsze, ja wychodzę z założenia, że wspólne granie ma być przyjemne, a nie komuś dopiec, dlatego takie gry lubię najbardziej (choć muszę przyznać, że lubię mojej rodzince czasem spuścić łomot w „Pociągi” 😉 )

PS: Wolice Star Wars? TO zobaczcie to cudeńko!

Informacje o grze: Marvel D.A.G.G.E.R.

Autor: Dane Beltrami

Wydawca: Rebel


Wpis powstał we współpracy z Rebel

Zdjęcia: Archiwum prywatne, materiały prasowe

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
W szkole 31 sierpnia 2023

Jak i kiedy „wpuścić” dzieci do internetu? Edukacja cyfrowa oczami Polaków – badanie the:protocol

Ponad połowa badanych rodziców uważa, że początek edukacji szkolnej to odpowiedni czas na zaznajamianie dzieci z nowoczesnymi technologiami. Jednocześnie dostrzegają oni, że edukacja cyfrowa wciąż pozostawia w Polsce wiele do życzenia. Rodzice młodych Polaków chcą m.in., by szkoły uczyły ich dzieci odpowiedzialnego korzystania z narzędzi cyfrowych. Serwis rekrutacyjny dla branży IT the:protocol przebadał postawy Polaków wobec tzw. edukacji cyfrowej.

Edukacja cyfrowa – najważniejsze dane:

· Ponad połowa badanych rodziców uważa, że wiek powyżej 6 lat to najodpowiedniejszy moment na rozpoczęcie korzystania z urządzeń takich jak komputer stacjonarny, laptop, smartfon czy smartwatch.

· Aż 13% badanych uważa, że już dzieci poniżej 2 lat mogą korzystać z telewizora, a 6% ankietowanych dałoby im do ręki smartfon i tablet.

· 66% respondentów twierdzi, że kompetencje cyfrowe są ważnym elementem edukacji dzieci.

· 62% ankietowanych ocenia, iż w Polsce przykłada się zbyt małą wagę do kształcenia w zakresie technologii na poziomie szkól podstawowych i średnich.

· 7 na 10 badanych rodziców uważa, że odpowiedzialna edukacja cyfrowa powinna być organizowana w szkołach.

Technologie – tak, ale nie od razu

Początek edukacji szkolnej jest według ankietowanych Polaków najwłaściwszym moment na pierwszy kontakt dzieci z technologiami. Ich opinie zależą jednak od typu urządzeń elektronicznych. Ponad połowa matek i ojców uważa, że dopiero po szóstym roku życia dzieci powinny rozpoczynać korzystanie z komputera stacjonarnego, laptopa i smartwatcha, a także smartfona. Wobec tego ostatniego typu urządzeń rodzice są najostrożniejsi – aż 58,5% z nich wskazało tu jasno granice powyżej 6 lat jako odpowiedni wiek na użytkowanie. Nieco mniej niż połowa rodziców (47 proc.) dałaby do ręki tablet dopiero dzieciom w tym wieku. Wyraźny wyjątek stanowi telewizor – zaledwie 17% rodziców uważa, że powinno się go udostępniać tylko dzieciom mającym powyżej 6 lat. Blisko 30% nie widzi problemu z zaznajomieniem z nim już dzieci w wieku 2- 3-lat, a aż 13% badanych uważa, że przed telewizorem mogą siąść dzieci poniżej drugiego roku życia. Z kolei aż 6% ankietowanych dałoby dzieciom w tym wieku do ręki smartfon i tablet.

Kompetencje cyfrowe do poprawy

Dane jasno pokazują zatem, że początek edukacji szkolnej jest kluczowy dla kształcenia zdrowej relacji młodych ludzi z technologiami. Kompetencje cyfrowe, rozumiane jako zdolność do sprawnego korzystania z technologii – m.in. urządzeń, internetu, programów – w codziennym życiu, pracy, nauce czy czasie wolnym, wydają się być niezbędnym elementem funkcjonowania we współczesnym świecie.

Tymczasem, według analiz Komisji Europejskiej, w rankingach kompetencji cyfrowych Polska znajduje się na niskich pozycjach. W zestawieniu krajów Wspólnoty z największym odsetkiem obywateli posiadających podstawowe kompetencje cyfrowe znaleźliśmy się na odległym, 24. miejscu. Według analityków tylko 43% Polaków posiada je w przynajmniej podstawowym stopniu.

– Ten wynik najlepiej pokazuje, że konieczne jest rozwijanie umiejętności młodych pokoleń, tak aby mogły właściwie wykorzystywać technologie w przyszłości, w codziennym życiu i pracy. Edukacja powinna odpowiednio akcentować także odpowiedzialny sposób użytkowania technologii i internetu, zgodny z zasadami ekologii cyfrowej (dziedziny zajmującej się ograniczeniem negatywnego wpływu technologii na środowisko naturalne). Takich osób będziemy potrzebować w przyszłości. Poradzą sobie one też z wyzwaniami scyfryzowanej rzeczywistości i będą potrafiły odpowiednio zadbać o swój cyfrowy dobrostan oraz balans między życiem a technologią. W szerzeniu tych postaw już dziś najważniejszą rolę odgrywają rodzice oraz szkoła. Z naszego badania wynika, że rodzice mają tego świadomość, a na tym tle zdecydowanie wyróżnia się branża IT
– mówi Paulina Berska z serwisu the:protocol, inicjatora badania.

Edukacja cyfrowa: co na to rodzice?

Jak zatem polscy rodzice postrzegają rolę nauki świadomego wykorzystania technologii przez młode pokolenie? Dane zgromadzone przez the:protocol pokazują, że większość rodziców (62%) uważa, iż w Polsce przykłada się zbyt małą wagę do kształcenia w zakresie technologii na poziomie szkól podstawowych i średnich, tymczasem kompetencje cyfrowe powinny być ważnym elementem edukacji i warto o nich uczyć jak najwcześniej (potwierdza to 66% ankietowanych).

Co ciekawe, świadomość tych kwestii jest szczególnie wysoka wśród rodziców pracujących na co dzień z nowoczesnymi technologiami. Aż 72% z nich twierdzi, że kompetencje cyfrowe są ważnym elementem edukacji dzieci i powinny być kształtowane w szkole jak najwcześniej. Dla porównania podobną opinię ma 63% pozostałych badanych. Reprezentanci branży IT mający dzieci, są także bardziej krytyczni wobec przygotowania szkół podstawowych i średnich do kształtowania bardziej cyfrowych pokoleń. 67% z nich uważa, że poziom kształcenia w zakresie technologii na tych poziomach jest zbyt niski, podczas gdy wśród pozostałych rodziców sądzi tak 63% badanych.

Szkoła kluczowa w odpowiedzialnej edukacji

Z badania wynika, że rodzice nie są w zasadzie pewni, czy polski system edukacji na wszystkich szczeblach jest dobrze dostosowany do edukacji w dziedzinie wykorzystania technologii. Podczas gdy 33 proc. badanych ojców i matek zgadza się z twierdzeniem, iż większość szkół w Polsce jest dobrze dostosowana do edukacji dzieci w dziedzinie wykorzystania technologii, 34 proc. myśli odwrotnie, a reszta badanych – nie ma na ten temat żadnego zdania. Osąd rodziców z branży IT jest surowszy, aż 46 proc. z nich dostrzega niedostatki placówek edukacyjnych w tym względzie.

Jednocześnie, dla zdecydowanej większości rodziców szkoły są miejscem, które powinny także uczyć odpowiedzialnego korzystania z technologii. Aż 7 na 10 badanych uważa np. że edukacja z zakresu ekologii cyfrowej, pokazująca dzieciom jak nadmierne wykorzystywanie technologii może wpływać na otoczenie, powinna być organizowana właśnie szkołach, a o temacie warto mówić już na początku zaznajamiania dzieci z technologiami i urządzeniami cyfrowymi. Co więcej, według podobnego odsetka ankietowanych, to zagadnienie powinno być poruszane nie tylko na lekcjach informatyki, ale także na innych zajęciach związanych np. z szeroko rozumianą ekologią. Rzecz jasna rodzice wysoko oceniają także swoją rolę w odpowiedniej edukacji cyfrowej. Aż 73 proc. z nich jest świadoma, że ponoszą odpowiedzialność za edukację dzieci z zakresu rozsądnego i ekologicznego korzystania z technologii.

– Rozwijanie umiejętności filtrowania informacji, weryfikacja źródeł, programowanie oraz świadomość istnienia cyfrowego śladu węglowego powinny być wpisane w program edukacji. Takie kompetencje wydają się nam być niezbędne we współczesnym świecie, nie pochwalamy alienacji technologicznej i wierzymy, że mądre towarzyszenie dzieciom w eksploracji cyfrowego świata zaprocentuje, również pod względem społecznym. Pokolenie digital natives nie potrafi funkcjonować bez technologii – towarzyszy ona dzieciom w szkole i poza nią. Pamiętajmy, że dzisiejsi uczniowie są naszymi przyszłymi klientami, pracownikami, a także pracodawcami. Im szybciej zadbamy o mądrą edukację technologiczną, również w zakresie ekologii cyfrowej, tym skuteczniej zaprocentuje ona w momencie, kiedy kolejne pokolenie wejdzie na rynek
– komentuje Agnieszka Maciejowska, CEO i współzałożycielka Plan Be Eco.

O badaniu

Raport „Cyfrowy ślad technologii” został oparty na wynikach badania, przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie the:protocol między grudniem 2022 roku i styczniem 2023 roku. Kalkulacje śladu cyfrowego przygotowane zostały przez firmę Plan Be Eco na podstawie wyników badania. Pomiar przeprowadzono metodą CAWI (profesjonalnego formularza online) na grupie 742 respondentów w wieku 18-65 lat posiadających pracę. W próbie badawczej uwzględniona została grupa 311 pracowników i pracownic branży IT, w której znalazły się m. in. role w obszarach: programowania, testowania, project managementu, projektowania i obsługi sieci komputerowych.

 

Źródło wpisu: informacja prasowa
Obraz Amr z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close