Matki uwielbiają wyręczać swoje dzieci – to duży błąd, nie popełniaj go!
Mama to bardzo fajna istota, niezwykle sprytnie wymyślona i zaprojektowana przez naturę (czy Boga, jak kto woli). Niby jedna osoba, a tak wiele w niej różnorodnych cech, talentów, umiejętności i szerokiej wiedzy, że spokojnie mogłaby się tym wszystkim podzielić z innymi. Nie bez powodu często mówi się o niej, że jest cudowna (jak woda z Lichenia) i niezastąpiona.
Nic więc dziwnego, że tak wiele w życiu robi sama – i to najlepiej, niechętnie dzieląc się obowiązkami, bo przecież inni mogą je koncertowo spartolić. Po co się więc niepotrzebnie wnerwiać i zdzierać gardło, jak można wyręczyć innych i zrobić co trzeba samemu, prawda?
Szczególnie jeśli sprawy dotyczą dzieci. One takie biedne, nieporadne i niedoświadczone. A do tego trochę poszkodowane przez los, bo tak wiele się od nich wymaga. Muszą przecież chodzić do przedszkola i szkoły. Nierzadko nawet na różnego rodzaju zajęcia dodatkowe.
Kiedy więc mają beztrosko sobie leżeć, byczyć się i dajmy na to telewizję pooglądać? Trzeba im koniecznie pomóc i pozbawić co najmniej kilku obowiązków – domowych, jak i np. szkolnych. Świetnie więc do tego nada się mama, która może nie z radością, ale jednak wyręczy swe dzieci. Posprząta ich pokój, zaniesie brudne ubrania do prania, poznosi za nie naczynia do kuchni po zjedzonym wspólnie obiedzie i zmyje z podłóg ślady ich brudnych małych stópek.
A na koniec odrobi za nie prace domowe – te, które przydzieliła im pani w szkole. Przeczyta lekturę, a potem króciutko streści, rozwiąże zadania z matmy, coś narysuje, napisze… – bo jej idzie to znacznie łatwiej i szybciej niż dziecku. No i oczywiście obowiązkowo przygotuje pracę na konkurs plastyczny – zrobi takie cudo, że wszystkim szczęki opadną! Jej mały urwisek będzie się temu bacznie przyglądać (lub niekoniecznie, wszak bajka w tv jest zdecydowanie ciekawsza!), w każdym razie finalnie pozwoli mu się pod ową pracą podpisać, żeby nie było…
I niech tylko nikt nie próbuje poddać w wątpliwość to, kto jest faktycznym autorem wykonanego zadania, bo jeszcze złowrogo zasyczy i rzuci jakimś magicznym zaklęciem. Choć z drugiej strony, patrząc na szerokość skali tego procederu, marne szanse są na to, by ktoś się odezwał.
…
Tak sobie dziś o tym wszystkim myślę, bo akurat rano byłam ze swoimi dziećmi na wakacyjnych zajęciach artystycznych zorganizowanych przez naszą gminę. I miałam okazję zobaczyć na żywo jak mamy wyręczały swoje pociechy w wykonywaniu pracy plastycznej. Ich ingerencja w twórczość maluchów była tak duża, że nawet pani prowadząca zajęcia stwierdziła, że do końcowego wspólnego zdjęcia powinny wyjść mamy, a nie dzieci.
I niestety, ale tak to właśnie jest – my, mamy, tak często wyręczamy w różnych zadaniach nasze potomstwo, że jest to aż przerażające! Czy nasze matki, gdy byłyśmy małe, robiły to samo?? Taka nasza natura?? Czy może po prostu nastały takie czasy i gonitwa, by być we wszystkim NAJ?!
Nasze dzieci oczywiście też muszą być NAJ: najpiękniejsze, najmądrzejsze, najzdolniejsze, najbardziej utalentowane i wysportowane! Nie ma tu miejsca na typowo dziecięce mniej sprawne rączki, czy nóżki…
Czas najwyższy, Drogie Mamy, abyśmy zdały sobie sprawę, że tak robimy, że to jest głupie i do niczego dobrego nie prowadzi – wręcz przeciwnie!




Miękka Przenośna mata sensoryczna 2 w 1 nie tylko jest bardzo lekka, lecz także zapewni małemu odkrywcy ciekawe zajęcie. Kolorowe sympatyczne zwierzątka i różnorodne zawieszki zachęcą malucha do zabawy, a możliwość prania w pralce oraz odczepiany pałąk to spore ułatwienie dla rodziców. Co najważniejsze – dziecko o wiele łatwiej oswoi się z nowym miejscem, jeśli będzie miało dla siebie znajomy kącik.
Postaw więc na akcesoria, które przypomną mu jego ulubione i – przede wszystkim – bezpieczne otoczenie. W takich okolicznościach dobrym rozwiązaniem będzie Uspokajacz Hipcio z projektorem, który w kilka sekund zamieni hotelową sypialnię w znajomy pokoik dziecięcy, a gwiazdy wyświetlane na suficie, szumy oraz spokojne kołysanki ukoją zmysły malucha i sprawią, że ten zaśnie z łatwością.
W takiej sytuacji sprawdzi się Żyrafka Przenośny uspokajacz – jej delikatne szumy ukoją maluszka i pozwolą mu spać spokojnie niezależnie od miejsca. Dzięki 20-minutowemu odtwarzaniu łagodnej muzyki, szumu i odgłosów przyrody maluch będzie czuł się bezpiecznie. Co istotne – niewielkie rozmiary i wygodna zawieszka Żyrafki sprawiają, że można ją umieścić zarówno w foteliku lub wózku, jak i w łóżeczku.
Maskotka posiada uchwyt, dzięki któremu łatwo można przypiąć ją do fotelika bądź wózka. Ten sympatyczny niebieski hipcio jest wielofunkcyjny, z łatwością można przekształcić go w miękką piłeczkę w stonowanych kolorach. Sprawdzi się świetnie zarówno w samochodzie, jak i na plaży. Zabieramy więc ze sobą jedną zabawkę, którą możemy bawić się z dzieckiem na różne sposoby – oszczędzamy miejsce, a jednocześnie dostarczamy szkrabowi różnorodnych bodźców.
Gdy maluch nieco podrośnie, można wykorzystać te same karty, by wprowadzić do zabawy cyfry, kształty oraz przyjaciół ze świata zwierząt. Ich dodatkową zaletą jest fakt, że nie zajmą dużo miejsca w torbie podróżnej, dlatego można je zabrać, dokąd tylko chcemy.