Dom 14 maja 2021

Czy dziecko może samo robić zakupy?

Pytanie o to, czy dziecko może samo robić zakupy, wydaje się błahe, jednak prawodawca wyraźnie określa możliwości konsumenckie najmłodszych. Rodzice powinni wiedzieć, że niektóre zakupy dzieci mają prawo unieważnić.

Kiedy dziecko może samo robić zakupy?

To, że dziecko ma własne pieniądze, otrzymane np. w ramach prezentów urodzinowych lub komunijnych, nie oznacza, że może nimi dowolnie dysponować.

Dzieci poniżej trzynastego roku życia nie mają żadnej zdolności do czynności prawnych, nie mogą więc zawierać umów (zakupy w sklepie to umowa kupna-sprzedaży) i zaciągać zobowiązań.

Czy to znaczy, że dziecko nie może sobie kupić np. loda lub długopisu? Na szczęście nie jest tak źle. Jednak taki zakup nie może nosić znamion zakupów hurtowych (można kupić jeden długopis, ale nie dwadzieścia), musi zaspokajać podstawowe potrzeby (zeszyt, drobne słodycze, napój, ale nie komplet noży) i nie może rażąco naruszać interesów dziecka. W praktyce oznacza to, że dziecko może sobie kupić batona, chipsy lub lody, ale ich cena nie może być nieadekwatna do rzeczywistej wartości produktu.

Dzieci, które ukończyły trzynasty rok życia, mają ograniczoną zdolność do czynności prawnych. W praktyce oznacza to, że mogą zaspokajać swoje bieżące potrzeby i nie muszą informować rodziców o każdym lodzie, bułce, długopisie czy gumce do ścierania. Jeśli pracują (w ograniczonym zakresie czasowym i za zgodą rodziców) mogą samodzielnie dysponować swoimi zarobkami. Nadal jednak nie mogą swobodnie gospodarować większą gotówką. Jeśli zechcą kupić rower, komputer lub inny wartościowy sprzęt, muszą mieć zgodę rodziców. Najlepszą opcją jest udanie się na zakupy z mamą lub tatą. W przeciwnym wypadku taki zakup może być unieważniony.

Osoby nieletnie nie mogą kupować alkoholu, papierosów ani innych używek, nawet gdy ich cena jest relatywnie niska.

 

Kiedy dziecko może zrobić zakupy w internecie?

Nie ma odrębnych przepisów ustalających zdolność małoletnich do korzystania z e-sklepów. Teoretycznie więc zakupy w sieci dokonywane przez młodocianych podlegają tym samym obostrzeniom co zakupy w sklepach stacjonarnych.

Aby móc dokonywać zakupów w internecie potrzebne jest konto bankowe. Można je założyć dzieciom, które ukończyły 13 lat. Wiele banków ma specjalną ofertę juniorskich kont. Jednak młodzi ludzie radzą sobie inaczej, często po prostu zamawiają towar z płatnością przy odbiorze. Czy taki zakup jest ważny?

Tu pojawia się problem, bo kurier nie ma obowiązku weryfikować wieku odbiorcy, poza tym odbieranie paczek przez dzieci nie jest rzadkością. Sklepy także nie mają możliwości weryfikowania wieku osoby dokonującej zakupy, dlatego zabezpieczają się zapisem w regulaminie o dostępności serwisu osobom, które ukończyły osiemnaście lat. Jeśli osoba małoletnia zaakceptuje regulamin, skłamie. Na pewno zwrot towaru kupionego w internecie będzie trudniejszy niż zakupionego w sklepie stacjonarnym.

 

Czy dziecko może samo kupować w aptece?

Niestety żadne przepisy tego jednoznacznie nie precyzują. Kupowanie przez dziecko leków regulowane jest tymi samymi zapisami Kodeksu Cywilnego, co dokonywanie innych zakupów. Teoretycznie więc dziecko nie powinno takich zakupów dokonywać, bo nie wchodzą one w zakres drobnych bieżących spraw życia codziennego. Co jednak, gdy dziecko jako jedyne w domu jest na tyle zdrowe i silne, by udać się do apteki? 

Dużo zależy tu od farmaceuty, jego wrażliwości i… pamięci. Teoretycznie na podstawie zapisów Kodeksu Cywilnego ma on prawo odmówić sprzedaży nieletnim leków bez recepty, a w przypadku leków na receptę ma nawet większą broń, bowiem Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 2002 roku wyraźnie mówi, że odmowa wydania leku na receptę może nastąpić, jeśli osoba, która tę receptę chce zrealizować nie ukończyła 13 lat. 

Zapewne w praktyce jeśli nastolatek przyjdzie raz lub dwa po leki przeciwbólowe, to uda mu się je kupić. Jeśli jednak zechce ich kupić dużo w krótkim czasie, powinno to obudzić czujność farmaceuty. Natomiast wyraźnego zakazu sprzedawania leków bez recepty nieletnim nie ma. 

 

Kiedy zakupy dziecka można unieważnić?

A co, jeśli dziecko samo zrobi zakupy, a rodzic nie zaakceptuje wydatku? Niezależnie od tego, czy pieniądze pochodziły z prezentów bądź oszczędności dziecka, czy też zostały wręczone przez rodziców, mama lub tata mają prawo zażądać od sprzedawcy rozwiązania umowy i zwrotu pieniędzy. Oczywiście trudno tu mówić o zwrocie pieniędzy za batona czy paczkę chipsów, ale jeśli dziecko samo kupi telefon komórkowy, nawet ten z niższej półki, rodzic ma prawo go zwrócić i ubiegać się o zwrot pieniędzy.

Sprzedawcy na ogół wiedzą, że nie powinni sprzedawać dzieciom drogich towarów bez zgody ich rodziców, niestety nagminnie to robią, wykorzystując niewiedzę opiekunów dziecka lub próbując im wmówić, że nie ma podstaw do unieważnienia umowy.

 

Podstawa prawna: Art. 14. KC

  • 1. Czynność prawna dokonana przez osobę, która nie ma zdolności do czynności prawnych, jest nieważna.
  • 2. Jednakże gdy osoba niezdolna do czynności prawnych zawarła umowę należącą do umów powszechnie zawieranych w drobnych bieżących sprawach życia codziennego, umowa taka staje się ważna z chwilą jej wykonania, chyba że pociąga za sobą rażące pokrzywdzenie osoby niezdolnej do czynności prawnych.

 

Zdjęcie: Pexels

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 13 maja 2021

Pamiątki z dzieciństwa. Co najczęściej rodzice zatrzymują dla zachowania wspomnień?

Pamiątki z dzieciństwa to coś, co przywołuje na myśl dobre wspomnienia, wspaniałych ludzi lub miejsca, z którymi są one związane. Niejeden dorosły wzruszy się na widok przedmiotu, który kilkadziesiąt lat wcześniej dzierżył w swojej ręce jako najważniejszą rzecz na świecie. To jak bilet do przeszłości, skarbiec dla wspomnień, które są bezcenne.

Wielu rodziców stara się dokumentować pierwsze chwile i przełomowe wydarzenia z życia malucha. Jest na to wiele sposobów. Do zdecydowanie najpopularniejszych należy robienie zdjęć i nagrywanie filmów, bo zazwyczaj każdy ma smartfon pod ręką i powyższe czynności wykonuje wręcz z nawyku. Równie często rodzice wybierają fotoksiążki, wypełniają dzienniczki rozwoju dziecka, wykonują gipsowe odlewy lub odciskają przy pomocy farbek ślady rączek i stóp. Do rodzinnych skarbów trafiają testy ciążowe, zdjęcia i filmy z USG, opaski na rączki ze szpitala, kartki gratulacyjne z okazji narodzin pociechy. Rodzice chętnie zbierają również wyjątkowe przedmioty, które należały do malucha. I właśnie często one trafiają do dawnych właścicieli po wielu, wielu latach. 

Pamiątki z dzieciństwa, które rodzice zachowują najczęściej

Włosy i ząbki

Wielu rodziców zachowuje na pamiątkę pukiel włosów z pierwszej wizyty u fryzjera, czy też mleczny ząbek, który wypadł, ustępując miejsca stałemu. 

Pierwsze ubranko

Maleńka czapeczka, pierwsze body, śliczne buciki – to i wiele innych pierwszych elementów garderoby dziecka trafia do pudła z pamiątkami. Niesamowicie jest móc wyjąć po latach body w rozmiarze 56 i porównać je z mocno wyrośniętym ciałem przykładowego trzydziestolatka, który sam już został ojcem. 

Ukochana zabawka

Większość dzieci, o ile nie wszystkie, ma swoje ukochane zabawki. Niezależnie od tego, czy jest to miś z naderwanym uszkiem, lalka z krzywo obciętymi włosami, czy autko bez jednego kółka, dzieci potrafią kochać je miłością absolutną. Warto więc taką wyjątkową zabawkę, nawet jeśli jest w nie najlepszym stanie, zachować ku pamięci. A jeśli nie ucierpiała specjalnie, być może także wnuk będzie miał z niej pożytek.

Pierwsze rysunki

Warto zachować pierwsze dzieła, które wychodzą z rąk dziecka. Mogą być to rysunki, laurki, ale także własnoręcznie wykonane ozdoby. Jeśli w dodatku zostały przez dziecko komuś bliskiemu podarowane, ich wartość sentymentalna jest nie do przecenienia. Zapewne kilka łez wzruszenia spłynie po policzku, gdy za kilkadziesiąt lat zostanie odkurzona kartka z pierwszym, nieporadnie nakreślonym dziecięcą ręką “kocham cię mamo/tato”.

Ulubiona książka

Jeśli dziecko ma swoją ulubioną książkę, której mógłby słuchać cały czas, warto ją zatrzymać jako pamiątkę. Być może powrót do wspomnień w trudnych chwilach przywoła w pamięci dobry czas? A może ktoś tę samą historię będzie co wieczór opowiadał własnemu dziecku?

 

A Wy, jakie macie pomysły na pamiątki z dzieciństwa?

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ciąża 12 maja 2021

Abecadło – szybka gra edukacyjna dla przedszkolaków od Albi

„Abecadło” to gra edukacyjna z serii „W koscte! Plus„, wydawnictwa Albi, a przy tym moje nowe odkrycie, jeśli chodzi o planszówki dla dzieci. Od razu na wstępie Wam powiem, że  jestem pozytywnie zaskoczona tym produktem. W związku z czym chętnie przyjrzę się bliżej pozostałym artykułom z cyklu (i nie tylko).

CO MI SIĘ SPODOBAŁO W GRZE „ABECADŁO” I ZA CO JĄ POLUBIŁAM?

Po pierwsze gra mieści się w niewielkim pudełku, przypominającym kształtem kostkę. Mały gabaryt to duży atut, bo dziecięce zabawki zwykle zajmują dużo miejsca w ich pokojach, w związku z czym wszystko, co zamknięte w kompaktowym opakowaniu, jest mile widziane.

Po drugie zabawa przeznaczona jest dla dzieci w wieku 4+, co daje możliwość urozmaicenia czasu wolnego już przedszkolakom. Ja do rozgrywki werbuję dwoje moich młodszych dzieci – pięcioletnią Polę i trzyletniego Stasia. Obydwoje świetnie się przy tym bawią, choć Pola zdecydowanie lepiej radzi sobie z zapamiętywaniem i udzielaniem odpowiedzi, co oczywiście jest zrozumiałe. Niemniej uważam, że jest to fajna forma edukacji zarówno dla niej, jak i dla niego.

Po trzecie gra ma bardzo proste zasady i niezwykle krótką instrukcję, za co z marszu dostała ode mnie mnóstwo punktów. Nie cierpię bowiem planszówek, które mają sporo przepisów do przyswojenia i wymagają solidnego skupienia. Do „Abecadła” możemy przysiąść w zasadzie od razu, bo poznanie reguł zajmuje dosłownie chwilę – dzieciaki nie zdążą się zniecierpliwić, a to też jest bardzo istotne!

Po czwarte rozgrywka jest szybka. Co prawda czas trwania zależy od liczby osób, ale generalnie zajmuje około 15-20 minut, co pozwala na krótkie i ciekawe przerwy w obowiązkach.

Po piąte gra poza samą zabawą stanowi też świetne ćwiczenie na pamięć i spostrzegawczość. Poza tym wspomaga naukę liter oraz wzbogaca słownictwo, ponieważ jak sama nazwa wskazuje, wszystkie karty znajdujące się w pudełku, przedstawiają poszczególne litery alfabetu i zawierają po cztery różne słowa – przykłady ich użycia. Jedne są proste i powszechnie używane, inne są ciut trudniejsze i rzadziej spotykane na co dzień. 

Po szóste całość jest bardzo estetycznie wykonana, zamknięta w kartonowym pudełku i wzbogacona o gadżety, które lubią (moje) dzieci, tj. klepsydra, zmywalne pisaki, karty do wielokrotnego kolorowania, tarcza ze strzałką do losowania pytań (jak w kole fortuny ?), no i dwukolorowe żetony.

 O CO CHODZI W GRZE „ABECADŁO”?

Otóż należy wylosować jedną z 70 dostępnych kart, dokładnie przyjrzeć się widniejącym na niej obrazkom i zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Mamy na to tylko 10 sekund. Po upływie tego czasu kręcimy strzałką na tarczy i losujemy zestaw dwóch (z ośmiu) pytań, dotyczących szczegółów znajdujących się na obrazkach.

Jeśli wylosujemy:

  • paletę malarską – pytania będą odnośnie kolorów,
  • kalkulator – pytania będą dotyczyć ilości/liczby przedmiotów,
  • oko – w tych pytaniach będzie się liczyć spostrzegawczość i tu zdradzę Wam, że czasem chodzi o naprawdę drobne szczegóły, jak np. to czy żaba na rysunku ma oczy skierowane w górę, czy w dół?
  • róża wiatrów – pytania nawiązują do położenia danej postaci lub przedmiotu.

Jeżeli uda nam się odpowiedzieć na obydwa pytania prawidłowo, mamy rundę dodatkową, tzw. bonusową, w której losujemy jedną z kart do kolorowania. Analogicznie, jak w przypadku kart z obrazkami – przyglądamy się rysunkowi, zapamiętujemy, jak użyte zostały kolory i po upływie 10 sekund staramy się z pamięci pokolorować ten sam rysunek, tyle że czarno-biały, znajdujący się na odwrocie karty.

Za każdą poprawną odpowiedź otrzymujemy 1 punkt. Wygrywa osoba, która jako pierwsza zdobędzie 10 punktów lub jeśli skończy się określony wspólnie przez wszystkich graczy czas.

Reasumując – przyglądamy się kartom, zapamiętujemy jak najwięcej szczegółów i odpowiadamy na pytania lub odwzorowujemy rysunek – czy zasady gry mogą być prostsze? ?

Całość, jak wspominałam wyżej, jest nie tylko estetycznie, ale i solidnie wykonana. Grube pudełko powinno długo wytrzymać niezbyt delikatne dziecięce traktowanie. Zamknięcie na magnes ułatwia otwieranie, jak i zamykanie, a przez to również samo przechowywanie wszystkich elementów w środku. Karty i tarcza do losowania pytań są tekturowe, a także ładnie zilustrowane.

Prawdę mówiąc, nie mam się do czego przyczepić. Obawiam się jedynie o żywotność pisaków i o to, czy karty do kolorowania, po wielokrotnym ich zamalowywaniu i zmazywaniu, długo będą nadawać się do zabawy, ale to wyjdzie w praniu – być może kiedyś zdradzę Wam, jak prezentuje się gra po kilku tygodniach użytkowania ?

Na ten moment jednak jestem zadowolona, moje dzieciaki również, dlatego polecam tę grę przedszkolakom, szczególnie tym, które zaczynają interesować się alfabetem ?

Na koniec dodam, że seria „W kostce! PLUS” została wyróżniona w dziewiętnastej edycji Konkursu Świat Przyjazny Dzieckuw kategorii “Gry dla dzieci do 7 r.ż.” organizowanego przez Komitet Ochrony Praw Dziecka.

 

Liczba graczy: 2-8
Wiek graczy: 4+
Czas gry: około 15 min
Wydawca: Albi

 

 

Dziękuję wydawnictwu Albi za przekazanie recenzenckiego egzemplarza gry.

Fot. Archiwum prywatne J.Fizia

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close