TV or not TV
Wiem, wiem o telewizji i dzieciach już dużo napisano. Nawet u nas Basia pisała jakie to niedobre i bleee. Zgadzam się z tym, ale u mnie praktyka wygląda nieco inaczej.
Owszem Maja jako pierwsze dziecko nie oglądała telewizji przez pierwsze 1,5 roku swojego życia. Potem się zaczęło mieszkanie u dziadków i zaczęła się też telewizja. Ale nie o tym chcę pisać.
Obecnie, jak wiecie, jestem mamą dwójki dzieci – trzylatki i roczniaka. Mąż przez dłuższe okresy czasu pozostaje poza domem, więc wszystkie obowiązki spoczywają na mnie. I jak tu się z wszystkim ogarnąć bez możliwości sklonowania?
Przynajmniej jeden mój klon przydałby mi się podczas usypiania syna w dzień oraz podczas wieczornych obrządków. Póki Mateusz był mały (bo teraz to już duży chłopak:)), czyli tak do ok. 8 miesiąca było w miarę luźno. Ale z czasem sprawy zaczęły się komplikować.
Maja w dzień nie sypia, natomiast Młody tak i co wtedy? Niestety moje dzieci nie mają zakodowanego samozasypiania i jakoś muszę to rozegrać. Radzę sobie w prosty sposób – córce włączam TV i idę usypiać Mateusza. Wiem, można by go uśpić na spacerze, jednak wózek jest dla niego już niewygodny, więc wolę żeby miał możliwość rozprostowania kości w łóżku.
Często oglądanie przedłuża się, bo jak już Młody zaśnie to szybko trzeba oblecieć co trzeba, a w pojedynkę robota idzie po prostu sprawniej. Ale żebyście mnie nie zlinczowały – nie ma w tym samowolki – jak tylko się obrobię, robimy cyk, gasimy TV i zmykamy do zabawy lub na podwórko.
Podobnie ma się sprawa wieczornego usypiania, kiedyś dzieciaki zasypiały razem, teraz chodzą spać o innych porach, tu znów przydałby się klon. I tak jak idę usypiać Mateusza – Maja dostaje mleko (bo tak lubi) i baję. Jak już Mati śpi, ja robię przelot ogarniający dom, chwilę siedzę z Mają i zawsze po tej samej bajce gasimy TV.
To tylko dwie sytuacje, które są stałym punktem naszego dnia. Nie mam zamiaru zapierać się, że są one jedynymi epizodami, gdy nasz TV jest włączony. Jasne, że są chwile kiedy “ratuję” się bajką, bo muszę coś zrobić lub po prostu Maja jest totalnie nie w humorze, a ja chcę mieć chwilę spokoju.
Myślę, że nie robię tym krzywdy dzieciom. Kontroluję ile jest tego oglądania i najważniejsze – co jest na ekranie. Uważam też, że mądre bajki rozwijają dziecko, są w stanie czegoś nauczyć. Widzę to po Majce i nie mam zamiaru odcinać jej od oglądania telewizji. Ktoś powie, że włączam TV dla własnej wygody, owszem nie zaprzeczę. Ale chętnie zlecę tej osobie ogarnięcie dwójki w pojedynkę i myślę, że po takim teście zmieni zdanie:)
Jeżeli nie jest to kilkugodzinne wgapianie się w ekran to nie mam nic przeciwko. Ba, nawet jestem za (bajkami). Jeśli tylko wybierzemy takie, które wniosą coś fajnego to czemu nie 😉 Sama pozwalam córce oglądać wybrane bajki w ciągu dnia i widzę, że sporo się z nich nauczyła/uczy.
Oczywiście wszystko pod kontrolą. Począwszy od czasu przesiadywania przed TV, po kontrolę tego co ogląda dziecko. Mądre bajki są OK:)
Nasza Zuza ma 2,5 roku i czasem tez miałam ochotę w ten sposób sobie ułatwić życie ale niestety albo stety nasza córka nie chce oglądać żadnych bajek. Preferuje za to ich czytanie z czego jestem bardzo dumna ale tak jak Wy uważam że oglądanie bajek również prowadzi do rozwoju dziecka (oczywiście tych mądrych i edukacyjnych) 🙂 Jedyną bajką jaką dała się zarazić jest niedźwiedź w dużym niebieskim domu, którego czasem ma ochotę obejrzeć na dobranoc. Bardzo pokochała w tej bajce Lune i kiedy księżyc świeci na naszym niebie nazywa go Luną i sobie z nim rozmawia 🙂 Być może etap… Czytaj więcej »
Wszystko zależy od rodziców, mój syn ma 4,5 roku, nie widzę potrzeby i nie wyobrażam sobie żeby grał na komputerze/tablecie/smartphonie, bo jest masa innych fajnych, rozwijających zabaw czy rzeczy do robienia… Nigdy nie grał i takiej potrzeby nie ma… a jeśli chodzi o TV to jeżeli już jest włączony to przeważnie oglądamy animal planet, discovery itp czy programy o naturze z serii BBC, które uwielbiamy 🙂 wszystko jest dobre w granicach zdrowego rozsądku 🙂
a co do artykułu… wszystko zależy od dziecka, akurat mam to szczęście, że moje dziecko samo się sobą zajmie i mogę zrobić wszystko odkąd się urodził, leżał grzecznie w łóżeczku, sam się bawił i zostało to mu do dzisiaj 🙂 także jak czasem trzeba wspomóc się telewizją no to wyjścia nie ma…
Pozwalamy na wszystko w ramach rozsądku.
nie widzę nic złego w tym, pod warunkiem, że nie zabiera to całego czasu dziecka. dzisiejsze aplikacje, gry są tak świetne i potrafią świetnie rozwijać wyobraźnię dziecka, a przy tym uczyć przez zabawę czy to liter, liczb, czy to języka. i wcale nie trzeba rezygnować przy tym z czytania ksiązek, rysowania czy innych popularnych kreatywnych zabaw. ja jestem zdania,że czym skorupka za młodu nasiąknie… 😉 chodzi mi o to, ze w dzisiejszych czasach, dziecku jest po prostu łatwiej chociażby na informatyce już w 1 klasie podstawówki kiedy to nie siedzi jak przysłowiowy kołek bo nie wie co do czego i… Czytaj więcej »
W małych ilościach
Tak 🙁
To jest masakra:(