Lisek urwisek. Genialna gra kooperacyjna dla dzieci

“Znano różne w świecie lisy:
Był więc lis Ancymon Łysy;
Pospolity lisek rudy,
Pełen sprytu i obłudy;
Lis niebieski – wielki sknera;
Zezowaty lis- przechera;
Czarny lisek ogoniasty;
Lis Patrycy Jedenasty;
Srebrny lis niezwykle szczwany;
Lis Mikita spod Oszmiany;
Lis Telesfor farbowany,
Niebezpieczny i zawzięty;
Lis Wincenty, Lis Walenty,
Lecz nie było w świecie lisa
Ponad Lisa Witalisa”

Tak zaczyna się wiersz Jana Brzechwy pt. Szelmostwa Lisa Witalisa. Wśród tych lisów wiele jest urwisów. Liski kojarzą się nam z chytrością, przebiegłością, sprytem oraz tym, że lubią tak zamieszać, aby wyszło zgodnie z ich myślą. Tymczasem Wydawnictwo Nasza Księgarnia przedstawia nam bohatera “Lisek urwisek”, który zakradł się do chatki, by ukraść ciasto. Mało tego udało mu się i zmyka do swej norki.

 Lisek urwisek

Zadaniem graczy jest złapać jegomościa, co nie jest łatwe, bo potencjalnych złodziei jest aż szesnastu. To prawdziwa gra detektywistyczna wymagająca dedukcji i dobrej pamięci. Przeznaczona jest dla dzieci już od piątego roku życia, a z pomocą rodziców zagra już i czterolatek.

W dużym pudełku znajdziecie instrukcję, planszę, 16 kart lisków urwisków, 16 kart podejrzanych, 3 kostki, 4 pionki graczy, dekoder, 12 żetonów wskazówek oraz figurkę liska.

gra lisek urwisek

Rozgrywka jest bardzo szybka, trwa od 15-20 minut w zależności od liczby graczy. Im mniej graczy, tym trudniej wygrać z grą. Na planszy poruszają się pionki graczy, a po chodniku porusza się zacna figura lisa – szkoda tylko, że jednokolorowa. Ponadto na planszy swoje miejsce mają wskazówki, do których podążają gracze w celu ich odkrycia i zdemaskowania liska urwiska.

gra lisek urwisek

Zasady gry

W swojej turze gracz decyduje najpierw, czy będzie szukać wskazówek, czy odkryje karty portretów pamięciowych podejrzanie wyglądających typów z rudym ogonem. Następnie rzuca trzema kośćmi i w zależności od podjętej decyzji i wyniku na kostkach realizuje jedną z aktywności: odkrywa dwie karty podejrzanych, podąża w kierunku wskazówki lub przesuwa figurkę lisa urwiska po chodniczku. Gracze walczą razem przeciwko grze (co jest rzadko spotykane w grach dla dzieci i godne docenienia). Ich zadaniem jest odkrycie tożsamości złodzieja, nim ten dotrze do swojej nory z ukradzionym ciastem.

gra lisek urwisek

Prosty system weryfikacji tożsamości lisa przy pomocy załączonego dekodera ujawnia poszczególne cechy poszukiwanego lisa. Aby go uchwycić trzeba wykazać się pamięcią i spostrzegawczością. Gra dopasowana jest do możliwości umysłowych pięciolatków.  

gra lisek urwisek

gra lisek urwisek

Plusem dla wydawnictwa jest to, że obok instrukcji w pudełku będzie dostępna instrukcja wideo, co na pewno ułatwi zapoznanie się z prostymi zasadami. Dodam, że gra będzie miała swoją premierę już  6 marca 2019 roku!

Gra Lisek urwisek jest godna polecania ze względu na to, że:
– uczy współpracy, a nie jak w typowych grach rywalizacji,
– wiele różnych kombinacji zapewni Wam i małym dzieciom dobrze spędzony czas,
– rozgrywka jest szybka i emocjonująca.

Minusy:
– pudełko mogłoby być niższe
– jednolity kolor liska, osobiście pomaluję mu kapelusz i frak na czarno, 
– jeśli chodzi o planszę mamy do czynienia ze stonowaną pastelową kolorystyką.

Kiedy będziecie mieli już grę, mam dla Was kilka propozycji.  Pierwsze rozegranie polega na zrozumieniu zasad gry. Z każdą kolejną rozgrywką, sami zaczniecie dokręcać zasady gry, by sprawiała Wam więcej radości. Tak zrodziły się nasze propozycje:

  • W instrukcji nie ma wyraźnie powiedziane, czy ruch może być łamany. Sugeruję aby najpierw rozgrywać wersję łamaną (dzielić ruch np. dwa posunięcia w lewo i trzy do góry), a potem z tego zrezygnować i dbać, aby ruch odbywał się w jednym kierunku. Dzięki temu ograniczycie szybkość odkrywania wskazówek i zwiększycie adrenalinę wśród uczestników.
  • Odkrywać można jedną kartę podejrzewanego lisa zamiast dwóch, jak jest w instrukcji.

 

Na zakończenie dodam, że gra otrzymała wiele światowych nagród w 2015, 2017 roku, a  w ubiegłym roku została uznana za najlepszą grę dziecięcą we Francji.

 

Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie gry do recenzji.

 

Autorzy: Shanon Lyon, Marisa Pena
Ilustracje: Melaine Grandgirard
Wiek: 5-105 lat
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 20 min

 

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP https://gramywplanszowki.pl/gra/1404/lisek-urwisek

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 28 lutego 2019

Przesilenie wiosenne. Wiem, jak sobie z nim poradzić

Niechciej pospolity mnie dopadł. Nic mi się nie chce. Motywacja siadła, siły odpłynęły, właściwie tylko poczucie obowiązku trzyma mnie w ryzach. Dobrze, że chociaż to. Na początku myślałam, że zaczyna się jakaś infekcja, ale raczej nie. Temperatura i ciśnienie książkowe, nawet kataru nie mam. Trochę pogłówkowałam i już wiem – przesilenie wiosenne, psia go mać.

Co to jest przesilenie wiosenne

Coś, czego nie rozumiem. Zmęczony po zimie (to akurat rozumiem) organizm, nie ma siły na wiosnę (tego nie rozumiem). Niemniej jednak takie są fakty. Z jednej strony ciepłe powietrze, coraz mocniej grzejące słonko i coraz dłuższy dzień zachęcają do przebywania na świeżym powietrzu, odkurzenia roweru, rolek, piłki czy co tam kto używa, z drugiej – kondycja po zimie pozostawia wiele do życzenia. I to zarówno ta fizyczna, jak i psychiczna. Fizycznie jesteśmy mniej wydolni, bo okres zimowy w naturalny sposób ogranicza aktywność (sportowcy mogą polemizować, ale rozmawiamy o przeciętnych „Kowalskich”), więc i ta wydolność spada, psychicznie – źle znosimy zły stan fizyczny. Błędne koło. Tymczasem nasze dzieci mają kompletnie gdzieś całe to przesilenie i potrafią wycisnąć z nas ostatnie, ledwo popiskujące, pokłady energii. Taki to los Matki Polki.

Przesilenie wiosenne – objawy

Objawy przesilenia wiosennego bardzo mocno przypominają te związane z infekcjami. Są to przede wszystkim:

– senność (w moim, a pewnie nie tylko moim, przypadku dokłada się gen śpiocha),

– zmęczenie (co najmniej jakbym tonę węgla osobiście przerzuciła),

– bóle głowy (i nie, to nie jest wymówka sami wiecie od czego 😛 ),

– osłabienie (u mnie objawia się brakiem sił już w połowie dnia),

– bóle mięśni (tak, przez chwilę podejrzewałam, że to grypa),

– rozdrażnienie (właściwie dużo mi nie potrzeba, żebym się wkurzyła, ale na wiosnę potrzebuję zdecydowanie mniej),

– bezsenność (trochę absurd w odniesieniu do senności, ale ponoć się zdarza. Chociaż muszę uczciwie powiedzieć, że odkąd mam nawilżacz powietrza, śpię lepiej i nie budzę się w nocy),

– mniejszy apetyt (mam wrażenie, że u mnie jest odwrotnie :P),

– zmienne nastroje (a myślałam, że to klimakterium 😛 ).

Jeśli zauważacie u siebie przynajmniej kilka z listy powyższych objawów, nie pędźcie od razu do internisty. Przesilenie wiosenne nie wymaga leczenia ani hospitalizacji. Jednak pomóc sobie można, a nawet trzeba.

Jak radzić sobie z przesileniem wiosennym

 

Wiosenna dieta

Chociaż brzmi to do bólu banalnie, to co jemy, ma duży wpływ na to, jak się czujemy. Dieta zimowa nie należy do najciekawszych – owoców i warzyw jak na lekarstwo, a nawet jeśli są, to egzotyczne, a więc niepozbawione chemii (inaczej by nie przetrwały) i drogie. Teoretycznie damy radę kupić tradycyjne pomidory i ogórki, ale zarówno ich smak, jak i cena, niemile nas zaskoczą. Tymczasem zmiana diety na lżejszą to pierwszy krok do uporania się z przesileniem wiosennym. Praktycznie cały rok dostępne są nasze rodzime marchewki i kapusty, a to już dobry wstęp do smacznych surówek. Ponadto w diecie powinny się znaleźć ryby, kasze, ciemny ryż, pełnoziarniste pieczywo i orzechy. Z dostępnych owoców i warzyw nie rezygnujmy, ale kupujmy je z głową. Na przykład sałata lodowa cały rok smakuje tak samo, podobnie kapusta biała czy pekińska. Sałata masłowa ponoć też, nie wiem, nie przepadam za nią. Za to chętnie kupuję banany i granaty, chociaż te ostatnie tanie nie są.

Aktywność fizyczna

Tak, wiosna to dobra pora, by wrócić do uprawiania sportu (o ile zimą zawiesiliśmy tę jakże przyjemną czynność na kołku). Nie, nie damy rady w pierwszym wiosennym treningu zrobić tyle, ile w ostatnim jesiennym. Jeśli będziemy się upierać, tylko pogorszymy sprawę. Najlepiej zacząć od spacerów (na przykład w gronie rodzinnym), by stopniowo podnosić sobie poprzeczkę. Na zbieranie bazi poszliśmy wszyscy razem, ale kilkanaście kilometrów na rowerze zrobię bez dziecka. Duśka ma własne formy aktywności, choćby godzinne skakanie na trampolinie. Tak na marginesie, myślałam, że trampolina będzie fajna, tymczasem strasznie mnie nudzi…

Odpoczynek

Nie musisz być cały czas na pełnych obrotach, chyba że tak jak ja, męczysz się, jak nic nie robisz. Ale to też jeden z objawów przesilenia wiosennego. Wiosna to czas, gdy warto być dla siebie dobrym. Naprawdę nic się nie stanie, jak przez dziesięć minut poleżysz i pogapisz się w sufit, pozwalając myślom swobodnie krążyć. Taki krótki relaks potrafi być bardzo oczyszczający dla umysłu. Ale uwaga! Żeby eksperyment się udał, trzeba wyciszyć wszystkie powiadomienia w telefonie. Powiem Wam, że dla mnie, osoby, która praktycznie mieszka w internecie, to bardzo ciekawe doświadczenie. Przez kwadrans jestem sama dla siebie, nikt nie ma do mnie dostępu! Potem niestety muszę wrócić do sieci, to w końcu moje miejsce pracy i jak za długo jestem niedostępna, to pieniążki potrafią uciekać.

Bezsenność

Chociaż z przesileniem wiosennym wiąże się senność, kiedy nadchodzi wieczór, często okazuje się, że sen jest… sennym marzeniem. Bezsenność potrafi zdrowo dać w kość. Jeśli Ty też masz ten problem, pamiętaj:

– Siedzenie przed komputerem na ogół oznacza nadmiar niebieskiego światła, a to skutecznie zabija melaninę – hormon snu. Jeśli nie musisz, nie korzystaj wieczorem z telefonu, tabletu i komputera. Jeśli naprawdę musisz, zadbaj o oprogramowanie, które o określonej godzinie przełączy ekran na tryb nocny. Będzie trochę żółto, ale można się przyzwyczaić. Twoje oczy też będą Ci wdzięczne. Skąd wiem? Używam od kilku lat i dobrze mi z tym 😉

– Telewizor nie zawsze jest najlepszym lekarstwem na bezsenność. Szybciej uśniesz nad książką, szczególnie nudną.

– Obfita kolacja tuż przed snem to gwarancja bezsenności. Jeśli masz problemy z zasypianiem, zjedz lekki posiłek najpóźniej dwie godziny przed snem.

– Od ciepłego smrodu ponoć nikt jeszcze nie umarł, ale spać w nim nieprzyjemnie. Nawet jeśli za oknem akurat pojawił się wieczorny mróz, porządnie wywietrz sypialnię przed snem.

– Kup nawilżacz. Przetestowałam osobiście. Usypiam szybciej i śpię mocniej.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 28 lutego 2019

Pączek – słodka pokusa. Jak spalić kalorie z pączka?

Pączek? O tak! Dziś tłusty czwartek, a więc dzień, w którym OBOWIĄZKOWO sięgamy po wszelkiego rodzaju pączki, oponki, faworki i inne słodkości.

Z największą przyjemnością i bez wyrzutów sumienia pochłaniamy np. pączek z dżemem, konfiturą różaną, budyniem, advocatem, czekoladą, w lukrze lub z cukrem pudrem oraz innymi dodatkami. Nic nas dziś nie ogranicza, i bardzo dobrze, bo zazwyczaj sięgamy po jeden i cześć. A ja znam takich, dla których w tłusty czwartek jeden pączek to zbyt mało i potrafią wciągnąć kilka na raz! W zasadzie to podziwiam i szanuję taką postawę – tradycji musi stać się zadość.

Pączek – kalorie

Wracając do tematu – nie lubimy słowa “kalorie”, bardzo źle się ono kojarzy. Bo jak kaloria, to i oponka na brzuchu i od razu o dwa numery większe udo. Albo drugi podbródek. A gdy jeszcze pochylimy się nad tym naszym pączkiem i zobaczymy, że mały skubaniec z marmoladą ma ich aż 300 kcal, to po paru takich w jednym dniu, ilość pożartych przy okazji kalorii wzrasta niemiłosiernie. Trzeba pamiętać o tym, że kaloryczność pączka zależy od nadzienia i dodatków, oraz od sposobu przygotowania (smażenie, pieczenia). Jeden machnie ręką na ten fakt, ale ktoś inny się przejmie i zada sobie pytanie, co zrobić, by spalić pączka. A ja znam odpowiedź na to pytanie!

Jak spalić kalorie z pączka?

Bardzo proszę, mała ściągawka dla wszystkich gorliwych 🙂

  • 12 minut wchodzenia po schodach
  • 30 minut jeżdżenia na łyżwach
  • 30 minut skakania na skakance
  • 30 minut crossfitu
  • 35 minut biegu (10 km/h)
  • 50 minut odkurzania dywanu
  • 50 minut aerobiku
  • 50 minut pilatesu
  • 50 minut pływania
  • 60 minut trzepania dywanu
  • 60 minut seksu
  • 60 minut koszenia trawnika
  • 60 minut trzepania dywanu
  • 75 minut szybkiego spaceru
  • 75 minut jogi
  • 120 minut namiętnego całowania
  • 150 minut rozmawiania przez telefon
  • 180 minut kąpieli
  • 180 minut zmywania
  • 300 minut za kierownicą
  • 600 minut oglądania telewizji, bez podjadania przekąsek

Niezależnie od tego, w ile kalorii z pączka celujecie, pamiętajcie, by zwracać uwagę na skład owego cudu, o ile jest on opisany. Niestety w większości hipermarketów pączki są tak naładowane polepszaczami i tajemną chemią, że bardziej od ilości kalorii, może szkodzić to, co użyto do ich produkcji. Najlepiej następnym razem zróbcie własne, np. wg niezawodnego przepisu na pączki Basi -> pączki z serka homogenizowanego.

Na zdrowie 🙂

źródło: bodyrelax.pl

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close