Korkiem malowane
Ledwo minęły święta wielkanocne a już zbliża się wiosenna majówka. W tym roku wyjątkowo krótka bo tylko trzydniowa. Jednak na wypadek gdyby pogoda spłatała takiego samego brzydkiego figla jak w niedzielę wielkanocną, podpowiem Wam jak się bawić.
Plany wielkanocne mieliśmy takie jak co roku. Przyjadą goście, podamy obiad (wiem, że powinno być śniadanie, ale zazwyczaj przyjeżdżają w porze obiadowej) i pójdziemy na spacer szukać wiosny w lesie. Nie było żadnego planu B bo i po co, przecież co roku tak robimy. No dobra, dwa lata temu lepiliśmy bałwana zamiast szukać wiosny, ale wtedy również dało się wyjść z domu.
Niestety w tym roku pogoda była wyjątkowo złośliwa. Żeby się chociaż jakoś ustabilizowała, ale nie – na zmianę słońce, gwałtowny wiatr, śnieg, deszcz, grad i tak w kółko. Nikomu nie uśmiechała się wędrówka przez las przy takiej aurze. Siedzieliśmy więc przy stole i było delikatnie rzecz ujmując niemrawo. Bo ile można gadać i gadać? W pewnym momencie podeszła do mnie Duśka i cichutko zapytała:
– Mamusiu, a jak mam zdjąć korek?
– Jaki korek kotku?
W odpowiedzi wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni. No tak, podaliśmy wino, na korkociągu został korek. Wykręciłam i podałam dziecku, nie pytając po co jej, przecież za chwilę zobaczę.
No i zobaczyłam! Stół był zajęty, więc moje dziecko rozłożyło się na podłodze, najpierw stare gazety, potem kartki z drukarki (nie wiem czemu woli te z drukarki zamiast tych z bloku) farby plakatowe i zaczęła malować… korkiem!
– Mamusiu mamy jeszcze inne korki?
Czasem nie wyrzucamy korków, lądują w szufladzie jako te szczególnie pamiątkowe, z rocznicy ślubu, imienin, Walentynek… Potem i tak nie pamiętamy, który z kiedy 😉 Znalazłam jeszcze kilka i dałam dziecku, nie przeczuwając, że właśnie rozpętałam szaleństwo.
Nie wiem kto pierwszy przyłączył się do Duśki, chyba jej siedemnastoletnia imienniczka. Zaraz potem do zabawy włączyli się dorośli. Korków jak łatwo zgadnąć szybko zabrakło, w ruch poszły palce. Wyobrażacie sobie zgraję dorosłych ludzi siedzących na podłodze i malujących palcami? Tak właśnie wyglądała moja Wielkanoc, śmiechom nie było końca! Szybko okazało się, że malowanie na papierze jest nudne, o wiele ciekawsze jest malowanie twarzy palcami i korkami! Ale może lepiej nie próbujcie tego w domu, zmycie plakatówki z twarzy jest dosyć bolesne.
Jeśli zabraknie Wam korków spróbujcie malować folią bąbelkową, też daje ciekawe efekty. Albo czymkolwiek, co uda Wam się znaleźć w domu, co na pierwszy rzut oka kompletnie nie nadaje się do malowania. Efekty będą niespodziewane, a zabawa przednia, gwarantuję!
Mimo wszystko mam nadzieję, że na majówkę ten pomysł Wam się nie przyda, no ale gdyby… to już wiecie co robić 😉
Fajny pomysł, a te proste są najlepsze 🙂
Dokładnie 🙂
U nas rozpoczyna się gotowanie i pieczenie 🙂 dom już posprzątany, jeszcze końcowe zakupy i odpoczynek