MLEM Agencja kosmiczna – można dostać od niej kota!
Nowy rok, nowa zabawa, czyli testujemy pachnącą nowość od Rebel! MLEM Agencja kosmiczna to fajna familijna gierka, obok której nie da się przejść obojętnie. I nawet jeśli nie lubicie kotów, pokochać ją to mało, bo całą kocią zgraję można wysłać w kosmos!
Jak zawsze Rebel nie zawodzi i już na starcie zdradzę wam, że to fajna i dynamiczna gra, której nie trzeba się bać. Instrukcja w formie filmiku szybko przeprowadzi was przez kocie zasady podboju kosmosu. Gra łączy w sobie dwie cechy, które podbijają jej „fajność” dokładnie w kosmos – jest równocześnie bardzo prosta i bardzo trudna. Jak to możliwe?
MLEM Agencja kosmiczna – na czym polega gra?
„Jest rok 2075. Zaraz po przejęciu kontroli nad światem koty znalazły nowy cel wypraw. Najlepsze zespoły miauczących specjalistów rywalizują o zyskanie przewagi w przestrzeni kosmicznej i nawet brak kciuków nie powstrzyma ich przed próbą sięgnięcia gwiazd”. Czujecie już ten klimat? Kapsuła ratunkowa pełna ludożerczych kociaczków z nowego „Marvels” to przy tym pikuś. Nowa gra od Rebel ma w sobie to coś, co sprawia, że trzeba się do siebie uśmiechnąć. Inaczej po prostu się nie da!
Sama mechanika gry jest dość prosta i w mig załapiecie, o co chodzi. Rozgrywkę zaczynamy od wyboru swojego kociego astronauty, tu możecie kierować się wyłącznie widzimisiami graczy, bo każdy kiciuś ma do dyspozycji taki sam zestaw kociaków w załodze. To właśnie od nich zależeć będzie powodzenie misji, ale o tym ciut później. Pora trochę się pozachwycać, bo gra jest dopieszczona jak domowy mruczek. Rebel wydało prawdziwą perełkę, którą można jeść oczami. Jestem zakochana w ilustracjach Joanny Rzepeckiej!
Mnóstwo miłych dla oka szczegółów i smaczków czeka na planszy i w pudełku. Kocie planety przypominające gigantyczny kłębek włóczki czy kulę pełną złotych rybek są urocze. Cyber-kitek, kot kucharz, czy kocia astronautka chwytają za serducho. I to, co kiciusie lubią najbardziej, zamiast klasycznej kartonowej planszy, mamy tutaj rozwijaną matę, a to oznacza jedno – długowieczność naszej gry!
MLEM – jak grać?
„Kto wygra ten zaciekły wyścig pełen kocich kłaczków oraz wybuchających rakiet i położy łapkę na nieskończonych skarbach Drogi Mlecznej?” – pyta nas na zachętę autor, ale odpowiedź wcale nie jest prosta. Choć w grze jest sporo miejsca na rywalizację, bez kociej współpracy za daleko nie polecimy.
Choć mechanika jest prosta – pakujemy kocią załogę do rakiety, rzucamy kością i lecimy po planszy do dalekiego, bezkresnego kosmosu – wcale nie tak łatwo dolecieć daleko. Przy każdym polu na naszej planszy znajdują się symbole, które trzeba wylosować, żeby móc lecieć dalej, jeśli nie trafimy, cóż czeka nas kosmiczna katastrofa. Wiadomo, że koty mają wiele żyć, więc gra kończy się, dopiero gdy rozbijemy się na dwunastym polu porażek lub gdy ktoś z graczy wyśle w kosmos wszystkich swoich astronautów. Punkty zdobywamy za zostawienie swoich kotów na planetach, księżycach i dotarcie do dalekiego kosmosu. Są oczywiście bonusy i bonusiki.
W rakiecie każdy z graczy umieszcza jednego kociego astronautę, który będzie leciał hen daleko. Każdy znacznik załoganta oferuje inne korzyści i zdolności. Można zarobić parę punktów więcej, lądując na planetach, księżycach czy zyskać moc ucieczki z rozbitego statku.
Zastanawiacie się co w tym trudnego rzucać kością? Ano jest ich aż sześć i tutaj czeka smaczek. Mechanika gry zakłada odrzucanie zużytych kości po każdej fazie lotu, aż zostanie nam tylko jedna kość do gry. Ta jedną kosteczką gramy aż do końca. Z takiej perspektywy daleki kosmos wydaje się niemalże nieosiągalny, ale i na to jest rada. Niektórzy koci astronauci mają magiczną zdolność uratowania rakiety przed rozbiciem. Możemy wtedy użyć takiej zdolności i sprawić, że mimo porażki nasza rakieta leci dalej, niestety kiciuś może nas wybawić od kosmicznej zagłady tylko raz. I to właśnie w tej grze jest najfajniejsze. Niby gra jest prosta jak drut, mogą w nią grać najmłodsi, ale by sięgać ambitnych celów, trzeba się wykazać sprytem i odpowiednią strategią. Inaczej zamiast saszety dla zwycięzcy, będzie kocia kraksa.
Kosmiczna niespodzianka – czyli jedna gra cztery opcje
To nie koniec niespodzianek od autora. Jeśli wkręcicie się w kosmiczne podróże, warto rozbudować naszą rozgrywkę o dołączone do gry dodatki. Podstawową rozgrywkę możemy dodatkowo podkręcić, korzystając z jednego z trzech dodatków do zaawansowanych rozgrywek. Do wyboru macie wersję z UFO, tajnymi misjami lub odkryciami. Jednak na początku polatajcie trochę po wszechświecie w wersji podstawowej. Gwarantuję, że ta gra prędko się nie znudzi. Rozgrywka trwa ok. 40 minut.
Ode mnie szóstka z plusem i wyborna saszeta za stworzenie tej gry! Jesteśmy zachwyceni. Minusy? Nie znalazłam. Serio, nie mam się do czego przyczepić, bo dzięki wszystkim detalom, gra jest dynamiczna i można śmiało dopasować ją do naszych preferencji. Cała nasza czwórka zgodnie orzekła, że w kociska grać będziemy! No może jeden minus, jak bumerang wróciło pytanie: „mamoooo, możemy kota?” i pies jest obrażony.
MLEM – agencja kosmiczna – co znajdziecie w pudełku?
- 5 planszetek graczy,
- 40 żetonów astronautów,
- 64 żetony punktów,
- 6 kości,
- 1 pionek rakiety,
- 1 planszę rakiety,
- 1 kosmiczna mata,
- 4 żetony celów,
- 1 żeton kosmicznej porażki,
- 20 żetonów odkryć,
- 20 żetonów tajnych misji,
- 5 żetonów UFO,
- 1 pionek UFO,
- 14 żetonów wyprawy,
- instrukcję.
Informacje o grze: MLEM agencja kosmiczna
Autor: Reiner Knizia
Ilustracje: Joanna Rzepecka
Wydawca: Rebel
Wpis powstał we współpracy z Rebel
Zdjęcia: Archiwum prywatne, materiały prasowe