Emocje 13 sierpnia 2015

Nieoświetleni piesi i rowerzyści- zmora polskich dróg

Nieoświetleni piesi i rowerzyści to prawdziwa zmora polskich dróg, które i tak są w nie najlepszej kondycji. Stanowią śmiertelne zagrożenie na drodze nie tylko dla siebie. Obym nigdy nie musiała przekonać się, jak duże zagrożenie na drodze stanowi nieoświetlony rowerzysta czy pieszy.

 

Niestety w czasie ostatniego wakacyjnego wyjazdu nad morze doprowadzali mnie oni do szewskiej pasji. Jedzie lub idzie taki sobie wąskim poboczem, jezdnią (bo nie podoba mu się nieutwardzony pas pobocza) lub przechodzi na drugą stronę  w zupełnej ciemności, nie raz w stanie nieważkości zupełnie niewidoczny dla nadjeżdżającego kierowcy.  Najgorzej gdy odbywa się to na odcinkach leśnych. Nie wiem, chyba życie im niemiłe! Kamikaze jacyś, choć ci tracili życie “dla słusznej sprawy”, w którą wierzyli. Jeśli chcą być samobójcami niech skaczą z mola i kończą swój żywot, ale niech swoją głupotą nie narażają na utratę zdrowia i być może życia innych uczestników ruchu drogowego. Ja ze swoją rodziną chcę bezpiecznie podróżować bez względu na porę dnia. Nie chcę by mój mąż trafił za kratki za nieumyślne spowodowanie wypadku, do którego przyczynił się nieodpowiedzialny nieoświetlony pieszy czy rowerzysta.

Wkurza mnie, że mimo wzmożonej uwagi w myśl zasady ograniczonego zaufania na drodze, kierowca nie ze swojej winy może doprowadzić do tragedii i ponosić wszystkie jej konsekwencje prawne.

Mijając kolejnego nieoświetlonego delikwenta nie raz miałam ochotę wysiąść, walnąć w ten jego lekkomyślny „zakuty łeb” i wygarnąć, co o nim myślę. Nie raz przydałoby się wręczyć dodatkowo odblask czy latarkę. Niektórzy rowerzyści mieli rowery wyposażone w światła, ale chyba tylko od parady, ot tak dla ozdoby roweru, bo oczywiście wyłączone. Kamizelki odblaskowej czy innego małego odbijającego światło elementu również zapomnieli. Widać Skleroza w narodzie postępuje w zastraszającym tempie, oby mnie ominęła . Przydałoby się by prócz światła jeden z drugim włączył też myślenie! Sama jestem rowerzystą i bez względu na to czy korzystam ze ścieżki rowerowej czy pobocza, zawsze ale to zawsze w czasie mżawki czy zmierzchu włączam światło. Chcę bezpiecznie dojechać do celu i nie narobić sobie i komuś “biedy”.

Drogi rowerzysto pamiętaj o kamizelce odblaskowej, odblaskach i światłach, a ty pieszy użytkowniku drogi zadbaj chociażby o mały odblask czy opaskę odblaskową, jeśli uważasz, że kamizelka jest passe. Życie jest zbyt cenne by stracić je z czystej głupoty. Wystarczy włączyć myślenie. Pomyśl przede wszystkim o swoim zdrowiu, ale też o kierowcach, którzy wcale nie muszą jechać z zawrotną prędkością by doszło do tragedii. Mógłbyś spokojnie bez wyrzutów sumienia żyć, wiedząc że przez twoja głupotę ktoś zginął?

Włącz myslenie, bądź widoczny!

Szerokiej drogi i bezpiecznego dotarcia do celu.

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

11 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ania Król Malcherek

A wiesz, że kiedyś ( ze 4 lata temu) odbyłam burzliwą dyskusję z mężem, że państwo powinno „zmusić” pieszych, by byli widoczni, bo po zmierzchu ( a już nie daj bóg po alkoholu i zmierzchu) sami narażają się na niebezpieczeństwo i mój małżon ( policjant! ) powiedział, że nie ma takiej opcji, żeby ich zmusić. I co? dało się- dało. Szkoda, że z marnym skutkiem :(((

W roli mamy - wrolimamy.pl

Najbardziej dziwi mnie niedbalstwo z ich strony o własne zdrowie i życie.

Ania Król Malcherek

Mnie ten temat tak irytuje, że mogłabym tu artykuł z pięcioma wywiadami strzelić. Wsadzić takiego i pokazać mu z perspektywy kierowcy- nie pasażera, kiedy on jest widoczny a kiedy nie. Mam to szczęście mieszkać na wsi i „ślepaki” to codzienność.

Milena Kamińska
9 lat temu

Oj mam z takimi do czynienia . tragedia. Trąbie na maksa aż zeskajuja z roweru. Daje reprymende i nic

Milena Kamińska
8 lat temu

Niestety mądry Polak po szkodzie, bardzo dużo dzieci jeździ bez kasku, wielu rodziców jeździ nie zgodnie z przepisami, oczywiście kierowcy samochodów też nie są bez winy a szybko może stać się tragedia

Ilona Rydz-Kochańska

Niestety, kultura jazdy na rowerze jest u nas marna. Ale i tak na przestrzeni kilku lat zauważam zmiany na plus. Ciągle mam nadzieję, ze kiedyś będzie i dobrze i bezpiecznie dla wszystkich 🙂

Agnieszka Adam Kwiatkowscy

Jechalam tydzien temu z synem w sumie 30 km w kamizelkach widoczni gesiego a ludzie jak bydlo stadami jezdzili nie patrzeli ze dzieci jada..przez przejscie zamiast przeprowadzic rower to w ludzi bach

W roli mamy - wrolimamy.pl

Niestety znajomość przepisów kuleje a i z kulturą jazdy też daleko w lesie co niektórzy są.

Agnieszka Adam Kwiatkowscy

Ja jadac caly czas tlumaczylam dziecku ze ma sie trzymac jednej strony itp a ludzie…jak stado baranow do tego wielu rodzicow jadacych z malymi dziecmi takimi 3-4 latkadaje im rower zamiast na krzeselku i te dzieci jada jak chca i do tego bez kaskow itp

Milena Kamińska
8 lat temu

Ogólnie nic nie mam do rowerzystów 🙂 ale w porze jesienno zimowej przede wszystkim gdy szybko robi się szaro bardzo mnie denerwują rowerzyści (codziennie jadę do domu drogą bardzo wąską nieoswietloną, przez las) którzy nie mają kamizelek ani oświetlenia, nie widać ich wcale, raz gdy przychamowalam odkręciłam szybę i grzecznie pouczyłam Panią była zdziwiona i niedowierzala ze naprawdę jej nie widać a później płacz lament i wina kierowcy.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Oświetlenie to kwestia kilku złotych a życie jest bezcenne.

Zabawa 11 sierpnia 2015

Hop i plusk – o tym, co jest lepsze od leżenia na leżaku

Wakacje kojarzą mi się z długimi ciepłymi dniami, które można spędzić w niezapomniany sposób. Z relaksem, odpoczynkiem i naładowaniem wewnętrznych baterii. A Tobie?

I choć czasem możemy pozwolić sobie na kilkutygodniowy urlop, czy daleki wyjazd, bywa też, że musimy zadowolić się kilkoma wolnymi dniami lub zaledwie weekendami – ale tylko od nas zależy, jak te wakacyjne chwile wykorzystamy i jak przeżyją je nasze dzieci. Sprawmy by tych kilka wakacyjnych tygodni, które nam zostały, w aktywny sposób posłużyły do wzmocnienia więzi z dzieckiem w aktywny sposób.

Mogą przecież spędzić je przed komputerem, smartfonem, konsolą i (niestety) pewnie będą zachwycone. Możemy jednak zafundować im mnóstwo wspaniałych przeżyć i ciekawych aktywności, niekoniecznie uszczuplając portfel. Z drugiej strony, jeśli Wasz budżet uwzględnia pozycję „wakacje”, to nie miejcie “węża w kieszeni” mądrze planując atrakcje.

Za jeden uśmiech – atrakcje za darmo

Nie pozwól by czasy, kiedy dzieci lato spędzały na świeżym powietrzu, stały się legendą. Czy Twoje dziecko zna zabawy na dworze? Czy biega z rówieśnikami? Czy sam/a aktywnie spędzasz z maluchem czas poza domem? Ja ostatnio ponownie odkryłam i gorąco polecam, takie zabawy jak:

zabawa w chowanego,
skakanie na skakance,
gra w gumę,
skoki na trampolinie,
berek,
gry z piłką (w kolanko, kolory, klasy, dwa ognie, kartofel, rzuty do kosza, do celu, strzały do bramki),
puszczanie baniek mydlanych,
badminton,
frisbee,
bule,
podchody,
szukanie skarbów (np. muszelek, szyszek),
jazda na rowerze/ rolkach/ hulajnodze,
ping-pong.

Przykład idzie z góry

Na wakacjach dzieci obserwują nas cały czas, a na urlopie nie sprawdzi się wymówka „tatuś wrócił z pracy i jest bardzo zmęczony”. Niestety przy hotelowych basenach można zauważyć wielu rodziców, którzy ani na moment nie odklejają się od swoich leżaków. A przecież woda daje tak wiele możliwości:

można popływać (na materacu, w kółku, w rękawkach, pod wodą, lub wpław),
poskakać (na bombę, na główkę, z obrotem – oczywiście w bezpiecznym miejscu),
pobawić się w berka,
porzucać piłką,
pochlapać,
posikać z wodnych pistoletów,
na plaży – budować babki, zamki z piasku i inne budowle.

O rzut beretem, czyli okoliczne atrakcje

Zarówno będąc tysiące kilometrów od domu, jak i nigdzie nie wyjeżdżając warto zorientować się, co ma do zaoferowania najbliższa okolica. Zazwyczaj okazuje się, że bardzo wiele atrakcji przyrodniczych historycznych czy stricte rekreacyjnych. Z części z nich można skorzystać za darmo:

górskie szlaki,
place zabaw,
trasy rowerowe,
ruiny zamków,
skałki,
różnego rodzaju pokazy,
koncerty.

Wśród powyższych znajdą się też takie, na które musimy kupić bilety (choć zdarza się, że dzieci mają wstęp wolny lub chociaż bilet ulgowy):

muzea,
wystawy,
rejsy statkiem,
jazda konno,
ogrody zoologiczne,
spływy kajakowe,
aquaparki.

Trzymam kciuki, żebyście potrafili kreatywnie wykorzystać wolny wakacyjny czas i sprawili, że Wasze dzieci będą miały piękne wspomnienia. Pisząc ten tekst siedzę na hotelowym tarasie i obserwuję, jak Aleks gra z wakacyjnymi kolegami w piłkę wodną. Zaraz potem idziemy na mecz piłki nożnej, który dla chłopaków organizują ojcowie, a później czeka nas jeszcze wspólna rodzinna rozgrywka w bule – więc to nie jest czysto teoretyczne „wymądrzanie się”. Wspólne aktywne spędzanie czasu naprawdę sprawia wiele frajdy nie tylko dzieciom!

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Wcześniak i co dalej
Wcześniak i co dalej
9 lat temu

Bardzo mi się spodobał fragment o tym, że przykład idzie z góry. Często irytuje mnie jak ktoś naskakuje na dziecko, że tylko by siedziało przed komputerem, a sam rodzic mówi to odrywając się tylko na chwilę od ekranu telewizora. Często chyba zapominamy, że w te wszystkie gry dziecko nie da rady grać samo.

Milena kamińska
Milena kamińska
9 lat temu

Oj tak dziecko nas obserwuje i to my dajemy przykład.

Edyta Skrzydło
9 lat temu

Bardzo aktywnie 😀

Beata Pisera
9 lat temu

aktywnie , aktywnie ….

Milena Kamińska
9 lat temu

I aktywnie i czasem leniwie

Gośka Budzowsk
9 lat temu

Oj aktywnie z dziećmi inaczej się nie da

Milena Kamińska
9 lat temu

Bawią się całe dnie

Gośka Budzowsk
9 lat temu

najchetniej ciapranie woda i co w padnie w rece do wody błoto pianka do golenia mąka ziemniaczana ciastolina trawa kamyki do wyboru do koloru za kazdym razem inna mikstura oczywiscie farby też są u nas w litrach wylewane na chodnik i powstają dzieła

Emocje 10 sierpnia 2015

O bezpieczeństwie nad wodą

Wystarczyła sekunda, może dwie, może zabrakło wyobraźni a może to był głupi wypadek, który nie miał prawa się zdarzyć, a zdarzył się? Internauci już wydali wyrok, winny ojciec. Internauci zawsze wszystko wiedzą najlepiej… Czasem im tej wszechwiedzy zazdroszczę.

O czym mówię? O wypadku w Kałuszynie, gdzie dziewięcioletni chłopiec utonął na strzeżonym kąpielisku. W tym momencie obalamy pierwszy mit, że na strzeżonym jest bezpiecznie. Guzik z pętelką! To tak samo jak na przejazdach kolejowych, na niestrzeżonych ludzie są ostrożniejsi, co nie znaczy, że namawiam do pływania na dzikich kąpieliskach. Chociaż mnie samej zdarzało się pływać w takich miejscach, to nigdy przenigdy nie poszłabym z Duśką na dziką plażę. Nie bo nie i koniec i kropka. Zresztą sama też bym już nie poszła, chodziłam przed ciążą, przed cesarką i przed operacją, miałam kondycję i umiałam pływać. Teraz nie mam siły przepłynąć kilometra więc nie chodzę tam gdzie niebezpiecznie, proste.

Wróćmy do chłopca. Tata kazał mu płynąć do brzegu i chłopiec płynął. Jakim cudem więc trafił pod pomost i zaplątał się w tajemnicze sznurki? A któż to wie? Może chciał tacie kawał zrobić i się schować? A może ktoś go popchnął? A może zastanówmy się co za baran tam tych sznurków namotał? Nic mnie nie obchodzi po co one tam były, skoro można się w nie zaplątać, to nie powinno ich być. I tyle. Faktycznie, gdyby ojciec nie spuścił dziecka z oka do wypadku by nie doszło. A teraz niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie spuścił z oka dziewięciolatka. Proszę, czekam.

Ja bym chętniej rzuciła w ratowników, którzy powinni NATYCHMIAST kazać wszystkim wyjść z wody. Powinni też wiedzieć, które miejsca są najbardziej niebezpieczne i sprawdzić je w pierwszej kolejności. Po prostu powinni znać swoje miejsce pracy.

Kiedyś rozmawiałam z kuzynką nad jeziorem. Mimochodem chlapnęłam, że można by przepłynąć pod pomostem okalającym kąpielisko na drugą stronę. Pamiętałam, że kiedyś ludzie tak robili i jest to wykonalne. Na co usłyszałam:

– Nie da się, założyli tam siatki, żeby ludzie nie wypływali na środek jeziora. Kiedyś chciałam przepłynąć i się zaplątałam. Na szczęście mam mocne płuca dałam radę wyplątać włosy zanim straciłam przytomność.

No super, ktoś chciał zadbać o bezpieczeństwo w ten sposób? To może lepiej byłoby założyć te siatki przed pomostem a nie za? Zapamiętałam z tej rozmowy dwie rzeczy, po pierwsze nie wpływa się pod pomosty bo nigdy nie wiadomo kto tam co namota „dla bezpieczeństwa”, po drugie nigdy przenigdy nie można pływać z rozpuszczonymi włosami.

Taka scenka rodzajowa nad morzem: moja Duśka i dziewczynka z koca obok idą do wody. Obie w kółkach dodatkowo Duśka z rękawkami. Nie same, spokojnie, idą z nimi dwie dorosłe osoby. Ja sobie siedzę na kocu i patrzę, co te dwie panienki robią. Bawią się grzecznie przy nogach dorosłych, woda do kolan. Ładnie. Dorośli o czymś tam dyskutują, w pewnej chwili odwracają się i pokazują sobie jakieś statki. Dziesięć sekund? Wystarczyło, panienki nagle uciekły z wody na koc, bez żadnego ostrzeżenia i tłumaczenia się opiekunom. Widzę to więc jestem spokojna, już są przy mnie. Dorośli się odwracają i w miejscu po dzieciach widzą tylko wodę. Ich miny bezcenne 😛 Na szczęście nic się nie stało, ale reprymendę wywaliłam ostrą, nie robi się tak i tyle. Na dzieci w morzu patrzy się non stop. I nic mnie nie obchodzi, że woda do kolan. A gdyby tak poszły nie na brzeg tylko w drugą stronę? Duśka pchała się do wody bez opamiętania, miała koło i czuła się bezpieczna. Jak zobaczyłam jej brawurę to natychmiast kazałam założyć rękawki. Koło duże, dziecko może się wysunąć, to są sekundy.

Do końca sierpnia będą upały. Na pewno będziecie odpoczywać nad wodą. Może na kąpieliskach, może na basenie, a może na miejscowych dzikich plażach. Gdziekolwiek będziecie nie dajcie się zwieść poczuciu bezpieczeństwa. Pilnujcie dzieci tych małych i tych dużych. Nie spuszczajcie z oka. Nie pozwólcie by głupich kilka sekund zadecydowało o przyszłości Waszych dzieci lub… jej braku.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Elżbieta Bień
9 lat temu

Bardzo mądry i dobry tekst. Brawo popieram w 100%

W roli mamy - wrolimamy.pl

Dziękuję 🙂

Irena Szkaradek
9 lat temu

Ostatnio spędzałam urlop nad jeziorem. Ludzi mnóstwo wiadomo jak to w upalne wakacyjne dni. Były dwie „strefy”. Jedna z czerwonymi bojkami dla dzieci nie umiejących pływać oczywiście z opiekunami, za nimi kolejna strefa zakończona bojkami żółtymi dla dzieci pływających i dla dorosłych. Proszę mi wierzyć ile się naoglądałam zupełnego braku wyobraźni, po prostu głupoty dorosłych to szok. Przykład: ojciec z może 4-letnim synkiem w strefie żółtej gdzie woda miała ok. 4 m głębokości, dziecko miało motylki na rączkach i co z tego, że miało, ojciec w ogóle go nie trzymał, po prostu dziecko nie miało prawa się tam znaleźć. Dopiero… Czytaj więcej »

Anna Bonar-Oszywa
9 lat temu

świetny tekst! udostępniam

W roli mamy - wrolimamy.pl

Dziękuję!

Milena kamińska
Milena kamińska
9 lat temu

Super tekst zgadzam się w 100 % moja rada gdy widzimy że ktoś się topi najpierw zawołajmy o pomoc osoba która tonie wspina się po nas i podtapia nas. Niestety miałam taka sytuacje na basenie, moja koleżanka topila się ratownicy gadu gadu gadu a ja zaczęłam ją ratować ale nic z tego uczepila się mnie i zaczęła mnie topić. Ostrożność, rozsądek najważniejsze

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close