Pies i Robot – rodzinna recenzja niezwykłego filmu familijnego
Jak nie jestem fanką cukierkowych filmów dla dzieci, tak po propozycje od BestFilm sięgam w ciemno. I to wcale nie dlatego, że dzięki uprzejmości dystrybutora nie płacę za oglądanie. W końcu umówmy się – bilety do kina nie są przesadnie drogie, nie muszę się łasić na te kilkanaście złotych.
Serio lubię te filmy za ich całkowitą nieszablonowość, brak sztampy, dotykanie ważnych tematów i niezwykłą wrażliwość, Każdy, który widziałam do tej pory, miał w sobie coś więcej, niż tylko miałką przygodę z dobrym zakończeniem. I na fali przekonania, że tak będzie i tym razem zdecydowałam się zobaczyć film Pies i Robot. A właściwie poinformowałam rodzinę, że będziemy oglądać razem.
Rodzinny seans i pierwsze wrażenia
Zaczęło się już w pierwszych minutach, bo na komentarze ze strony mojej rodziny zawsze mogę liczyć:
– Ejj, ale to jest kreskówka!
– Nikt tu nic nie mówi, tak będzie cały film?
– To jest film dla dzieci, nie możemy włączyć czegoś poważniejszego?
Po kilku następnych:
– On sobie kupił przyjaciela, to w sumie smutne!
I właściwie od tej pory było wiadomo, że obejrzymy do końca.
Tak więc nie dajcie się zwieść początkowym minutom, które faktycznie mogą wprowadzać w błąd. To nie jest banalna kreskówka dla małych dzieci, zresztą sugerowany wiek widzów to 9+. To film, który uderzy w najczulsze struny Waszej wrażliwości, jeśli tylko dacie mu szansę.
O czym jest Pies i Robot?
W tym miejscu oddam głos mojej piętnastolatce, która ma lepszą pamięć do szczegółów 😉
Film pod tytułem Pies i Robot to film, jak nazwa wskazuje, o Psie i Robocie.
Pies czuje się samotny i przypomina mu o tym dosłownie każdy aspekt życia: własne odbicie w telewizorze lub mikrofalówce, dzieci idące w grupach za oknem, czy też widok szczęśliwych sąsiadów. Pewnego dnia, siedząc na kanapie i oglądając telewizję, natyka się na reklamę robotów, które kształtem, oraz, co najważniejsze, zachowaniem, przypominają człowieka. Pies decyduje się na zakup takiego robota i od tej pory nie czuje się już samotny.
Pies z Robotem zwiedzili mnóstwo ciekawych miejsc, jedli razem lody i tańczyli w parku. Pewnego razu poszli na plażę. Robot wszedł do wody, pływał razem z Psem, ale jak łatwo się domyślić, nie był wodoodporny. Po wyjściu z wody zardzewiał i skończyła mu się energia. Pies nie dał rady go podnieść, a robiło się już ciemno, więc był zmuszony zostawić przyjaciela na plaży na noc. Wrócił następnego dnia, ale plaża była już zamknięta na kłódkę. Pies próbował ją otworzyć, ale złapał go policjant. Spróbował znowu w nocy, ale też został złapany, więc musiał poczekać do 1 czerwca, do otwarcia plaży.
Przez ten czas Robota „zjadały” przeróżne myśli. Czasem były to marzenia, czarne scenariusze w głowie, które nie kończyły się dobrze, a czasem sny. Z kolei Psu wszystko, na każdym kroku przypominało o Robocie.
Film ukazuje nieprzyjemną prawdę o życiu. Los rozdzielił Psa i Robota. Nie była to niczyja wina ani nie było to dla niczyjego dobra. Był to nieszczęśliwy wypadek, na który nikt nie miał wpływu. Taka sytuacja wzbogaciła Psa o doświadczenie życiowe. Teraz już wiedział, że roboty nie są wodoodporne. Robot też już wiedział, że nie może wchodzić do wody.
Już po 1 czerwca, gdy Pies wrócił na plażę, nie zastał Robota. Myślał, że już go nie ma, postanowił żyć dalej i poznał nowego robota, nowego przyjaciela, z którym będą mieć wiele wspomnień. Z kolei Robot został zgarnięty przez złomiarzy, a następnie naprawiony przez pewnego mechanika, który uznał, że warto. Robot po wszystkich tych wydarzeniach wyglądał inaczej, zmienił się. On także miał już nowego przyjaciela, mechanika. Z jednej strony Pies i Robot stracili siebie nawzajem, cierpieli przez długi czas, z drugiej, gdyby nie to, nie poznaliby nowych przyjaciół. Czasem tak właśnie jest, traci się coś, by dostać od życia coś innego.
Zakończenie było emocjonujące, jak zresztą cały film. Chociaż była to kreskówka, a film jest niemy, nie pada w nim ani jedno słowo, przekaz jest mocny i bezpośredni.
Podsumowując, film, w mojej ocenie, nie jest dla najmłodszych. Myślę, że dzieci w wieku np. 7 czy 8 lat nie udźwignęłyby jego zakończenia. Czy Pies i Robot jest zatem dla dorosłych? Można tak powiedzieć, skłania do myślenia, a jednocześnie jest to kreskówka… dorośli mogliby przypomnieć sobie, jak to jest być dzieckiem i jak to jest patrzeć na wiele rzeczy z zupełnie innej perspektywy.
Jak się ogląda Psa i Robota?
Zupełnie, ale to zupełnie inaczej niż wszystkie inne filmy. Dlaczego? Bo akurat w tym nie pada ani jedno słowo. Są oczywiście jakieś dźwięki i muzyka, ale… nie przeszkadzają w swobodnej wymianie myśli. Prawda jest taka, że przegadaliśmy cały film, na bieżąco dzieląc się spostrzeżeniami, emocjami, wrażeniami. Nie obyło się bez okrzyków typu:
– Nie rób tego!
– Nie zostawiaj go!
– Ale dlaczego on tego nie zrobił, zapomniał o nim?
– Idź za nim, biegniiij!
Może to i jest dziecinne, ale co z tego?
Jeśli Wasze dzieci to „żywe srebra”, które pięciu minut spokojnie nie usiedzą, a do tego buzia im się nie zamyka i w związku z tym do kina chodzicie rzadko, to teraz macie okazję. Akurat w czasie oglądania tego filmu żaden hałas nie przeszkadza w odbiorze treści.
A jest co odbierać. To nie jest banalna kreskówka, chociaż początkowo na taką wygląda. Jednak to bardzo mądry film o przyjaźni, wrażliwości, samotności, tęsknocie, pamięci, trudnych wyborach i nie zawsze dobrych zakończeniach.
To też swoista podróż w czasie, bo akcja dzieje się w Nowym Jorku (można to poznać po nieistniejących już dwóch wieżach Word Trade Center) w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, a więc przed epoką internetu. W tym retro klimacie wszystko wydaje się inne (kto dziś pamięta telezakupy?), a jednak pewne rzeczy są ponadczasowe.
Aha, chociaż film dzieje się w USA, to został wyprodukowany w koprodukcji francusko-hiszpańskiej i muszę przyznać, że efekt tej współpracy jest bardzo udany.
Dla kogo jest Pies i Robot?
Na pewno nie dla małych dzieci, zresztą minimalny wiek widzów określono na 9 lat. Czy słusznie? Moja nastolatka twierdzi, że dzieci mogą nie udźwignąć emocjonalnie zakończenia i chyba ma rację, bo nawet my – dorośli – poczuliśmy spory niedosyt.
Czy w takim razie dla dorosłych? Niby jest to bajka, ale nie tak do końca. Natomiast żeby ją obejrzeć na pewno trzeba mieć odpowiedni poziom wrażliwości i odporności na kopniaki od życia. Myślę, że tak jak w przypadku wielu innych filmów rodzice będą musieli sami zadecydować, czy ich dziecko jest gotowe.