Lifestyle 12 sierpnia 2023

Życie bez używek – czy to możliwe?

Używki – każdy prędzej czy później się z nimi zetknie. Jako rodzice próbujemy uchronić przed nimi dzieci, ale sami mamy często wiele na sumieniu. Czy życie bez używek jest w ogóle możliwe? Zdaniem Mariusza Budrowskiego, twórcy projektu „Odmładzanie na Surowo”, jak najbardziej tak i jest to trend, który na szczęście staje się coraz bardziej popularny wśród młodych ludzi!

Choć wiemy, że tzw. używki są niezdrowe – większość z nas się od czegoś uzależnia. I nie są to tylko używki ciężkiego kalibru, jak alkohol czy narkotyki – ale też kawa, słodycze, leki – coś, co wydaje się albo mało szkodliwe, albo wręcz dobre dla naszego zdrowia. A co jeśli możemy się uzależnić „od wszystkiego”, np. od pracy lub biegania?

Dlaczego właściwie się uzależniamy?

Stres, pośpiech, złe wzorce – oto częste powody, które wymieniamy, gdy ktoś nas spyta, czemu właściwie palimy papierosy, czy sięgamy po alkohol. Używki mają nam „pomóc”, dać ułudę chwilowej ulgi, dostarczyć krótką chwilę przyjemności. Są też rodzajem ucieczki od codziennych kłopotów lub od siebie samego i własnych problemów wewnętrznych. Szybko zaczynamy zdawać sobie sprawę, że pijemy coraz częściej, palimy więcej, kompulsywnie zajadamy się słodyczami, czy pijemy kawę za kawą. Post factum wpadamy w poczucie winy i wiele tracimy. Nie dość, że ulga jest krótkotrwała, to czujemy się każdego dnia coraz gorzej, wyglądamy starzej, a nawet zaczynamy chorować. Bywa, że tracimy rodziny, powodujemy wypadki, mamy masę kłopotów. A jednak brniemy dalej w uzależnienie i na własne życzenie skracamy sobie życie…

Dlaczego właściwie to robimy? Czy mamy naturalną potrzebę samounicestwienia?

W uzależnieniach kluczową rolę odgrywa tzw. układ nagrody – wyjaśnia Mariusz Budrowski, twórca projektu Odmładzanie na surowo i witarianin. – Jest to obszar w naszym organizmie, którego pobudzenie powoduje uwalnianie się dopaminy z zakończeń neuronów, znajdujących się w kilku rejonach mózgu. Powoduje to pobudzenie neuronów odbierane przez mózg jako odczucie intensywnej przyjemności, a pobudzenie obszarów podkorowych, odbywające się poniżej poziomu naszej świadomości, wywołuje nieświadome powstanie uzależnienia. W pewnym sensie jest to proces całkowicie naturalny, bo pierwotnie miał pomagać nam w robieniu tego, co dla nas dobre. Obecnie jednak na każdym kroku stykamy się z jakąś pokusą, sztucznie stworzoną przez człowieka, która ma takie same cechy pobudzające nasz mózg, ale efekty jej nadużywania są już całkiem odmienne od pierwotnych założeń, dla którego mechanizm ten powstał.

Uzależniamy się zatem nie do końca świadomie, choć niewątpliwie mamy wpływ na to, co z tym uzależnieniem dalej zrobimy – jeśli już ujawni się w całej okazałości. Czy będziemy brnąć w to dalej? Czy podejmiemy decyzję, żeby utrzymać szkodliwe związki z czymś (lub kimś), co działa na nas coraz bardziej destrukcyjnie? A może po uświadomieniu sobie problemu – odrzucimy uzależnienie  i uwolnimy się od zniewolenia, które nas coraz mocniej pogrąża? Czy jest na to w ogóle szansa?

Używki: czym są nałogi?

Wyróżniamy uzależnienia psychiczne, fizyczne, społeczne i behawioralne a za każdym tkwi jakaś przyczyna. 

Rozwiązań trzeba szukać poprzez analizę powodów, które nas pchają w szkodliwym kierunku – wyjaśnia ekspert. Czasem to będzie jakaś sytuacja z dzieciństwa, nieprzerobiona trauma, niskie poczucie wartości, które z czegoś wynika. Trzeba dowiedzieć się, co nas boli. Ten ukryty motyw odpowiada za to, że dokonujemy takich a nie innych wyborów, czy to uzależniając się od substancji psychoaktywnych, czy od toksycznych ludzi, albo zatracamy się w wykonywaniu jakiejś czynności – np. w pracy. I choć sama pracowitość jest czymś, co trzeba doceniać, to już pracoholizm niekoniecznie – bo to już jakiś „izm” – coś, co na dłuższą metę nas niszczy, nie pozwala na harmonijny rozwój i paradoksalnie zmniejsza naszą efektywność.

Uzależnienie non grata

Warto potraktować uzależnienie jako pułapkę, zniewolenie – coś, co przejmuje nad nami kontrolę. Uzależnienie nie jest przecież niczym, co nas cieszy – po prostu musimy się z tym mierzyć, bo jesteśmy od tego uzależnieni. Czy to jest picie piwa co weekend, czy kawa wypijana każdego poranka, czy przymusowe poszukiwanie partnerki, jeśli jesteśmy uzależnieni od seksu. Uzależnienie nami rządzi, każe nam sięgać po papierosa wtedy, gdy absolutnie nie jest to wskazane, albo obżerać się cukierkami podczas stresującej sytuacji w pracy, pomimo, że dbamy o linię i zależy nam na wyglądzie i zdrowiu. Żeby uświadomić sobie, czy jesteśmy uzależnieni od czegoś, czy nie – warto odstawić na chwilę daną rzecz – jeśli nie umiemy bez niej funkcjonować, niech włączy nam się alarm – trzeba coś z tym zrobić.

Zauważmy, że często jedno uzależnienie zastępuje inne, przy czym na pewno lepiej uzależnić się od sportu niż od narkotyków – zauważa Mariusz Budrowski. Do tego człowiek uzależniony silnie od jakiejś substancji – nigdy nie jest bezpieczny – zawsze może do uzależnienia powrócić. Wiedzą o tym nałogowi palacze, którzy raz za razem rzucają papierosy i jakoś rzucić nie mogą. Wiedzą alkoholicy, którzy sami o sobie mówią, że alkoholikami pozostaną do końca życia. 

Trzeba sobie jednak zadać pytanie – co wolimy? Czy na pewno lepiej poddać się słabszej stronie ludzkiej natury i stać się niewolnikami układu nagrody? A może lepiej żyć tak, jak chcemy? Decydować o tym, co jemy, co robimy, jak żyjemy? – pyta Mariusz Budrowski. – Jeśli choć raz damy sobie szansę na otwarcie drzwi do świata bez uzależnień, zaskoczy nas jego smak, zapach i kolor! Bardzo szybko zobaczymy różnicę. Zaczniemy żyć inaczej i dla wielu osób nie będzie już powrotu wcześniejszych destrukcyjnych zachowań.

JEDZENIE – największe uzależnienie współczesnego świata

Od lat zajmuję się promowaniem zdrowego stylu życia i zdaję sobie sprawę z tego, jak wielkie żniwo zbierają różnego rodzaju uzależnienia nie tylko w polskim społeczeństwie, ale i na całym świecie – komentuje Mariusz Budrowski. – Bezsprzecznie jednak największym uzależnieniem jest dla ludzi jedzenie. Może wydawać się to szokujące, bo przecież jeść musimy. Aby przestać się dziwić, wystarczy wiedzieć, że jemy po to, aby żyć a nie żyjemy po to, żeby jeść, a potem spojrzeć na ludzi wokół i na to jak przemysł spożywczy rządzi naszym życiem… Wielu z nas podporządkowuje życie jedzeniu i nie wyobraża sobie dnia bez ciągu szkodliwych przyjemności. Najbardziej natomiast uzależnieni jesteśmy od cukru!

Jak poradzić sobie z uzależnieniem od jedzenia? Zwykle potrzebny jest jakiś przełom – choroba, wypadek czy jakieś szczególne wydarzenie w naszym życiu. Wówczas pojawia się motywacja do zmian… Zachęcam od lat do tego, aby na takie przełomy nie czekać, ale dołączać do społeczności Odmładzanie na surowo i zacząć zmiany już dziś!

Mariusz Budrowski – specjalista i praktyk zdrowego żywienia. Pomysłodawca projektu Odmładzanie na surowo oraz Surowego Życia i Festiwalu Witariada – największego na świecie wydarzenia dla osób chcących żyć zgodnie z naturą. To także współautor książek, m.in. „Surowe zdrowie”, czy „Moje 90 dni”. Wraz ze swoją partnerką, Agnieszką Juncewicz, angażuje się w wiele projektów, mających na celu rozpowszechnienie diety „raw” i sokoterapii jako recepty na zdrowie.

https://www.odmladzanienasurowo.com/

 

Źródło wpisu: informacja prasowa
Obraz Luisella Planeta LOVE PEACE 💛💙 z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kultura 10 sierpnia 2023

Przesądy pogrzebowe i cmentarne

Przesądy pogrzebowe powoli zanikają. Myślałam, że znajdę ich dużo więcej, tymczasem funkcjonuje zaledwie garstka i to takich, które dość łatwo podważyć. Niemniej w kolekcji przesądów na różne okazje nie mogło zabraknąć i tych, dlatego zebrałam, co udało się znaleźć. Nie musicie traktować ich serio. 

  • Po śmierci bliskiej osoby należy zasłonić lustra i nie odsłaniać aż do pogrzebu. Powód? Jeśli dusza zmarłego odbije się w lustrze, nie odejdzie w zaświaty. 

 

  • Pogrzeb powinien się odbyć przed niedzielą. Ponoć, jeśli tak się nie stanie, zmarły szybko zabierze na tamten świat kolejną osobę z rodziny. Przesąd nic nie mówi o tych zmarłych, którzy odeszli w sobotę. Milczy też na temat kolejek w krematoriach, które – przynajmniej w stolicy – potrafią odwlec pogrzeb o dwa tygodnie. Myślę, że jego źródłem są dawne czasy, które nie znały lodówek i przechowywanie zwłok dłuższy czas nie było ani łatwe, ani przyjemne. 

 

  • Podczas pogrzebu drzwi i okna domu powinny być otwarte. Ma to umożliwić duszy zmarłego przeniesienie się w zaświaty. Ponoć w zamkniętym domu dusza mogłaby zostać uwięziona na wieki i nie ma znaczenia, że ktoś kiedyś ten dom otworzy. Przesąd nic nie mówi o sytuacji, w której zmarły rozstał się z życiem poza domem. Milczy też na temat bezpieczeństwa domowego mienia. 

 

  • W dniu pogrzebu nie powinno się zapalać zniczy na cmentarzu, bo rodzinę zmarłego spotka nieszczęście. Mam wrażenie, że nikt tego zwyczaju nie przestrzega. 

 

  • 6 tygodni to czas nietykalności rzeczy zmarłej osoby. Nie można ich przekładać, sprzątać, oddawać, chować. Teoretycznie bowiem zmarły może sobie przyjść i z nich skorzystać. Moim nieskromnym zdaniem ten przesąd ma zupełnie inne uzasadnienie – pogrążona w żałobie rodzina potrzebuje czasu na zebranie sił do takich czynności. Te sześć tygodni to usankcjonowana tradycją wymówka. Gdyby jednak ktoś chciał/musiał posprzątać wcześniej – droga wolna. 

 

  • Podobnie jak nie można sprzątać żadnych rzeczy osoby zmarłej, tak przez 6 tygodni nie można sprzątać kwiatów na cmentarzu. Ten przesąd jest chyba najczęściej lekceważony. 

 

  • Kobieta w ciąży nie powinna brać udziału w pogrzebie, bo może urodzić martwe dziecko. W innej wersji może iść na pogrzeb, ale nie powinna zaglądać do otwartej trumny, bo dziecko będzie miało smutne rysy twarzy. 

 

  • Nie można wrzucać kwiatów do otwartej trumny, bo śmierć upomni się o kolejną osobę z rodziny. Przesąd nie mówi, jak szybko. 

 

  • Nie można przynosić kwiatów z cmentarza do domu. Dotyczy to zarówno dnia pogrzebu, jak i jakiegokolwiek innego. To działanie ma przynieść pecha domownikom, ale obstawiam, że przesąd został wymyślony jako straszak na złodziei, których niestety na cmentarzach pełno. 

 

  • Nie wolno siadać na płycie nagrobnej ani po niej chodzić. Zmarły mógłby to bowiem odebrać jako brak szacunku i z zemsty zesłać na niepokorną osobę nieszczęście. Zastanawiam się, jak to się ma do mycia grobów… 

 

  • Na pogrzeb nie można iść w nowych butach. Kto się odważy, ten umrze. Zapewne to kolejny przesąd z czasów powszechnej biedy, kiedy zakaz ratował ostatnie zaskórniaki przed wydaniem na strój pogrzebowy. 

 

  • Zakochani, którzy dopiero wchodzą w nowy związek, nie powinni iść razem na pogrzeb. Jeśli to zrobią, ich związek umrze. Pary z wieloletnim stażem i małżeństwa nie mają się czego bać. 

 

  • Po pogrzebie nie powinno się wracać prosto do domu, bo w ten sposób przyprowadza się śmierć. Dobra wymówka, żeby iść na stypę, shopping, albo gdziekolwiek. 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ciąża i dziecko 10 sierpnia 2023

Smółka – pierwsza kupa noworodka. Jak wygląda i kiedy powinna się pojawić?

Smółka to jeden z elementów fizjologii, które można zaobserwować u noworodków. Na początku życia ich organizmy podejmują nowe czynności, a rodzice przyglądają się temu z zaciekawieniem a czasem i zaniepokojeniem. Dzieje się tak również wtedy, gdy pojawia się smółka. W związku z tym padają pytania o to, jak powinna wyglądać i kiedy dziecko powinno ją wydalić? Podpowiadamy, co każdy debiutujący rodzic powinien wiedzieć o pierwszej kupce noworodka.

Czym jest smółka?

Smółka to pierwszy stolec, który wydalają nowo narodzone maluszki. Formuje się w jelitach jeszcze w życiu płodowym, już w 4-5 miesiącu trwania ciąży. Zazwyczaj wydalana jest w pierwszej dobie po porodzie. Warto wiedzieć, że to właśnie wydalenie smółki powoduje znaczny spadek masy ciała dziecka, do którego dochodzi w pierwszych dniach życia. 

Jak wygląda pierwsza kupka noworodka?

W większości przypadków smółka pojawia się wtedy, gdy powinna, i zaskakuje rodziców wyglądem oraz wielkością. Dziwić może jej ciemnozielony, czasem wręcz czarny kolor. Wynika on z odkładania się żółci i martwych komórek przewodu pokarmowego w jelicie, a także z połykania przez malca wód płodowych. Co ciekawe, mimo nietypowego wyglądu, pierwsza kupka wydalana przez noworodka raczej nie posiada zapachu. Smółka jest też ciągliwa oraz lepka. Powyższe cechy pozwalają odróżnić smółkę od stolca, które dziecko zaczyna wydalać w następnych tygodniach. Te mają inną, rzadszą konsystencję, kolor i zdecydowanie mniej przyjemny zapach. 

Jak długo noworodek wydala smółkę?

Smółka przeciętnie wydalana jest do 3 dni po narodzinach. Następnie pojawiają się tzw. stolce przejściowe, których zabarwienie, konsystencja i zapach zmieniają się z powodu wprowadzonego pokarmu

Gdy smółka nie pojawia się o czasie

Wydalenie smółki w ciągu pierwszej doby po narodzinach jest bardzo ważne. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy dochodzi do tego podczas ciąży, jak i takie, w których nie pojawia się wcale. 

W przypadku wydalenia stolca przez dziecko w łonie matki tworzą się zielone wody płodowe. Taka sytuacja jest niebezpieczna, ponieważ niesie ryzyko rozwoju zachłystowego zapalenia płuc. Najczęściej dzieje się to w przypadku ciąż przenoszonych.

Natomiast gdy smółka nie pojawi się w ciągu pierwszej doby, może świadczyć to o problemach z drożnością układu pokarmowego malca lub o poważnych schorzeniach, takich jak np. mukowiscydoza lub choroba Hirschprunga.


Źródło: poradnikzdrowie.pl
Źródło zdjęcia: Jimmy Conover/Unsplash

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close