Lato leśnych ludzi
Ile razy już Wam pisałam, że mieszkam w lesie? Może nie wygląda to tak, że tylko mój dom i nic więcej, ale jednak więcej drzew niż domów, ulice też często-gęsto przypominają leśne drogi. Na zdjęciach satelitarnych mojej okolicy widać po prostu las, dopiero w zbliżeniu można zauważyć zabudowania.
Jak się mieszka w lesie? Przyjemnie! Rano budzi śpiew ptaków, w dzień obserwujemy ganiające się wiewiórki, słuchamy stuku dzięcioła, wieczorem podnosimy głowy by zobaczyć nietoperze, a w nocy obserwujemy gwiazdy 😉
Jeżeli jednak jesteście mieszczuchami i wybieracie się na wakacje do lasu, musicie pamiętać o kilku rzeczach.
- Las to nie tylko ptaki i zwierzęta (tym ostatnim lepiej w drogę nie wchodzić), to również owady, nie wszystkie przyjazne człowiekowi. Lepiej nie wabić os, pszczół, bąków, trzmieli, szerszeni i nie wiem czego jeszcze ubraniem w kolorach kwiatów. Szczególnie lecą do żółtego, sprawdziłam.
- Z tych samych powodów lepiej nie używać kwiatowych lub owocowych kosmetyków i perfum, a ubrania płukać w płynach o neutralnych zapachach.
- Jeżeli nie macie pewności czy tam, gdzie jedziecie będą moskitiery w oknach, zabierzcie je ze sobą, do tego parę pinesek lub plaster, czymś je trzeba tymczasowo przyczepić.
- Spray przeciwko osom i szerszeniom dużo miejsca w bagażu nie zajmuje, a może się okazać równie przydatny, co trudny do zdobycia.
- Nigdy nie wypróbowałam, ale mądrość ludowa głosi, że po ukąszeniu przez osę trzeba wycisnąć to co nam zostawiła i przyłożyć w to miejsce przekrojoną na pół cebulę, lub korzeń pietruszki.
- Na obrzęki po ugryzieniach dobry jest okład z sody oczyszczonej, ale trzeba uważać bo można łatwo poparzyć skórę, szczególnie u dzieci. Dobrze działa też Altacet, najlepiej w żelu, najłatwiej nałożyć 😉
- Na komary nie ma skutecznej metody, przynajmniej ja nie znam. Oczywiście jeśli mówimy o przebywaniu wieczorem na dworze. Olejek waniliowy jest przereklamowany, aplikacja antykomarowa na smartfona też nie spełnia zadania, za to szybko zjada baterię. Najlepiej działa smarowidło o nazwie Autan, ale po pierwsze nie dam głowy czy jeszcze można je kupić, po drugie zupełnie nie nadaje się dla dzieci.
Basia podpowiada: polecam http://mugga-polska.pl/ zawiera deet – związek chemiczny stworzony przez chemików ze Stanów Zjednoczonych dla potrzeb wojska , walczącego w wilgotnych lasach i innych terenach gdzie występują owady.
Hanna podpowiada: tani i całkiem niezły jest produkt dla dziec z ziajki „anty bzzz”.
- Z powyższych powodów jasno wynika, że jeżeli jedziecie na wakacje z małym dzieckiem, moskitiera do wózka powinna być na pierwszym miejscu na liście Waszego niezbędnika.
- Ponoć zdrowo jest chodzić boso, szczególnie dzieciom jest to polecane, ale cóż… jak widzę ile robactwa chodzi mi po podwórku to zdecydowanie każę dziecku zakładać buty.
- Owocowa przekąska na dworze? Tylko jeśli macie pewność, że dziecko ją pochłonie zanim dowiedzą się o niej wszelkie owady słodkolubne.
- Absolutnie i pod żadnym pozorem nie wolno bezmyślnie jeść czy pić nie patrząc na talerz lub do kubka. I to nie tylko będąc na dworze! Do dziś mnie ciarki przechodzą na wspomnienie takiej sytuacji: byłam w domu, na ekspresie do kawy stała moja filiżanka z resztką napoju (filiżanka 750ml więc ta resztka to całkiem sporo 😉 ), sięgnęłam po nią żeby się napić i zobaczyłam żywą osę! Pływała sobie małpa jedna! Gdybym nie miała wyrobionego odruchu patrzenia co jem i piję nie pisałabym dziś do Was.
- Oprócz owadów latających macie szansę spotkać kleszcza, lepiej mieć coś do wyjęcia go. Nie zawsze do szpitala jest blisko, a wyjęcie kleszcza wcale nie jest trudne.
- O apteczce i jej zawartości pisała niedawno Fizinka, więc nie będę się powtarzać, zajrzyjcie tutaj 😉
- Pamiętacie ze szkoły, że piorun wali tam gdzie najwyżej, prawda? W lesie wali w drzewa, więc wiadomo – zbliża się burza, uciekacie do domu, na kwaterę, czy gdzie tam akurat stacjonujecie.
- Grzybobranie polecam tylko znawcom tematu 😉 Amatorzy lepiej niech sami nie gotują tego co zbiorą 😉
- Owoce leśne… temat rzeka. Sporo się mówi, że zwierzęta na nie siusiają i lepiej nie zbierać. Nigdy nie chorowałam po leśnych jagodach czy jeżynach, ale nie gwarantuję, że to zbieranie jest bezpieczne.
Basia podpowiada: bardzo niebezpieczne! Bąblowica – śmiertelna choroba, której można się nabawić jedząc NIEUMYTE owoce leśne
Hanna podpowiada: bardzo pilnujcie swoje dzieci, które na widok „jagód” mogą bez zastanowienia się poczęstować, nie wszystkie owoce z rodziny jagód są jadalne 😉
- W lesie łatwo zabłądzić, dobrze jest patrzeć na oznakowania szlaków i zapamiętywać charakterystyczne miejsca, typu sosna o szesnastu pniach (mamy taką, jest pomnikiem przyrody 😉 ), powalone drzewa, duże głazy czy mrowiska.
- W lesie obowiązują podobne zasady co w górach, jeśli wybieracie się na wyprawę w nieznane lub w kompletną dzicz koniecznie poinformujcie kogoś gdzie się wybieracie i kiedy planujecie wrócić.
- I na koniec, żeby nie było że Mirella nie powiedziała: NIE WOLNO ŚMIECIĆ W LESIE!!!
Też mieszkamy przy lesie więc….piąteczka!
Piąteczka!
U nas do lasu trochę dalej, mieszkamy praktycznie w mieście, ale dzieci lubią wyprawy do lasu 🙂 młoda już nie raz przytachała kleszcza, więc poważnie myślimy o jej zaszczepieniu (i tak samo pozostałych dzieci..). Jednak nic nas nie zraża i wyruszamy na poszukiwanie grzybów i owoców leśnych, a czasami po prostu fajnych przygód. A jeśli chodzi o apteczkę – mamy taką „podróżną” – gdy wyruszamy „w świat” zabieramy ją ze sobą i wiemy, że wszystko niezbędne jest pod ręką 😉
Prawdziwi z Was turyści 😉
Podpisuję się pod powyższym 🙂
Dziękuję 😉
Ja raz znalazłam ogromnego pająka krzyżaka w swojej kawie!! A innym razem prawie połknęłam pszczołę która wpadła mi do piwa, w butelce!!
Także potwierdzam – zaglądajcie do tego co jecie i pijecie!!
Brrrrrr, aż ciary przechodzą!
Kiedy byłam mała mojej koleżance na lizaku usiadła osa. Całe szczęście użądliła ją „tylko” w wargę…
Dla mnie spacerowanie po lesie to największy relaks. Uwielbiam.
A propos leśnych zwierząt – pochwalę się jednym sąsiadem zza płota:
Ja wspaniale mieszkać tak przy lesie 🙂 Ja mam już tak bardzo dość miejskiej gonitwy, że zupełnie poważnie myślę o zostaniu leśniczym.
Pięć lat mieszkałam w Warszawie, z prawdziwą ulgą wróciłam do mojego lasu, więc świetnie Cię rozumiem 😉