Podróże 10 lipca 2014

Lato leśnych ludzi

Ile razy już Wam pisałam, że mieszkam w lesie? Może nie wygląda to tak, że tylko mój dom i nic więcej, ale jednak więcej drzew niż domów, ulice też często-gęsto przypominają leśne drogi. Na zdjęciach satelitarnych mojej okolicy widać po prostu las, dopiero w zbliżeniu można zauważyć zabudowania.

Jak się mieszka w lesie? Przyjemnie! Rano budzi śpiew ptaków, w dzień obserwujemy ganiające się wiewiórki, słuchamy stuku dzięcioła, wieczorem podnosimy głowy by zobaczyć nietoperze, a w nocy obserwujemy gwiazdy 😉

Jeżeli jednak jesteście mieszczuchami i wybieracie się na wakacje do lasu, musicie pamiętać o kilku rzeczach.

  • Las to nie tylko ptaki i zwierzęta (tym ostatnim lepiej w drogę nie wchodzić), to również owady, nie wszystkie przyjazne człowiekowi. Lepiej nie wabić os, pszczół, bąków, trzmieli, szerszeni i nie wiem czego jeszcze ubraniem w kolorach kwiatów. Szczególnie lecą do żółtego, sprawdziłam.
  • Z tych samych powodów lepiej nie używać kwiatowych lub owocowych kosmetyków i perfum, a ubrania płukać w płynach o neutralnych zapachach.
  • Jeżeli nie macie pewności czy tam, gdzie jedziecie będą moskitiery w oknach, zabierzcie je ze sobą, do tego parę pinesek lub plaster, czymś je trzeba tymczasowo przyczepić.
  • Spray przeciwko osom i szerszeniom dużo miejsca w bagażu nie zajmuje, a może się okazać równie przydatny, co trudny do zdobycia.
  • Nigdy nie wypróbowałam, ale mądrość ludowa głosi, że po ukąszeniu przez osę trzeba wycisnąć to co nam zostawiła i przyłożyć w to miejsce przekrojoną na pół cebulę, lub korzeń pietruszki.
  • Na obrzęki po ugryzieniach dobry jest okład z sody oczyszczonej, ale trzeba uważać bo można łatwo poparzyć skórę, szczególnie u dzieci. Dobrze działa też Altacet, najlepiej w żelu, najłatwiej nałożyć 😉
  • Na komary nie ma skutecznej metody, przynajmniej ja nie znam. Oczywiście jeśli mówimy o przebywaniu wieczorem na dworze. Olejek waniliowy jest przereklamowany, aplikacja antykomarowa na smartfona też nie spełnia zadania, za to szybko zjada baterię. Najlepiej działa smarowidło o nazwie Autan, ale po pierwsze nie dam głowy czy jeszcze można je kupić, po drugie zupełnie nie nadaje się dla dzieci.

Basia podpowiada: polecam http://mugga-polska.pl/ zawiera deet – związek chemiczny stworzony przez chemików ze Stanów Zjednoczonych dla potrzeb wojska , walczącego w wilgotnych lasach i innych terenach gdzie występują owady.

Hanna podpowiada: tani i całkiem niezły jest produkt dla dziec z ziajki „anty bzzz”.

  • Z powyższych powodów jasno wynika, że jeżeli jedziecie na wakacje z małym dzieckiem, moskitiera do wózka powinna być na pierwszym miejscu na liście Waszego niezbędnika.
  • Ponoć zdrowo jest chodzić boso, szczególnie dzieciom jest to polecane, ale cóż… jak widzę ile robactwa chodzi mi po podwórku to zdecydowanie każę dziecku zakładać buty.
  • Owocowa przekąska na dworze? Tylko jeśli macie pewność, że dziecko ją pochłonie zanim dowiedzą się o niej wszelkie owady słodkolubne.
  • Absolutnie i pod żadnym pozorem nie wolno bezmyślnie jeść czy pić nie patrząc na talerz lub do kubka. I to nie tylko będąc na dworze! Do dziś mnie ciarki przechodzą na wspomnienie takiej sytuacji: byłam w domu, na ekspresie do kawy stała moja filiżanka z resztką napoju (filiżanka 750ml więc ta resztka to całkiem sporo 😉 ), sięgnęłam po nią żeby się napić i zobaczyłam żywą osę! Pływała sobie małpa jedna! Gdybym nie miała wyrobionego odruchu patrzenia co jem i piję nie pisałabym dziś do Was.
  • Oprócz owadów latających macie szansę spotkać kleszcza, lepiej mieć coś do wyjęcia go. Nie zawsze do szpitala jest blisko, a wyjęcie kleszcza wcale nie jest trudne.
  • O apteczce i jej zawartości pisała niedawno Fizinka, więc nie będę się powtarzać, zajrzyjcie tutaj 😉
  • Pamiętacie ze szkoły, że piorun wali tam gdzie najwyżej, prawda? W lesie wali w drzewa, więc wiadomo – zbliża się burza, uciekacie do domu, na kwaterę, czy gdzie tam akurat stacjonujecie.
  • Grzybobranie polecam tylko znawcom tematu 😉 Amatorzy lepiej niech sami nie gotują tego co zbiorą 😉
  • Owoce leśne… temat rzeka. Sporo się mówi, że zwierzęta na nie siusiają i lepiej nie zbierać. Nigdy nie chorowałam po leśnych jagodach czy jeżynach, ale nie gwarantuję, że to zbieranie jest bezpieczne.

Basia podpowiada: bardzo niebezpieczne! Bąblowica – śmiertelna choroba, której można się nabawić jedząc NIEUMYTE owoce leśne

Hanna podpowiada:  bardzo pilnujcie swoje dzieci, które na widok „jagód” mogą bez zastanowienia się poczęstować, nie wszystkie owoce z rodziny jagód są jadalne 😉

  • W lesie łatwo zabłądzić, dobrze jest patrzeć na oznakowania szlaków i zapamiętywać charakterystyczne miejsca, typu sosna o szesnastu pniach (mamy taką, jest pomnikiem przyrody 😉 ), powalone drzewa, duże głazy czy mrowiska.
  • W lesie obowiązują podobne zasady co w górach, jeśli wybieracie się na wyprawę w nieznane lub w kompletną dzicz koniecznie poinformujcie kogoś gdzie się wybieracie i kiedy planujecie wrócić.
  • I na koniec, żeby nie było że Mirella nie powiedziała: NIE WOLNO ŚMIECIĆ W LESIE!!!
Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Bartnik
10 lat temu

Też mieszkamy przy lesie więc….piąteczka!

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Anna Bartnik

Piąteczka!

Maria Ciahotna
Maria Ciahotna
10 lat temu

U nas do lasu trochę dalej, mieszkamy praktycznie w mieście, ale dzieci lubią wyprawy do lasu 🙂 młoda już nie raz przytachała kleszcza, więc poważnie myślimy o jej zaszczepieniu (i tak samo pozostałych dzieci..). Jednak nic nas nie zraża i wyruszamy na poszukiwanie grzybów i owoców leśnych, a czasami po prostu fajnych przygód. A jeśli chodzi o apteczkę – mamy taką „podróżną” – gdy wyruszamy „w świat” zabieramy ją ze sobą i wiemy, że wszystko niezbędne jest pod ręką 😉

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Maria Ciahotna

Prawdziwi z Was turyści 😉

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Podpisuję się pod powyższym 🙂

Mirella
Mirella
10 lat temu

Dziękuję 😉

Asia
Asia
10 lat temu

Ja raz znalazłam ogromnego pająka krzyżaka w swojej kawie!! A innym razem prawie połknęłam pszczołę która wpadła mi do piwa, w butelce!!
Także potwierdzam – zaglądajcie do tego co jecie i pijecie!!

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Asia

Brrrrrr, aż ciary przechodzą!

Magda
Magda
10 lat temu

Kiedy byłam mała mojej koleżance na lizaku usiadła osa. Całe szczęście użądliła ją „tylko” w wargę…

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

Dla mnie spacerowanie po lesie to największy relaks. Uwielbiam.

A propos leśnych zwierząt – pochwalę się jednym sąsiadem zza płota:

BAFOMET
10 lat temu

Ja wspaniale mieszkać tak przy lesie 🙂 Ja mam już tak bardzo dość miejskiej gonitwy, że zupełnie poważnie myślę o zostaniu leśniczym.

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  BAFOMET

Pięć lat mieszkałam w Warszawie, z prawdziwą ulgą wróciłam do mojego lasu, więc świetnie Cię rozumiem 😉

Emocje 6 lipca 2014

Oczy szeroko zamknięte

Ku przestrodze…
Dwie różne sytuacje, które pokazały mi strach i emocje, jakich jeszcze nie znałam. Sytuacje, które mogły zakończyć się tragicznie. Wreszcie sytuacje, które otworzyły mi na pewne sprawy oczy…

….

Lipiec 2013r.

Urlopujemy się właśnie nad jeziorem. My, z dwu i pół letnim wówczas Jaśkiem i nasi znajomi – małżeństwo, z trzy miesiące starszą od Janka, córką.

Jest ciepło, siedzimy przed stanicą wędkarską, którą wynajmujemy, tuż przy brzegu jeziora. Roześmiani, wystawieni do słońca, plotkujemy. Odpoczywamy. Zuza bawi się koło nas, robi babki z piasku. Jasiek siedzi z Tatą na pomoście, na turystycznym krześle. Z dumą i zaciekawieniem obserwuje jak Tata zarzuca raz po raz wędkę i próbuje złowić rybę.

Nagle słyszę plusk wody, zerkam na pomost, na Jaśka – czy jeszcze tam siedzi?!

Nie ma Go!! Krzesła też nie ma!!

I w mgnieniu oka Tata znika mi z oczu, skacząc za dzieckiem do wody!

Zrywam się z miejsca, biegnę na ten cholerny pomost i czuję jak całą oblewa mnie strach! Zimny! Potworny! Nogi mi się uginają, ręce trzęsą, serce wali jak szalone, jakby za chwilę miało wyskoczyć przez gardło albo eksplodować!

Głowa szaleje, myśli buzują i tylko ta jedna krzyczy – wyciągnij Go, PROSZĘ!!

I wynurzył się Tata, z wysoko uniesionym Dzieckiem. Biorę Go łapczywie w swoje objęcia, jak wtedy, w szpitalu, kiedy przyszedł na świat. Przytulam tak mocno, jak tylko mogę.

Cztery dorosłe osoby, wszystkie na wyciągnięcie ręki, a mimo to moje dziecko prawie się utopiło!

….

Lipiec albo sierpień 2012r., nie pamiętam już dokładnie, w każdym razie na pewno było lato.

Mieszkanie na czwartym piętrze, duży balkon z betonowym murkiem, zamiast tradycyjnej barierki.

Ja i mój półtoraroczny wówczas Jasiek.

Był upalny dzień, więc okna i balkon miałam szeroko otwarte. Siedzieliśmy razem w salonie, bawiliśmy się. W pewnym momencie wstałam i poszłam po coś do kuchni, po coś do picia, chyba.. ?

Nie wiem ILE mnie nie było, 30 sekund, może minutę? No chwilę dosłownie!

Wracam i co widzę??  Moje dziecko, mały odkrywca – alpinista, stoi na swoim plastikowym pudełku z zabawkami i próbuje wyjrzeć przez balkon, przez ten nieszczęsny murek, który przesłania mu cały świat!

To nie jego pierwsza wspinaczka, każdego dnia podsuwa pudło pod stół czy szafę i próbuje wgrzebać się jak najwyżej. Tego dnia jednak nieco poniosła go fantazja i choć murek (na szczęście!) jest dość wysoki, tak że ledwo nos mu za niego wystawał, to mało brakowało do nieszczęśliwego wypadku!

….

Gdyby te dwa przypadki zakończyły się tragicznie i ujrzały światło dziennie, daję sobie rękę uciąć, że w sieci posypałyby się miliony krwiożerczych komentarzy: że jestem głupia, nieodpowiedzialna i  bezmyślna, że zamordowałam własne dziecko i jak w ogóle mogłam dopuścić do takich sytuacji?!

Przecież to niemożliwe!

A jednak możliwe! Mówię Wam to – JA, (nie)zwykła, w pełni świadoma i kochająca matka. Matka która za własnym dzieckiem skoczyłaby w ogień!

Stety niestety, ale dzięki tym zdarzeniom wiem, że z dziećmi nie można wszystkiego przewidzieć, a wypadki się zdarzają, nawet najlepszym rodzicom, najmądrzejszym ludziom, nie ma znaczenia.

Wystarczy moment, chwila nieuwagi…

Ale czy Wy, jesteście w stanie to zrozumieć? Wy – anonimowi komentatorzy, wszechwiedzący, idealni, święci,..?! Ci, którzy bez mrugnięcia okiem oskarżają o najgorsze!

Jakim prawem?!

Wy, którzy zapewne nigdy w życiu, na Wasze szczęście, nie mieliście JESZCZE okazji przeżyć czegoś podobnego?! Wy, którzy być może nawet nie posiadacie dzieci i najzwyczajniej w świecie nie macie pojęcia O CZYM prawicie?!

Gwoli ścisłości, nie bronię rodziców, którzy z premedytacją wyrządzają krzywdę swym dzieciom, bo im przeszkadzają…  np. w libacji. Mówię o tych, którym zdarzył się WYPADEK, najstraszniejszy, ale po prostu – wypadek.

Oceniać jest łatwo, (próbować) zrozumieć znacznie trudniej. Smutne to.

„Co roku w Polsce w różnego rodzaju wypadkach ginie tysiąc dzieci, a ponad 300 tysięcy doznaje urazów. Z ubiegłorocznego raportu UNICEF „Dzieci w Polsce” wynika, że najczęściej do nieszczęśliwych zdarzeń dochodzi pod opieką rodziców, w domu. Wystarczy chwila nieuwagi.”

Subscribe
Powiadom o
guest

15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Joanna
Joanna
10 lat temu

Wypadek wypadkowi nierówny. Dziecko wpada do wody i natychmiast jest reakcja rodzica a dziecko wpada do wody a rodzic zauważa po jakimś czasie, że nie ma dziecka. Otwieram drzwi na balkon, wiedząc że dziecko nie pokona samo barierki i wtedy mogę na chwilę wyjść z pokoju a zostawiam dziecko samo na dłużej i potem nie wiem jak ono mogło wypaść. Jest wiele wypadków, które naprawdę było trudno przewidzieć a jeszcze więcej wynikających ze skrajnej głupoty i nieodpowiedzialności dorosłych. Generalnie nie komentuję w sieci tragedii, po co kopać leżącego. Nawet jak była wina rodzica to poniósł straszną karę za to. A… Czytaj więcej »

Fizinka
Fizinka
10 lat temu
Reply to  Joanna

Joanno, ale ja przecież niczego nie zakładam („…że wszystkie wypadki dzieci to wypadki, którym się nie dało zapobiec.”), skąd taki wniosek? Poza tym, nikogo nie usprawiedliwiam, co z resztą zaznaczyłam. Chodzi mi raczej o to by OTWORZYĆ LUDZIOM OCZY – jednym na to, że trzeba bardziej na dzieci uważać i, jak sama napisałaś, starać się zapobiegać zagrożeniom. A innym na to, że wypadki czasem, mimo największym chęciom i próbom zapobiegania, się zdarzają. Bo choć to przykre i głupie – takie jest życie. I jak się komuś zdarzy już taki tragiczny w skutkach wypadek to nie wolno nam oceniać, krytykować i… Czytaj więcej »

Hanna Szczygieł
Hanna Szczygieł
10 lat temu
Reply to  Joanna

A ja trochę nie rozumiem Twojego komentarza, odnoszę wrażenie, że jest on tym, czego się wypierasz. Po prostu osobiście nie widzę związku, bo według mnie tekst traktuje o wręcz przeciwnych sytuacjach.

Maria Ciahotna
Maria Ciahotna
10 lat temu

Wiele, bardzo wiele w tym artykule jest prawdy – właśnie o to chodzi, że nawet przy największych staraniach i uwadze po prostu może się coś zdarzyć – sama tłumaczę dzieciom (mamy trójkę) przy każdej okazji, co może się wszystko stać, staram się ich pilnować (czasami wydaje mi się że nawet przesadzam z opieką),a jednak całkiem nie dawno synek (prawie 2,5 latka) zjechał z chodniku na drogę. A gdzie ja byłam? 5 kroków za nim, trzymając za rączkę siostrę i pchając drugą ręką wózek. Od razu rzuciłam się za nim (chodnik w miarę równy, więc wózeczek nigdzie nie odjechał) i porwałąm… Czytaj więcej »

Fizinka
Fizinka
10 lat temu
Reply to  Maria Ciahotna

Mój syn (3l.) też niedawno PRAWIE wyjechał na drogę bo się rozpędził na rowerze i po pierwsze nie zwrócił uwagi gdzie jedzie, a po drugie nie umiał (tak od razu) zahamować – a wołałam za nim żeby wcisnął hamulec i biegłam co sił w nogach by go zatrzymać! Co do innych wypadków o których pojawiają się informacje w prasie czy telewizji, tak to właśnie zazwyczaj jest, że media nie podają konkretów i całej prawdy. Tak sprzedają temat, by wzbudzić sensację i oburzyć ludzi, a co za tym idzie sprawiają że artykuł zaczyna żyć własnym życiem! Ludzie nie wiedzą co się… Czytaj więcej »

Hanna Szczygieł
Hanna Szczygieł
10 lat temu
Reply to  Maria Ciahotna

W pełni się z Tobą zgadzam! Nie zostawiam dzieci nawet gdy śpią jak susły, żeby wyrzucić śmieci do zsypu -15 m od drzwi mieszkania. I prawdę mówiąc za każdym razem na spacerze drżę – bo gdy jestem z wózkiem, a starsza (4l) jedzie na rowerze, w końcu trzeba przejść przez jezdnię. Ręce mam tylko dwie, więc wypracowałyśmy system, że jedną ręką trzymam wózek, drugą rowerek, a Klara chwyta zamiast mojej ręki rower i przechodzimy. I chociaż jest mega układna jeżeli chodzi o bezpieczeństwo na ulicy itp. wręcz boi się, nie wejdzie bez trzymania za rękę, to nigdy nie wiem kiedy… Czytaj więcej »

Marta
10 lat temu

Każdego wieczora dziękuję za kolejny bezpiecznie przeżyty dzień. Wiem, że nie sposób mieć oczy dookoła głowy 24h na dobę, że nie da się ciągle o tym myśleć i bać, że spokój usypia czujność, że czasem to mgnienie oka…

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Dziś miałam przykład, że nawet będąc obok, można otrzeć się o nieszczęście- starszy 4latek odkręcił z własnej butelki dużą nakrętkę i dał ją małemu(9 mcy) Nie widziałam tego, mimo że chłopaki siedzieli za moimi plecami (obierałam ziemniaki na obiad), po chwili usłyszałam odgłos charczenia, a mały miał korek głęboko wetknięty w buzi. Krok ode mnie, i nie wiem jakim sposobem aż tak głęboko on się tam znalazł. Dobrze że człowiek potrafi w oka mgnieniu działać bo inaczej mogłaby zdarzyć się tragedia.

Fizinka
Fizinka
10 lat temu

I teraz wyobraź sobie, że idziesz do toalety – przecież nie jesteś cyborgiem i te ludzkie potrzeby jak choćby oddawanie moczu, też masz! Dziecko wkłada do buzi korek, ty z racji tego, że jesteś w ubikacji, nie reagujesz natychmiast. Kiedy wychodzisz jest już za późno….
Następnego dnia media piszą – dziecko będąc pod opieką swojej matki, udusiło się korkiem z butelki!
Nikt nie dodaje szczegółów JAK do tego doszło, za to inni – komentatorzy, zdążą już dorobić własną historię temu zdarzeniu, a tobie opinię złej matki ;/

A tak poważniej – współczuję przeżycia! Dobrze, że byłaś blisko!

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu
Reply to  Fizinka

Hmmmm…. jeśli już wybieram się do toalety, to tylko przy jej otwartych drzwiach :/ nie wierzę moim dzieciom i chyba jeszcze długo tak będzie.

Agnieszka Prajsnar
Agnieszka Prajsnar
10 lat temu

Idealnie powiedziane.
My właśnie mamy małego alpinistę – Staś 15 miesięcy. Co chwilę znajduje go na stoliku w pokoju swoich sióstr. Wchodzi tam w ułamku sekundy.

BAFOMET
10 lat temu

Zawsze trzeba uważać, tak niewiele brakuje do tragedii 🙁 Ale pozytywny aspekty tych historii jest taki, że udało się w porę zareagować i nic się nie stało 🙂 Oby jak nejmniej takich przygód w przyszłości.

Emocje 2 lipca 2014

Retrospekcja

Zamykam oczy, przenoszę się do pokoju i dostrzegam dwie małe dziewczynki stojące przed regałem z książkami.  Wybierają te, które zaraz będą oglądać, a później zaniosą mamie by im przeczytała. Widzę, na której półce jaka książka się znajduje. Przypominam sobie ich położenie, okładki i treść co poniektórych. Do dziś pamiętam fragmenty opowiadań, wierszy…. Macie podobne wspomnienia z dzieciństwa?

Ponad dwadzieścia lat później, co wieczór widzę podobny obraz. Tym razem przed biblioteczką stoi mały chłopiec, przejęty wybiera książeczki. Wśród szeregu nowych sięga niekiedy po te stare, które wiele lat temu towarzyszyły jego mamie…. Ten sam błysk w oku i radość z chwili spędzonej z lekturą.

Cieszę się, gdy widzę, jaką miłością Kuba darzy książki. Serce mi rośnie, gdy z niecierpliwością oczekuje przesyłki, a później pośpiesznie rozpakowuje paczkę lub gdy biegnie w księgarni do działu dziecięcego i wybiera lekturę. Widzę, że zasiane ziarenko zamiłowania do literatury rośnie wraz z powiększającą się biblioteczką. Każda nowa książeczka jest lepsza niż niejeden batonik. Utwierdzam się tylko w przekonaniu, że warto czytać dzieciom, a to zaowocuje w niedalekiej przyszłości.

Książki są dla mnie jak narkotyk, a własny kąt bez nich pusty.”Dom bez książek to dom bez okien” – takie motto wyniosłam ze swojego rodzinnego domu, w którym miłość do literatury pielęgnowała mama.

Szkoda, że są one takie drogie. Jako książkoholiczka radzę sobie z tym w dwojaki sposób: poluję na liczne promocje (najczęściej w księgarniach internetowych lub bezpośrednio na stronach wydawnictw) bądź wybieram się do biblioteki.

Zastanawiałam się jak zakończyć tę krótką notkę. Przypomniał mi się tylko piątkowy fragment rozmowy Kuby z tatą, który nie mógł być z nami na zakończeniu roku w przedszkolu:

– Jak było na zakończeniu roku?
– Fajnie. Tato jestem szczęśliwy!
– Czemu?
– Bo dostałem książeczki!!!

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iwona Antolak
Iwona Antolak
10 lat temu

u nas wygląda to niemal identycznie 😉 😀

Sylwia
Sylwia
10 lat temu
Reply to  Iwona Antolak

Ciesze się. Mama książkoholiczka i mały mol ksiażkowy?

Iwona Antolak
Iwona Antolak
10 lat temu
Reply to  Sylwia

bardziej dwie „moliczki” mała i duża ;). Książki kocham i zarażam tą „chorobą” córeczkę ….. skutecznie :). Uwielbia wszelkie małe i duże i w przenośni i dosłownie, ogląda, „czyta” , czytamy. Kupuję najczęściej w księgarniach internetowych przy okazji korzystnych promocji, ale czasem też z potrzeby chwili – przy okazji ;). Właśnie wczoraj przyszła kolejna przesyłka i w kilku pozycjach książkowych się zakochałam :).

tomek q | jakchcemy
10 lat temu

Bo książki są super 🙂

I mam tak, że jak jestem u kogoś w domu/mieszkaniu, gdzie nie widać książek to czegoś mi wtedy tam brakuje.

Barbara Heppa-Chudy
Barbara Heppa-Chudy
10 lat temu

Uwielbiam i wcieliłam w życie hasło kampanii „Cała Polska czyta dzieciom”: Czytaj dziecku 20 minut dziennie. Codziennie.

A ostatnio byłam na seminarium organizowanemu przez fundację, gdzie podkreślano, że głośne czytanie dzieciom nie powinno się skończyć w momencie, gdy dziecko samo zacznie już czytać. Nawet nastolatkom można czytać głośno każdego dnia, poświęcając im w ten sposób 100% swojej uwagi.

Sylwia
Sylwia
10 lat temu

Głośne czytanie nastolatkowi- ciekawy eksperyment 😀

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Kocham czytać sama, uwielbiam czytać dzieciom, książki to magia, szkoda że starsze dzieci tak niechętnie same sięgają po tę magię.

Sylwia
Sylwia
10 lat temu

Mam nadzieję, że czytanie małym dzieciom zaprocentuje i młode pokolenie chętnie zacznie sięgać po książki. Bibliotekę poznają sami od środka a nie tylko będą kojarzyć z jedną z sal na korytarzu szkolnym.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close